~2~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Morderca 

Spojrzałem na otwarte i duże okno. Szybko i zwinne przez nie odskoczyłem. Zobaczyłem Francję na łóżku, i spała sobie w najlepsze. Uśmiechnąłem się szyderczo do siebie. Wziąłem ze sobą pistolet. Przy jej głowie zaciągnąłem spust. Dobrze ze ten rewolwer był cichy...

Niemcy będzie miał przykrą niespodziankę, gdy się obudzi...

Pov. Niemcy

Obudziłem się, dobrze że była sobota. Zerknąłem na zegarek, była dziesiąta. Frana na pewno musiała już się obudzić. Wyczołgałem się ze łóżka. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju. Prędko poszedłem do pokoju Francji. Zamierzałem ją zaskoczyć. Przystałem przy jej drzwiach. 

Zaskoczyło mnie, że były lekko otwarte. Wszedłem do pokoju, skamieniałem ze strachu, gdy zauważyłem moją drogą narzeczoną. A obok niej karteczkę z napisanym imieniem i nazwiskiem.

***

-Przykro nam, Niemcy

Rzekli moi koledzy. Poczułem samotną łzę na policzku. Szybko ją wytarłem i odparłem:

-Czyli moja przyszła i zmarła żona także była stałą bywalczynią tej samej biblioteki...

Austria na mnie zerknęła smutnym wzrokiem.

-Deustchland, może lepiej wyjedź na urlop

Westchnąłem do siebie. Lepiej tak. Co chwile myślałem tylko o tej sprawie tajemniczych morderstw. Pożegnałem się ze wszystkimi i poszedłem do swojego domu. Czas się spakować.

Pov. Morderca

Czekałem, aż ten Niemiec się spakuje. W końcu, po trzydziestu minutach, wyszedł ze swojego domu. Błyskawicznie przystałem za nim i uderzyłem go w głowę deską. Tracił oczywiście przytomność

Zaciągnąłem go do mojego samochodu.

***

Pov. Niemcy

Obudziłem się w nieznanym mi pokoju. Gdzie ja jestem? Przecież powinienem być w swoim nowym aucie i jechać sobie na mini-wakacje. Pomieszczenie było całe białe. Jak w szpitalu psychiatrycznym kompletnie. Rozglądałem się. Było tutaj metalowe łóżko, a obok niej małe krzesełko i szafa. I tylko to. Nawet okna nie było. Drzwi nagle otworzyły się z hukiem.

-Witam, witam Niemcy

Nie mogłem dowierzyć kogo ja widzę...

















POLSKA?!

Bibliotekarz tylko parsknął suchym śmiechem, gdy zauważył moje zaskoczenie.

-No co?...

Odparł. Po chwili dodał:

-Zemsta za zemstę...

-Nie rozumiem

Oświadczyłem. On znowu się zaśmiał.

-Przypomnij sobie. Może pamiętasz to

Spojrzałem na niego:

-Nie pamiętam

-No cóż, opowiem ci

Niższy mężczyzna usiadł sobie na (białym oczywiście) krześle i zaczął opowiadać.

-Miałem wtedy pięć lat. Wtedy mój ojciec zginął. - Zerknął na mnie, jakby to była moja wina. - Przez twojego pradziadka, Prusy. I jego kolegów. Trafiłem do opieki twojego dziadka, Cesarstwa Niemieckiego. Nie był aż taki zły, ale kiedy skończyłem osiem lat... to wszystko się zmieniło... - Przerwał na chwile, aby zabrać oddech. - Torturował mnie i twojego ojca przez pięć lat. Gdy mieliśmy po trzynaście lat, stworzyliśmy plan ucieczki - Przerwałem mu:

-Zaraz, ile ty masz lat?!

-Om... Wyglądam na trzydzieści, a mam dwieście ileś tam lat... Traciłem już rachubę

-Aha

-Wracając do tematu, ja i Rzesza udało nam uciec. Przez kolejne dziesiątki lat mieszkaliśmy dala od siebie, aż wybuchła druga wojna światowa...

-... I wtedy on i ZSRR cię uwięzili

-Weź mi nie przerywaj. Ale tak. Jakbym miał powtórkę ze dzieciństwa, pamiętam cię jako małego dzieciaka, miałeś jeszcze jak się nie mylę brata, NRD?

-Tak. Nie żyje

-Szkoda. Wracając, ten szwab na całe szczęście złamał jakiś tam pakt ze starym komuchem. Ale wtedy jeszcze znacznie pogorszyło, wtedy miałem skrzydła. Orlie skrzydła. Jak myślisz, co z nimi się stało?

Zastanowiłem się. Biało-czerwony kraj, widząc moje zastanowienie westchnął i odparł:

-Oderwał je od ze mnie

Przełknąłem ślinę. Nie wiedziałem, że mój tata był taki okropny. Kiedy umarł, miałem tylko pięć lat.

-Więc chciałem się zemścić

-Ale to byli niewinni ludzie

-Weź przestań. Wszyscy oni chcieli szybkiej, niebolącej śmierci

Zadrgałem ze strachu.

-A co z Francją?

Polska sapnął.

-Ona była wyjątkiem. Francja  wraz Wielką Brytanią byli kiedyś moimi przyjaciółmi. Ale kiedy ten szwab i komuch mnie porwali... Mi nie pomogli, choć mieli szasnę

-Omm...

Jęknąłem w duchu. Teraz już wiedziałem, dlaczego on mnie porwał. Po prostu chciał zrobić na mnie zemstę. I mnie torturować.

-To kiedy mnie krzywdzisz? 

Polen burknął pod nosem coś nierozumianego. Po chwili powiedział:

-Najpierw muszę z tobą zapoznać, z każdą ofiarą zawsze rozmawiałem i coraz więcej rzeczy o niej wiedziałem

-Eee... Okej?

-Ciesz, że nie chcę zabić od razu. Może za dwa tygodnie to zrobię... Dobra, ugość się w swojej celi

Zdziwiłem się. On jest takim straszny mordercą a zachowuje się jak

zwykła gosposia...

||

Bardzo dziękuję @Matka_Polska za pierwszą gwiazdkę w tej książce :D


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro