can you feel the warm?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Elsa szła zniecierpliwiona przez puszczę, bacznie obserwując wszystko dookoła. Haniamaja powiedziała jej, żeby przyszła na polanę ponieważ zjawił się ktoś kogo nie było tu od dawna. W zasadzie nie zdradziła zbyt wiele szczegółów. Choć cieszyła się jak dziecko mówiąc o tajemniczym osobniku, na pytania Elsy odpowiadała skrótowo i wymijająco tłumacząc, że chce by to, kim on jest pozostało niespodzianką. Jedyne czego blond włosa zdołała się dowiedzieć to to, że : „Z pewnością zrozumiecie się jak nikt inny. Uwierz mi." Takich argumentów Haniamaja używała by przekonać władczynię lodu.

Była królowa Arendelle choć z początku nie była zbyt przekonana, zgodziła się, by nie zrobić przyjaciółce przykrości. Nigdy nie przepadała za poznawaniem nowych osób, ponieważ była bardzo nieśmiała. Co więcej z powodu tylu lat przebywania w czterech ścianach miała wrażenie, że straciła zdolność normalnego funkcjonowania w obecności obcego człowieka. Czuła skrępowanie gdy druga osoba kłaniała się przed nią czy broń boże ucałowywała jej dłoń. Unikała jakiegokolwiek kontaktu cielesnego jak ognia wiedząc, że chłód jej skóry momentalnie odstrasza.

W puszczy zapanowała zima, drzewa i trawę pokrył śnieg, a mróz doskwierał ludowi Nortuldów. Choć Elsa nigdy nie narzekała. Nie czuła zimna, a uczucie gorąca wywoływał u niej jedynie ognisty płomień. Czasem żałowała, że nigdy nie poczuje ciepła drugiego człowieka, jednak po czasie przyzwyczaiła się do tego, że temperatura jaką czuje jest niezmienna.

Szła już kilka minut co jakiś czas bawiąc się swoją mocą i czarując wokół siebie przeróżne kształty z lodu. W pewnym momencie jednak usłyszała dziecięce śmiechy. Zaciekawiona, przyspieszyła kroku gdy nagle na jej drodze stanęła Haniamaja z szerokim uśmiechem.

- Jesteś w końcu! – ucieszyła się, łapiąc ją za rękę i ciągnąc w sobie tylko znanym kierunku.

- T-Tak. – zdziwiła się jasnowłosa. – Ale skąd ten pośpiech?

- Oj po prostu chcę, żebyś poznała go jak najszybciej! – krzyknęła dziewczyna bardziej przyspieszając kroku.

Elsa postanowiła, że nie będzie już o nic pytać i po prostu poczeka na to co się wydarzy. Naprawdę zaczęła się zastanawiać kogo jej przyjaciółka aż tak bardzo chce, by poznała.

Po przejściu kolejnych kilkunastu kroków wydostały się z lasu, stając na malowniczej polanie, całej pokrytej białym puchem. Kobieta momentalnie zauważyła czwórkę małych dzieci biegających wokół jakiejś postaci, która ewidentnie się wyróżniała.

Chłopak ubrany w granatową bluzę i brązowe spodnie niesięgające mu nawet do kostek. Był blady, a w prawej ręce trzymał drewnianą laskę, zawiniętą na końcu. Wszakże to co wywołało u królowej największe zdziwienie to jego bose stopy kroczące po śniegu i białe włosy. Białe niczym to co potrafiła wyczarować. Patrzyła na niego zaintrygowana, nie mogąc zrozumieć jak to możliwe.

- Kto—

Zaczęła jednak nagle chłopak zrobił coś co spowodowało, że poczuła jak miękną jej nogi. Nieznajomy tak po prostu wytworzył śnieg. Tak samo jak ona. Elsa czując, że nie może ustać upadła na ziemię.

- Elsa! – wystraszona przyjaciółka uklęknęła przy niej. – Co się dzieję? Źle się czujesz?

Była królowa nie słyszała jej pytań. W tamtym momencie cały czas śledziła wzrokiem poczynania obcego chłopaka, który okazało się, że widział co się stało. Kiedy nagle znalazł się tuż obok niej, jakby przelatując nad podłożem Elsa nie była pewna czy może to po prostu nie sen.

- Wszystko dobrze? – najpierw skierował swoją uwagę na siedzącą na śniegu, a później kiedy nie uzyskał odpowiedzi spojrzał na Haniemaję. – To z nią chciałaś mnie zapoznać?

- Tak, ale nie wiem co się stało. Może jest w szoku...

Chłopak pokiwał głową, jakby to była dla niego codzienność, że ktoś prawie mdleje na jego widok. Poprosił brunetkę by poszła pobawić się z dziećmi, podczas gdy on usiadł obok Elsy.

- Cześć jestem Jack Frost, a ty?

- E-Elsa. – wydukała czując, że powoli wraca jej świadomość i panowanie nad własnym ciałem.

Białowłosy uśmiechnął się.

- Pewnie jesteś zdziwiona, że umiem takie rzeczy co? – bardziej stwierdził niż spytał, po czym wystawił bladą dłoń i wyczarował w powietrzu kulę śniegu. – Widzisz, to— przerwał gdy dziewczyna położyła swoją równie jasną dłoń na tej jego i obok wyczarowała własną kulę.

W tamtym momencie oboje byli w takim szoku, że ciężko było określić kto w większym. Jack, bo nigdy nie spodziewałby się, że ktoś potrafi to co on, a Elsa, bo pierwszy raz w życiu... Poczuła ciepło.

Gdy jej skóra dotknęła się z jego skórą, poznała co oznacza ciepło drugiego ciała.

- A-Ale... J-Jak ty to... - wydukał Frost mocniej ściskając jej dłoń w swojej. – Masz przecież tak ciepłą dłoń, jak to możliwe, że tworzysz z niej śnieg?...

Elsa uśmiechnęła się niemrawo. Chciała zaprzeczyć, że przecież temperatura jej ciała jest chłodna, nienaturalnie zimna jak na człowieka, jednak domyśliła się, że Jack musi doświadczać ciepła po raz pierwszy, tak jak ona.

- Zostaniesz ze mną?

Spytała łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Jego niebieskie, jakby zamrożone tęczówki przyprawiły ją o szybsze bicie serca.

- Oczywiście. Nawet sobie nie myśl, że po tym co mi pokazałaś tak po prostu stąd zniknę.

Uśmiechnęli się w tym samym momencie, cały czas trzymając się za ręce. Oboje potrzebowali chłonąć ciepło drugiego ciała, którego doświadczali po raz pierwszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro