28. "Kto?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Durne emocje.

Durny Gouenji.

Durny stres.

Durna Kokoro.

***

Dni płynęły swoim własnym tempem. Szkoła, dom, Kitsune, klub histeryczek... A słowa Gou za żadne skarby nie chciały wyjść mi z głowy. Codziennie zadręczałam się kolejnymi pytaniami na ten temat mimowolnie zaczynając w to powoli wierzyć. Bez sensu! Przecież jestem aseksualna! Zawsze byłam i zawsze będę!

Z ciekawości nie wiedząc juz w co wierzyć zaczęłam rozpisywać wszystkie za i przeciw na ten temat na kartce. Jednak gdy pojawiało się coraz więcej rzeczy, które można było w ten sposób nazwać, a ja nie byłam w stanie wymyślić żadnej kolejnej rzeczy, która by temu zaprzeczała po prostu podarłam tę kartkę w drobny mak i wrzuciłam ją do śmietnika. Już sama nie potrafię sobie zaufać... 

- Nad czym znowu myślisz? - Spytała Kitsune wyrywając mnie z kolejnej rozkminy. Zauważyła, że ostatnio codziennie bujam w obłokach, nie słucham jej i jestem mocno nieobecna.

Jednak przecież nie mogę jej powiedzieć co tam bardzo nie daje mi spokoju. Jeszcze też zacznie się nad tym zastanawiać, albo co gorsza zerwie naszą znajomość. W końcu jak można być tak niezdecydowanym i tak długo zastanawiać się nad tak prostą rzeczą? 

 - To... - Zawahałam się nie wiedząc co powiedzieć, by nie ciekawiła się zbytnio, ale też by nie strzelić sobie tym w kolano. - Nie ważne. I tak nie zrozumiesz. - Mruknęłam wzdychając ciężko.

Głupio mi było ukrywać to przed nią. W końcu zawsze to ona wiedziała pierwsza o tym, co się ze mną dzieje. Wręcz wiedziała to znacznie przede mną dokładnie wtedy, kiedy ja byłam tego jeszcze kompletnie nieświadoma. A teraz panowała między nami cisza. Miałam wrażenie, że zrobił się taki głupi dystans między nami.

Zawsze przytulała się do mnie bez skrupółów, dotykała mnie gdzie jej się podobało, mówiła o maksymalnie nie na miejscu rzeczach, a teraz... Teraz gdy tylko coś takiego się działo przez te głupie myśli sama tworzyłam ten dystans. Mówiłam, żeby mnie nie dotykała, zachowywała się jak cywilizowany człowiek, i nie mówiła o takich głupotach. 

Chociaż mi to nie przeszkadzało, to gdy tylko schylała się jak to ona specjalnie tak, by każdy mógł zobaczyć co ma pod spódniczką, było mi tak do bólu niezręcznie, tak bardzo momentalnie czułam jak pieką mnie policzki, tak przyspieszało mi serce, że nie mogłam na to pozwalać. 

Zdecydowanie przez jego słowa zaczęłam patrzeć na Kitsune inaczej. Było mi to tak obce i tak cholernie nowe uczucie, że nawet nie wiedziałam jak mam je nazwać. Niby było pozytywne, cieszyłam się jak małe dziecko gdy powiedziała mi coś miłego, lub zasnęła w trakcie oglądania razem filmu i mogłam przykryć ją kocykiem, po czym zasnąć obok. 

Z drugiej strony jednak codziennie czułam się przy niej maksymalnie zestresowana. Serce waliło mi jak głupie, czerwieniłam się, robiło mi się gorąco, a głos nie miał zupełnej ochoty na wychodzenie z mojego gardła. I mnie i ją to najwyraźniej męczyło. Widziałam jak po kilku dniach robi się delikatnie podirytowana przeze mnie. Było mi dziwnie. Tak cholernie dziwnie, głupio i beznadziejnie.

***

- Cholerny z ciebie idiota! Jak przez ciebie zniszczę sobie całą znajomość z moją najbliższą przyjaciółką, to obiecuję, że tego samego dnia zdechniesz! - Marudziłam Gouenjiemu, kiedy w końcu udało mi się go porwać na długiej przerwie od boiska, lub wianuszka dziewczyn wokół niego. Nigdy nie zapomnę ich nienawistnego wzroku, kiedy ciągnęłam go do składziku obok boiska.

- Czyli przyznajesz, że ją kochasz? - Zaśmiał się idiotycznie. Jednak mogłam zostawić go z tym wianuszkiem dziewczyn, żeby zaraził się od nich jakimś syfem. 

- NIE MA OPCJI! MOJE SERCE JEST OD DAWNA NIEZDOLNE DO ODCZUWANIA TAKICH EMOCJI, WIĘC ZA ŻADNE SKARBY NIGDY NIE BĘDĘ W STANIE NIKOGO POKOCHAĆ! - Wydarłam się na całe gardło mając w dupie to, że być może ta parka która za składzikiem sobie wyznaje właśnie miłość mnie właśnie usłyszała.

- Na samą myśl o niej robisz się czerwona, pocisz się, stresujesz, łamie ci się głos. No jak dla mnie to to jest miłość, moja droga. - Westchnął wstając z góry materacy leżących w składziku. - Mówiłaś, że ona też tam kiedyś jakieś specyficzne emocje miała. Weź jej to powiedz to może zaliczysz. - Mówił to z kompletnym spokojem, podczas gdy ja już szykowałam się do kolejnej tury darcia mordy. 

- Ty... TY...! - Syknęłam szukając najbardziej niemiłych określeń w zakątkach mojego umysłu, by wyładować wszystkie swoje emocje na tym durnym jeżu.

- Już, cichutko. - Szepnął zakrywając mi usta dłonią i głaszcząc po głowie. - Choćbyś mnie zabiła i tak nie pozbędziesz się tych emocji, więc takie wyżywanie się na mnie nic ci nie da. - Mówił dalej tak spokojnie, że samo to już przynosiło mi na język kolejne przekleństwa wymierzane w jego stronę.

Jednak po chwili namysłu doszłam do wniosku, że może mieć rację. Nie ważne jak bardzo go zgnoję swoimi słowami, i tak nie da mi to żadnej pomocy w sprawach serduszkowych. Jedynie spalę kalorie na krzyczenie w niebo głosy.

- Masz rację... - Westchnęłam opadając na samotny materac leżący obok innych. - Co ja mam teraz zrobić... - Jęknęłam tym razem zabierając się do płaczu.

- Ewentualnie sądząc po twoich wahaniach nastrojów zbliża ci się okres. - Mruknął obojętnie przykucając obok mnie.

- Nie. - Odparłam stanowczo, na co ten wzruszył ramionami. 

- Wy się widzicie co weekend ostatnio na nockach, nie? - Przytaknęłam. - To jak będziecie oglądać film, albo grać w karty, nie wiem co wy tam w sumie robicie, powiedz jej to po prostu. Wątpię, żeby zakończyła waszą znajomość, bo oprócz ciebie ma tylko Yui i Mitsuko. Ale one obie są w tym waszym klubie, więc odpada. W najgorszym wypadku każe ci wyjść z jej domu, potem będzie miała przemyślenia przez tydzień, a potem wrócicie do stanu sprzed wyznania. A w najlepszym rzuci się na ciebie z pocałunkami. Albo z gwałtem. Po niej się można wszystkiego spodziewać. - Zaśmiał się kończąc swój monolog.

- Czemu moje serce jest takie durne i wybrało sobie tak beznadziejną osobę?! - Marudziłam ignorując jego monolog, chociaż dokładnie go wysłuchałam i zapisałam w głębi serca.

- Tak, tak. Powodzenia. - Powiedział popychając mnie do wyjścia ze składziku.

***

I w końcu nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkich, a raczej tylko przez durnego jeża moment, kiedy wraz z Kitsune obok wlepiamy swoje oczy w ekran telewizora oglądając wspólnie film. Chociaż najwidoczniej był bardzo ciekawy, bo Tadashi ani na moment nie odrywała od niego wzroku to dla mnie bardziej liczyło się to, jak bardzo tłukło mi serce w tamtej chwili i to, że za chwilę zejdę na zawał. W życiu nie byłam tak cholernie zestresowana. Myśli nie dawały mi spokoju. Nie miałam pojęcia, czy mam zacząć temat teraz, czy po filmie, czy może jutro rano, czy może jak będzie spała to ją obudzić i jej to powiedzieć?!

Najgorsze jest to, że nawet nie wiem czy to na pewno jest to uczucie. W końcu ja tylko i wyłącznie masakrycznie stresuję się przy mojej przyjaciółce! Nie jest powiedziane, że to od razu musi być to uczucie, prawda?! Nie, teraz próbuję oszukać sama siebie. Nikt normalny nie staje się czerwony jak burak gdy tylko jego przyjaciółka się do niego przytuli, nie jest o nią aż tak zazdrosny i gdy tylko jest obok ma ochotę ją pocałować. Pocałować?! Nie, moment. To za daleko! Cholera Kokoro, nie myśl o tym, nie myśl o tym. I chuj! Teraz jedyne na co będziesz miała ochotę to zasmakować jej ust. Co za beznadzieja! Kto wymyślał te durne emocje?!

Spokojnie, oddychaj...

Cholernie zestresowana starając się nie trząść jak galareta, złapałam ją delikatnie za dłoń. Tak cholernie niepewnie nie wiedząc co mam robić i jak w ogóle człowiek z człowiekiem trzymając się za ręce. 

Ta, gdy to zauważyła zacisnęła ze sobą nasze palce, spojrzała się w moją stronę i posłała mi promienny uśmiech. Chryste jakie to było urocze. Momentalnie cała zrobiłam się czerwona, a serce chyba jeszcze bardziej mi przyśpieszyło.

Wzięłam głęboki oddech i chciałam zacząć mówić planując wcześniej w głowie trzydzieści razy co dokładnie chcę powiedzieć, żeby to ładnie brzmiało.

Jednak niestety Kitsune mnie wyprzedziła.

- No dobra, idziemy spać? - Spojrzała w moim kierunku. Dopiero teraz zauważyłam, że film dobiegł końca, a na ekranie przelatują napisy końcowe. Szlag!

- T-tak... - Westchnęłam klnąc w myślach spuszczając wzrok z durnym uśmiechem przegranego.

- Jesteś strasznie czerwona, nie masz przypadkiem gorączki? - Spytała przykładając dłoń do mojego czoła. - Hm... Chyba nie. No nic. - Wstała i poszła zgasić światło kompletnie nie interesując się tym dlaczego mogę być cała czerwona. No cała Kitsune. - Dobranoc. - Szepnęła wchodząc pod kołdrę obok mnie. 

- D-dobranoc... - Mruknęłam zaciskając oczy do których zaczęły napływać mi łzy.

Pora złożyć broń, mój mistrzu. Przegrałam.

***

- Przeeegraaałaaaś~! - Przyśpiewał mi Gou w poniedziałkowy poranek znów w składziku obok boiska.

- Przecież wiem! - Jęknęłam chowając dłoń między kolana. - Co za beznadzieja!

- Naprawdę całe dwie godziny trwania filmu nie mogłaś wypowiedzieć dwóch durnych słów? - Pytał dalej ze swoim charakterystycznym spokojem, który naprawdę mocno mnie już denerwował.

- Ja przy niej boję się teraz cokolwiek mówić, a co dopiero te dwa słowa, które mogą dosłownie wszystko zmienić. - Syknęłam podnosząc głowę. 

- Nie wszystko stracone. Do końca liceum masz jeszcze od cholery weekendów, a więc od cholery okazji żeby jej to powiedzieć. - Zaśmiał się, chociaż mi kompletnie nie było do śmiechu. - Najlepiej po prostu nie myśl o tym co mówisz. Powiedz to, jakby to były kompletnie normalne słowa. Jakby nic od nich nie zależało. Będzie ci łatwiej. Jeśli chcesz możesz nawet przećwiczyć to sobie w domu przed lustrem. 

- Czemu nie mogę przyspieszyć czasu do momentu, kiedy będę miała to już za sobą?! - Marudziłam dalej nie mając żadnej siły na to, by żartować sobie razem z nim.

- No niestety, nikt tego za ciebie nie powie. Jak to się mówi, samica sama się do łóżka nie zaprowadzi. - Powiedział nie myśląc o tym jak bardzo debilnie to brzmi.

- Ja nie chcę jej do łóżka prowadzić tylko chcę już się przy niej tak nie stresować... - Mruknęłam prostując kolana. - To wszystko twoja wina durny jeżu.

- Prędzej czy później sama byś do tego doszła. - Westchnął wzruszając ramionami. - Wszystko zależy od ciebie.

***

Nienawidzę tego, jak codziennie muszę czekać na tą jedną, durną sobotę. Tak jak wcześniej wolałam tego nie robić tak teraz, kiedy poskładałam już wszystkie swoje myśli do kupy chcę jak najszybciej to powiedzieć i mieć to za sobą. Im szybciej to powiem, tym szybciej wrócimy do normalnych relacji, prawda?

***

I w końcu nadszedł ten dzień. Przerażona jak jasna cholera próbując myśleć trzeźwo czekałam aż Kitsune wróci z łazienki. Nie mam zamiaru dłużej czekać. Jak tylko wyjdzie, mam zamiar wziąć się za to, co do mnie należy. 

Świdrowałam drzwi swoim wzrokiem przez kolejne minuty wymyślając kolejne scenariusze na temat tego, co się stanie, kiedy w końcu się otworzą i wszystko będzie miało się rozegrać. 

W końcu klamka spadła w dół i drzwi się otworzyły. Wraz z tym momentem wszystko miało się zmienić i obrócić o całe 180 stopni.

- To jaki film og... - Nie dokończyła, ponieważ ja zaczęłam mówić. 

- Kitsune, muszę ci coś powiedzieć. - Mówiłam z pełną determinacją w głosie. Pięści zaciskałam tak mocno, że czułam, jak prawie krew leci z wnętrza moich dłoni, gdzie skóra zostaje przedarta przez moje paznokcie.

- Coś się stało...? - Spytała niepewnie zamykając drzwi. 

Wstałam z łóżka dodając sobie pewności siebie chociaż tym, że jestem od niej wyższa. Może dzięki temu ona będzie nieco bardziej zakłopotana... Może...

Biorąc głęboki oddech złapałam ją bardzo delikatnie za dłoń. Kompletnie nie wiem dlaczego to robię. Chyba po to, by dodać sobie pewności siebie i dać jej do zrozumienia co mam zamiar jej powiedzieć. Tak żeby nie było to dla niej aż takim zaskoczeniem.

- Wiesz... Zauważyłaś na pewno, że ostatnio zachowuję się bardzo dziwnie i inaczej niż wcześniej. Nie chciałam ci tego wcześniej mówić, ponieważ nie byłam zupełnie pewna tych uczuć. - W tym momencie chciała zacząć mówić, jednak zanim z jej ust wydobył się jakikolwiek dźwięk zaczęłam mówić nieco głośniej. - Bardzo cię proszę, byś nic nie mówiła i nic nie robiła zanim nie skończę mówić. Dzięki temu chyba będziemy mogły wyeliminować jakieś nieporozumienia. A przynajmniej tak myślę... Hehe... - Im bliżej byłam powiedzenia tych słów tym bardziej nogi załamywały się pode mną i tym bardziej słowa, które miałam dokładnie rozpisane w głowie zaczęły się rozmazywać. - To dla mnie bardzo ważne i mam nadzieję, że to zrozumiesz. Z-znamy się już trochę, tak więc... - Byłam kompletnie w dupie. Zaczęłam już temat, więc nie mogę się wycofać, ale tak cholernie plącze mi się język i nie wiem co powiedzieć, że mam ochotę zapaść się pod ziemię.

Zawsze w takich stresujących momentach łzy tak cholernie cisną mi się do oczu. Jednak tak jak zawsze jestem w stanie je powstrzymać teraz na tak wielu rzeczach musiałam się skupiać, że nie byłam w stanie tego zatrzymać i jak dziecko popłakałam się przed Kitsune.

- Cholera jasna... Jakie to jest głupie... - Jęknęłam wycierając łzy wierzchem dłoni. - Jak chcesz możesz coś powiedzieć, bo ja sama nie wiem co mam mówić. To są tylko dwa słowa ale tak cholernie trudne do... 

Niestety moje zdanie coś mi przerwało. A może raczej ktoś?

Licznik słów: 2183

Data napisania: 30.08.2020

Ale polsacik cudny. No no. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro