i'll remember you as a beautiful memory

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jisungowi brakowało powietrza.

Dusił się.Choć nie robił tego na zewnątrz, w środku czuł jakby się dusił. Czuł się uwięziony, mały i pod ogromnym ciężarem. Bał się, że nie pociągnie tak dłużej, jesli to będzie tak dłużej trwało.

Naprzeciwko niego stał Minho z bez uczuciowym wyrazem twarzy. Atmosfera była gęsta odkąd wszedł do mieszkania, dając złudną nadzieję, że wszystko się ułoży. Młodszy mimo wszystko myślał, że ich relacje mogą się polepszyć, że mogą znów się przyjaźnić, że może być w porządku. Nie chciał, nie potrzebował więcej miłość od niego, ale pragnął przynajmniej zapewnienia, że pomiędzy nimi jest w porządku. Cóż, przynajmniej na tyle w porządku na ile mogli być po nieudanym związku.

Nadzieja zgasła, kiedy Minho zażądał od niego wyjaśnień na temat sytuacji, które wydarzyły się dawno temu, ale które chce wyjaśnić do zamknięcia tego rozdziału. Jisunga zamurowało i od tego momentu stali w głuchej ciszy, która zabijała go od środka. Rozumiał go, potrzebował zamknięcia. To Han wszystko spieprzył, powinien się tłumaczyć i robić to co starszy mu każe, bo przecież to Jisung jest winny. Rzecz w tym, że Minho nigdy mu nie wierzył, więc czy jest sens tłumaczenia się? Od czasu ich zerwania oboje wiele przeszli i wiedzieli o tym, dlatego Han go nie osądzał. Miał trudny czas i potrzebował jednej niezmiennej rzeczy w jego życiu, które stało się chaosem, by poczuć się dobrze, znajomo.

Niezmienna rzecz jaką znał to to, że Jisung jest porażką, kłamcą i złym człowiekiem.

A Han to przyjmował, bo takie są fakty.

Han nie potrafił bez niego żyć, nawet po zerwaniu i kontynuowali przyjaźń, dopóki wszystko nie zaczęło się psuć. Kiedy urwali kontakt, młodszy czuł się jakby upadł wystarczająco nisko, żeby nigdy więcej się nie podnieść.

Ale, ku jego zdziwieniu, zaczął sobie radzić. Sam. Bez niczyjej pomocy, powoli stawał na nogi, krok po kroku.

Być może to smutne, ale przyzwyczajał się do samotnych nocy, które stawały się dla niego komfortem i spokojem. Cieszył się życiem bez problemów związanych z relacjami z drugą osobą i skupiał się na sobie. Momentami był załamany i płakał nocami, kiedy dochodziło do niego, że nie może wymazać go z pamięci. Próbował, ale to nic nie dawało, więc pogodził się z tym.

Nie czuł nic negatywnego do swojego byłego. Co więcej, był wdzięczny za piękne wspomnienia, które przyniosła im ich miłość. Nie winił go, nie robił z niego tego złego, nie obgadywał go ze swoimi znajomymi mówiąc o nim źle, po prostu zaakceptował koniec. To był długi proces, ale powoli przynosił efekty.

Wszystko się psuło, gdy on powracał. Gdyby po prostu powrócił, Jisung przyjąłby go, gdyby potrzebował pomocy, przyjąłby go, gdyby czuł się samotny, przyjąłby go, ale to nie było to. Zawsze powracał by go dobić. Może to nie było jego intencją, ale za każdym razem ranił Hana. Pozostał cicho na swoim miejscu, czekając zawsze na jego powrót, bo zawsze chciał być dla niego. Już nie był na jego pierwszym miejscu, był w stanie żyć bez niego, ale nie byłby zły gdyby Minho zwróciłby się do niego z problemem i byłby więcej niż chętny, żeby wspólnie z nim go rozwiązać.

Bo zawsze będzie go kochał.

Nie romantycznie, ale pokochał go raz i nie odpuści tego uczucia. To rodzaj miłości bezwarunkowej do starego przyjaciela, który zawsze wzbudza przyjemne uczucia na myśl o nim. Tak jak stary kolega z obozu, którego poznało się w młodym wieku i spędziło z nim przyjemny czas, ale na koniec rozeszli się w swoje strony. Pomimo przeminięcia ich relacji, czuł się zaszczycony móc nazwać się jego kolegą przez ten krótki okres czasu i wciąż trzymał ciepłe myśli o nim.

Nie mógłby być zły na osobę, która znaczyła kiedyś wszystko dla niego. Teraz pogodził się, że ich miłość od przeszłość i był szczęśliwy z tą myślą.

Westchnął ciężko, kiedy cisza trwała już wystarczająco długo, by niezręczność między nimi dawała sobie tak silnie znać, że zaczęło to boleć fizycznie.

─ Przepraszam ─ wyrwało mu się z ust. Nie tak miał kierować tą rozmowę, ale czuł się winny. Wiedział, że za późno na przepraszanie, ale było też już za późno na żałowanie.

─ Po prostu mi wyjaśnij, Jisung ─ poprosił Minho z tonem głosu, który zawsze ranił młodszego. Han miał tendencję do przesadzania, więc chciał wmówić sobie, że starszy wcale nim nie gardzi, a tylko źle interpretuje sposób w jaki do niego mówi. To go zdenerwowało jeszcze bardziej.

Bo Minho miał tysiące powodów, żeby go nienawidzić. Jisung był nieodpowiedzialny, zamknięty w sobie, okropny dla niego, gdy leżał na dnie, nie okazywał mu odpowiednio uczuć i nie okazywał mu tyle miłości na ile zasługuje. Bo Han wciąż uważał, że chłopak zasługuje na całą miłość tego wszechświata, może tylko nie na jego miłość. Miłość Jisunga była okropna i raniąca, nikt na nią nie zasługiwał, tylko raniła każdego na jego drodze. Wcale nie zdziwiłby się, gdyby starszy powiedziałby mu, że go nie znosi. Zasłużył na to, był tego świadom.

Jego depresja sięgnęła dna, kiedy zerwał z Minho. Myślał, że będzie żegnać się ze światem, już miał to zrobić, ale nie poddał się. Zdał sobie sprawę, że gdyby umarł, przysporzyłby tym więcej problemów niż teraz, więc kontynuował życie i starał się być lepszym człowiekiem. To również zajęło mu dużo czasu, wylanych łez oraz oparzeń na jego kończynach, kiedy coś szło nie tak.

Czasami nawet próbował przywrócić go do swojego życia, czując się przy tym żałośnie, jakby był jego ostatnią deską ratunku. Raz powiedział sobie dość i szedł dalej przez życie, nawet jeśli to fizycznie bolało. Naprawdę myślał, że podda się w pewnym momencie, że nie da sobie rady.

Ale teraz tu był, czując się względnie dobrze. Stres życia codziennego został, nie mógł powiedzieć, że był w pełni zadowolony z tego jak wygląda jego życie. Mimo to, od lat nie czuł się aż tak stabilny i to go pocieszało.

Także uśmiechnął się do Minho, coś czego nie robił od dłuższego czasu.

─ Powinniśmy z tym przestać. Żegnaj, Minho. Miłego dnia ─ powiedział otwierając mu drzwi. To był pierwszy raz od dawna, kiedy na jego twarzy zobaczył zdziwienie a nie pogardę, kiedy na niego patrzył.

Ten chłopak nauczył go czym jest miłość i czym nie jest.
Ten chłopak był dla niego kiedyś wszystkim.
Ten chłopak pozostanie w jego pamięci jako najpiękniejsza młodzieńcza miłość jaka go spotkała.
Ten chłopak właśnie zmierzał do wyjścia.

─ Ah, i Minho? ─ zatrzymał go przy wyjściu. Lee odwrócił się do młodszego, który wciąż utrzymywał mały uśmiech.─ Pamiętaj jedną rzecz. Zawsze będę cię kochał.

Nie dał mu czasu na wyjaśnienie swoich słów, zamknął drzwi nie dając nawet szansy na odpowiedź. Gdyby mu ją dał, Minho znowu by go skrzywdził. A on nie chce, żeby ostatnie wspomnienie jakie mieli byłoby negatywne.

To wszystko było smutne, ale Jisung i tak się uśmiechał. Parę łez spłynęło z jego policzków, wytarł je rękawem bluzy i spojrzał na pluszowego misia leżącego na komodzie. Podszedł do niego i poprawił go, układając go w pozycji siedzącej. To był prezent od Minho. Jego przyjaciele mówili mu, żeby to wyrzucił albo chociaż schował, ale nie mógł tego zrobić. Jego pokój składał się z małych pamiątek od ludzi, których kiedyś pokochał. Zdjęcia na ścianach, małe rysunki na tablicy korkowej, kwiaty od przyjaciółki, które wysuszył i powiesił, wszystkie prezenty, które dostał od ludzi, których kochał tu były.

A on kochał Minho.

Zawsze będzie go kochał.

Ich wspólne, piękne wspomnienia się tu zakończą. Powiedział im do widzenia i czuł się z tym dobrze. Wreszcie poczuł się wolny, znów mógł oddychać. Był lekki. Wziął głęboki oddech i ostrożnie usiadł na łóżku. To był ciężki dzień.

Pomimo wszystko, nie żałował niczego. Z uśmiechem wpatrywał się w misia szczęśliwy, że to koniec. Naprawdę czuł szczęście na myśl, że to koniec ich przygody.

─ Zawsze będę cię kochał, Minho.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro