[S!] Hiszpania, Włochy "Potrzeba nam nie tylko tańca"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

«Niewiele potrzeba, aby się w kimś zauroczyć, a nawet zakochać. Gdy łączy was wspólna pasja, to ona może być powodem rumieńców i motyli w brzuchu.»

·Szkolne uniwersum alternatywne
·Królestwo Hiszpanii,
Republika Włoska

≪•◦ ❈ ◦•≫

Miejscowość/państwo bliżej nieokreślone, XXI wiek

Pierwszy raz głęboko się w nią wpatrzył. Zwykle ignorował jej obecność na korytarzu. Była dla niego tylko dziewczyną z młodszej klasy. Wszystkie wymienione spojrzenia na korytarzu niczego nie oznaczały. Jakikolwiek przypadkowy kontakt o niczym nie mówił. Przez jego głowę nie przeszła samoistnie żadna myśl o tej kobiecie. Jednak wiedział o niej wiele. Znał więcej jej biografii niżeli innych osób, dla niego niewiele nieznaczących.

Ale teraz siedział na ławce, obserwując parkiet. Wpatrywał się w lustra, wiszące na ścianach. Odbijały się w nich wszystkie ruchy Włoszki. Po raz pierwszy miał z nią lekcję, a już mu ich brakowało. Czuł, jak jego serce bije nieregularnie, szybko. Był pewien, że ci, którzy koło niego siedzieli, widzieli, jak jego klatka piersiowa podnosi się i opada w nienaturalnym tempie. Policzki przykrył róż, a w oczach praktycznie migały serca.

Wszystkie precyzyjnie ruchy, perfekcyjnie wykonanie choreografii, idealne zgranie z muzyką, uśmiech na twarzy... Czuł, że mógłby wymieniać godzinami, co go urzekło w jednej, konkretnej osobie, na której egzystencję wcześniej szczególnie nie zwracał uwagi. 

-Czy jest to możliwe, żebyś, aż tak mnie zaczarowała? - pomyślał, chowając twarz w swoich dłoniach. Usłyszawszy ostatnie nuty piosenki, delikatnie się uśmiechnął. Trzy minuty samej Włoszki na środku klasy wystarczyły mu, aby pociąg jego uczuć, obrał miłosny tor.

Cisza mogła oznaczać tylko zakończenie tańca — moment, na który Hiszpan po części czekał. Nie wiedział, co by zrobił, gdyby patrzył na Włochy, choć minutę dłużej. Wyprostował swoją postawę i wziął głęboki wdech. Kątem oka widział, jak siada ona na ławce. Patrzyła się na niego, a on na nią. Zauważył drobne kropelki potu na jej czole. Tańczyła całym swoim sercem, lecz ani na chwilę zmęczenie nie przejęło kontroli nad jej ciałem. Odwrócił głowę w stronę trenera, klęczącego przy głośniku.

-Na koniec zajęć zrobimy sobie bitwę taneczną — krzyknął, wstając i podchodząc bliżej swoich podopiecznych. - Ktoś chętny prowadzić? - spytał, swoim donośnym głosem. Widząc, jak wszyscy po sobie spoglądali, przekręcił oczami. - Włochy, Hiszpania. Zapraszam na środek.

Wystarczyła jedna sentencja, aby poczuł motylki w brzuchu. Ledwo powstrzymywał się od rumieńców, kiedy dzieliły ich metry. Teraz będzie musiał stanąć przed nią, tańczyć. Na samą myśl zrobiło mu się gorąco. Spokojnie wstał i podszedł przed lustra. Widział w nich, jak podchodzi do niego Włoszka. Ponownie się w siebie wpatrywali. Oboje byli czerwoni na twarzach. On od rumieńców, a ona od wysiłku.

Dla Włoch kolejny taniec nie był trudem. Jednak każdy krok w kierunku ściany robiła z wewnętrznym oporem. To dla niej wysiłkiem było wykonanie zadania przed Hiszpanem. Jeden z najlepszych uczniów w całej szkole i bezprecedensowo najlepszy tancerz wśród społeczności szkolnej. Samo to ją peszyło. Chciała wypaść jak najlepiej, była pełna nadziei na chociaż jedno słowo pochwały z jego strony.

Stanęli naprzeciw siebie, a za nimi ustawili się inni, wybierając swoje drużyny. Kiedy pierwsze nuty wydobyły się z głośnika, serca dwójki przyśpieszyły. Dwie minuty. Tyle trwa piosenka i tyle muszą przetańczyć przed sobą. Pierwszy ruch — nagły, drugi spokojny, trzeci energiczny... Skupili się na tańcu mniej niż zwykle. Większość uwagi zabierali sobie nawzajem. Przez lwią część czasu patrzyli sobie w oczy. Zafascynowani swoimi osobami nie usłyszeli, kiedy muzyka się skończyła. To ich ciała automatycznie się zatrzymały, kończąc układ. Dochodziły do nich stłumione głosy: „Koniec", „Co za świetni z nich tancerze!", „Widziałaś, jak ciągle się na siebie patrzyli?", „Jak tak dalej pójdzie to będę zazdrosna ha ha!", „Fajna piosenka" i tym podobne.

Hiszpania zrobił krok w przód i podał rękę kobiecie. Z delikatnym uśmiechem została ona przyjęta i uścisnęli sobie ręce. Ich ciała były rozgrzane od energicznego tańca. Wzrok Włoszki utknął na złączonych dłoniach. Coś w nich przykuwało uwagę i nie chciało jej puścić. Dzięki temu widziała każdą sekundę pocałunku, który Hiszpan złożył na jej śródręczu. Wprawiło to ją w osłupienie. Nigdy nie widziała, aby on kogoś pocałował, nawet nie w takie miejsce jak ją. Uśmiechnęła się jakby w podziękowaniu i powolnym krokiem ruszyła do szatni. Obejrzała się za siebie i zauważyła, że na parkiecie nie ma już nikogo.

Przebierała się o wiele wolniej niż zwykle. Pocałunek nie opuszczał jej głowy. Zaczęła się zastanawiać, jakby on wyglądał, gdyby nie został złożony na dłoni. Zdejmując bluzkę, wyobraziła sobie usta Hiszpanii na jej ciele. Schowała twarz w dłoniach, czując, jak bardzo jest jej gorąco. Założyła na siebie bluzkę na ramiączka, a spodni nie zmieniła. Pakując się, przypomniała sobie dotyk mężczyzny. To tylko przyśpieszyło tempo, w jakim się zbierała. Wychodząc z pomieszczenia, zostawiła tam tylko jedną dziewczynę. Była prawie pewna, że ze względu na późną porę, nie spotka już nikogo na hali.

-Hej, Włochy. - Pomachał Hiszpania, stojąc obok drzwi wyjściowych z szatni. Po raz kolejny spojrzał w jej oczy, znów się rumieniąc. Rozpuszczone włosy opadały na jej odkryte ramiona. Twarz miała lekko czerwoną, a oddech przyśpieszony.

-Tak? - odparła, zamykając za sobą drzwi. Oblizała wargi i splotła palce u rąk. Szybko tego jednak pożałowała, bo jej torba zsunęła się z ramienia i musiała ją złapać. Ponownie spojrzała na Hiszpanię, tym razem trzymając swoją własność w dłoniach.

-Chciałabyś może pójść na kawę ze mną? - spytał ciszej niż zwykle. Nie był przyzwyczajony do pytań takiego rodzaju, a zwłaszcza niekierowanych do tak ważnej osoby, jaką stała się dla niego Włochy.

-Dlaczego? - dopytała, gdy jej twarz stawała się coraz bardziej czerwona. Podeszła krok bliżej, unikając uderzenia drzwiami. Nie zwróciła nawet uwagi na przepraszającą znajomą i jej wybiegnięcie z hali kilka sekund później.

-Nie można na kawę bez okazji zaprosić? - zaśmiał się, czując się bardziej komfortowo. Z tyłu głowy nasuwała mu się myśl, że takie zachowanie w wydaniu Włoch uważa za urocze.

-Można, można, oczywiście, że tak! Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało... - Zawstydzona, odwróciła głowę i zakryła ją dłonią. Cicho przeklęła pod nosem, czując na sobie wzrok Hiszpana. Słysząc, jak ciągle się śmieje, powoli się wyprostowała. Kilka sekund dłużej zajął jej powrót do spoglądania w jego oczy.

-Nic się nie stało. Więc jaka jest twoja odpowiedź...? - Powrócił do tematu, wciąż obserwując dziewczynę. Nie należał do osób rozumiejących mowę ciała podczas normalnych rozmów, ale wręcz nie mógł skupić swojej uwagi na kimkolwiek bądź czymkolwiek innym.

-Kiedy i gdzie? - odpowiedziała pytaniem, nieznacznie się uśmiechając. Nie wierzyła, że właśnie zaakceptowała takie zaproszenie na kawę. Obawiała się, że nie będzie umiała się zachować lub powie słowa, których będzie żałować.

-Jeszcze nie wiem — przyznał, wzruszając ramionami. - Pójdziemy tam, gdzie zechcesz i kiedy zechcesz. Wszystko zależy od ciebie. - Ukłonił się. Poczuł, jak Włochy delikatnie się odsunęła, po czym niepewnie położyła dłoń pod jego podbródkiem i podniosła jego głowę.

-Jeżeli będzie chciała gdzieś iść z tobą w czasie twoich lekcji, to je opuścisz. Mam tak to rozumieć? - spytała uśmiechnięta. Nie zabrała swojej ręki, a przy tym patrzyła w oczy mężczyzny.

-Jak najbardziej — potwierdził — mówiąc, że jestem do twojej dyspozycji, kiedy ty będziesz chciała, mam na myśli to, co mówię. - Uśmiech na jego twarzy się poszerzył. Na jego zachowanie nie miały już wpływu motylki w brzuchu czy twarz przykryta rumieńcami.

-Zrozumiałam — zachichotała, pokazując mu, aby się wyprostował. Pocałowała go w policzek i uśmiechając się, zaczęła zmierzać w kierunku wyjścia. - Chyba mam twój numer, więc napiszę, kiedy będę cię chciała.

Hiszpan dotknął swojej twarzy w miejscu, w którym został pocałowany. Poczuł od niego przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym ciele. W jednym momencie, przez jedną rzecz powróciły do niego poprzednie problemy. Znów czuł, jak policzki stają się czerwieńsze niż zwykle, a do brzucha powróciły motylki. Miał wrażenie, że jeśli puści Włoszkę, to już nigdy jej nie zobaczy. Coś podpowiadało mu, że pragnie być w takim stanie często.

-Włochy! - krzyknął Hiszpania, zatrzymując ją w połowie drogi. - To nie musi być tylko raz. Zadzwoń po mnie zawsze, kiedy będziesz mnie chcieć. - Włoszka spojrzała na podłogę i otworzyła usta. Gdy po chwili nic nie powiedziała, ponownie je zamknęła.

-Już cię chcę — wyznała, zaciskając ręce mocniej na swojej torbie. Gwałtownie uniosła głowę, kiedy poczuła, jak jej włosy są odrzucane do tyłu. Na twarzy mężczyzny widniał uśmiech pełen zrozumienia.

-Mam rozumieć, że mam zostać przy tobie już teraz? - spytał, wydając z siebie kilka chichotów. Spojrzawszy na jej zarumienioną twarz, przytulił ją, kładąc dłoń na ramieniu kobiety. Powiększył swój uśmiech, kiedy poczuł, jak wtula się ona w niego. - Nie przejmuj się, też jesteś mi potrzebna. Nawet bardziej niż myślisz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro