[S!] Węgry, Austria "Wystarczy nuta smutku w głosie, by się martwić"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

«Świadomość swoich uczuć może być nie na rękę. Nieraz umysł odtrącał serce, by po raz kolejny nie została na nim rysa. Nie odnosiło się to do niego — tego, który uwielbiał jej głos, towarzystwo, personę… Tak niewiele potrzebne mu było do szczęścia, bo wystarczyło, że będzie ją słyszał.»

·Szkolne uniwersum alternatywne
·Węgry,
Republika Austrii

≪•◦ ❈ ◦•≫

-Mogłem iść do innej grupy językowej. - Obracając się na fotelu, wpatrywał się we włączony monitor komputera. Abstrakcyjne kształty znajdujące się na tapecie, męczyły jego oczy, lecz nie miał siły, by skupić swój wzrok na czym innym. Otrząsnął się, przysuwając do biurka. Biorąc głęboko wdech, sięgnął po repetytorium, przed nim leżące. Otworzył na stronie poświęconej czasom przyszłych. Próbował je zrozumieć od kilku dni, wyjątkowo zdeterminowany, aby tego dokonać. Nie potrafił stwierdzić, co stoi mu na przeszkodzie. Czy był to język naukowy? A może nieumiejętność uczenia się? Cokolwiek by to nie było, Węgier próbował to przezwyciężyć. Trudno jednak walczyć z przeciwnikiem, którego się nie zna. Temu minęły kolejne dwie godziny, po których uznał swoją porażkę. W żyłach zagotowała się krew. Był zły na siebie, jak i na przedmiot, którego się uczył. Rzucił książkę na drugi koniec pokoju. Uspokoił się po chwili, a gniew zastąpiły smutek, zawód... Może powinien zmienić grupę językową? Język niemiecki nie zdawał się być dla niego. Tak często nachodziła go ta myśl, że sam się dziwił swojego pozostania w grupie. Jednak było już za późno na takie zmiany; zdecydowanie za późno.

Sięgnął po telefon, szybkim ruchem odblokowując ekran. Wyświetliła mu się godzina ósma czterdzieści pięć. Wszechobecna na zewnątrz ciemność potwierdzała późną porę. Otworzył listę kontaktów i kliknął pierwszy z nich. Wyglądało to, jakby dopiero wtedy uświadomił sobie, która jest godzina. Lekko się zawahał. Austria była osobą usypiającą niezwykle wcześnie. Pewnie dlatego też była zawsze wypoczęta i wstawała przed świtem. Przez dwie minuty walczył ze sobą, nie wiedząc, co zrobić. Wreszcie zadzwonił, nachylając się nad urządzeniem. Nigdy nie odczuwał stresu, rozmawiając telefonicznie. Czemu tego wieczora, czuł, jak jego serce podchodzi do gardła? Nie dało się ignorować uścisku w klatce piersiowej. Słysząc odbiór połączenia i głos kobiety, niezwykle się uśmiechnął. Nie spała i na pewno nie miała tego w najbliższych planach. Brzmiała jak zwykle - pełna energii.

-Cześć. Słuchaj, nie nalegam, jeśli nie możesz bądź nie chcesz, ale mogłabyś mi pomóc? Pomyślałem, że najlepszą ideą będzie spytanie niemieckojęzycznego państwa o wytłumaczenie niemieckiej gramatyki.

-Jasne, że pomogę! Tylko poczekaj chwilę, usiądę do biurka i jeśli ci to nie przeszkadza, to chciałabym tłumaczyć przy kamerce. Jakoś sądzę, że będzie mi tak wygodniej.

-Nie ma problemu, jak sobie życzysz.

Jej głos to coś, co go urzekło. Był zarazem uroczy, jak i kobiecy. Nie potrafił go dobrze opisać, lecz uważał za najpiękniejszy na świecie. Słyszał go, siedząc na przystanku, będąc zatopionym w swoich myślach. Pojawiał się znikąd, a nie odchodził tak szybko. Choć skoro dobrej muzyki się nie wyłącza, czemu powinno się to robić z piękniejszą od niej melodią? Melodią, która sama w sobie jest zarówno tekstem, jak i instrumentem.

-W sumie to najpierw trochę łóżko ogarnę. Powiedz mi w tym czasie, z czym masz problem.

Na pewno nie z nią. Była jedyną osobą/rzeczą, która mu nigdy nie przeszkadzała. Wszelkie myślenie o niej, gdy nie było to potrzebne, nie należało klasyfikować jako przeszkody. Tak, zdarzyło mu się odpływać myślami, jednak jakie to miało znaczenie? Niewielkie, jak nie żadne.

-Czasy przyszłe. Rozróżnianie chyba tylko. W sensie... niby wiem, jak się je tworzy i kiedy stosuje, ale koniec końców nie potrafię użyć tego odpowiedniego. Siedzę nad tym dwa tygodnie i jakoś wciąż tego nie potrafię.

Włączył swoją kamerę. Czułby się niekomfortowo, gdyby pokazała się tylko Austria. Chociaż z ich dwójki, dziewczyna była tą niesamowicie wyglądającą. Dawniej piękne blond włosy, a teraz bardziej kolorowe, jednak wciąż idealnie do niej pasujące. Przy przedziałku bordowy fiolet, zajmujący trzecią część włosów, przechodzący przez malinowy do koralowego, brzoskwiniowego, by wreszcie pojawiły się końcówki w odcieniu różanego blondu. Dla wielu to najbardziej wybijający się element wyglądu. Nie dla Węgra. Jemu w pamięć najbardziej się wryły jej oczy, głowie ich kolor łączący w sobie niebieską i stalową szarość, niebieskawy cyjan, kadet oraz popielatą zieleń.

-Trochę się tego spodziewałam. No ale jakoś sobie razem poradzimy, nie? Masz może jakieś zdjęcie zdań, które sam robiłeś? Ułatwiłoby mi to zbadanie gruntu, na jakim stoimy.

-Na najbardziej grząskim, jaki może być...

Na jego wybełkotany szept odpowiedział cichy chichot. Sam się przez to uśmiechnął. Ona mogła się z niego śmiać, nie miał nic przeciwko. Dla tego uśmiechu był w stanie posunąć się do zbłaźnienia się w jakikolwiek sposób. Odłożył telefon na uchwyt, słysząc, jak dziewczyna podchodzi do swojego biurka. Wpatrywał się w ekran, aż nie zobaczył na nim machającej mu dłoni i uśmiechniętej twarzy, na którą po chwili wstąpiła troska.

-Um... Węgry...?... Może powinieneś pójść spać? Zawsze lepiej się uczyć, gdy jest się wypoczętym.

Zrobiło mu się ciepło na sercu, kiedy usłyszał, jak się o niego martwi. Jednak w pierwszej chwili nie rozumiał tego. Patrzył się pustym wzrokiem na biurko, próbując wywnioskować, co miała na myśli. Pewnie to, ile czasu mu zajęło takie zastanawianie się, uświadomiło mu, w jakim znajduje się stanie. Widocznie kilka ostatnio zarwanych nocy się odbijało na jego wyglądzie.

-Nie, muszę to ogarnąć, inaczej z trudem zasnę. Poza tym, na chwilę obecną oboje nie wyglądamy na niesamowicie ogarniętych życiowo.

Spojrzał na dziewczynę, która zatrzymała swoje pisanie na kartce. Natychmiast pożałował swoich słów, które wypłynęły z jego ust jak jad żmii. Poruszyło go sumienie, które u niego w wyjątkowych sytuacjach było bardzo wrażliwe. Owszem, Austria miała włosy spięte w warkocz, leżący na jej ramieniu, który był widocznie popsuty; luźny sweter zsuwający się z ramion; a wcześniej można było wychwycić skrawek dresowych spodni. Mimo to wciąż wyglądała pięknie, o wiele lepiej od niego.

-O kurwa, przepraszam...! To źle zabrzmiało, nie chciałem cię urazić... wybacz...

Czy była to już panika? Możliwe. Czuł, jak jego serce biło w przyśpieszeniu. Miał wrażenie, że właśnie zakończył ich cały kontakt, jaki posiadali, a nie był on niezwykle obszerny. Śmiech dziewczyny tylko pogorszył jego uczucia. Jego oddech nie był już tak regularny, jak zwykle.

-Spokojnie, nic się nie stało. Wiem, że nie wyglądam najlepiej. Nie mów, że nie ogarniasz życia, bo nie o to mi chodziło. Po prostu... wyglądasz na bardzo zmęczonego. Powinieneś odpocząć, pójść spać. Tak jak ja planowałam, zanim zadzwoniłeś. Dam ci wybór. Albo porozmawiamy jutro, a teraz idziesz do łóżka, albo ci wcale nie pomogę.

Jej słowa uspokoiły go tylko pozornie. Wciąż łapało go sumienie za słowa, które wypowiedział. Sposób, w jaki otrzymał odpowiedź, nasunęła mu myśl, że nie powinien nawiązywać żadnej relacji z ludźmi tak dobrymi.

-Chciałaś iść spać? W swetrze? Było mi powiedzieć. Nie musiałabyś teraz ze mną rozmawiać. Dlatego słyszałem, że wstajesz z łóżka. Austria, wracaj tam. Naprawdę ci już dzisiaj popsułem wieczór, wyśpij się na jutro.

Drugie pytanie zdecydowanie nie należało do tych afektywnych powagą do obecnej sytuacji. Węgier nie potrafił się powstrzymać, aby o to nie spytać. Lecz i tak miał wrażenie, że sam nie zwrócił na tą część swojej wypowiedzi jakiejkolwiek uwagi. Skoro miała pójść spać, a on jej w tym przeszkodził, czuł się jeszcze gorzej niż wcześniej.

-Tak, w swetrze... Wiem, że to trochę niespotykane, ale nic na to nie poradzę. Tak mi o wiele wygodniej. Swetry są miłe, duże i co najważniejsze: ciepłe. Ciągle mi zimno, także nie wyobrażam sobie spać bez nich.

Zdawała się być lekko speszona swoim wyglądem i nawykami. Może i nie każdy je praktykował, ale go zaciekawiły. Były unikalne - zresztą, jak cała ona. Mówiła z pewnym zamiłowaniem, nawet jeżeli chodziło o zwykłe swetry.

-Znaczy, co do tego snu... no i tak oglądałam film, czyli w sumie mogłam już spać. Mój wybór, że nie poszłam. Ale skoro proponujesz, to możemy porozmawiać jutro. Wszystko ci wytłumaczę, będziesz tak wszystko wiedział, że nawet Szwajcaria zacznie zazdrościć! To co? Ty też się idziesz ogarnąć i spać? Dobranoc, nie?

Według niego to były dosyć ambitne plany. Lepiej od niemieckojęzycznego państwa? Chociaż trochę głębiej nad tym myśląc, Szwajcara trudno przypisać do jednego języka. Takie nadmierne oczekiwania były częścią charakteru Austrii. Zdążył się do nich przyzwyczaić, nawet z obserwacji z daleka.

-Ja nie idę spać, ale dobranoc, słodkich snów.

Wypowiedzenie tego zdania sprawiło mu ogromną przyjemność. Poczuł się jak dziecko, które spróbowało czegoś nowego i spodobało mu się to tak bardzo, że błaga rodziców, aby mógł to robić częściej. W przypadku Węgier jedyną istotą, którą mógł o to prosić, był Bóg. Czuł w sercu, jak wielką nadzieję ma na powtórzenie tych kilku słów następnego wieczora. Nie myślałam tylko o kolejnym. Chciał, aby działo się to codziennie, przez tydzień, miesiąc, rok, lata…

-…Jak to nie idziesz? Idziesz. W tym momencie.

Pokręcił przecząco głową, lekko się uśmiechając. Ponownie się o niego zamartwiała. Z jednej strony było to urocze, a z drugiej sam się przez to czuł gorzej. Nie przepadał za byciem osobą, której potrzebna jest opieka. Przyzwyczaił się ostatnimi laty do sytuacji odwrotnej — to on troszczył się o innych; nie tylko najbliższych, ale wszystkich, którzy znajdowali się w jego gronie.

-Nie, nie mogę. Muszę to dzisiaj ogarnąć, jutro mam z tego test. Jeżeli nie pójdzie mi chociaż na dostateczną, to mogę sobie pomarzyć o czerwonym pasku na świadectwie. Na szczęście podciągnąłem sobie średnią jakimiś dodatkowymi zadaniami, czy czym to było.

-W takim razie zostaję. Trudno, nie będzie dłuższego snu. Bez ciebie nigdzie nie idę. Poza tym, czy ostateczne egzaminy z języków nie są pojutrze? Są. Sama piszę, to mnie nie okłamiesz. A wiadomo, że co roku niemiecki i włoski jest o tej samej porze. …A jutro masz lekcje do wieczora i jakoś nikt nie pomyślał o waszym wcześniejszym zwolnieniu. Nie będziesz miał czasu, to ostatni dzwonek, mam rację?

-…Nie musisz. Wiesz o tym? Nie chcę, żebyś przeze mnie była jutro zmęczona, albo żeby twoja praca poszła gorzej. Przecież skoro masz włoski, to zostało ci tyle czasu ile mi. Nie chcesz nic powtarzać?

-Nie muszę zostać, nic nie muszę. Ale chcę. Także… Na ten moment się mnie nie pozbędziesz! Co do nauki. Hah! Mam chyba już wszystko powtórzone. Jutro tylko ostatnia powtórka, wcześnie iść spać, a pojutrze wezmę ze sobą jedną kartkę z tym, co sprawia mi największy kłopot i przeczytam przed salą ostatni raz.

Jej uśmiech odwzorowywał całą satysfakcję, jaką sprawiało jej odbijanie argumentów. Chłopak czuł się pokonany. Nie mógł jej przecież zabronić czegoś, co sama chciała. Posłał półuśmiech, wciąż z wątpliwościami o słuszności jej decyzji. Wiedział, że jeśli na następny dzień zobaczy ją niewyspaną, będzie miał ogromne wyrzuty sumienia.

-No dobra. I tak jutro byś mi się nie przydała, jakkolwiek źle to nie zabrzmi — masz za dużo racji, właściwie to samą rację. Siedzę jutro do dwudziestej, także z powtórzeniem o normalnej godzinie będzie ciężko.

-Nawet jeśli brzmi źle, to jest to prawda. Chociaż sama chciałam chwilę temu cię wysyłać do łóżka i nie pomagać. Nie pomyślałam o tych egzaminach, wybacz. Ale w takim razie możemy teraz zacząć od kilku pytań. Jaka jest kolejność części zdania w czasie Future Eins?

Odpowiadanie na jej pytania było czymś naturalnym; jak obowiązek, który trzeba spełnić, ale robi się to z własnej woli. Wielu osobom trudno jest rozmawiać z przyjaciółmi i rodziną. Trudno im wymyślić coś, o czym mogliby porozmawiać z ludźmi, na których najbardziej im zależy. Dla Węgier to ona była tą specjalną osobą, której głos zastępował terapię, zapewniał zdrowie i szczęście. Gdy odeszła, by odnieść szklankę po herbacie, nie mógł się powstrzymać przed włączeniem przeglądarki na komputerze. Wiedział, co czuje, lecz chciał się w tym upewnić. To jak z pisaniem testu: pewność swojej odpowiedzi spiera się z potrzebą jej sprawdzenia.

<Wiele osób myśli, że dorosłość oznacza rezygnację z zabawy. Jednak tak nie jest - okres dojrzewania jest pełen zabawy i ekscytacji. Dojrzewanie to wyjątkowy okres w życiu, w którym człowiek doświadcza wielu zmian. Ludzie często zastanawiają się, jacy będą jako dorośli; dzieje się tak dlatego, że proces dorastania jest bardzo interesujący. Jedną z bardziej dramatycznych zmian jest przejście od dzieciństwa do dorosłości. Wczesna dorosłość jest często określana jako okres dojrzewania i jest to czas, w którym ludzie podejmują ważne decyzje dotyczące swojego życia.
W szkole średniej większość uczniów nawiązuje swoje pierwsze poważne związki. Większość ludzi kojarzy dzieciństwo z bezpieczeństwem; jednak nie dotyczy to większości dzieci. W rzeczywistości większość dzieci jest w stanie niepewności na tym etapie życia. Dzieje się tak dlatego, że nie są już pewni, czego chcą od życia. Po ukończeniu szkoły podstawowej nie są już zależne od rodziców i mogą podejmować decyzje dotyczące ich edukacji i życia społecznego. Na tym etapie wiele osób zaczyna umawiać się na randki i nawiązuje poważne relacje z innymi studentami lub absolwentami. To czas dla nich, aby dowiedzieć się, co sprawia, że ​​są szczęśliwi i pozwala im być szczęśliwym w życiu.>

<Przyznanie się do bycia kimś to duży krok w budowaniu relacji z tą osobą. Ludzie często kojarzą miłość z bólem, kiedy po raz pierwszy się zakochują. Jednak wcale tak nie jest. Twoja pierwsza miłość jest bardzo zachwycająca, ponieważ jest to doniosłe wydarzenie w twoim życiu. To piękny moment, kiedy po raz pierwszy przyznajesz, że kogoś lubisz lub całujesz kogoś po raz pierwszy. Ten moment zapamiętasz na długie lata – to jedno z najważniejszych wydarzeń w Twoim dotychczasowym życiu. W ciągu tych lat nauczysz się tak wiele o sobie; zobaczysz, co Cię interesuje, a co nie. To doświadczenie w dużym stopniu kształtuje twoją przyszłość, wpływając na to, jakie zajęcia wybierasz i z kim umawiasz się w wieku dorosłym. Dojrzewanie jest kluczowym okresem w życiu, ponieważ przygotowuje grunt pod przyszły sukces lub porażkę.>

<Powszechnie wiadomo, że absolwenci szkół średnich kontynuują naukę w college'u lub na uniwersytecie i robią karierę w dorosłym życiu. Jednak niewiele osób dokładnie rozumie, co to oznacza. Studia to ekscytujący czas, w którym ludzie mogą odkrywać swoje pasje i rozwijać nowe umiejętności na całe życie. Po studiach ludzie mogą ubiegać się o pracę i karierę, która najbardziej im odpowiada. Wiele osób kończy studia z dyplomami inżynierskimi, biznesowymi, edukacyjnymi i nie tylko!>

<Życie po szkole średniej jest o wiele bardziej ekscytujące teraz, gdy ludzie znaleźli dla siebie ścieżkę kariery.>

<Dojrzewanie to ekscytujący okres w życiu człowieka, charakteryzujący się zmianami i rozwojem. Większość ludzi doświadcza tej fazy życia w wieku około piętnastu-szesnastu lub siedemnastu-osiemnastu lat. Największa zmiana wiąże się z podjęciem decyzji, czy pozostać dzieckiem, czy wziąć na siebie odpowiedzialność dorosłego obywatela świata. Nikt nie wie, jacy będą, gdy dorosną – okres dojrzewania to wyjątkowy okres w ich życiu, w którym mogą odkryć, kim są i co ich najbardziej interesuje.>

<Kiedy rozmawiasz z kimś, na kim Ci zależy, wyrażasz swoją miłość do tej osoby. jest to wspaniały sposób, aby pokazać swoje uczucia do innych ludzi. Wszyscy lubią słuchać, jak omawiane są ich obawy i dzielić się swoimi przemyśleniami z innymi. Słuchanie ich sprawia, że czują się bliżsi; pomaga im czuć się szczęśliwszymi i bardziej zadowolonymi z życia. Poza tym odpowiadanie na ich pytania pomaga poznawać świat. w ten sposób wszyscy możecie razem wzrastać i stać się lepszymi ludźmi dzięki wzajemnemu towarzystwu.>

Nie doczytywał wszystkich artykułów do końca. Niejeden wyłączał praktycznie natychmiast po jego załadowaniu i zauważeniu nieprzydatności tekstu. Skupiły one jednak (dość sporą) część jego uwagi, tak że nie zauważył, gdy Austriaczka zasiadła do swojego biurka. Uwagę zwrócił jej głos, od dawna przyciągający go jak magnes. Tak, to była osoba, w której się zakochał, która dniami i nocami zajmowała jego myśli, która pojawiała się niespodziewanie w marzeniach sennych, która sprawiała, że nie opuszczał dni szkolnych… I w tym momencie, nawet się sobie nie dziwił, a był z siebie dumny. Jakże niesamowitą osobą do kochania była Austria.

-Będę musiał ci się jakoś odwdzięczyć. Mocno mnie ratujesz, Tri

-Nie ma sprawy. Szukałam od jakiegoś czasu pretekstu do pogadania z kimś, ale teraz nikt nie ma czasu. Czasami naprawdę mam nadzieję, że zmienią terminy egzaminów, albo chociaż sposób ich organizacji. Mogę ci już powiedzieć dobranoc? Jest po drugiej w nocy, zaczynamy lekcję za pięć godzin, a ty masz pół godziny drogi do szkoły, pomimo mieszkania w centrum.

Widząc jej coraz szerszy uśmiech, oparł głowę na dłoni. Był to ten sam i jedyny uśmiech, który nadawał jego światu prawdziwych kolory, pomimo tylu negatywnych naokoło emocji. Gdy odchyliła się na fotelu, poczuł delikatne ukłucie w sercu. Stronił od podejmowania pochopnych decyzji, lecz tym razem czuł się wyjątkowo spokojny, myśląc o dosyć świeżym pomyśle.

-Zaczynamy blokiem etyki i religii, nie chodzę na żadne, potem godzina z wychowawcą, jakieś dwa losowe zastępstwa za blok matematyki, trzy razy wychowanie fizyczne i kończymy językami: angielski, niemiecki. Czy jest coś, ktoś, po co mam tam iść? Angielski przez ostatni tydzień to tylko gry edukacyjne, a na niemieckim nigdy nic nas nie nauczyli. …Jeśli mogłabyś jutro ze mną porozmawiać, jestem pewien, że nauczyłabyś mnie, cokolwiek jutro tam będzie…?…

Ostatnie zdanie wyróżnił swoją intonacją w sposób tak wyrazisty, że nawet Austria potrafiła to zauważyć. Dziewczyna rzadko kiedy czytała między wersami, co nie raz udowodniła swojemu najbliższemu otoczeniu. Wpatrując się w ekran, widział tylko osobę, w której zakochał się bez granic; wszelkie jej pomyłki w jego oczach tylko dodawały Austriaczce unikalności i powodów do jej kochania. Ciche nadzieje na kolejną rozmowę następnego dnia pozostawiła w swoim sercu, zaraz po przypomnieniu sobie o jej planie zajęć. Zwykle cieszyłby się, że tak często będą niedaleko siebie podczas przerw. Jakże samolubne było to podejście; cieszyć się z fizycznego i mentalnego wyczerpywania się, tylko dla kilkuminutowego przebywania w jednym pomieszczeniu. Dawno zauważył, jak bardzo jest to niszczące go podejście (wstawał wcześniej, tylko po to, by lepiej wyglądał w jej obecności). Nie potrafił się jednak go pozbyć, myśląc o dwóch wymienionych spojrzeniach, siedząc naprzeciw siebie. Była to już norma, by przed pierwszą lekcją właśnie tak siadali.

-…Oh… Czyli jutro się nie zobaczymy… Ale w takim razie dobranoc, wyśpij się, zasłużyłeś sobie po tej wspólnej nauce. I jasne, możemy jutro na wieczór pogadać… Jeszcze raz, dobranoc…

-Austria, chwila!

Nie zdążył. Dziewczyna już się rozłączyła, kiedy on spanikowany za nią krzyknął. Nie tajemnicą dla niego było, że nie potrafiła ona ukrywać emocji w tonie swojego głosu. Tylko czym mógł ją tak urazić, że brzmiała smutno? Zrezygnowany odjechał fotelem, chowając twarz w dłoniach. Był sobą zawiedziony, może już nawet na siebie zły. Sięgnął flegmatycznie po telefon i wszedł na Instagrama. Nie zdziwił się, widząc zdjęcie Austriaczki jako pierwsze na stronie głównej. Zawiesił na niej wzrok i w tym samym momencie poczuł zazdrość. Nie uważał się za człowieka, który łatwo w nią popada, ale wszystko zmieniło się w tym jednym momencie. Uśmiechała się, uśmiechała, i nie dzięki niemu, a komuś innemu; ktoś inny sprawiał, że na jej usta wkradł się piękny uśmiech — ten sam, który potrafił rozjaśnić jego najgorsze dni. Jeśli by tylko poznał tę osobę, nie wiedział, co by jej zrobił, pod skórą miał ochotę go uderzyć, pobić do krwi, połamać kości. Dźwięk alarmu był jak przysłowiowe wiadro zimnej wody. Nie wierzył w to, o czym chwilę wcześniej pomyślał, w jaki sposób to pomyślał. Chwila snu brzmiała przekonująco.

***

-Węgry? Co ty tutaj robisz? Przecież egzamin z niemieckiego pisaliście na kompletnie innej ulicy…

-Biegłem, żeby zdążyć, zanim wyjdziesz. Mocno pada i… no… martwiłem się o ciebie, okej?… Łatwo się rozchorowujesz, jeśli cię zmoczy… Ostatnio prawie w szpitalu przez to wylądowałaś…

Nie potrafił powiedzieć więcej. Rozłożył parasol nad ich głowami, z priorytetem chronienia dziewczyny przed deszczem. Sam już nie wiedział, jak ma postępować. Ile z tego jest przyjaźnią, a ile już czymś więcej? Czuł, jak garnitur powoli przemaka, lecz nie zwracał na to należytej uwagi. De facto, uświadomiła go o tym dopiero dłoń Austrii, która zacisnęła się na jego ręku. Robiąc krok w przód, przesunęła parasol, aby chronił ich oboje.

-To… miło z twojej strony, bardzo miło. Mam autobus za kwadrans, wątpię, że zdążyłabym w tym czasie bardzo się zmoczyć. A z tym szpitalem to nie było dosłownie tak. Chociaż, fakt, przemoczyłam się i było to jakimś problemem, ale potem doszła reakcja alergiczna i to mnie dobiło.

Posłała mu szeroki uśmiech, nie puszczając jego dłoni. Odważyła się złączyć ich palce, patrząc prosto w jego oczy. Węgier odpowiedział jej swoim uśmiechem, czując delikatne pieczenie na policzkach. Choć nie było to najmilsze uczucie, odebrał je jako swoją naturalną reakcję na zachowanie Austriaczki. Nie miał tego swojemu organizmowi za złe, przecież takie fizyczne reakcje, były dowodem, że ona znaczyła dla niego więcej niż inni.

-Więc, czy mogę cię odprowadzić na przystanek…? No chyba że sobie nie życzysz, nie chcę być nachalny, albo jakbyś po prostu nie miała ochoty-

-Węgry. Spokojnie. Jasne, że możesz mnie odprowadzić, z przyjemnością się tam z tobą przejdę. Nie panikuj.

Wystarczyło, że wypowiedziała jego imię, a jego negatywne odczucia go opuszczały. Mówiła wszystko ze stoickim spokojem i delikatnością, odbijała tak swoją personę w tonie mowy. Zaciśnięcie uścisku na dłoni i nieznaczne odwrócenie się było swoistym zapytaniem się, czy mogą już iść. Kiwnął głową i skierowali się w stronę przystanku. Mimo jej obecności i bliskiego dotyku czuł jak daleko od siebie stoją. Cisza, która ich otaczała, nie była dla niego przyjemna, wręcz przeciwnie. Brak jej głosu negatywnie na niego oddziaływał. Lecz gdy wreszcie rozpoczął rozmowę, złe odczucia go nie opuściły. Kilka chwil wcześniej myślał, że wszystko jest dobrze. Jednak jej smutny ton powrócił, a co gorsza: słyszał, że próbowała to ukryć. Nie potrafił iść dalej ze świadomością, że dwa dni wcześniej powiedział coś, co ją tak mocno poruszyło.

Sposób, w jaki mówią ludzie, jest odzwierciedleniem ich charakteru i osobowości. Używa się go do wyrażania myśli i uczuć, wywierania pozytywnego wrażenia na otoczeniu. Używając odpowiednich słów i zwrotów, można się upewnić, że przekaz, który chce się przekazać, jest jasny i zwięzły. Można też używać mówienia jako sposobu okazywania szacunku innym, pamiętając o tym, jak się do nich zwraca. Starannie rozważając dobrane słowa, można mieć pewność, że  rozmowy pozostaną znaczące i pełne szacunku. Ujawnianie wartości, przekonań emocji, budowanie relacji… To wszystko jest kilkoma z funkcji mowy. Dlaczego więc słyszał ten smutek, który tak mocno odbijał się w jego umyśle? Czy było to spowodowane wyjątkowością dziewczyny, czy może tym, że to jego wina? Uświadomiło to go, jak ważne jest zwracanie uwagi na używane słowa. Nie tylko powinno się wybierać właściwe słowa, które dokładnie oddają przesłanie, ale także upewnić się, że są one odpowiednie do sytuacji. Czy tutaj popełnił błąd? Zatrzymał się i dłonią poprosił, aby Austria zrobiła to samo. Stanął naprzeciw niej, przełykając ślinę, by wreszcie puścił jej dłoń i rzucił się na kolana, zamykając oczy.

-Przepraszam… Nie wiem za co, ale przepraszam z całego mojego serca. Błagam, nie bądź smutna z mojego powodu, tak wyraźnie to słyszę i tak bardzo mnie to boli. Czym cię tak uraziłem? Jak mogę to naprawić? Nie chcę słyszeć tej nuty smutku w twoim pięknym głosie.

Nim to zrozumiał, z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Nie mógł ich pomylić z kroplami deszczu, choć i one już znalazły się na jego twarzy. Ciepłe dłonie Austriaczki były tym, co sprawiło, że uniósł głowę i wreszcie spojrzał na jej twarz. Czy płacz może być emocją? Jeśli tak, to jest emocją, która może być zarówno niesamowicie przytłaczająca, jak i niesamowicie wyzwalająca w tym samym czasie. Może to być trudne doświadczenie, ale jest to również jeden z najpotężniejszych sposobów wyrażania swoich uczuć. A gdy można patrzeć w twarz ukochanej osoby podczas płaczu, może to być jeszcze potężniejsze doświadczenie, przynoszące poczucie zrozumienia i połączenia, które wykracza poza słowa i język. Patrzenie komuś w oczy podczas płaczu to sposób na pokazanie, jak ważna ta osoba jest w swoim istnieniu; to sposób komunikowania się bez konieczności mówienia czegokolwiek.

-Wstań. Wstań, podnieś się. Stań przede mną wyprostowany. Nic ci nie powiem, jeśli wciąż będziesz przede mną klęczeć.

Po raz kolejny się jej posłuchał. Wystarczyło, aby wypowiedziała jedno słowo, a on posunąłby się dla niej do wszystkiego. I choć słowo to określa tak wiele, czuł, że jednak to wciąż za mało, by okazać swoją miłość. Prostując się, widział wzrok, którym go obdarzyła. Znów poczuł ukłucie w sercu, gdy nie potrafił określić, co to spojrzenie mówiło. Austriaczka przybliżyła się do niego i wtuliła w przemoczoną marynarkę, puszczając parasol. Stojąc w jego ramionach była jak delikatny kwiat, choć porównanie to zasługuje na miano spospoliciałego. Jednak właśnie tak się czuł Węgry — jakby trzymał delikatny skarb, skóry przeżył tak wiele, że zaraz może się rozlecieć. Czule pocałował ją w czoło, kładąc prawą dłoń na jej głowie i delikatnie ją masując. Gdyby tylko mógł ją tak całować częściej, bez obawy o odtrącenie (którą w obecnej chwili wciąż miał) i przede wszystkim: bez negatywnych konsekwencji (do których wciąż mogło dojść).

-Jesteś idiotą, głupkiem w czystej postaci. Jak ktoś o zdrowych zmysłach może zatrzymać się na środku chodnika i po pierwsze: uklęknąć, co samo w sobie jest nieadekwatne do sytuacji; a po drugie: zrobić to w deszczu?

Cicho się zaśmiał, słysząc, jak skomentowała jego zachowanie. Nie bał się przyznać, że tak, był głupkiem i idiotą; świadomość, że nie wiedział, czym ją uraził, jeszcze bardziej to dawała mu do zrozumienia. Nie zgadzał się jednak z "nieadekwatnością", co więcej: miał ochotę ponownie uklęknąć, dotykając twarzą ziemi. Austria uniosła swoją głowę, ponownie kładąc dłonie na jego policzkach. Zataczała na nich kciukami małe kółka, szukając odpowiednich słów. Jednak czy miałyby one jakąkolwiek wartość? Uciekła wzrokiem na parasol, przypominając sobie o jego istnieniu. Mimo deszczu, który zmoczył już ich obojga, nie sięgnęła po przedmiot.

-Wtedy, podczas naszej rozmowy… powiedziałeś, że nie masz po co, ani dla kogo przychodzić do szkoły. Może nawet i inaczej to powiedziałeś, nie pamiętam dokładnie, wybacz. Pamiętam tylko sens… Wiem, że nie powinnam się tym przejmować,… że pewnie nie pomyślałeś… Ja naprawdę przepraszam, że mnie te słowa tak zabolały! Jakie to jest samolubne z mojej strony…

Ostatnie słowa wyszeptała z twarzą schowaną w materiał marynarki. Sama nie wiedziała, co czuje; czy było to zażenowanie czy może wstyd? Prawda była taka, że bała się nawet nazwać to "coś", co było skutkiem przyznania się do smutku, towarzyszącego jej przez ostatnie dni. Chłopak położył dłoń na jej podbródku i go lekko uniósł, wraz z całą głową. Najdelikatniej jak potrafił, pocałował ją w usta.

-Nie przepraszaj, to ja powinienem. Szczerze mówiąc, to powinienem wciąż przed tobą klęczeć i prosić o wybaczenie. Przepraszam. Nie myślałem i to było moim błędem. Przepraszam. Tylko nie smuć się, błagam! Nienawidzę uczucia, które mi towarzyszy, gdy widzę, jak idziesz bez uśmiechu na twarzy; albo co gorsza — gdy jest to uśmiech fałszywy.

Powiedziałby więcej, nawet chciał wciąż mówić, przepraszając ją i błagając o przebaczenie. Zatrzymała go dłoń Austriaczki na jego ustach, która niedługo później została zamieniona na jej usta. Delikatny pocałunek odebrał im wszystkie myśli. Całowanie to piękny akt wyrażania miłości i przywiązania do kogoś. Może to być jeden z najbardziej magicznych momentów w życiu, zwłaszcza gdy jest z osobą, którą kocha się najbardziej. Powoli pogłębiali pieszczotę, co wreszcie zmusiło ich do odsunięcia się od siebie. Ogarnęło ich w tym samym momencie, to jedno i to samo uczucie, którego żadne nie potrafiło opisać. Mieszanka radości, szczęścia, podniecenia i pasji zdawała się dotąd dość abstrakcyjnym odczuciem. Uczucie bycia kochanym i chcianym jest przytłaczające i jest to coś, czego żadne słowa nie są w stanie opisać.

-Co, jeśli się spóźnisz na autobus?

Spytał już roześmiany Węgier, przerywając kolejny pocałunek. Nie protestował, wciąż czując, że jest jej coś winien za swoje nieumyślnie wypowiedziane słowa. Czy był to powód, dla którego pozwalał Austrii się całować? Możliwe. Choć równie prawdopodobne było uczucie go otaczające, wręcz przytłaczające. Marzył o dziewczynie nie raz, ale nigdy nie wyobrażał sobie tego, jak jego ciało będzie reagować na delikatne usta, składające pocałunki od jego ust, przez policzki, do szyi. Bowiem reakcją była chęć na więcej: lekko przekrzywiał głowę, dając jej coraz to nowe miejsca, wciąż niepokryte różaną pomadką i kroplami deszczu. Uśmiechnął się sam do siebie i Austriaczki zarazem, a jego pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro