"To boli..." 🇬🇧x🇨🇿

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Polska_z_Pod_ziemia

Czech rzucił wazonem o ścianę. Było to już kolejne naczynie, które tego dnia rozbiło się na kawałki. Każde jedno uderzenie było przepełnione jego emocjami. Nie wiedział, które dokładnie naczynie z kolei potłukł. Mimo że każde z nich miało inny kolor i łatwo z odłamków można było policzyć ile ich było, to wizja chłopaka była rozmazana i zamglona. Oprócz łez, bez przerwy cisnących się do oczu, nachodziły na nie jego włosy. Długa, kręcona grzywka jeszcze bardziej utrudniała widok. Europejczyk nie wiedział jakie emocje nim kierują. Z jednej strony był zły i zdenerwowany, a z drugiej rozpaczony. Chłopak usiadł na kanapie, nie zważając czy może leżą tam odłamki szkła, którymi mógł się zranić. Nic nie może boleć bardziej niż złamane serce. Serce, które z każdym tygodniem rozpada się na coraz mniejsze kawałki. Czech mógł się przyzwyczaić, że co tydzień jego ukochany znajdował siebie nową dziewczynę bądź chłopaka. Skulił się na kanapie, rozpłakiwając się jeszcze bardziej. Ledwo co usłyszał dźwięk zegara oznajmiający minięcie kolejnej godziny. Chłopak przewrócił się na bok, lądując głową na stosie poduszek. Zamknął swoje oczy i usnął.

-Jestem! - powiedział chłopak, zamykając za sobą drzwi. Zdejmując odzież wierzchnią, czekał aż jego współlokator do niego podejdzie, przywita się i spyta o szczegóły randkę wyższego. O dziwo, nic się nie działo. Brytyjczyk cicho wszedł do salonu i bardzo zdziwił się tym, co zobaczył. Na ziemi pełno było odłamków szkła, a przyjaciel chłopaka, nieogarnięty spał na kanapie.

Wielka Brytania nie wiedział co ma myśleć. Był zdziwiony, ale i zmartwiony zdarzeniami, które musiały zadziać się tego dnia. Zaczął po części się obwiniać, że nie było go w domu. Zaczął żałować dzisiejszej randki, która jak większość skończyła się rozstaniem. Chłopak podszedł do Czecha, starając się nie wejść w żaden kawałek szkła. Kiedy udało mu się dojść do śpiącego przyjaciela, ukucnął przy nim i odsunął jego grzywkę na bok. Robił to bardzo często, ale nie niechętnie. Wręcz przeciwnie - uwielbiał bawić się włosami dziewiętnastolatka. Często wstawał wcześniej, aby miał czas do pójścia, do pokoju przyjaciela i pobawienia się jego włosami. Jeżeli nie miał czasu rano, to miał go wieczorem.

Brytyjczyk uśmiechnął się i przejechał dłonią po policzku drobniejszego od niego chłopaka. Zauważył wtedy czerwone worki pod oczami Czecha. Natychmiastowo wywnioskował, że jego współlokator płakał. Chłopak wstał i najdelikatniej jak potrafił wziął niższego na ręce. Starał się go nie obudzić, więc zaczął zwalniać i ściszać swój oddech. Ruszył w kierunku pokoju Czecha, omijając wszystkie odłamki szkła. Kiedy dotarł przed odpowiednie drzwi, otworzył je nogą i wszedł do środka. Położył swojego przyjaciela na łóżku, po czym ponownie przejechał po jego policzku dłonią. Brytyjczyk niechętnie wyszedł z pokoju, aby posprzątać bałagan, który zastał w salonie. Wszystko robił jak najciszej, aby nie zbudzić dziewiętnastolatka. Mimo ciszy, jaką starał się zachowywać, uporał się ze sprzątaniem bardzo szybko.

-Brytania? - chłopak, do którego mówiono odwrócił się w stronę, z której dobiegał głos. Zauważył tam Czechy, który stał kilka kroków obok Brytyjczyka. Dwudziestosiedmiolatek uśmiechnął się i podszedł bliżej niższego.

-Tak? - odezwał się wyższy z zatroskaniem na twarzy - Co się stało kiedy mnie nie było? - spytał Brytyjczyk. Zauważył jak Czech przygryzł swoją dolną wargę - Hej… Co się dzieje?… - podszedł do niższego i podniósł jego podbródek do góry.

Czechy spojrzał się w oczy Brytanii, a po chwili odsunął od siebie rękę wyższego. W jego oczach zaczęły się pojawiać łzy. Nie dało się ich ukryć. Dlatego też tego nie robił. Po minucie policzki drobniejszego chłopaka znów stały się mokre. Czech osunął się na ziemię, wylewając na nią wszystkie swoje łzy. Brytyjczyk zrobił to samo, chcąc być jak najbliżej swojego przyjaciela. Domyślał się jak bardzo jego obecność będzie ważna dla niższego chłopaka.

-Czechy? Co się dzieje? - Wielka Brytania wziął twarz Czecha w swoje ręce. Zauważył cierpienie na jego twarzy. Poprawił grzywkę niższego, aby lepiej widzieć jego oczy. Na niewiele to się zdało, ponieważ pełne były one łez.

-Wiesz jak to boli?! - spytał zdenerwowany Czechy - Wiesz jak to ch*lernie boli?! - rzucił się na klatkę Brytyjczyka, aby się przytulić i zmoczyć jego koszulkę.

Wielka Brytania chciał dopytać się o co dokładnie chodzi, ale miał przeczucie, że to tylko pogorszy sytuację. Siedział więc na ziemi, przytulając do siebie Czecha, który płakał. Wyższy nie wiedział, co ma zrobić. Z jednej strony chciał pomóc, ale z drugiej bał się o reakcję drobniejszego od niego chłopaka.

-Co mam zrobić, abyś poczuł się lepiej? - spytał Brytyjczyk, głosem pełnym troski. Czech przez chwilę nie odpowiadał. Chłopak jakby szukał odpowiedzi na pytanie. To zapytanie ciągnęło za sobą drugie: "Czy Czechy wiedział czego chce i czego oczekuje?"

-Przestań znajdować sobie co kawałek drugą połówkę - wymamrotał ledwo słyszalnie dziewiętnastolatek. Zagłuszały go nie tylko łzy, ale również to, że był wtulony w tors wyższego. Nie widział, więc jaka była reakcja Brytyjczyka. Nie rozmyślał nad tym. Nie myślał co się stanie kiedy go wyśmieje. Żył emocjami, które tłamsił w sobie od kilkunastu miesięcy. Zwyczajnie nie wytrzymał dłużej.

Dwudziestosiedmiolatek odtworzył szeroko swoje oczy, słysząc odpowiedź Czecha. Nie spodziewał się tak konkretnego życzenia, którego spełnienie miałoby wpływ na jego życie miłosne. Brytyjczyk nachylił swoją głowę i spojrzał się na twarz drobniejszego chłopaka. Delikatnie się uśmiechnął i ponownie przejechał dłonią po policzku współlokatora. Uświadomił sobie jak bardzo uwielbiał, nie tylko bawić się włosami przyjaciela, ale spędzać czas w jego otoczeniu. Zawsze chciał być w domu jak najszybciej. Nie aby poczuć magię domu, ale aby spędzić wieczór w obecności Czecha.

-Dlaczego? - dopytał, chcąc usłyszeć jakąkolwiek odpowiedź z ust niższego. W głębi serca wiedział, że nie chce odpowiedzi, a pragnie usłyszeć głos Czech. Po raz kolejny poprawił jego grzywkę, czekając ma odpowiedź.

-Bo to boli… - odpowiedział Czech - A co myślisz? Że jak osoba, w której jesteś zakochany od kilkunastu miesięcy ciągle znajduje sobie kogoś to ciebie to nie boli?! - wykrzyczał, zatrzymując swoje wypływające z oczu łzy.

Dwudziestosiedmiolatek agresywnym ruchem przycisnął mocniej do siebie przyjaciela. Zaczął głaskać go po plecach i głowie. Musiał zmusić się do rozmyślenia nad słowami współlokatora. "Czy on go kocha?" - było to jedyne pytanie, na które potrzebował natychmiastowej odpowiedzi. Przypomniały mu się wszystkie chwile spędzone z Czechem. Kompletnie różniły się one od momentów z innymi osobami, nawet jeżeli osoba była w związku z Brytyjczykiem.

Brytania uniósł głowę niższego chłopaka do góry, zmuszając aby się na niego popatrzył. Przy okazji poprawił jego grzywkę, która znów zakryła mu oczy. Dwudziestosiedmiolatek uśmiechnął się i pogłaskał policzek Czech. Zrozumiał wtedy jak bardzo kocha wszystkie chwile z nim spędzone. Jak bardzo kocha jego rozczochrane włosy. Jak bardzo kocha jego długą grzywkę, która zawsze zasłania mu oczy. Jak bardzo kocha jego policzki, które tak często głaskał. Jak bardzo kocha Czecha.

Brytania delikatnie musnął usta niższego, na co ten zareagował rumieńcem. Owszem, wyższy widział kilkanaście zarumienionych osób, ale te rumieńce niesamowicie mu się podobały. Czuł, jakby szukał miłości, która żyła pod tym samym dachem co on. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, nie chciał już nigdy tej miłości stracić. Pocałował młodszego chłopaka, ale tym razem agresywniej i namiętniej. Czechy pisnął zaskoczony, jednakże kiedy pierwszy szok minął, odwzajemnił czułość.

-Nienawidzę cię… - wyszeptał bardzo sarumieniony Słowianin, kiedy mógł to zrobić. Wielka Brytania na jego słowa się zaśmiał, a następnie poprawił jego grzywkę. Przytulił niższego chłopaka do siebie i zaczął głaskać go po policzku. Widział jak zmęczony był Czech, dlatego postanowił go uśpić. Kiedy mu się to udało, zaczął się w niego wpatrywać. Ciągle nie docierało do niego jak blisko była jego prawdziwa miłość.

====================================
Zaczynam się martwić, że za dużo książek prowadzę ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro