~6~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Polska

Ile ten szwab zwiedza mój dom?! Ja przecież nie mam aż takiego dużego domu. Chyba.

Nareszcie, po dwóch godzinach, Niemiec przyszedł. Ze dwoma zdjęciami. Zaścinęłem zęby.

-Dlaczego byłeś w tamtym pokoju

Rzekłem do niego, jednocześnie powstrzymywałem się aby go nie udusić.. On tylko na mnie się spojrzał. Czy on płakał?...

Burknąłem do niego bez pytajnika:

-Co się stało szwabie 

On coś wymrarotał pod nosem. Po chwili zapytał się:

-Znałeś Węgry?

Westchnąłem i odparłem:

-Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale kilka lat temu... wpadł w nieciekawe towarzystwo

Jego oczy się zaokrogiły.

-Narkotyki?

-Mafia. Obiecali go nie zabijać za długi, jeżeli będzie im lojalny. Na całe szczęście nikogo nie skrzywdził, ale... Ale bał się, że ta pieprzona mafia może mnie zabić

-Aha, powiesz mi kto był ich szefem?...

Spojrzałem na niego jak na głupiego i odrzekłem:

-Nikt nie wie. Przecież to mafia

-Okej... A uczestnicy?

Stętknąłem. Szwab tak bardzo pyta o małe, nieważne pierdółki. Ale, jak jego rodzina jest, nie dadzą mi spokoju, aż w końcu im powiem.

-Rodzina starego komucha maczy w tej mafii ręce. Więciej nie wiem

Przestał do mnie się odzywać. Po kilku minutach zapytał o dziwną rzecz:

-Jaki ja jestem? Jaka jest moja osobowość?

-Co- Dlaczego stałeś takim psychologiem-Zerknął na mnie błagalnie. Aha.-Ale jak chcesz odpowiedzi... Jesteś mądralskim i ponurym kolesiem, który nie okazuje prawie żadnych uczuć. Egoistą. Naiwniak. Pracoholik, który czasem zapomina jeść na kilka dni. I to wszystko

On zakrył swoją twarz rękami. Co ja niby zrobiłem? Powiedziałem prawdę, która nawet aż taka bolesna nie była. Co nie?

Pov. Niemcy

To wszystko prawda. W mojej głowie trąbiły myśli.

Jaki cudem Austra ze mną wytrzymała? 

Czy Francja kochała mnie, czy moje pieniądze?

To dlatego, że nikt za mną szczerze nie przepadał?

Dlaczego... Dlaczego wcześniej o tym nie myślałem?

Kiedy ostatnio się cieszyłem?...

Obudził ze moich myśli Polak.

-Ej, kuźwa, co się stało?

Ja nic nie odpowiedziałem. Poszturchał mnie. Nie zwróciłem na niego uwagi.

I to był błąd. Dał mi prosto z liścia.

Krzyknąłem z bólu. Zacząłem płakać.

***

Obudziłem się w nie swoim łóżku. Chwilę przypomniałem co się stało.

Ile dni tutaj już jestem? Dwa, trzy? Kiedy miałem wstać, zauważyłem jeszcze Polskę, który był przy mnie. Spał sobie w najlepsze. Jego loki były w delikatnym nieładzie. Wyglądał słodko, gdyby nie to, że to seryjny morderca. Który myśli, że zabijał dla dobra.  

Ale i tak był słodki. 

 Co ja myślę-

Zanim zauważyłem, Polen mnie schwycił jak za pluszaka. Wciąż dzemał. Moje policzki stały się czerwone. Nie chciałem go obudzić, więc musiałem szybko przemyśleć swoje ruchy. Delikatnie go otoczyłem ramien. A on mnie jeszcze bardziej przyciągnął do siebie. Schie- Wzdech, wydech. Po prostu go przytulić muszę. 

Po kilku minutach zamieniłem się w makaron. Dopiero wtedy Spojrzałem na godzinę.

Była 12, a wczoraj chyba zasnąłem o 22.

Nigdy nie spałem aż tak długo.

Co za leń (Polska i ja)...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro