Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa: Jack

-Idę do niej czy tego chcecie, czy nie.-powiedziałem stanowczo, wstając z łóżka.

Do sali wtedy wszedł Zach, którego nie widziałem odkąd tu jestem. Chłopaki mówili, że siedział u Nicole, dlatego stwierdziłem, że poproszę go, żeby mnie zaprowadził.

-Ruszaj się stary, idziemy do Nicki.-powiedział, zanim zdążyłem się odezwać.

-My też idziemy.-oznajmili równo Daniel i Corbyn.

-Cokolwiek.-przewróciłem oczami i ruszyłem się do wyjścia.

Szliśmy długim białym korytarzem na, którego końcu była winda. Weszliśmy do niej i Zach kliknął guzik z odpowiednim piętrem. Jechaliśmy w ciszy. Wszystkiego chciałem się dowiedzieć od mojej dziewczyny. Potrzebuje ją przytulić, pocałować i po prostu z nią być.

Winda się zatrzymała, a ja szedłem za przyjacielem, nawet za bardzo się nie rozglądając. Szliśmy tam kawałek, aż nie doszliśmy do jednej z sal. Wtedy usłyszałem krzyk Nicole, która kazała komuś wyjść z sali. Szybko do niej wparowałem, a chłopcy za mną.

-Zostaw ją, oszalałaś?!-krzyknąłem, podbiegając do dziewczyn.

Sytuacja w jakiej je zastaliśmy była straszna. Diana stała przy Nicole, szarpiąc się z nią i próbując dosięgnąć do jej szyi. Szybko odsunąłem brunetkę od mojej dziewczyny i złapałem ją w swoje objęcia.

-Zabierzcie ją stąd i najlepiej wezwijcie ochronę.-powiedziałem do chłopaków.

-Mówiłam ci, że ją dopadnę.-powiedziała do Daniela, który odsunął się na bok, dając Jonah i Corbyn'owi ją wyprowadzić.

Wyglądał, jakby zobaczył ducha. Widać, że coś wiedział. Musiałem się dowiedzieć, o czym mówiła ta wariatka.

-O czym ona mówi stary?-zapytałem chłopaka, głaszcząc dziewczynę delikatnie po plecach.

-Kiedy odprowadzałem Charlie, spotkaliśmy ją.- zaczął, podchodząc do nas.-Zwyzywała ją, a potem zaczęła nam grozić, że nas skrzywdzi. Powiedziała, że najpierw dopadnie Nicole, bo wie, że jest dla mnie jak siostra.-skończył swoją wypowiedź, spuszczając głowę w dół.

-Rozumiem.-powiedziałem po chwili.-Możesz nas zostawić na chwilę samych? Stęskniłem się.

-Powiem chłopakom, żeby nie wchodzili.-powiedział i wyszedł z sali, posyłając mi smutny uśmiech.

Patrzyłem na zdenerwowaną Nicole i delikatnie głaskałem ją po plecach. Oddech miarowo jej spowalniał, aż się nie unormował. Dziewczyna odetchnęła głęboko i podniosła głowę, patrząc mi w oczy.

-Jesteś.-powiedziała, odsuwając się ode mnie nieznacznie.-Przyprowadził cię.-uśmiechnęła się.

-Tak kochanie.-odwzajemniłem uśmiech.-Tęskniłaś?

-Bardzo.

-Od teraz nigdzie się bez ciebie nie ruszę.-powiedziałem, całując dziewczynę w czoło.

-Do łazienki też będziemy chodzić razem?-uniosła brew pytająco i zaczęła się śmiać.

-W ostateczności.-na moje słowa, oboje parsknęliśmy śmiechem.

***


Dwa dni później

Oboje z Nicole byliśmy już wypisani ze szpitala, więc z chłopakami zaczęliśmy planować wyjazd w trasę. Musieliśmy zacząć ją za parę dni, bo zbliżał się pierwszy koncert, rozpoczynający trasę.

-Skarbie, gdzie moja czapka?-zapytała dziewczyna, patrząc na mnie z przed pokoju.

-A gdzie się wybierasz?-zapytałem, patrząc na nią w podobny sposób.-I nie twoja, tylko moja czapka-zaśmiałem się.

-Oj, nasza czapka.-przewróciła oczkami z uśmiechem.-Chciałam posiedzieć w ogrodzie, ale dzisiaj taka jakaś pogoda dziwna i chciałam ubrać się cieplej.-weszła do salonu, obracając się wokół własnej osi.

Była ubrana w moją szarą bluzę i jakieś swoje jeansy, a włosy miała związane w dobierane. Na ręku miała moje sygnety, które były lekko przy duże.

-Ktoś tu chyba zaczyna podbierać swojemu chłopakowi ciuchy.-zaśmiałem się, wskazując na moją bluzę i na jej dłoń.

-Myślałam, że mogę.-zrobiła smutną minkę, siadając koło mnie na kanapie.-Przeszkadza ci to?-zapytała, kładąc głowę na moim barku i patrząc na mnie swoimi oczkami.

-Tak właściwie, to nie.-otoczyłem ją ręką w talii.-To tak, jakbym wtedy miał cię zawsze przy sobie.

-Dlatego właśnie je noszę.-oznajmiła dziewczyna, składając na moim policzku buziaka.-A teraz gadaj, gdzie 'nasza' czapka.-zrobiła w powietrzu mały cudzysłów.

-Wydaje mi się, że u góry w pierwszej szufladzie.-wzruszyłem ramionami.

-Czemu jest w szufladzie z moimi gaciami?-posłała mi dziwne spojrzenie.

-Mnie się nie pytaj.

Nicole wstała z miejsca i poszła na górę, tak jak jej powiedziałem, po czapkę. Odkąd wyszliśmy ze szpitala, wszędzie jesteśmy razem. No może nie Tak dosłownie, ale większość czasu spędzamy razem.

-Czemu tu są twoje skarpetki?!-usłyszałem krzyk dziewczyny z góry, a po chwili pojawiła się w czapce na głowie w salonie.-Idziesz ze mną czy zostajesz?-zapytała.

-Idę.

Wstałem z kanapy, a dziewczyna podeszła do mnie, łapiąc mnie za rękę i poszliśmy w stronę otwartych balkonowych drzwi. Na zewnątrz rzeczywiście powietrze było cięższe, a na niebie zbierały się ciemniejsze chmury.

-Ale sobie pogodę wybrałaś.-mruknąłem, kiwając w kierunku nieba.

-Jak się nie podoba, to możesz iść do domu.-naburmuszyła się, krzyżując ręce na piersi.

-Nie ma mowy.-objąłem ją w pasie, wtulając się w jej włosy.-Zostaje przy tobie mała.-pocałowałem ją w policzek.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy chmury znacznie pociemniały, a powietrze stało się wilgotne. Z nieba spadł letni deszcz. Oboje spojrzeliśmy na niebo, a potem na siebie.

-Wiesz, że cię kocham?-zapytałem, odgarniając na bok kosmyk jej włosów.

-Wiem, a ja kocham ciebie.-odpowiedziała.

Ująłem jej twarz w dłonie i uśmiechając się lekko, pocałowałem ją delikatnie.

To był ten jej wymarzony pocałunek w deszczu, niczym z filmu...

××××××××××××××××××××××××××××××

Piosenka w mediach: David Guetta - Titanium ft.Sia

Zdjęcie w mediach: Jackieee ♡

Tutaj macie drugą część poprzedniego rozdziału i cieszcie się haha

Widzę, że aktywność nie spadła, co mnie bardzo cieszy!

Co u Was słychać?

Macie już ferie?

Ja mam ostatni tydzień  ehh

Mam nadzieję, że rozdział jest ok. Na koniec dałam trochę słodyczy, bo już ich trochę pomęczyłam hah

Piszcie jak się podobało!

Do następnego, wasza Crazy'erka!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro