Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa: Daniel

Jeszcze tego samego dnia, po imprezie urodzinowej dla Nicole, miałem zamiar odprowadzić Charlie do domu. Czekałem właśnie na dziewczynę, która żegnała się z moją przyjaciółką.

-Mam nadzieję, że jeszcze nie raz nas odwiedzisz.-powiedziała Frantzich i uśmiechnęła się do mnie znacząco.

-Jeśli Danny mnie zabierze, to oczywiście.-szatynka przytuliła solenizantkę i żegnając się z resztą gości, podeszła do mnie z uśmiechem.

Wyszliśmy z domu, a dziewczyna przez pewien czas się nie odzywała. Szła koło mnie z małym uśmiechem, który stopniowo znikał.

-Widać, że wszyscy cię lubią.-powiedziałem nagle.

-Ja też ich lubię, a zwłaszcza dziewczyny.-powiedziała, a kącik jej ust uniósł się lekko do góry.-Długo śpiewacie razem?-zapytała nagle.

-Będzie ładne dwa lata.-uśmiechnąłem się, patrząc przed siebie i wtedy zobaczyłem osobę, której wolałbym nie widzieć.

Patrzyłem na nią chwilę, a potem potrząsnąłem głową. Nie widziała nas i wyglądała, jakby na kogoś czekała. Tak właśnie było, bo po chwili przyszedł jakiś chłopak, którego pocałowała od razu.

-Wiedziałem.-powiedziałem do siebie bez cienia smutku.

-Co wiedziałeś?-zapytała Charlie, kładąc mi rękę na barku.

Wtedy zauważyłem, że się zatrzymaliśmy. Odwróciłem się do dziewczyny i potrząsnąłem głową.

-To nic ważnego.-powiedziałem, a po chwili dodałem.-Teraz to już przeszłość.

-Przeszłość jest najgorsza.-powiedziała, wywracając oczami.-Nie przejmuj się nią, najwyraźniej na ciebie nie zasłużyła.-uśmiechnęła się do mnie leciutko.

Zaśmiałem się cicho i niespodziewanie przytuliłem szatynkę. Przez chwilę się spięła, ale po chwili oddała uścisk i staliśmy tak, dobre piętnaście minut.

-Już widzę, dlaczego nie chciałeś znowu ze mną być.-usłyszałem za sobą znajomy głos.-A całą winę chciałeś na mnie zrzucić.-prychnęła.

Odwróciłem się do niej i spojrzałem na nią z uniesioną brwią. Stała z cwanym uśmiechem i ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Pokręciłem głową z politowaniem i wróciłem wzrokiem do Charlie, która wydawała się zdenerwowana obecnością Diany.

-Gdybyś jeszcze wiedział jaka ta twoja kochana bidulka jest naprawdę.

-O co ci chodzi?

-No, może mu powiesz Harrison.-powiedziała z jadem w głosie.-Powiedz Danny'emu jaką jesteś chujową osobą i jak bardzo nie zasługujesz na to, żeby żyć.

Otworzyłem oczy ze zdziwienia. To na pewno nie była ta sama Diana, którą kochałem jeszcze nie dawno. Jak ona mogła tak powiedzieć o Charlie, skoro nawet jej nie zna. Chociaż dziwne jest to, że zna jej nazwisko.

-Nie masz prawa tak do niej mówić!-krzyknąłem, aż brunetka podskoczyła lekko przerażona.- Nie powinnaś tak o niej mówić, jeśli nie masz powodów, a wiem, że na pewno ich nie masz .-powiedziałem stanowczo i odwracając się, złapałem Charlie za ramie i ruszyłem w kierunku jej domu.

Żadne z nas nie odezwało się, aż do końca drogi. Nie miałem pojęcia, dlaczego Diana mówiła w taki sposób o Charlie, ale nie chciałem też naciskać na dziewczynę.

Zatrzymaliśmy się przed jej domem i dziewczyna spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, jakby mnie za coś przepraszała.

-Nie musisz mi nawet tłumaczyć skąd się znacie, ani dlaczego tak o tobie mówiła.-powiedziałem, posyłając jej pokrzepiający uśmiech.- Znam cię taką jaka jesteś teraz i nie ważne co było, bo to przeszłość.

-Cieszę się, że mnie rozumiesz.-westchnęła, lekko się uśmiechając.-Przez jakiś czas niestety nie będę się odzywać, muszę coś wyjaśnić. Sam rozumiesz, sprawy rodzinne.-mruknęła.

-Rozumiem. Martwi mnie tylko, że niedługo trasa i zobaczymy się dopiero po niej.-posmutniałem.

-Oj, wytrzymasz.-zaśmiała się serdecznie.

-To do zobaczenia.- powiedziałem i chciałem już odejść, ale dziewczyna mnie przytuliła.

-Do zobaczenia Danny.-powiedziała w moją koszulkę.-Napisz czasem.-puściła mnie i puszczając mi oczko, przeszła przez bramkę.

-Napisze.

Uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy nie chciał zejść przez całą drogę.

Perspektywa: Nicole

Goście powoli się z nami żegnali i chłopcy wzięli się za ich odwożenie do domów. Zostałam tylko ja z Thomas'em i Dylan'em, który dzisiaj zostaje u nas na noc.

-Gdzie zanieść te napoje?-zapytał szatyn, pokazując mi pełne butelki z napojami gazowanymi.

-Zanieś je do tego schowka z boku.-powiedziałam, zabierając obrus.-Thomas, pokaż mu gdzie.

Blondyn sam wziął dwa napoje i oboje poszli we wskazane przeze mnie miejsce. Zaniosłam obrus do kuchni, a potem przechodząc przez korytarz, usłyszałam dziwne dźwięki z tarasu. Trochę zaniepokojona, udałam się na zewnątrz i wtedy poczułam czyjeś ręce na ustach.

-Dawno się nie widzieliśmy mała.- powiedział męski głoś, a ja zaczęłam się zastanawiać skąd ja go znam.- Nie ma tutaj twojego chłoptasia, ani nikogo, więc nie możesz liczyć na pomoc. Zastanawiam się tylko czy mnie pamiętasz? Zawsze nie specjalnie zwracałaś na mnie uwagę, ale ja na ciebie owszem. Mówi ci coś imię Max?- zapytał, a ja od razu skojarzyłam go sobie z bratem Diany.- Mam zamiar dokończyć to, co nie udało mi się rok temu. Pamiętasz? Minnesota, ulica, wypadek i ten twój zasrany bohater.

Wszystkie słowa wypowiadał bardzo spokojnie, ale przy ostatnich zacisnął lekko rękę na moim nadgarstku. W tym momencie bałam się strasznie, ale przypomniałam sobie, że nie jestem w domu sama. Miałam tylko nadzieję, że chłopaki coś na to poradzą. Pozostało mi tylko czekać na ich reakcje.

××××××××××××××××××××××××××××××××

Piosenka w mediach: No promises - Cheat Codes ft. Demi Lovato

Witajcie po świętach, mam nadzieję, że wasze były udane, nie to co moje hah.

Mamy obiecany rozdzialik i wiem, że długo nie wstawiam, ale nie mogę się za to jakoś zabrać. Teraz mam jakoś pomysł, ale nie jestem pewna jak to mi pójdzie.

Ta książka będzie miała 30 rozdziałów, czyli 10 mniej niż 'Dlaczego nie my?', ale miałam zamiar napisać książkę o którymś z chłopaków, bądź znowu o całym zespole, ale inaczej. Chciałam też napisać coś młodzieżowego o szkole, uczniach i ich problemach. Możliwe, że użyje tam chłopaków, ale nie mam pewności. Wszystko to, to tylko pomysł i nie mówię, że tak zrobię.

Życzę wam szczęśliwego Nowego Roku i zajebistego sylwka!

Do następnego, wasza Crazy'erka!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro