~7~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Polska

Obudziłem się bez szwaba. Jak pamiętam, to wczoraj nieźle sobie poryczał. I do tego musiałem spać z nim w jednym łóżku. W JEDNYM ŁÓŻKU. Wtedy przynajmniej się uspokoił.

Nic wtedy nie zrozumiałem z jego paplaniny.

Kiedy sobie przypomniałem,  co się stało, drzwi się otworzyły. W nich był Niemcy.

-Czy ty wiesz która jest?

Zapytał mnie. Zerknąłem na okno. Słońce było wysoko na górze.

Nie odpowiedziałem na jego pytanie. On tylko westchnął i rzekł:

-Wybacz, że wczoraj...  No trochę zaryczałem

Spojrzałem na jego oczy i szyderczo uśmiechnąłem.

-U mnie w rodzinie, płacz to znak tchórzostwa 

On się skrzywił i odparł:

-W mojej rodzinie to słabości. Dlatego rzadko płaczę. Ale wczoraj... 

Nastała grobowa cisza. Po chwili, czarny-czerwony-żółty kraj oświadczył:

-Mam jeszcze jedno pytanie...  Jakie miałeś relacje z moim bratem?

Odwróciłem od niego wzrok. Nie lubiłem o tym gadać. Ale musiałem coś powiedzieć.

-To skomplikowane... Później ci powiem

Niemcy jęknął i dodał:

-Ubierz się, śniadanie na dole, pomogę Ci wstać i tak dalej. Za godzinę lekarz przyjedzie.

Oh nie. 

Stętknąłem w duchu.

Lekarze to najgorsi ludzie na świecie.

***

Lekarzem okazał się krewny Niemca. Szwajcaria wyglądem wydawał się młodszy od szwaba. Choć było odwrotnie. Na całe szczęście, Szwajcaria w ogóle nie znał mojej przeszłości ani też mnie.

-Mhm, słabo wygląda

Rzekł lekarz, gdy spojrzał na moją nogę. 

-Macie bandaż i kule? 

Zapytał się. Ja przecząco pokiwałem głowę. Westchnął i na chwilę poszedł do swojego auta. Wyciągnął z niego kule i bandaż. 

Zauważyłem cechę, która wszystkich łączy w tej niemieckiej rodzinie. No, może oprócz zwiarowanego i dziecinnego Prusa. 

Zawsze oni byli poważni. Często mieli nieobecne oczy. I do tego mieli zawsze czerwone oczy. Brak empatii. Za dużo łącznych cech... Po prostu byli bez radości...

Wczoraj, Niemcy przez łkanie mówił o radości. O rodzinie. Po prostu, w końcu zauważył, że jest "robotem".

Bez emocji, może oprócz złości. I smutku czasem.

Z dziwnych i poważnych zamyśleń obudził mnie szwab.

-Ej, żyjesz?

Jęknąłem i zauważyłem, że nie ma Szwajcarii. Miałem na nodze zawiązany bandaż. Kule były obok mnie.

Pov. Niemcy

Zanim Polen się "obudził", gadałem z Szwajcarią.

-Ile będę nim się zajmował?

Zapytałem go. Mój kuzyn tylko wzdechnął i odparł:

-Półtora tygodnia chyba mięsień się zagoi. Dodajmy jeszcze kilka dni na sprawdzenie, czy wszystko dobrze

Minęło trochę, zanim się znudził

Lekarz opuścił dom w głębokiej ciszy.

Zostałem z Polską, który chyba Spał z otwartymi oczami. Musiałem przyznać, że jest nawet ładny. Jego białe loki kręcały bezwładnie po czole.

Krwiste oczy pragnęły zemsty.

Wiedziałem, że jak jego noga uzdrowi, to może mnie skrzywdzić. Ale teraz to ja byłem od niego silniejszy.

-Ej, żyjesz?

Jęknął I spojrzał na swoją nogę owiniętą bandażem.

-To... Co robimy?

Oznajmił. Wzruszyłem ramionami. Staliśmy tak w grobowej ciszy.

Uwielbiałem zawsze ciszę. Kiedy byłem dzieciakiem, to w domu zawsze był hałas. Francja gadała do swojego (byłego później) męża, który jednocześnie czekał na swoją grzejącą tymczasem herbatę.

Telewizor zawsze włączony. 

USA, gdy zwiedział swoich rodziców, niestety po swojej mamie też posiadał cechę gadania w kółko o nudnych rzeczach.

W nocy często dzwoniły telefony ze rządów. 

Koszmar.

Ale w domu Polski... Nie ma na przykład tykającego zegara. Zawsze cisza. 

-Może pójdziemy na spacer?

Oświadczył biało-czerwony. Pokiwałem głową na znak zgody.

Na całe szczęście były wakacje. Założyliśmy tylko buty i wyszliśmy z domu Polski.

Było słonecznie i gorąco. Wiał przyjemny wiatr.

-Nie powiedziałeś o swojej relacji z NRD

Rzekłem nagle.

Polen stętknął. Wstrzymałem oddech...























POLSAT!

Tak, jestem okrutna. Ale spokojnie, następny (i krótki) rozdział pojawi nawet dziś.

Dziękuję także za tak dużo wyświetleń! I gwiazdek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro