~3~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Polska

Zamknąłem za mną śnieżne drzwi. W końcu jakiś odpoczynek po tych planach. Niestety musiałem jeszcze pomyśleć, co z tym Niemcem. On był trochę inny od moich ofiar. On był na tyle inteligentny, ze wiedział że chcę zemstę. Różnił bardzo od swojej rodziny. Jego krewniacy zawsze byli tacy aroganccy i do tego denerwowali mnie ile się da. Tylko NRD był normalny w tej porąbanej rodzince...

Wspomnienie 

Chłopiec, na oko wyglądał na czternaście, piętnaście lat. Obok niego Polska. Byli na łące. Między nimi dzieliło kilka metrów.

-NRD, masz natychmiast pójść do domu. Jak ZSRR dowie się, że jesteśmy za murem... To nas ukatrupi 

Oświadczył biało-czerwony kraj. NRD, wyglądem przypominał trochę Niemcy, gdyby nie to, że miał na środku twarzy dziwny znak. Młodszy westchnął i odparł:

-Dobrze, to idziemy

-To było pytanie?

-To był rozkaz

Uśmiechnąłem się do siebie. Co za ryzykowne czasy...

***

Obudziłem się ze zlanym potem. Znowu mi się śnił koszmar. Po kilku sekundach zapomniałem już co ja w ogóle śniłem. Po kilku minutach przypomniałem sobie, że przecież mam tego Niemca. A mu nie dałem jedzenia. Szybko poszedłem do kuchni i zrobiłem dla niego dwa kanapki.

Zapukałem do drzwi. Ach, no tak, przecież to ja mam te klucze. Otworzyłem drzwi i na całe szczęście on wciąż spał sobie w najlepsze. Położyłem obok niego śniadanie. Oczywiście musiałem coś sknocić. Poślizgnąłem się przez dywan. Kiedy zaliczyłem upadek z podłogą z hukiem, to Niemiec się obudził. Zapytał się:

-Co do... Nic ci się stało?

Zerknąłem na niego i burknąłem:

-Nie... Chyba

Spróbowałem wstać, ale nagle moja kostka zabolała. Przekląłem i spadłem na podłogę. Coś jest nie tak z moją kostką czy tam nogą. Spojrzałem na niego.

-Brawo. Masz szczęście. Możesz sobie uciekać i wezwać policję i tak odpowiem za moje "morderstwa"

On na chwile był zaskoczony moim monologiem. Po chwili wstał ze łóżka i zaczął iść w moim kierunku.

-Aha. Czyli będziesz mnie torturować

Mruknąłem. Czarny-czerwony-żółty kraj przystał przy mnie i oświadczył:

-Nie. Nie zamienię się w moją rodzinę. Gdzie apteczka?

Osłupiałem się. Osoba ze rodziny szwabów chce mi pomóc?... Szybko otrząsnąłem po szoku i rzekłem:

-Emm... W łazience, dwa drzwi od tego pokoju

Niemiec szybko zniknął z tego pokoju. Po dwóch minutach wreszcie wrócił. Poinformowałem mu gdzie i jak to boli. Zwinnie zrobił wszystko dobrze bandażem. Jedno wiem, powinienem być lekarzem. Pomógł mi wstać, ale noga mi strasznie bolała. Szkoda że nie mam kul. Usiadłem przy rogu łóżku mojej przyszłej ofiary. Choć traciłem nadzieję, że dam radę z tą uszkodzoną nogą go torturować.  

Państwo mnie skanowało wzrokiem. No bo co ma ze mną robić? Wezwać policję? Zostawić mnie i uciekać w nieznane? Dużo pytań mnie nawiedzało.

Pov. Niemcy

Po chwili westchnąłem się do siebie i odparłem:

-Zaopiekuję się tobą, ale jak spróbujesz mi coś zrobić... To wiesz co się stanie

On tylko zadrgał. Dziwne. Seryjny morderca, 

a mnie się boi... 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro