12. "Zainteresowanie"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszystko się układa...

Wszystko zdaje się być już dobrze...

Wszystko zaczyna iść po mojej myśli...

Wszystko mija tak spokojnie...

Wszystko sprawia, że mam ochotę się...

Uśmiechać...

***

Tym razem długą przerwę spędziłam na rozwieszaniu plakatów gdzie tylko się da. Kitsune nadrukowała ich chyba z pięćdziesiąt, więc mogłabym całą szkołę nimi obkleić. Wielce wybitne nie były, jednak sama lepszych bym nie zrobiła. Powinnam się w sumie cieszyć, że nie poprzyklejała na nie moich nagich zdjęć. 

- Klub histeryczek? Gorszej nazwy nie było? - Spytała fioletowowłosa dziewczyna mierząc wzrokiem plakat, który wywiesiłam na ścianie.

- Ta... - Mruknęłam znów wypominając sobie, że zgodziłam się na tę beznadziejną nazwę. - A w klubie historyczek demon, którego należy się bać i różowowłosy lis. Wesoła gromada. - Stwierdziłam ironicznie przyklejając do ściany kolejny plakat.

- Kto pierwszy stwierdził, że jesteś strasznym demonem i należy się ciebie bać? - Spytała tym razem mierząc mnie swoim wzrokiem.

- Cholera wie. - Odparłam. - Ktoś powiedział, inni podłapali i tak zostało. - Spojrzałam kątem oka na trójkę przerażonych moją osobą dziewczyn, które prowadziły zażartą konwersację na temat tego, że ich prawdopodobnie koleżanka rozmawia z demonem i zaraz zostanie opętana i wciągnięta do mojej sekty. Codzienność.

Dziewczyna zachichotała tylko, po czym bez słowa odeszła. Mam straszne wrażenie, że kiedyś ją już gdzieś spotkałam. Być może to ta dziewczyna, która oddała mi kiedyś portfel i teraz będzie mnie nawiedzać, bo nadal go nie oddałam.

***

Po skończeniu rozwieszania plakatów w całej szkole wybrałam się na szkolny spacerniak jak to wiele osób mawia. Czerwiec zaczął już się na dobre, więc mogliby zmienić nam mundurki na letnie. Dosłownie ze świecą było szukać kogokolwiek na spacerniaku, kto nie siedziałby w cieniu. No cóż, jest ostatnio cholernie gorąco. 

Obok boiska do piłki nożnej za drzewem i krzakiem zobaczyłam znajome mi różowe włosy, tak więc nie czekając za wiele podeszłam do Kitsune. 

- Co odwalasz? - Spytałam patrząc na nią z góry. Była pochłonięta uważnym obserwowaniem czegoś przez lornetkę. 

- Cicho! Chowaj się! - Szepnęła głośno ciągnąc mnie za włosy w dół i ukrywając mnie za krzakiem. Nie powiem, zabolało. - Nie mogą nas zauważyć! - Dodała nie odrywając wzroku od lornetki. - Przez ten dzisiejszy gorąc z Afuro się leje wodospadami i wygląda tak cholernie seksownie! - Mówiła zaciskając rączkę na spódniczce. - Masz, zobacz! - Przekazała mi lornetkę.

Wzruszyłam ramionami i wzięłam od niej przedmiot, po czym przyłożyłam go do oczu. Latałam wzrokiem pomiędzy wszystkimi zawodnikami zastanawiając się co ona w nich widzi.

- Który to jest ten twój? - Spytałam patrząc, jak jeden z tych chłopaków zamiast kopnąć piłkę robi salto bez obrotu.

- Ten blondyn w długich włoskach. Jezu on jest tak śliczny mówię Ci, jak go zobaczysz to się zakochasz!

- Wygląda jak dziewczyna. - Stwierdziłam patrząc na owego chłopaka. Ze strony Kitsune usłyszałam jedynie wielki dźwięk oburzenia. - Serio jarają Cię takie anorektyczne stworzenia które z żadnej strony nie przypominają faceta? - Kitsune tylko pomachała stanowczo głową ocierając strużkę krwi z nosa. - Nikt w sumie tutaj nie wygląda jakoś niesamowicie. - Mówiłam znów wertując wzrokiem każdego zawodnika. Mój wzrok zatrzymał się na białowłosym chłopaku którego fryzura jedyne z czym mi się kojarzyła to jeż. Akurat podstawiał nogę długowłosemu chłopaczkowi, który potknął się i wyrżnął twarzą w murawę. - Ooo...

- No mówiłam, że jest zajebisty. - Najwidoczniej z tej odległości nie widziała co się tam stało bez lornetki. - Tylko nie patrz się za długo, on jest mój! - Zaprotestowała zabierając mi lornetkę. Przyłożyła ją sobie do oczu i wyostrzyła obraz. Kiedy zobaczyła, że jej ukochany leży na ziemi i nie ma zamiaru się podnieść zaparło jej dech w piersiach. Szybko rzuciła mi lornetkę i pobiegła na boisko razem ze swoimi cyckami, które tańczyły poloneza. 

Zawsze tak to się kończy, że w połowie zdania Kitsune sobie ucieka i zostawia mnie samą sobie. Wyjątkowo jednak dzisiaj postanowiłam pójść za nią, bo prawdopodobnie to będzie jej pierwsza rozmowa z tym chłopakiem. Może być dość zabawnie. Przy okazji może poznam tego białowłosego chłopaka? Kto wie.

- Nic ci nie jest? - Spytała kucając przed chłopakiem i podając mu rękę. Zapewne aktualnie blondyn miał idealny widok na jej majtki, jednak pączek standardowo miał to gdzieś. 

- Nie... - Odparł i korzystając z jej ręki wstał. Miał wyjątkowo kobiecy głos jak na to, że podobno ma jaja. - Dzięki za pomoc. - Uniósł delikatnie kącik ust w górę, na co różowowłosa praktycznie się rozpłynęła.

- Strasznie się ubrudziłeś! - Stwierdziła szukając czegoś w torbie. Wyciągnęła z niej chusteczkę i zbliżyła ją delikatnie do twarzy chłopaka. Ten jednak zanim przedmiot dotknął jego twarzy złapał Kitsune za nadgarstek. Dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem, przez co chłopak po chwili ogarnął co właśnie zrobił. Zakłopotał się lekko, po czym puścił rękę dziewczyny pozwalając jej wytrzeć jego twarz. Całkiem niezła z niej aktorka. Zapewne wewnętrznie rozpływa się z podniecenia i radości, ale na zewnątrz na jej twarzy widać jedynie troskę i delikatny, uroczy uśmiech. - Proszę. - Uśmiechnęła się szerzej, gdy wytarła twarz chłopaka z ziemi. - W razie czego jestem Tadashi Kitsune. - Podała mu rękę. Bezwstydnica. Nie dość, że dotykała jego twarzy przez chusteczkę, to jeszcze chce złączyć z nim na moment swoje ręce. 

- Afuro Terumi. - Uśmiechnął się delikatnie podając jej rękę. Cały czas sprawiał wrażenie strasznej pizdy i zbitego psa. Albo go rodzice biją, albo go drużyna nie lubi, albo oba. Raczej z natury nie jest się taką pizdą.

- Dobra gołąbeczki koniec romansowania, mamy trening do zrobienia. - Powiedział białowłosy chłopak podchodząc do Terumiego i zarzucając mu rękę na kark. Jego głos był o wiele bardziej męski, dość oschły i sprawiał wrażenie niezbyt miłej osoby. Jednak miał on coś w sobie, co mnie interesowało. Szepnął jeszcze coś na ucho długowłosemu, na co ten zagryzł delikatnie wargę ze stresu. Razem odeszli dalej trenować.

- Zadowolona? - Spytałam Kitsune, gdy już do mnie podeszła po całym zajściu. 

- Muszę się stać lepszą kobietą! - Stwierdziła ściskając w dłoni chusteczkę, którą przecierała twarz blondyna. Gdybym miała teraz jakiś napój w buzi na pewno bym go właśnie wypluła. - Widzisz jaki on jest idealny?! Taki ułożony, delikatny, perfekcyjny... Muszę być lepszą dziewczyną żeby mieć u niego jakiekolwiek szanse. 

- Jaki masz plan? - Spytałam lekceważąco. Prędzej Afuro zacznie przypominać faceta niż ona zmieni się w kogoś bardziej ułożonego.

- Muszę być bardziej delikatna i mniej się tym wszystkim podniecać! - Stwierdziła mając na twarzy determinację, jakiej wcześniej u niej nie widziałam. 

- Jasne... Chcesz się wtopić w tłum i być bardziej jak inne dziewczyny? - Spytałam, na co ta stanowczo pomachała twierdząco głową. - Odpuść. - Stwierdziłam wywołując na jej twarzy zaskoczenie. -  Jak będziesz taka jak wszystkie to raz, że nie będziesz sobą i prędzej czy później się tym zmęczysz, a dwa, że szybko cię rzuci, bo znajdzie inną, jego zdaniem lepszą. Jak ma cię polubić to chyba prawdziwą ciebie, a nie kreację którą nie jesteś?

Spojrzała w ziemię i przez moment myślała. Po chwili zaczerwieniła się dość intensywnie i rzuciła się na mnie z uściskiem.

- Dziękuję! - Powiedziała, kiedy ja próbowałam utrzymać równowagę, po jej rzuceniu się na mnie.

- Łołołoł, spokojnie - Oddałam delikatnie uścisk i zdjęłam jej ręce z szyi. - Za co mi niby dziękujesz?

- Za to, że dajesz mi dobre rady w miłości i faktycznie chcesz, żebym była z nim szczęśliwa! - Mówiła z rumieńcem na twarzy, który po jej słowach udzielił się również mi. Nie wiem czemu daje jej takie rady. Może po prostu chcę, żeby była szczęśliwa?

- A tobie ktoś wpadł w oko? - Spytała, zanim jeszcze zdążyłam przemyśleć poprzednią sytuację. - Praktycznie wszystkie dziewczyny znajdują sobie obiekty westchnień w klubie piłki nożnej. W sumie cóż się dziwić, jest tam mnóstwo mega przystojnych chłopców! Najwięcej fanek ma Gouenji, Kidou, Kazemaru i Endou. Mam wrażenie, że Afuro jest na szarym końcu, ale zupełnie nie rozumiem dlaczego! Przecież on jest tak idealny... - Mówiła zamknięta w swoim świecie. - Więc który ci się najbardziej spodobał? No który? Jak patrzyłam na ciebie kątem oka to widziałam, że miałaś orgazm w oczach na widok Gouenjiego oblewającego się wodą!

- To ten białowłosy to jest ten Gouenji? - Spytałam, co ona potwierdziła skinieniem głowy. - Ma w sobie coś interesującego... - Stwierdziłam przypominając sobie chłopaka.

- Wiedziałam, że ci się podoba! Też miałam kiedyś na niego fazę, ale kiedy przyszedł Afuro do naszej szkoły to tak cholernie pokochałam tę jego bezradność i nieśmiałość! Ale muszę cię niestety zmartwić... - Posłałam jej pytające spojrzenie. - Nie dość, że ma najwięcej fanek to jeszcze zmienia dziewczyny jak rękawiczki i jest niemiły dla Terumiego! - Nadęła policzki w akcie tego, jak bardzo go teraz nie lubi.

- I tak go będę tylko obserwować z boku. - Stwierdziłam wzruszając ramionami.

- Dlaczego?! Nie chciałabyś być z nim w związku?! - Pytała niesamowicie zaskoczona moją odpowiedzią. 

- Nie za bardzo. Jak sama mówisz zapewne szybko by mnie rzucił, poza tym nie jestem dobra w te jakieś słodkie słówka, dotykanie, całowanie i inne te rzeczy, które parki robią. Ja jestem szczęśliwa sama ze sobą i nie potrzebuje dodatkowego typa dla siebie. - Powiedziałam wywołując na jej twarzy wielkie zdziwienie.

- Ale wiesz jakie to by było fajne być z nim w związku? Nie dość, że byście się mogli ruchać, on by cię łapał za tyłek, za cycki, mogłabyś go po klacie macać i byłby tylko twój! - Mówiła dalej próbując mnie przekonać, że jednak związki są zajebiste.

- Nie potrzebuje tego do szczęścia. - Mruknęłam ostatecznie zabijając jej nadzieję na to, że będę zarywać do białowłosego jeża.

***

- Dlaczego nikt nie przychodzi?! - Marudziła Kitsune tupiąc kolanami w stół. - Przecież zrobiłam takie ładne plakaty, ludzie powinni się tu dobijać drzwiami i oknami!

- Mówiłam, że nazwa klub histeryczek nie jest dobra. - Przypomniałam po raz kolejny przeglądając co ciekawego jest na półkach w tym klubie. - Skoro mamy grać tutaj w gry planszowe to powinniśmy tutaj przynieść jakieś planszówki. - Stwierdziłam zauważając, że nie mamy nawet głupiego monopoly.

- Ja mam karty w torbie. - Odezwała się Yui odrywając wzrok od książki. Sięgnęła po torbę, po czym znajdując w środku talię kart położyła je na stole. - Możemy pograć w makao. Umiecie? - Spytała. To aż dziwne, że zechciała się z nami zintegrować. Pewnie książka, którą czyta dzisiaj jest nudna i woli już kontakty międzyludzkie. 

Kiedy Hayashi zaczęła tasować karty usłyszałyśmy delikatne pukanie do drzwi. Chórem odpowiedziałyśmy proszę, po czym drzwi się otworzyły.

- Tu jest klub histeryczek? - Spytała fioletowowłosa dziewczyna wchodząc do pokoju. 

- Tak! Dziękuję, że przyszłaś! - Od stołu szybko wstała Kitsune i zaczęła ją entuzjastycznie witać. - Jestem Tadashi Kitsune, to jest Ozawa Kokoro i Hayashi Yui. - Przedstawiała nas pokazując dłonią w naszą stronę. - Co cię tu do nas sprowadza? Chcesz może dołączyć do naszego klubu? - Mówiła nie dając jej chwili na odpowiedź.

- Właśnie przyszłam, żeby z wami dokładniej porozmawiać co konkretnie robi wasz klub, bo ten plakat niestety niezbyt wiele mi powiedział. - Stwierdziła drapiąc się po karku. - A tak swoją drogą to macie na drzwiach napisane klub literacki i być może kilka osób gdy tu przyszło myślało, że klub histeryczek to jakaś podpucha. - Zwróciła nam uwagę. 

- Kokoro! Czemu nie powiesiłaś też plakatu na naszych drzwiach?! - Podeszła do mnie z krzykiem Kitsune zła na to, że być może straciła potencjalnych członków klubu. 

- Chciałam to zrobić na początku, ale zanim to zrobiłam ściągnęłaś mnie na dół i kazałaś ponaklejać ludziom plakaty na szafki. Dziwne, że nie dostałyśmy jeszcze za to ochrzanu. - Stwierdziłam zgodnie z tym, co działo się w trakcie przerwy śniadaniowej.

- Niech ci już będzie. - Nadęła policzki i splotła ręce na piersi. - Właśnie miałyśmy grać w karty, chcesz może zagrać z nami...? - Spytała nowej członkini przerywając wypowiedź na końcu dając jej do zrozumienia, że jeszcze nie podała swojego imienia. 

- Jasne, mogę zagrać. Jestem Mitsuko. Nie lubię mojego nazwiska, więc zwracajcie się do mnie po prostu po imieniu. - Uśmiechnęła się promiennie siadając z nami do stołu.

- Masz dokładnie tak samo na imię jak moja koleżanka z pogotowia. - Stwierdziłam beznamiętnym głosem.

- Bo to jestem ja. - Powiedziała patrząc się na mnie rozbawionym wzrokiem. Zmrużyłam oczy, jednak nadal nie widziałam zbytniego podobieństwa. - Kokoro, jakim cudem mnie jeszcze nie poznałaś? Chodzimy razem do klasy od dwóch lat i nawet jak poznałyśmy się w pogotowiu to mnie w szkole nie poznałaś! - Śmiała się do rozpuku z tego, że do tej pory nie zdałam sobie sprawy, że chodzimy razem do szkoły.

- Ale mówiłaś, że chodzisz do gimnazjum! - Powiedziałam protestująco.

- Żeby ten żart trwał jak najdłużej! Z resztą jak mogłaś pomyśleć, że ja chodzę do gimnazjum? Przecież chyba nie wyglądam aż tak młodo!

- Wyglądasz. - Stwierdziłyśmy zgodnie z Kitsune. 

- To teraz patrz. - Powiedziała rozpuszczając włosy i zdejmując kwadratowe okulary z nosa. - I jak teraz?

- Ej no faktycznie! - Powiedziałam zdziwiona, że to ta sama dziewczyna, z którą udało mi się zakolegować w pogotowiu. - Nawet mi nie powiedziałaś, że nosisz okulary. Ale bardzo ładnie ci w tych warkoczach. - Stwierdziłam porównując w głowie jej wygląd z warkoczami i bez nich.

- To gramy w końcu? - Spytała Yui już lekko podirytowana naszymi żartami i tym, że musi czekać aż to się skończy.

***

- Po makale. - Powiedziała Mitsuko odkładając ostatnią kartę na stos tym samym zajmując trzecie miejsce w rozgrywce.

- Nie lubię tej gry! - Krzyknęła Kitsune rzucając swoimi kartami na stół. Wstała z miejsca i z fochem wybiegła z sali.

Licznik słów: 2248

Data napisania: 12.04.2020r

Ciekawie się robi. Chillera utopia, jeszcze depresja kiedyś będzie. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro