Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***
Cześć... przepraszam, że rozdziału nie było tak długo :(
Zaniedbałam to opowiadanie, ale to nie tak, że teraz bedzie coraz gorzej, jak w większości opków. Postaram sie nadrobić zaległości. W ramach wielkanocy może wstawie rozdział jeszcze dziś :) (ew. jutro)
***

'Zaklecie... Musze sobie przypomnieć. Jakie było? Zaklecie na krwotok. Już... chwila... wytrzymaj... Pamietam!'- skończyłam swoją bitwę myśli i rzuciłam prawidłowe zaklęcie. Dziękowałam wszystkim bogom jakich znałam za swoją kujońską nauturę, dzieki której tak wiele wiem.  Chłopak przestał się dusić i teraz leżał spokojnie. Właściwie to spał, a ja nie wiedząc co zrobić przywołałam sobie krzesło i zaczęłam opatrywać jego ranę. Aż się zdziwiłam swoją własną wiedzą na temat lekarstw i ogółem medycyny. Normalnie mogłabym tu zostać drugą panią Pomfrey. Po założeniu opatrunku (co swoją drogą trochę zajęło, bo przewinięcie bandażu pod nieprzytomnym Draco okazało się doś trudnym zadaniem) zaczęłam grzebać w fiolkach w poszukiwaniu elisiru przeciwbólowego i pieprzowego. Podczas tego zajęcia, czyjaś ręka złapała mnie za nadgarstek, a po moim ciele przebiegł miły dreszcz. Odwróciłam się, a moje spojrzenie spotkało się ze stalowym Malfoya. Srebrno-szare tęczówki przewiercały mnie na wylot, a ja siedziałam jak sparaliżowana. W końcu mój mózg postanowił powrócić na swoje miejsce i pobudzić mbie do działania. Podałam chłopakowi eliksiry, które znalazłam kilka chwil temu, a on wypił je bez skrzywienia się. Troche tylko pomarudził przy pieprzowym, który faktycznie ani dobrze nie pachniał, ani dobrze nie smakował, ani nawet nie wyglądał.

-Pani Pomfrey?- zapytał.
-Ta.. - moje niedokończone pytanie zawisło w powietrzu, kiedy mroziłam go spojrzeniem, a on bezczelnie sczerzył się do mnie.
-Mionka?- zapytał, tym razem prawidłowo mnie nazywając.
-Tak?- zapytałam dalej patrząc na niego podejrzliwie.
-Dawaj więcej tych eliksirów, musze jutro być na lekcjach...- powiedział głosem, jakby prosił mnie o pożyczenie galeona.
-No co ty! Po pierwsze to ty musisz odpoczywać! A po drugie nie wolno przedawkowywać eliksirów! To może być...- nie dal mi skączyć drań jeden.
-bardzo niebezpieczne... bla bla bla... Miona chcesz, żeby ktoś sie dowiedział o tym co stało się w Hogsmeade? No weź, nie daj się prosić- zapytał i popatrzył na mnie tymi swoimi cudnymi tęczówkami. A to przebrzydły gad... próbuje mnie przekupić! Ale w sumie to...
-No... dobra- powiedziałam, podając mu jeszcze jedną dawkę tamtych eliksirów i całą szklankę eliksiru wzmacniającego- Ale tylko mi tu zasłabnij od tych leków, a mocno pożałujesz, że mnie namówiłeś!

   W odpowiedzi uśmiechnął się cynicznie i znów wypił eliksiry. Teraz to się o niego bałam. To była naprawdę bardzo mocna dawka eliksirów. Przez chwilę zastanawiałam się czy dobrze postąpiłam, jednak doszłam do wzniosku, że naprawde blondyn musi być jutro na zajęciach. Poza tym... jutro mieliśmy wykonać nasze zadaniaz butelki. Będe musiała poprosić Ginny o pomoc w przygotowaniu się...

-Draco... a co z wyzwaniami z butelki?- zapytałam.
-Wszystko będzie zgodnie z planem. Jutro po prostu zachowujemy się jak para. A jak ktoś zapyta czy nią jesteśmy to odpowiemy, że tak. Plotki szybko rozejdą się po szkole...- odpowiedział spokojnie.
-Ale jak oni zareagują? Gryfoni mnie znienawidzą, a ciebie ślizgoni...- powiedziałam wreszcie, ponieważ takie wątpliwości dręczyły mnie już od dość dawna.
-Po jakimś czasie się przyzwyczają. Poza tym... co cię obchodzą inni?- zapytał od niechcenia.

W sumie racja. Po co mam sie przejmować ich zdaniem? W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego. 'Dziękuje za pierścionek'- wyszeptałam. Teraz to on się uśmiechnął. Ta chwila mogłaby trwać wieki. Po chwili ziewnęłam przeciągle, a blondyn złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, zakrywając kołdrą. Leżałam teraz w jego objęciach i nie mogłam sie z nich wyrwać. Po krótkiej szarpaninie (którą postanowiłam urządzić, żeby zrobić ślizgonowi na złość) dałam za wygraną. No bo przecież ludzie... Która dziewczyna szarpała by sie z trzy razy silniejszym od siebie chłopakiem dłużej? Jaki las rąk...

   Postanowiłam, że umyje się rano i siano na głowie uczesze rano, i ogólnie to co powinnam robić właśnie teraz zrobie rano. Odwróciłam się, żeby spojrzeć w szaro-srebrno-stalowo-grafitowo-ołówkowo-księżycowe piękne teczówki mojego chlopaka, który nim oficjalnie nie był... wtedy do głowy wpadła mi pewna myśl, która zaburzyła całkowicie nasze plany na jutro. Jeśli przyjdę jutro na śniadanię ubrana wulgarnie w dodatlu jako dziewczyna Draco, on zostanie osądzony o rzucenie we mnie Imperiusem. Bo przecież ja sie tak nigdy nie ubierałam, a w dodatku nagłe odkrycie ukrywanego wcześniej związku może jedynie podsycić wyobraźnię ciekawskich uczniów. Postanowiłam podzielić sie z Draconem moimi przemyśleniami.

-Draco, może lepiej przesunąć termin mojego albo twojego wyzwania?- zapytałam z niepewnością w głosie.
-A to niby dlaczego?- zapytał szczerze zdzwiony.
-Bo jak przyjde tak ubrana w dodatku jako twoja dziewczyna może to wyglądać jakbyś mnie zaczarował...-odpowiedziałam nieco (ale tylko troszkę) pewniej.
-Przecież tak właśnie było... oczarowałem cię swoim wspaniałym urokiem osobistym i zajebistym wyglądem-odpowiedział dumie i wpiął pierś, co na leżąco wyglądało conajmniej komicznie.
-Ehem... i wielkim ego- stwierdziłam z rozbawieniem.

   Nie dostałam już odpowiedzi. Zamiast tego chłopak wydął wargi, założył rece na piersi i prychnął. O nie jeszcze mi tu tego focha brakowało...

-Weź się nie obrażaj!- powiedziałam.

   Zero reakcji. Ponowiłam prośbo-rozkaz. Znowu nic. Wtedy do głowy wpadły mi dwa pomysły. Jednym z nich było załaskotanie go aż się od-obrazi. Drugi... był nie podobny do mnie. Ale go wybrałam.

   Zsunęłam z nas kołdrę i podeszłam do niego na czworakach i usiadłam na nim okrakiem, co go zdziwiło. I dobrze- pomyślałam. Zaczęłam jeździć palecem po jego nagiej klacie. Po jakimś czasie zbliżyłam się do niego i pocałowałam w kącik ust. On przyciągnął mnie do siebie i pocałował zachłannie. Kiedy chciał to zrobić drugi raz, przerwałam mu i powoedziałam:

-Podobno jesteś obrażony- powiedziałam ciągle dysząc.
-Przeszło mi- szepnął i znów pocałował, kładąc mnie obok.
-Dobranoc, książe- powiedziałam.

   Mimo, że było wcześnie, zachciało mi sie spać. Potrzebowałam tylko odpoczynku obok ukochanego.

-Dobranoc- powiedział, rzucając zaklecie gaszące wszystkie światła w pokoju.

______________________________________
Cześć! Witajcie!
Rozdział pisany na szybko, więc jest niestety krótki. Szczerze to miał być jeszcze krótszy, ale udało mi sie go wydłużyć XD
Mam troche rzeczy do zrobienia, dlatego dwa rozdziały pojawią się w piątek :-*

P.s: zauważył ktoś, że źle pisze ps?
P.p.s: zawsze tak bede pisać XD
P.p.p.s: ten rozdział ma równo 1000 słów :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro