Szaleniec i psychopata

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[I/T/P] - Imię twojego psa
[I/S] - imię sąsiada
[T/I] - Twoje imię (nie ma tego w tym rozdziale, tak piszę dla jasności :))
______________________________________

Przeprowadziłam się do Ameryki, ponieważ moi rodzice znaleźli tu dobrze płatną pracę. Nie umiem się odnaleźć w nowej amerykańskiej szkole, nie dlatego, że nie znam języka, tylko dlatego, że tu jest zupełnie inaczej niż w Europie.
Nie wiem czy dam sobie tu radę... Jednak muszę spróbować jeszcze raz...

[I/T/P] zaszczekał pod moimi nogami.
Pogłaskałam go po mordce. Ogon zaczął mu latać na boki, a język wypadł z pyska dając znak zadowolenia.

Wstałam z łóżka i wzięłam smycz.

- Chodź, [I/T/P]. Idziemy na spacer. - powiedziałam do psa.

Ten w okamgnieniu przyleciał do mnie i dał mi podpiąć smycz do obroży. Wyszłam z nim na dwór. Do moich uszu dobiegło głośne trąbienie sąsiada. [I/S] znowu nie może wyjechać z garażu, bo ktoś zaparkował przy jego wyjeździe. Eh, codzienność.

- Chodź, [I/T/P]. - powiedziałam ciągnąc lekko za smycz.

- Panienka niech nie idzie do lasu! - powiedział za mną sąsiad.

Odwróciłam się do starca.

- A to czemu? - spytałam.

- Jakiś psychopatyczny gówniarz grasuje w tym lesie. Mówią, że wycina drzewa i czasami porywa ludzi.

Przewróciłam oczami.

- Jeśli n a w e t jest to czemu niby policja się nim nie zajęła?

Sąsiad wysiadł ze starego grata i podszedł do mnie. Jego twarz była niezadbana i wyglądał jak szaleniec

- Taką tu mamy policję w tym mieście... - mruknął cicho rozglądając się czy ktoś go nie słyszy - Więcej szaleńców niż mądrych ludzi.

- I od kiedy on tam niby jest? - ciągnęłam poprzedni temat.

- No własnie nie ma... - powiedział w końcu.

- Ale tego "psychopatycznego gówniarza" - odrzekłam zirytowana.

- A! Nie. On tam jest... Chociaż nie wiem... Nikt go od dawna nie widział...

- Czy ktoś go w ogóle kiedykolwiek widział?

[I/S] zagapił się na las za mną i znieruchomiał. Po chwili otrząsnął się.

- Tak, ja. Miał taką siekierę i...

- Dobra, idziemy [I/T/P] - odwróciłam się w stronę lasu i pociągnęłam za smycz. [I/T/P] nie ruszył się. Uparcie nie chciał iść do lasu. Bał się.

Kucnęłam przy nim.

- I miał taką czapkę... Futrzaną z lisim ogonem... - dokończył [I/S].

Nie słuchałam go.

- Boisz się iść do lasu, bo ten pan powiedział że jest tam zły człowiek? - powiedziałam do mojego psa.

Spojrzał na mnie maślanymi oczami.

Wstałam zrezygnowana i wróciłam do domu. Słyszałam jak sąsiad żegna się za mną. Usiadłam na lóżko i odpięłam [I/T/P] smycz.

Przecież nie mógł zrozumieć co ten szaleniec do niego mówi. Nie znam tu ludzi zbyt dobrze... Może ma rację? Wygląd jakby opowiadał mi o swoich zwidach i wyobrażeniach starca. Ale jeśli tu naprawdę tak jest... [I/T/P] jakby wyczuł, że jest coś nie tak z tym lasem. Może powinnam to sprawdzić?

______________________________________

To jest dziwne pisać o normalnych ludziach, bo potem są "krajoludzie" którzy wyglądają zupełnie inaczej lol

Wiem, że tu jest pies i nie każdy ma psa, ale tak jakoś pomyślałam, że byłoby spoko jakbym dała tu psa. Ja sama osobiście preferuję koty, ale nom :)

Jak są jakieś błędy to piszczie ಡ⁠ ͜⁠ ⁠ʖ⁠ ⁠ಡ

Ale mam nadzieję że wam się spodoba (⁠◕⁠ᴗ⁠◕⁠✿⁠)

Ps. Nie                                              (⁠ㆁ⁠ω⁠ㆁ⁠)
zapomnij
kliknąć
tutaj
⬇️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro