Rozdział 16. - Tajemnica Hermiony

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry przekroczył próg do pokoju wspólnego Gryfonów i od razu zauważył, że coś jest nie tak. W salonie panowała głucha cisza. Było już trochę po dwudziestej i mimo tej wczesnej wrześniowej pory na zewnątrz było dość ciemno. A jedynym punktem światła w salonie był kominek z wesoło iskrzącym się ogniem. Dlatego też chłopak zdziwił się, bo wiedział, że zwykle osoby wychodzące z salonu jako ostatnie gasiły płomienie z kominka. Rozglądał się i stał tak w niepewności na środku pokoju, dopóki nie usłyszał jakiegoś głosu, który mało co nie przyprawił go o zawał:

- Dłużej nie można wysyłać listu?

Jedna z dużych lamp została zapalona i jego oczom ukazali się Ron i Hermiona, którzy siedzieli na tej samej kanapie, w dokładnie tym samym miejscu, co wtedy, gdy Harry poszedł do sowiarni.

- O co chodzi? Czemu siedzicie w takich ciemnościach? - spytał.

- Czekaliśmy na ciebie - odrzekł Ron. - Spotkanie Klubu Ślimaka skończyło się o dziewiętnastej. W pokoju wspólnym byliśmy dwadzieścia po. Chwilę później poszedłeś wysłać list do Syriusza, a teraz jest piętnaście po ósmej. Co robiłeś w sowiarni przez ponad godzinę?

- Czy ja jestem na przesłuchaniu? - zdumiał się Harry. - To mój interes, na jak długo gdzieś wychodzę.

- Chcemy tylko wiedzieć, co cię tak zatrzymało. A może kto? - zainteresowała się Hermiona.

- Nie wasza sprawa. - Harry zarumienił się na policzkach, czym od razu się zdradził.

Hermiona przyjrzała się Harry'emu bliżej, po czym zmarszczyła czoło i powiedziała:

- Wiem, czemu się zarumieniłeś. - Harry przekręcił głowę, nie wiedząc, o co chodzi. - Spotkałeś Cho. I to ona cię zagadała.

- Eee... - jęknął Harry zdezorientowany. - A nawet jeśli, to co z tego? Mam zakaz na rozmawianie z nią czy o czymś zapomniałem?

- Może i nie masz - rzuciła Hermiona z przekąsem. - Ale w takim razie, po co z nią gadasz? Znowu się zakochałeś?

- Daj mu spokój, Hermiona! - zawołał Ron. - Po co się go czepiasz? A ty mów, o czym tak gadaliście.

Harry z ulgą opadł na kanapę tuż obok Rona i szybko streścił przebieg nagłego spotkania z Krukonką. Hermiona siedziała ze skrzyżowanymi rękami na piersi i kwaśną miną, a po chwili burknęła:

- Sama nie wiem, po co ci ta znajomość. Nie pamiętasz, jak nas zraniła w tamtym roku?

- Nie ona, tylko jej przyjaciółka. Była przyjaciółka - poprawił ją Harry, podkreślając słowo „była".

- Była? - zdziwił się Ron.

- Tak, była - potwierdził Harry i wyjaśnił, o co chodzi. - I może cię, Hermiona, zainteresować fakt, iż po tej rozmowie zastanawiam się, czy by jednak nie przyjąć waszej propozycji.

- Jakiej? - spytała Gryfonka z nadzieją w głosie.

- Żeby reaktywować GD.

Ron i Hermiona otworzyli usta ze zdziwienia i przyglądali się Harry'emu w milczeniu. Po chwili dziewczyna szepnęła:

- Serio? Chciałbyś...

- Oczywiście musielibyśmy to przedyskutować i dokładnie przemyśleć co i jak, ale jestem tego bardziej pewien niż tydzień temu - zapewnił Harry.

- Ale... wytłumacz, jak to się stało, że nagle cię oświeciło? Co Cho ma w sobie, że to po rozmowie z nią jesteś do tego tak przekonany, a nas nawet nie chciałeś słuchać? - spytał Ron.

Brunet wyjaśnił, że Krukonka po prostu nie nalegała i nie wywierała na nim presji w sprawie reaktywacji GD. Grzecznie uznała, że byłby to świetny pomysł i każdy z byłych członków by się z tym zgodził, ale pozostawiła mu wybór.

Niestety Hermiona wciąż sceptycznie podchodziła do sytuacji; wzniosła oczy do nieba, złożyła usta w wąską kreskę i wycedziła:

- Może po prostu wystarczyło, żeby uroczo zatrzepotała rzęsami i zamrugała swym ciemnymi oczkami - Dziewczyna zainscenizowała - aby ponownie namieszała ci w głowie, co?

- A ty dalej swoje? - Harry spojrzał na Hermionę znudzonym spojrzeniem. - Kiedy wreszcie zrozumiesz, że Cho stara się być po prostu miła?

- A kiedy ty zrozumiesz, że ostatecznie i tak znowu będziesz przez nią płakał? - zadrwiła Hermiona.

- Nigdy przez nią nie płakałem! - obruszył się Harry.

- Ludzie, dajcie spokój! - zawołał Ron. - Hermiona, wytłumacz nam obu: co się z tobą od jakiegoś czasu dzieje? Przecież to ma miejsce już od czasu, kiedy spotkaliśmy się na Pokątnej w wakacje. Raz jesteś wesolutka, potem zachowujesz się strasznie dziwnie, następnie jesteś jakaś tajemnicza, potem denerwująca i tak po parę razy... ukrywasz coś przed nami? Nie możesz nam czegoś powiedzieć? Powiedz, razem na pewno coś wymyślimy, tylko wyduś do z siebie: co się z tobą dzieje?

- Wy tego nie zrozumiecie! - jęknęła Hermiona, a w jej oczach zalśniły łzy. - To nie jest łatwe, dusić w sobie tajemnicę przed ponad dwa miesiące i nie móc się nią podzielić... w dodatku tajemnicę dotyczącą twojego przyjaciela!

Harry wyprostował się ze zdziwienia i zmarszczył nos.

- Zaraz... o którym z nas mówisz?

- O tobie - odrzekła Hermiona, powoli oddychając przez nos. - Ale obiecałam rodzicom, że nikomu o tym nie wspomnę. Chociaż tak naprawdę nie macie pojęcia, jak ja się z tym czuję. Najchętniej bym od razu to powiedziała, ale wiem, że nie mogę, bo po pierwsze złamię obietnicę, a po drugie bardzo bym cię tym zraniła, Harry.

- Nie przesadzaj. To nie może być aż tak straszne - stwierdził Harry z nutą wątpliwości.

- Poza tym prędzej czy później i tak byś o tym powiedziała - uznał Ron. - Rodzice na pewno cię za to nie zabiją, a Harry nie będzie przez to płakał, spokojnie. Tylko powiedz, o co chodzi?!

- Mój tata widział śmierć rodziców Harry'ego! - krzyknęła Hermiona, splatając słowa w jedno.

- No... co? - zdziwił się Harry.

Dziewczyna schowała głowę w dłoniach i westchnęła głęboko parę razy, po czym podniosła się i spojrzała ze zbolałym spojrzeniem na Harry'ego i Rona.

- No dobra, wytłumaczę wam to, ale ostrzegam, to może nie być łatwe do zrozumienia - powiedziała Hermiona, szybko pocierając lekko zaczerwienione oczy. - Chodzi o to, że rodzice opowiedzieli mi o tym po moim powrocie z Hogwartu. Dlatego praktycznie do was nie pisałam. Dlatego wymigiwałam się od przyjazdu na Grimmauld Place. Nie mogłabym spojrzeć wam w oczy, kryjąc w sobie tak świeżo poznaną sprawę. Ale do rzeczy... piętnaście lat temu, kiedy miałam około roku, moi rodzice mieszkali zupełnie gdzie indziej niż teraz. Mieszkali w takim domu nad jeziorem. Sprawa wyglądała tak, że z drugiej strony tego jeziora był inny domek. Podobno bardziej do wynajmowania na wakacje i takie tam. Pewnego wieczora tata poszedł popływać łódką po tym jeziorze. Nie minęło trochę czasu, aż z sąsiedniego domu dobiegł straszny hałas, błyskawice i w ogóle kompletny chaos. Tata szybko przepłynął na drugą stronę jeziora, wysiadł z łódki na ląd i z ciekawości zajrzał do tego domu. A na dole w przedpokoju zobaczył... - Hermiona nerwowo przełknęła ślinę. - ...tatę Harry'ego. Leżącego na podłodze. Martwego.

Harry poczuł, że krew odpływa mu z twarzy i spojrzał pustym spojrzeniem na Hermionę. Nigdy by nie pomyślał, że jego najlepsza przyjaciółka może mieć jakikolwiek związek ze śmiercią jego rodziny. Niestety, to nie był koniec niespodzianek...

- Tata pobiegł po schodach, zobaczyć, czy w tym domu nie ma jakichś innych ciał. Jak możecie się domyślić, w jednym z pokoi na górze spotkał...

- Nawet nie kończ - rzucił Harry, czując gulę w gardle. Hermiona zagryzła wargę i skutecznie unikała spojrzenia Harry'ego. Wciąż nerwowo przecierała oczy, lecz tym razem niewielkie strużki łez same się wycisnęły i popłynęły jej po policzkach.

- Jakby tego było mało, zobaczył jeszcze płaczące dziecko w łóżeczku - dodała. - Nie wiedział, co robić, więc po prostu zbiegł po schodach z zamiarem jak najszybszego opuszczenia domu. A spotkała go jeszcze jedna niespodzianka, czyli brzuch ponad trzymetrowego faceta. Chyba się domyślacie, kim on był?

Ron zerknął z zaniepokojeniem na Harry'ego i bąknął bezgłośnie: Hagrid? Hermiona pokiwała głową, po czym pociągnęła nosem i kontynuowała.

- Tata powiedział mu, kim jest i co tu robi. Hagrid się przedstawił i też wyjaśnił kto i skąd go tu sprowadza. Na tym się właściwie historia kończy. Tata wrócił do naszego domu, opowiedział mamie, co zobaczył. Niedługo później, oglądając wiadomości w telewizji, usłyszeli o chłopcu, który przeżył, będącym w towarzystwie wielkiego gościa. Rodzice skojarzyli fakty i mocno ich to zaskoczyło. Jednak w największym szoku byli dopiero dziesięć lat później, kiedy po powrocie z Hogwartu z uśmiechem na ustach opowiadałam im o nowo poznanych przyjaciołach ze szkoły magii. Wtedy oczywiście nic mi na ten temat nie powiedzieli, uznali, że jestem za mała. Jednak stwierdzili, że mając szesnaście lat, mogę już coś na ten temat wiedzieć. A ja stwierdziłam, że ty masz do tego zdecydowanie większe prawo.

Harry wciąż przyglądał się przyjaciółce pustym spojrzeniem, nie wierząc w to, co usłyszał. Spuścił wzrok na podłogę i powoli analizował w głowie całą sprawę, którą dopiero co zaczynał rozumieć. Nagle zerwał się z kanapy i bezceremonialnie wybiegł z pokoju wspólnego, kierując się do dormitorium. Ron również od razu wstał i już miał go dogonić, kiedy Hermiona złapała go za rękę. Chłopak obrzucił Gryfonkę pytającym spojrzeniem.

- Ron... zrozum, to nie miało tak wyglądać - zaczęła Hermiona smutno. - Przecież obaj wiecie, że to nie moja wina. I tak wiem o tym niewiele dłużej, niż Harry.

- Rozumiem - odparł Ron cicho. - Ale już nie mnie to wyjaśniaj. Poza tym jestem pewien, że Harry myśli dokładnie tak samo. Po prostu musi się oswoić z tą sytuacją. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić, jak on musi się teraz czuć. Pójdę do niego. Na razie.

- Na razie - mruknęła Hermiona, udając się do sypialni dziewcząt.

Ron wspiął się po schodach i cicho wszedł do dormitorium. Neville, Seamus i Dean już dawno smacznie spali i chrapali, natomiast u Harry'ego, mimo iż leżał prawie całkowicie schowany pod kołdrą, widać było, że nie śpi. Jego klatka piersiowa bowiem nie unosiła się miarowo, a raz po raz podskakiwała, przy towarzyszącemu szybkiemu oddechowi. Ron trochę się przestraszył, bo najwidoczniej jego przyjaciel popłakiwał, a sam nie był do tego przyzwyczajony. Dał mu jednak spokój, po czym szybko przebrał się w piżamę i wskoczył do łóżka, momentalnie zasypiając. Tymczasem Harry podniósł się lekko na łóżku i spojrzał na łóżko Rona. Zrozumiawszy, że przyjaciel jest już w sypialni, odwrócił się na drugi bok i również zasnął.

*

Nazajutrz rano, Harry przebrał się w pierwsze lepsze codzienne ubranie, wsłuchując się w pochrapywanie Rona. Pogrążając się w swoich myślach, praktycznie zignorował Neville'a, bo ten zaś cały czas coś do niego zagadywał. Nie czekając na żadnego z kolegów, wyszedł z dormitorium, a następnie z pokoju wspólnego, udając się na śniadanie. Przemierzając szkolne korytarze w drodze do Wielkiej Sali, nie zwracał uwagi na nikogo ani na nic. Niezauważalnie wsunął się do sali i usiadł przy stole Gryfonów. Patrzył prosto na pusty blat i nie myślał o niczym. Ludzie wokół miło go witali, a gdy ten nie odpowiadał, obrzucali go dziwnymi spojrzeniami. Gdy po drugiej stronie stołu parę metrów dalej dostrzegł Hermionę, szybko odwrócił wzrok w stronę drzwi wejściowych. Tam natomiast zobaczył Rona, który żwawym krokiem podszedł do stołu i usiadł obok kumpla. Widać było, że przez cały czas miał ochotę się odezwać, ale nie chciał przypadkiem zdenerwować Harry'ego. Gdy wreszcie na stołach pojawił się śniadaniowy posiłek, obaj zajęli się tylko jedzeniem. Do czasu, aż przez okna wleciała sowia poczta. Kilka setek trzepoczących skrzydeł i ptasich pohukiwań było słychać w całym pomieszczeniu. Nagle na stole Gryfonów - w dodatku prosto przed Harrym wylądowała Hedwiga, a wraz z nią lekko nabrzmiała koperta. Harry od razu się ożywił i rozerwał przesyłkę. Gdy wypadła z niej czerwona sześciokątna odznaka z wygrawerowaną na złoto literą C, dopadła go wielka ulga. Zdziwiony Ron, przeżuwając kawałek tosta, zapytał:

- Tak szybko?

- Na to wygląda - powiedział Harry. Wyjął list z koperty i przeczytał:

Drogi Harry,
przesyłam Ci odznakę kapitana. Swoją drogą niezmiernie gratuluję tego tytułu, bo kto inny, jeśli nie Ty, tak na to zasługuje? Dodam, że ten list znalazł Stworek, niedługo po Waszym wyjeździe do Hogwartu. Przyłapałem tego skrzata, gdy chciał go spalić w kominku, ale w porę go zatrzymałem. Gdybyś miał czas, to odpisz, jak w szkole? Co tam u Rona i Hermiony? Aha, kiedy to piszę, Tonks i Remus Was pozdrawiają.

Pozdrawiam,
Wąchacz

- No i fajnie - skwitował Ron. - Teraz możesz już ustalić, kiedy będą sprawdziany do drużyny.

- I nie tylko - mruknął Harry, odkładając list na stół. - Możemy też ustalić, kiedy będzie pierwsze po reaktywacji spotkanie GD.

***

Chwileczkę... jak długo nie było rozdziału? Trochę ponad dwa tygodnie? Czy po raz kolejny zasłużyłam na brawa? Nie, dajcie spokój, nie zasłużyłam... XD Nie ma dwóch tysięcy słów, ale jest rozdział i za to jestem dumna.

Jak Wam mija szkoła? Macie już jakieś oceny? Zapowiedziane sprawdziany, kartkówki? U mnie jest 5 z chemii (wow, tu już się należą brawa, serio! 😅👏) za zadanie na lekcji, 3+ z polskiego za opis reprodukcji (🤦‍) oraz zapowiedziana kartkówka z chemii (jutro), sprawdzian z fizyki (prawdopodobnie też jutro), sprawdzian z realioznawstwa, a także prace dodatkowe z matmy i polskiego. Ciekawie, jak na początek roku, nieprawdaż? Ale nie, nie powiem Wam, w której jestem klasie. Ta informacja jest jak na razie poufna... chyba że ktoś z Was widział mój stary opis profilu. Ale to nieważne 😝

Jak Wam się podobał rozdział? Jak widać, jedna z tajemnic oraz jeden z ważniejszych wątków w opowieści został rozwiązany! W dodatku jedna osoba okazała się być na tyle bystra, że już z prologu się domyśliła, kim była „dziewczynka z burzą brązowych loków wokół głowy". Zresztą, pewnie nie tylko ta osoba się tego domyśliła.

Do następnego ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro