Rozdział 5 Mogłabyś być milsza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy Nita otworzyła oczy, od razu musiała je przymknąć z powodu zbyt jasnego oświetlenia. Kiedy jej wzrok wreszcie przyzwyczaił się do panującego w pomieszczeniu światła, spróbowała podnieść się do siadu, jednak skończyło się to głośnym syknięciem z bólu. 

- Dobrze że już się obudziłaś – szatynka uniosła głowę w kierunku głosu. – jak się czujesz?

Oczom dziewczyny ukazał się oparty o ścianę blondyn, którego włosy sięgały do podbródka. Miał jasną karnacje z dość dziewczęcymi rysami twarzy,  jego szare jak zimowe niebo oczy patrzyły uważnie na dziewczynę, tak jakby analizowały każdy jej ruch. Nita zmarszczyła lekko brwi i zlustrowała chłopaka od stóp po sam koniec głowy.

- Kulturalnie było by gdybyś odpowiedziała na moje pytanie  – głos blondyna znów rozległ się w jej uszach.

- Kulturalne było by gdybyś może się przedstawił – powiedziała sarkastycznym tonem Nita, próbując drugi raz podnieść się do pozycji siedzącej, jednak tak jak za pierwszym razem skończyło się to odgłosem bólu.

- Nie podnoś się, masz dużą ranę w boku – chłopak podszedł bliżej łóżka i przyłożył swoją dłoń do czoła dziewczyny.

Nita w tym momencie szybkim ruchem strąciła jego dłoń z swojego czoła.

- Co ty wyrabiasz?! – zawołała zdenerwowana, jednak chłopak nie przejął się zbytnio jej wybuchem.

- Gorączka ci spadła – stwierdził po czym usiadł na krawędzi łóżka. – poza tym, czy tak się mówi w twoich stronach dziękuję za ratunek?

Nita nic nie odpowiedziała, tylko zdenerwowana spuściła głowę, tak że włosy zakrywały większość jej twarzy. Co za bezczelność! Znają się mniej niż kilka minut, a ten ją dotyka? Jeszcze rzuca do niej jakimiś odzywkami? Miała wielką ochotę wygarnąć blondynowi, jednak zanim to zrobiła, drzwi do pokoju się otworzyły i usłyszała nowe głosy.

- Obudziła się!  – tym razem do łóżka podbiegł chłopiec, który na oko miał mniej więcej trzynaście, może czternaście lat.

- Jak się czuje? – spytał tym razem wysoki brunet w garniturze który miał na nosie małe okrągłe okulary.

- Fatalnie, wiesz nikt nie czułby się dobrze po tym jak o mało go wilki nie zjadły – odpowiedziała złośliwie szatynka na co blondyn siedzący na krawędzi łóżka wywrócił oczami.

- Mogłabyś być milsza – tym razem głos zabrał białowłosy chłopiec, który najpewniej był w podobnym wieku co pierwszy chłopiec, który obwieścił że Nita się obudziła. – uratowaliśmy ci życie.

- Nikt was o to nie prosił – stwierdziła poirytowana całą sytuacją.

- Co to ma być? – myślała rozglądając się po nowych ludziach. – Na cholerę mi pomogli, nie prosiłam się o to! Poradziłabym sobie sama z Sztabką!

W tym momencie sobie uświadomiła że odkąd się obudziła nie widziała nigdzie karabinu. Rozejrzała się nerwowo, co nie uszło uwadze siedzącemu blondynowi.

- Spokojnie, twoje rzeczy są tam na stoliku – dłonią wskazał na wcześniej wspomniany stolik gdzie leżała broń oraz torba.

Nita odetchnęła z ulgą.

- A więc możesz nam powiedzieć jak się nazywasz? – zapytał ponownie, a szatynka tylko głośno westchnęła.

- Nazywam się Nita, szczęśliwy? – mruknęła patrząc na blondyna wzrokiem bazyliszka.

- Co robiłaś sama w lesie? – tym razem głos zabrał brunet w garniturze.

Dziewczyna zwróciła wzrok w stronę okularnika, czuła też że zaczyna rosnąć w niej coraz większa irytacja, co to ma być za przesłuchanie? Oni są jej kompletnie obcymi ludźmi, więc dlaczego miałaby się im spowiadać z czegokolwiek. Nie ma takiego obowiązku. 

- Polowałam. – odpowiedziała zgodnie z prawdą, na co brunet zmrużył lekko oczy.

- Na takiej zimnicy? 

- A czy ja pytam o to co ty robisz w wolnym czasie? – zapytała po czym lekko się uśmiechnęła widząc jak twarz chłopaka robi się coraz bardziej czerwona od złości.

- Słuchaj no! – okularnik podniósł głos a jego palec wystrzelił w stronę dziewczyny. – Naucz się okazywać szacunek tym którzy ci uratowali życie!

- Leorio, przestań – zarządził blondyn który wstał z łóżka i stanął obok przyjaciół.  – do niczego ta kłótnia nie dąży.

- Zgadzam się, – przyznała Nita, po czym spojrzała w stronę dwóch chłopców. – czy mógłby mi któryś z was podać moją torbę?

- Jaka miła się nagle zrobiła... – mruknął białowłosy, jednak posłusznie chwycił za torbę po czym podał ją szatynce.

- Proszę bardzo. – mruknął nie zbyt miłym tonem, dopiero co dziewczyna wstała a już go zdążyła zdenerwować.

Właściwie to całą czwórkę najpewniej zdenerwowała.

Nita nie przejmując się komentarzem białowłosego, szybko wyciągnęła z torby małą szklaną buteleczkę. Nowo poznani zaintrygowani patrzyli na substancje, jaka się znajduje w naczyniu. W środku pływała srebrna ciecz, która mieniła się tak jakby miała w sobie brokat. Nita ponownie sięgnęła do torby, z której tym razem wyciągnęła małą łyżeczkę. Otworzyła buteleczkę, po czym wylała odrobinę na łyżeczkę. Zanim ktokolwiek zdążył zadać pytanie, dziewczyna szybko połknęła zawartość.

- Co to za płyn? – zapytał zainteresowany blondyn.

- To mikstura przyśpieszająca regeneracje – powiedziała to w taki sposób jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. 

Nowo poznana czwórka patrzyła na nią niezrozumiale.

- Po prostu dzięki temu szybciej zagoi mi się ta rana. – wyjaśniła chowając wszystko do torby, którą położyła na ziemi koło łóżka.

- Niezwykłe! – zawołał po chwili jeden z chłopców który podszedł bliżej dziewczyny. – poza tym miło cię poznać, Nita! Nazywam się Gon a to moi przyjaciele.

Ruchem ręki wskazał na pozostałą trójkę, po czym ich po krótce przedstawił. Drugi chłopiec, ten który ma białe włosy to Killua, blondyn którego poznała jako pierwszego nazywa się Kurapika, natomiast ostatni chłopak ten w garniturze oraz okularach nazywał się Leorio. Nita przeleciała tylko wzrokiem po nowo poznanych.

- Ciekawa z nich banda. – pomyślała po czym do jej uszów doszedł głos Killuy.

- Patrzcie! 

Wszyscy spojrzeli w stronę białowłosego, który w tym momencie trzymał kawałek mapy, ten kawałek który Nita zabrała z lasu. Nita wtedy zrozumiała że papier mógł wypaść wtedy kiedy Killua podawał jej torbę. Pozostała trójka stanęła bliżej chłopca by przyjrzeć się trzymanej przez niego rzeczy.

- To przecież mapa! – zawołał zaskoczony Leorio. – Dokładnie taka sama jak na zdjęciach w internecie.

Kurapika w tym momencie odwrócił się w stronę szatynki.

- Skąd wzięłaś tą mapę? – zapytał na co dziewczyna cicho prychnęła.

- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. – oznajmiła krzyżując przy tym ramiona na swojej klatce piersiowej.

- Ta mapa przecież była w posiadaniu plemienia, jakim cudem ty ją wykradłaś? – tym razem zapytał Gon.

Nita krótko się zaśmiała.

- A kto twierdzi że ją ukradłam? – spytała uśmiechając się rozbawiona. – Znalazłam ją na śniegu tak dla informacji.

Nikt po tym się nie odezwał, w głowie całej czwórki narodziło się pytanie, czy nowo poznana dziewczyna też szuka drogi do Glardio?

- Tak właściwie dlaczego się tak podniecacie? To tylko mapa. 

- To nie jest jakaś tam zwykła mapa! – zawołał Leorio biorąc papier w swoją dłoń. – To mapa do samego Glardio!

Wtedy Nita uniosła zaciekawiona brwi.

-Glardio mówisz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro