"Następnym razem nie rób mi tego" 🇷🇺x🇺🇸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie zamówienie

Kolejny dzień, kolejna kłótnia. W tym domu, można do tego już przywyknąć. Ameryka była już na skraju wytrzymałości. Zawsze była tym najgorszym dzieckiem. To, że jest adoptowana, nie oznacza, że jest jakaś gorsza.

Mama od kiedy tylko pamięta, wolała resztę rodzeństwa. Francja zaprzeczała temu. Mówiła o złym dniu Wielkiej Brytanii. Miało by to sens, mówione co tydzień, dwa, ale nie codziennie. Nikt oprócz rodziny nie wiedział o sytuacji w ich domu. Nikt, oprócz dwóch osób.

W szkole była lubiana, dużo osób uważało się za jej przyjaciół. Niestety, nie ma nikogo, komu może się zwierzyć. Nikt nie ma jej pełnego zaufania. Nawet rodzeństwo, które uwielbia mamę. Uważają ją za wzór do naśladowania. Oni tak, Ameryka nie.

Tego dnia, coś w USA pękło. Miała dość, serdeczny dość. Po tym jak zatrzasnęła drzwi od swojego pokoju, wyjęła zapakowany plecak z szafy. Od dawna chciała uciec. Zawsze ją jednak coś powstrzymywało. Ten dzień był idealny.

Jej jedna z dwóch zaufanych osób mieszka samotnie w środku lasu. Przez ich ośmioletnią przyjaźń, nauczyła się jak żyje się w lesie, do którego nikt nie wchodzi. Niewiele osób wie, że Polska żyje. Mimo to, wiedzie sobie spokojne życie.

Amerykaninka zaczęła myśleć o wszystkim i o niczym. Nie zauważyła nawet gdy wybiła 22. Drzwi od domu zostały zamknięte. Poczekała jeszcze pół godziny, aby upewnić się, że matka już nie wróci. Zarzuciła plecak na ramię i wyskoczyła przrz okno.

Omijając wszelki monitoring, pobiegła do wielkiego, starego muru. Odgradzał on, las od miasta. Dziewczyna wspięła się na drzewo, przerzuciła najpierw jedną nogę na drugą stronę, a potem drugą. Kiedy jej obydwie nogi były "w lesie", usiadła na betonie i zeskoczyła. Robiła to tyle razy, że czterometrowa przeszkoda nie była już dla niej żadnym problemem.

Zaczęła iść przed siebie. Co jakiś czas, skręcała to w lewo, to w prawo. Drogi nie dało się tak łatwo zapamiętać. Po godzinie marszu, dotarła do swojego celu - małego, drewnianego domu. To, że był w środku lasu nie oznacza, że był zaniedbany.

USA weszła do środka i zrzuciła plecak na podłogę. Wnętrze było utrzymane w nowoczesnym stylu. Na kanapie, w salonie, siedziała dość wysoka, ale niższa od Ame, dziewczyna.

-Hej- Przywitała się nie odrywając wzroku od telewizora. Leciała właśnie "Korona Królów" więc nie mogła przegapić okazji do powspominania dawnych czasów.

-Cześć- Ame skierowała się do kuchni i zrobiła sobie kanapki.

-Co u ciebie?- Spytała Polska

-Wszystko po staremu. Kawy, herbaty?

-Herbaty- Po chwili dodała- Chyba nie przyszłaś tutaj tylko na herbatę? Wsumie to jednak możliwe, że tak. Jesteś zdolna do takich rzeczy!- Zaśmiała się pod nosem- Kiedy będziesz wracać do domu?

-Nigdy- Padła szybka i obojętna odpowiedź.

Polska aż spadła z kanapy. Wiedziała co się dzieje w rodzinie Ameryki, ale nie brała pod uwagę, że uciekłaby z domu. Po pięciu minutach podniosła się z podłogi i napiła się herbaty, którą przygotowała USA.

-Czas zacząć nowe, lepsze życie- Wymamrotała wyższa i przełączyła program.

***

W domu Wielkiej Brytanii panował gwar. Kobieta nie pogodziła się, że jej córka uciekła. Nie traktowała jej jakoś wyjątkowo, ale martwi się o USA.

Chodziła właśnie w kółko, w salonie. Pozostali siedzieli na kanapach. Kanada chciał, żeby mama uspokoiła się, ale nie dawało to dużo. Australia czytał, po raz kolejny, artykuł na pierwszej stronie każdej gazety.

Breaking News!

Zaginąła USA. Najprawdopodobniej została porwana w nocy z dnia 3 na 4 kwietnia. Dwa miesiące temu zaczęła szukać jej policja. Zaś miesiąc temu szukał jej już każdy. Rodzina porwanej przeżywa kryzys, a cały świat staje do góry nogami. To druga taka sprawa w przeciągu trzech lat. Przypomnijmy. Pierwszą taką sprawą było zaginięcie Rzeczpospolitej Polskiej, pomimo masowych poszukiwań, nie udało się już jej odnaleść. Została uznana jako martwa. O postępach w poszukiwaniu informujemy co tydzień.

Każdy kraj na świecie czytał to z osiem razy, ale i tak nie mógł się z tym pogodzić, przyjąć tego do wiadomości. O dziwo, najbardziej nerwowo do tego podeszła Rosja. Sama nie wiedziała dlaczego. Może dlatego, że w przeszłości były najlepszymi przyjaciółkami?

Co do poszukiwań, to każdy kraj miał w nie jakiś wkład. Nawet kraje, które Ame nie lubiły, ba nienawidziły, to i tak coś zrobiły bądź robią. Gdyby tylko wiedzieli, że osoba, którą szukają była jakieś 40 kilometrów od domu Brytanii.

USA w tym czacie, żyła sobie dosyć spokojnie. Nie miała problemów z niczym, ani nikim. Siedziała na fotelu i czytała dzisiejszą prasę.

-Nie spodziewałam się, że będą mnie, aż tak długo szukać- Odłożyła gazetę i wzięła łyk ciepłej kawy.

-Powiem ci- Polska zeszła ze schodów- jestem ciekawa, czy wpadną na pomysł, żeby sprawdzić co się dzieje w tym lesie. Niby jest on, jakiś ogromny. Ale na dobrą sprawę, środek lasu drzewa porastają rzadziej.

Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Ameryka podniósła się z wygodnego fotelu i poszła odtworzyć. W drzwiach stała Ukraina.

-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy?- Ukraina była jedyną osobą, która znalazła poszukiwaną. Odnalazła ją przez przypadek. Umówili się, że Ukraina nic, nikomu nie powie. Wzamian mogła przychodzić w odwiedziny, kiedy tylko chce.

-Macie Ukrainę, a teraz daj mi do środka wejść, bo zmęczona jestem- Odpowiedziała, jak zwykle, szybko i lekceważąco.

Ame wypuściła dziewczynę do środka, a sama poszła zrobić herbatę dla gościa. Kiedy najstarsza robiła picie, Ukraina rozmawiała z Polską.

Kiedy wszyskie siedziały już obok siebie, Ukraina zaczęła przekazywać informacje z zewnątrz. Zaczęła od drobnostek, a kończyła na bardziej poważnych sprawach.

-Właśnie! Najważniejszy temat!- Poderwała się z kanapy. Wzięła głęboki oddech i zaczęła bardzo szybko, niezrozumiale mówić- Ame proszę cię pokaż się Rosji, bo niezniesę jak jeszcze raz wróci do domu po szóstej rano. Niby wychodzi na spacery, ale ja wiem, że się wtedy szuka. Proszę się Stany Zjednoczone Ameryki, nie chcę być już więcej, przez nią, ignorowana. Nikt nie chce.

Kiedy Polska nic nie zrozumiała z tej wypowiedzi, Ameryka rozumiała wszystko. Odeszła od dziewczyn i poszła na taras. Oparła się o płot i zaczęła myśleć.

"Pokazać jej się? Co jeżeli zacznie robić wyrzuty? Co jeżeli wszyskim powie, gdzie się ukrywa?... Nie, nie zrobiłaby tego. A może naprawdę się martwi?" Takie myśli krążyły jej po głowie. Zajęło jej pół godziny, by znów wrócić do dziewczyn.

-Ukraina. Przyprować ją tutaj jutro- Oznajmiła pewnym siebie głosem. Tak naprawdę, strasznie się bała. Ale już podjęła decyzję.

***

Następnego dnia Ukraina wyciągnęła Rosję z domu. Ta druga, nie miała co robić więc w miarę szybko zgodziła się wyjść. Droga, którą szły, była tą samą, którą Ameryka uciekła z domu. Szły w kompletnej ciszy. Po godzinie, znalazły się u celu podróży.


Kiedy weszły do środka budynku, w salonie nie było nikogo. Rosja podeszła do kanapy i stanęła na środku pomieszczenia. Nagle poczuła jak ktoś się do niej, od tyłu, przytula. Pomyślałaby, że to Ukraina. Ale słowianka nie była tak wysoka.

-Jak ty taka ciepła jesteś?- Odezwał się głos z tyłu- Gdybyś była grzejnikiem. Ile ja bym pieniędzy na ogrzewaniu zaoszczędziła!-

Rosja, aby nie być nieuprzejmą, przywiła się:

-Dzień dobry, Ameryko- Jej głos był bardzo głęboki. Zawsze gdy coś mówiła, po USA przebiegało mrowienie. Tak było i tym razem.

Wyższa odwróciła się, aby oddała przytulasa. Stały tak kilka minut, aż Rosja oderwała się i podniosła USA tak, żeby miały swoje głowy na tej samej wysokości.

-Jeszcze raz mi tak znikniesz, a nie ręczę za siebie. Może się to dla ciebie źle skończyć- Słowianka zaczęła grozić, ale mówiła to, bo zależało jej na amerykance.

-Już się boję- Przekręciła oczami niższa- Moje wojsko nie ma szans, w porównaniu z twoim. Sojuszników też mam mniej. A o gospodarce to już nie wspomnę. Taki dołek u mnie!- Wszystko to było nieprawdą, ale USA już tak ma. Mówi większość czasu sarkazmem.

Rosja pokiwała głową i pocałowała starszą kobietę. Tamta to odwzajemniła, ale zapomniała o osobach trzecich w tym domu. Polska i Ukraina siedziały na schodach i rozbawione, nagrywały całą tą sytuację.

=========================================
Jaka książka one shot może istnieć bez RusAme?
Kursywa w tekście oznacza, że kraj mówi to w swoim ojczystym języku.
Podczas tego one shota nie ma koronawirusa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro