Przypadkiem, Ale Specjalnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z wieczornym słońcem malującym ciepłe barwy na niebie, szłam radosnym chodem na korepetycje z Ophelią. Z każdym dniem wydawało mi się, że nasza przyjaźń stawała się coraz bliższa i czułam, że miejsce u pana Louisa było dla mnie wyjątkowe. Mimo że nieustannie dezorientowały mnie subtelne gesty i przypadkowe dotknięcia, jak wtedy, gdy nasze ręce zetknęły się na biurku, albo gdy patrzyłyśmy na siebie chwilę za długo, wciąż cieszyłam się każdą chwilą spędzaną z Lią (jak sama Ophelia mówiła, żeby ją nazywać).

Po krótkim spacerze doszłam do drzwi domu i delikatnie zapukałam w drewniane drzwi. Pan Louis szybko otworzył i serdecznie, jak zawsze, mnie przywitał. Weszłam do środka i udałam się na piętro, gdzie wiedziałam, że znajdę swoją "mentorkę".

Kiedy doszłam do pokoju dziewczyny i delikatnie uchyliłam próg, ujrzałam ją przy biurku, skupioną na rysowaniu. Podszedłszy cicho, zajrzałam jej przez ramię, podziwiając jej zdolności artystyczne. Lia uśmiechnęła się, kiedy zauważyła moją obecność, jednak chwilę później, stając z krzesła, niespodziewanie potknęła się o nóżkę krzesła i przewróciła się. Instynktownie próbowałam złapać ją, ale to okazało się niewłaściwym ruchem. Ophelia spadła na mnie, a ich twarze na moment były bardzo blisko siebie.

Upadły na miękki dywan i poczułam przyjemne ciepło Ophelii nad sobą. Moje serce zabiło szybciej i poczułam, jak rumieńce zdobiły mi policzki. Zarówno moja skromna osoba, jak i to same w sobie dzieło piękna, zdążyłyśmy już przywyknąć do takich sytuacji, gdy nasze ciała były bardzo blisko siebie, ale dotyk *yhm* klatki piersiowej na mojej twarzy całkowicie mnie "pokonał". Zawstydzona niezmiernie, szybko pomogłam dziewczynie wstać, z ukrytym za kurtyną rumieńcem na twarzy.

Zanim cokolwiek powiedziała, poczułam, że muszę odwrócić uwagę od tej chwili. Zachichotałam beztrosko i z uśmiechem powiedziałam:

-Widzę, że twój rysunek wygląda znakomicie, Lia!

Ophelia uśmiechnęła się wdzięcznie i szybko przywróciła normalność do tej chwili.

-Dzięki, starałam się! - przechyliła z niesmakiem głowę, przyglądając się zarysowanej kartce papieru - Chociaż.. - zmarszczyła brwi - ..i tak go nie lubię...

Trzepnęłam ją żartobliwie i zaśmiałyśmy się razem. Złapałam jej talię i mocno do siebie przyciągnęłam, stając na palcach, aby uniknąć kolejnego *niechcianego?..* dotyku.

Za to przez następne godziny kontynuowałyśmy nasze miłe lekcje, próbując skupić się na nauce i uciec od nieco niezręcznej, ale przyjemnej atmosfery, która nas otaczała.

Po zakończonych lekcjach spędziłyśmy jeszcze chwilę na rozmowie i śmiechu. Wiedziałam, że każde spotkanie z Ophelią było dla mnie czymś wyjątkowym, choć nie potrafiłam do końca zrozumieć wszystkich sygnałów, jakie być może (a może to były tylko moje przewidzenia) Lia wydawała w moim towarzystwie.

Dochodził wieczór, a światło zachodzącego słońca wpadało do pokoju, oświetlając nas złotymi promieniami. Cholera, wiedziałam, że muszę wracać do domu, ale z niechęcią opuszczałam to ciepłe, przyjazne miejsce, które, w pewnym sensie, same stworzyliśmy.

-Do zobaczenia, Lia - powiedziałam w końcu z uśmiechem, wstając z miejsca, gdzie wspólnie uczyłyśmy się przez ostatnie godziny.

-Papa, kochana - odpowiedziała Ophelia z uśmiechem - Dziękuję za spotkanie, nie mogę się doczekać kolejnego!

-Ja też - zaśmiałam się cicho i ruszyłam w kierunku drzwi, pozostawiając za sobą to wyjątkowe miejsce i niezrozumiałe uczucia, jakie mnie tu spotykały. Wiedziałam, że to nie była zwykła znajomość, ale jeszcze nie łapałam, co dokładnie oznaczało to, co się między nami działo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro