14. "Wycieczka"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To ciepło...

Ten dźwięk bijącego serca...

Ten miarowy, spokojny oddech...

Te dłonie, które głaszczą mnie po głowie...

Ten spokój, który mnie przez to wszystko ogarnia...

Sprawia, że boję się jak bardzo przestałam być czujna.

***

Pierwszy trymestr dobiegł końca, a wraz z jego końcem rozpoczęły się wakacje. Minęły dosłownie trzy dni wolnego, po których to dzisiaj następuje wycieczka szkolna nad ocean. Ku mojemu zdziwieniu babcia pozwoliła mi na wyjazd, dlatego też właśnie stoję na peronie i wraz z resztą szkoły czekamy na jedną niemotę, która się spóźnia. Tą niemotą a jakże została Kitsune. Zapewne nie utknęła w korkach, a po prostu zaspała. A zawsze jest taką punktualną uczennicą. 

- Już jestem! - Usłyszałam znajomy mi głos i zobaczyłam biegnącą w naszą stronę różowowłosą koleżankę. Jej piersi najwidoczniej dostały skrzydeł, ponieważ skakały w rytm jej kroków skupiając na sobie uwagę wszystkich chłopaków i lesbijek ze szkoły. Dziewczyna podeszła do mnie i zdyszana rzuciła się na mnie z uściskiem. - Zdążyłam! - Odetchnęła z ulgą prawie przewalając mnie na podłogę. 

- A raczej opóźniłaś nasz wyjazd o jakieś piętnaście minut. - Poprawiłam ją jednocześnie starając się utrzymać równowagę. - Zaspałaś?

- Nie. Stanik mi pękł w połowie drogi. Musiałam się wrócić po inny. - W sekundę po raz kolejny straciłam w nią wiarę i uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.

- Mogłaś przecież wyjąć inny z torby. Jedziemy na tydzień, więc na pewno nie chciałaś wziąć ze sobą tylko jednego stanika. - W odpowiedzi Lisek tylko przewrócił oczami dając mi do zrozumienia, że zapomniała.

Naszą rozmowę przerwała Kadra, która kazała ustawić nam się w kolejce do pociągu i powoli załadowała nas do środka. Nie wiedzieć czemu klubowicze zostali wrzuceni według klubów do pierwszej klasy, dlatego też jesteśmy razem w przedziale z resztą klubu histeryczek.

- Pokój też bierzemy wspólny? - Spytała Mitsuko upewniając się, że nie wyląduje z klubem okultystycznym w pokoju. - Nadal nie wierzę, że wypuścili mnie samopas z pogotowia na wycieczkę szkolną i jeszcze za nią zapłacili. 

- Nadal ci nie znaleźli domu? Strasznie się opierniczają. - Skomentowałam przypominając sobie, jak szybko mi znaleźli dach nad głową.

- Rzecz biorąc im dłużej siedzisz w ośrodku, tym większa szansa na to, że będą cię w nim trzymać do osiemnastki. A mi zostały już tylko dwa miesiące. - Stwierdziła smutniejąc na twarzy na myśl o tym, że po osiemnastce nie będzie miała się gdzie podziać.

- W razie czego razem będziemy kopać rowy. Bo z moimi ocenami to mnie też z domu wywalą niedługo. - Westchnęłam opierając się na fotelu. - Swoją drogą Kitsune, mogłabyś mi podać swój numer..? - Spytałam wyciągając mój nowy telefon.

- Dostałaś od babci telefon?! Pokaż! - Szybko zabrała mi przedmiot, po czym odblokowując go przeglądała wszystko. - Nie masz hasła? Nie boisz się, że ktoś zobaczy coś, czego nie powinien? I nawet tapety nie masz?! Ty w średniowieczu mieszkasz?! - Pytała przegrzebując kolejno galerię i wszystkie inne aplikacje.

- Mam go od przedwczoraj i w sumie rzadko go używam. Rzecz biorąc babcia dała mi go po to, bym do niej dzwoniła w razie problemów na wycieczce. Jedyne co tam mam to jakieś kilka piosenek sobie ściągnęłam. - Wyjaśniłam nie rozumiejąc zbytnio jej poruszenia.

Jak byłam młodsza, telefon był dla mnie dosłownie jak przedłużenie ręki, zabierałam go wszędzie i nie rozstawałam się z nim na krok. Potem mama mi go zniszczyła. Początkowo miałam wrażenie, jakby mi odcięto dłonie, dlatego też zaczęłam zbierać pieniądze na nowy. Nie minęły dwa miesiące, po czym moja rodzicielka znalazła moje oszczędności i bez skrupułów je przepiła. Najbardziej w sumie brakowało mi muzyki, bo byłam od niej mocno uzależniona odkąd poznałam mój ulubiony zespół. 

- Linkin park? Kto to jest? - Spytała Kitsune czytając kaleczonym angielskim nazwę zespołu, którego piosenki mam na telefonie.

- Taki zespół. Od czwartej klasy podstawówki go słucham. - Odparłam nie wyszczególniając za bardzo. - Nie przepadam zbytnio za wszelkimi idolkami, generalnie nie lubię Japońskiej muzyki, a kiedyś ich znalazłam i bardzo polubiłam ich piosenki. 

- Słuchałam ich kiedyś. - Wtrąciła Mitsuko. - W gimnazjum kilka razy nawet dostałam po twarzy za koszulkę z ich logiem. Nie rozumiem czemu ludzie ich nie lubią. - Wzruszyła ramionami. 

- Masz słuchawki? - Spytała różowowłosa. Potwierdziłam skinieniem głowy i wyjęłam owy przedmiot z plecaka. - Zobaczymy czy to takie fajne, puść twoją ulubioną piosenkę. - Podłączyła kabel do telefonu i włożyła sobie jedną z słuchawek do ucha. Drugą podała mi wraz z telefonem. Zrobiłam o co prosiła, po czym wlepiłam swój wzrok w szybę i zaczęłam wspominać te czasy, kiedy dzień bez posłuchania ich muzyki był dniem straconym. 

Jedną ręką podpierałam swoją brodę, zaś drugą trzymałam na udzie. Nie wiedzieć Czemu niebieskooka położyła swoją dłoń na mojej i delikatnie splotła nasze palce ze sobą. Robiła to tak delikatnie, jakby nieprawidłowy dotyk mógł sprawić, że się rozkruszę. Jej ciepło i sposób, w jaki mnie dotknęła sprawił, że opierając głowę na jej ramieniu po chwili usnęłam.

***

Obudziłam się, kiedy byłyśmy już na miejscu. Do takich wniosków doszłam, ponieważ nie słyszałam szumu kół o tory. Nie wiedzieć czemu leżałam na kolanach Lisa. A jej dłoń leżała na mojej głowie i delikatnie przeczesywała nią moje włosy. Było mi tak ciepło i przyjemnie, że chociaż miałam ochotę się spalić ze wstydu, ostatecznie udawałam, że nadal śpię, by tylko nie musieć wyrywać się z tego transu. Gdy była tak blisko mnie czułam się tak bezpiecznie, jakby przy niej nic nie mogło mnie skrzywdzić.

- Kokoro. - Usłyszałam jej cichy głos. - Wstawaj, dojechaliśmy. - Znów sprawiała wrażenie, jakby zbyt głośne słowa mogły mnie wystraszyć i spłoszyć.

Niechętnie podniosłam się z jej kolan przecierając lekko oczy. Chociaż najchętniej leżałabym tam jeszcze kolejne kilka godzin. Po jej wyrazie twarzy wywnioskowałam, że nie widziała nic złego w tym, że spałam na jej kolanach, dlatego ja też nie zamierzałam robić afery. Wyszłoby na jaw, że było to dla mnie mocno niezręczne.

- Ile spałam? - Spytałam ziewając. 

- Z trzy godziny? - Odparła Kitsune pytając w sumie sama siebie. - Tak wygodnie ci na moich kolanach było? - Podniosła sugestywnie jedną brew. Mogłam się w sumie spodziewać, że nie zachowa tej niepewności i ciszy. Nigdy nie owija w bawełnę.

- Ciepło... - Odparłam udając, że jeszcze nie bardzo kontaktuję. Zabrałyśmy swoje rzeczy i udałyśmy się do ośrodka. 

Jakoś przed wyjazdem nie zwróciłam na to uwagi, aczkolwiek teraz rzucił mi się w oczy fakt, że wszyscy uczniowie mieli walizki czarne, szare, granatowe, a jedyna Kitsune miała ją w jaskrawym, różowym odcieniu. Wyglądało to dość zabawnie. 

- Kurwa. - Przeklęła głośno Mitsuko, której wiatr podwiał jej krótką spódniczkę. Szybko ją złapała i przytrzymała przy swoich udach. 

- Gouenji to widział. - Zaśmiałam się patrząc jak stoi zaróżowiona trzymając się za uda. 

- Ma problem. - Prychnęła rozglądając się za chłopakiem.

O dziwo bezproblemowo udało nam się być w jednym pokoju bez żadnych nadprogramowych współlokatorów. Jedyną wadą jest to, że mamy pokój na trzecim piętrze, więc będzie trzeba biegać w tą i z powrotem. Mamy dwie godziny na rozpakowanie się, a potem kolacja. 

- Czy ty masz staniki w kolorach tęczy? - Spytała fioletowowłosa zaglądając do torby pączka. 

- LGBT. - Skomentowałam ładując moje ubrania na półkę. 

- A ty za to masz staniki z kolekcji "mój pierwszy stanik".  - Stwierdziła zaglądając również do mojej torby. - I majtki w kwiatuszki. Chcesz znaleźć chłopaka na majtkach w kwiatuszki? Nie wiesz, że Gouenji lubi wsadzać penisa w dobre dziury? - Śmiała się patrząc z góry do mojej walizki.

- To pokaż jakie ty masz majtki, że Gouenji cię przeleciał. - Podniosłam się z podłogi i zajrzałam do jej walizki. - Ty masz bieliznę klasycznej puszczalskiej kurwy. - Stwierdziłam wertując wzrokiem majtki składające się z większej ilości koronki niż materiału. 

- Ojoj... - Mruknęła fioletowowłosa zakrywając usta, kiedy spojrzała do walizki Yui. - Ty nie masz w ogóle stanika czyli... - Udawała bardzo smutną. - Spokojnie kochana, jeszcze przyjdzie na ciebie czas! - Pogłaskała ją delikatnie po głowie, jednak szarowłosa miała totalnie gdzieś to, co dzieje się w naszym pokoju i to, że nie ma w ogóle biustu. Nawet najmniejszego.

- Zawsze na wycieczkach szkolnych pierwsze o czym się gada po wejściu do pokoju to staniki i cycki? - Spytałam szukając miejsca na schowanie pustej walizki. 

- Często jeszcze mówi się o chłopcach, ale na to jeszcze mamy czas. - Uśmiechnęła się promiennie Mitsuko. 

- O właśnie. Wystalkowałaś już gdzie Afuro ma pokój? - Spytałam Kitsune, która uśmiechnęła się szyderczo i uderzyła w ścianę. 

- Tam jest. Za ścianą. Obok nas. Dosłownie tutaj ma łóżko. - Mówiła piskliwym głosikiem. 

- Ej jak on jest z klubem piłkarskim... To Gouenji też tam jest chyba, nie? - Spytałam, na co fioletowowłosa pomachała stanowczo głową potwierdzając moje słowa. - Uuu...

- I po kolacji robią turniej gry w króla. Podobno wszystkie dziewczyny zaproszone. - Mówiła dalej, przez co oczy Kitsune aż zabłysnęły radością.

- I zapewne te dziwki z trzecich też? Łe... A miałam nadzieję, że będzie zabawa. - Westchnęłam splatając ręce na piersi.

- Mają pokój na samym dole, więc mogą się nie prześlizgnąć. A, że my mamy obok to możemy wejść bez problemu. - Uśmiechnęła się jakby chcąc nam powiedzieć, że mamy szansę dzisiaj zaruchać. 

- To się przejdziemy. - Stwierdziłam. - Nic do stracenia nie mamy. - Dodałam.

Dziwi mnie to, że ledwo zakwaterowaliśmy się w pokojach, a one wiedzą już tak dużo o wszystkim. Ja jedyne co wiem, to to, że ośrodek jest ładny. I mam nadzieję, że będzie dobre jedzenie. Idealnie to odzwierciedla mój poziom w porównaniu do ich poziomu.

***

Kiedy szłyśmy na kolację i z niej wracałyśmy zobaczyłam kartkę na drzwiach chłopaków na której pisało, że zapraszają do gry w króla. Zapewne stąd wiedzą, gdzie mają pokój. 

- Ale się najadłam! - Westchnęła różowowłosa opadając na łóżko. Zjadła jakieś dwa, jak nie trzy razy tyle co ja. I stąd wzięły się te wielkie cyce. 

- Jeszcze masz Afuro do zaliczenia, więc nie pora teraz na sjestę. - Powiedziała Mitsu szukając czegoś w telefonie. - Znalazłam! - Krzyknęła ucieszona. - Podręcznikowy zestaw faktów na temat Gouenjiego. Ma siedemnaście lat, jest z Tokyo, ma urodziny w marcu... Nie ma dziewczyny! Czyli zerwali! - Jeszcze bardziej się ucieszyła, kiedy przeczytała, że jeż jest wolny. - Więc możesz go brać. 

- Czemu pomagasz mi w znalezieniu chłopaka, skoro nawet nie chcę z nim być, a Kitsune bardzo chce, a jej nie pomagasz? - Spytałam siadając obok niej na łóżku i patrząc w jej telefon. 

- Bo o Afuro nie wiem za wiele. Chociaż czekaj, tu mają zdjęcie drużynowe i wiem, że on zawsze oznacza znajomych... - Weszła w owe zdjęcie, na któym był blondyn. - Kurczę. Nawet nie ma zdjęć a w opisie ma tylko "Wyjdź". No nic.

- Trudno. - Mruknęłam wstając z łóżka. - Idziemy na te podboje miłosne? - Spytałam śmiejąc się z moich własnych słów. 

Zabrałyśmy się w trójkę z pokoju, ponieważ Yui nie chciała iść. Miałam pewne złe myśli z tyłu głowy na temat tego, że ma zostać sama w pokoju, jednak ostatecznie ją zostawiłyśmy. Nim pociągnęłyśmy za klamkę Kitsune miała siedem tysięcy ale i jednocześnie chciała tam jak najszybciej wejść i zgwałcić długowłosego, ale również miała ochotę uciec do pokoju i już nigdy z niego nie wychodzić. 

- Siema. Przyprowadziłam koleżanki. - Powiedziała Mitsuko wchodząc do ich pokoju jak do siebie. Przybiła piątkę ze wszystkimi chłopakami, po czym zaczęła nas przedstawiać. - To jest Kokoro, to Kitsune. To jest Gouenji, Afuro, Kazemaru i Endou. - Powiedziała pokazując dłonią na poszczególne osoby.

 W oczy mi się rzuciło, że Gouenji dość szeroko uśmiechnął się na mój widok, jednak gdy tylko zauważył, że patrzę w jego stronę wrócił do swojego normalnego wyrazu twarzy.

W pokoju były jeszcze dwie inne dziewczyny, których nie znałyśmy, jednak szybko się sobie przedstawiłyśmy.

- Wiecie jak się gra w króla? - Spytał Endou sięgając po jakąś miseczkę z karteczkami. - Mamy tutaj osiem numerków i jedną karteczkę z czerwoną kropką. Losujemy karteczki i osoba, która ma czerwoną kropkę na karteczce zostaje królem. Zadaje ona jedno zadanie dla jednej, lub kilku osób nie wiedząc kto jaki ma numerek. I ma być to jedno zadanie, które na przykład mają zrobić razem dwie osoby. Wszystko jasne? - Cała gromada przytaknęła, po czym zaczęliśmy losować kartki.

Spojrzałam na swoją i okazało się, że mam numer cztery. Nic czerwonego również na kartce nie widziałam, więc zapewne królem jest ktoś inny. Chyba każdy po kryjomu liczył na to, by dostać kartkę z czerwoną kropką i nie musieć wykonywać żadnego głupiego zadania.

- O, jestem królem. - Powiedziała Mitsuko, siedząca koło mnie. Zastanawiała się chwilę nad zadaniem aż w końcu powiedziała: - No dobra więc numer dwa i... cztery mają odegrać razem jaką romantyczną scenę.

- O nie jak to jakieś gejostwo wyjdzie. - Powiedział Kazemaru, który jeszcze nie zajrzał do swojej karteczki.

- Ja z gejostwa bym się cieszyła. - Wzruszyła ramionami fioletowowłosa.

No mi do śmiechu nie było na pewno. Zwłaszcza, że nie wiem, kto ma numer dwa.

Licznik słów: 2146

Data napisania: 03.05.2020r

Polsat. To tyle. Bayo!

Ps. Mogę wam aktualnie powiedzieć, że ta książka na 95% zostanie ukończona. Dlaczego na 95%? A no dlatego, iż całość mam już napisaną a te 5% to są różne przypadki losowe niezależne ode mnie jak np. trzecia wojna światowa ;-;


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro