Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*****
Prosze rozdział. Dedykuje go użytkowniczce Mariccaa - bardzo mila osoba. Zapraszam na jej opowiadania :-*
*****

Obudziłam się dzisiaj nie pamiętając połowy życia. Po chwili jednak rozbudziłam się, a moja świadomość w pełni powróciła. Rozjrzałam się po pokoju. Był pusty. Nagle zauważyłam, że otwiera się łazienka. Wyszła zza nich ruda z mokrą glową i w szlafroku.

-Ooo... wstałaś!- powiedziała.
-Która godzina?- zapytałam.
-8:14- powiedziała- odwołali nam dwie pierwsze lekcje, bo pan Aberforth musiał wyjechać.
-To gdzie inni?- zapytałam
-Na śniadaniu...co zapomnialaś, że musimy coś zjeść?- zażartowała- Zbieraj się, bo nie zdążymy!

Wstałam i poszłam się ogarnąć. Następnie wraz z Ginny (która ledwo zdążyła z wysuszeniem włosów), poszłyśmy na Wielką Salę. Po śniadaniu podeszłam do Zabinni'ego i Malfoy'a i podalam im koperty z hasłami. Potem wróciłam z Ginny do dormitoriudo Pogadałyśmy przez chwilę, a później Ginny pomogła mi pozbierać resztę rzeczy. Razem z nią poszyłyśmy w stronę mojego nowego pokoju. Przez chwilę blądzilyśmy po trzeciem piętrze, ale później znalazłyśmy go. Wypowiedziałam krótko: "niedopasowani" i weszłyśmy do środka. Następnie naszym oczom ukazał się taki widok: Malfoy i Zabinni, siedzący na kanapie z butelkami ognistej whisky. Właśnie o czymś dyskutowali, a kiedy pojawiłam się przed nimi nagle zamilkli. Podejżewałam, że właśnie o mnie rozmawiali. Nagle ciesze przerwał Blaise:

-Ooo... Wiewióreczka!!!- krzyknął i podbiegł do Ginny.

Stanął obok niej i podparł się o ścianę. Potem zaczął swoje próby.

-No cześć...- powiedział zalotnym tonem.
-Mam chłopaka, więc się do mnie nie zbliżaj Zabinni!- wrzasnęła.
-Oo.. to ciągle jesteś z bliznowatym?- powiedział- Myslałem, że wam się znudziło w wakacje...- uśmiechnął się.

Ruda chciała coś powiedzieć, jednak zamiast tego zacisnęła usta, zamachnęł się i trzepnęła Blaise'a w tył głowy. Kiedy chłopak złapał się za bolace miejsce, odwróciła się na pięcie i wyszła, rzucając tylko przez ramie krótkie: "przpraszam" w moją stronę. No i zostałam sama. Z dwójką dzikich ślizgonów. Zaczęłam taszczyć walizkę pod drzwi swojej sypialni. Wtedy Malfoy wstał i zaniósł za mnie walizkę.

- Dzięki- szepnęłam.

Następnie wypowiedziałam cichutko "tiara" tak, aby Malfoy i Zabinni nie slyszeli i popchnęłam walizkę w głąb pokoju. Następnie weszłam i rozejrzałam się. Sypialnia była naprawdę bardzo ładna. Na środku, pod ścianą stało wielkie łóżko (dwuosobowe, ale całe dla mnie), w rogu po prawej stronie duża szafa, dalej znajdowało się ogromne okno, przez ktore wpadało światło, stolik z dwoma krzesłami i wysoka, wąska komoda z trzema szufladami, na której stał wazon z kwiatami. Przy łóżku była oczywiście szafka nocna z lampką. A na pustej ścianie dwie, puste, długie półki. Podłoga wylożona była wykładzina w czerwono-żółte pasy.
Zaczęłam się rozpakowywać, po godzinie wszystko było gotowe. Schowałam pustą już walizke, pod łóżko i usiadłam na krześle. Wyciągnęłam książke o eliksirach i zaczełam czytać. Po chwili wyczułam, że ktoś jest w pokoju. Podnioslam głowe i ujrzałam Ginny.

-Jak udało ci się wejść, bez zwracania ich uwagi?- zapytałam zaskoczona.

Ruda westchneła i zrobiła tylko minę mówiacą: "sama zobacz". Wyjrzalam za próg i zobaczyłam dwoch sśpiacych i kompletnie pijanych chlopaków. Załamałam rece i powiedzialam do przyjaciółki:

-Trzeba ich obudzić, niedługo zaczynamy lekcje.
-A co ci to przeszkadza, że sie spóźnią?- zapytała.
-Tyle tylko, że McGonagal mnie opieprzy jeśli ich nie obudzimy. W końcu razem z nim mieszkam...
-Aa .. faktycznie- powiedziała Weasley'ówna i podeszla do Zabinniego. Zaczęła go szturchać i mowić coś do niego.

Ja natomiast podeszłam do Malfoy'a. Wygladał lepiej, jak spał. Przynajmniej nie byl wtedy taki wkurzajacy. Nagle zdalam sobie sprawe, że caly czas mu sie przygladam i zaczerwienilam sie. Akurat wtedy jak nachylałam sie nad nim, cala czerwona, musiał sie obudzić. Otworzyl oczy i spojrzał na mnie tymi stalowymi, pięknymi oczami. Znów to uczucie. Wypełniło mnie, ale ja nie wiedzialam co z tym zrobić. Z "transu" wyrwał mnie głos blondyna:

-Znów sie na mnie gapisz- powiedział, a ja spłonęłam bardziej- i w dodatku cała sie rumienisz...

Przez chwile zauważyłam, że chłopak zaczerwienił sie leciutko, ale szybko to zamaskował. Wstał i poszedł do łazienki, wyszedl po pieciu minutach, ubrany w mundurek.

-Za ile lekcje?- zapytał.
-Jeszcze 15 minut.- odpowiedziałam.
-Malfoy...-wypowiedzialam.
-Tak?
-Zrób coś z oddechem...
-Ale o co ci chodzi?
-Zioniesz alkoholem na kilometr!!!- wrzasnełam, a Ginny zaśmiała sie cicho.
-Aaa... fakt.- odpowiedział i wyszedł spowrotem do łazienki. Kiedy wrocił nie było już czuć ognistej whisky.
-Jak to zrobiłeś?- zapytała ruda.
-Mam taki specjalny eliksir- uśmiechneł się tajemniczo.
-Dobra, dobra... lepiej chodźmy- powiedział Blaise, który cały czas siedzial wcześniej cicho.
-Zgadzam się- odpowiedziała.

Udalismy sie na zajecia. "Pierwsze" było zielarstwo. Znów przesadzaliśmy jakieś roślinki. Potem postanowiłyśmy pójść na obiad.
Wyszłyśmy we dwójkę do Wielkiej Sali i zajęłyśmy miejsca. Rozmawiałyśmy razem z Harry'm i Ron'em. W miedzy czasie opowiedziałam im o przeprowadce do wspólnego dormitorium. Harry współczuł mi i to było normalne. Jednak zachowanie Ron'a, bardzo mnie zaniepokoiło. Kiedy mówilam widzialam w jego oczach gniew, rozpacz, nawet troche zazdorosci, ale zdecydowanie najwiecej nienawiści. Co chwile patrzył w strone stołu Slytherin'u.

-Yyy... Ron? Wszystko w porządku?- zapytałam zmartwiona.
-Tak- odparł ostro, a ja postanowiłam już wiecej sie nie odezwać.

Po lanch'u udaliśmy sie na wróżbiarstwo i dwie godziny Opieki nad magicznymi stworzeniami z Hagridem. Po lekcjach udałyśmy sie z Ginny do mojej sypialni. Przez chwile kłóciłam się z myślami czy porozmawiać z Ginny o Ron'ie. W końcu to jej brat. Po chwili nie wytrzymałam i zapytałam:

-Co jest nie tak z Ron'em?
-Co?- zapytala Ginny nagłym pytaniem.
-Bo jak opowiadałam o Malfoy'u to on... ja...- zająknęłam się- widziałam w jego oczach nienawiść. Pełno gniewu, nienawisci i troche... hmm... to chyba byla zazdrość...- opowiedziałam.
-Nie! Nie pozwól mu na to!- krzykneła tak niespodziewanie, że aż drgnęłam.
-Ale na c...- nie dokończyłam bo mi przerwała.
-On...wydaje mi się, że...-zawiesiła się- jest taka opcja, że się w tobie zakochał...
-Ale...to... teraz? Po tych wszystkich latach? Kiedy podoba mi się ktoś inny? To... to jest niedorzeczne!!!- powiedziałam urażona.
-Pamiętaj... bądź dla niego chłodna, on musi to przyjąć do wiadomości... Dobrze?- zapytala Weasley'ówna.
-Jak tylko go spotkam to z nim porozmawiam.
-Oh... troche nam sie atmosfera zepsuła, co?- powiedziała
-No... może chodźmy do Hogsmeade? Troche się rozluźnimy.... Co myślisz?- zapytałam z nadzieją.
-Na zakupy? Zawsze!!!- odpowiedziala przyjaciołka.

Zaczęłyśmy się przygotowywać. Wzięłyśmy ze sobą torebki i ubrałyśmy się ciepło, ponieważ dzisiaj było chłodno. Wyszłyśmy po 15 minutach i skierowałyśmy się w stronę miasteczka. Szłyśmy powoli i ogladałyśmy co się da. Kupiłam sobie czapkę, rekawiczki i komplet czarno-rożowej billizny, na którą namówiła mnie Ginny. Wróciłyśmy po dwóch godzinach.

-Odprowadzisz mnie?-zapytałam, kiedy dotarłyśmy do miejsca, w ktorym miałyśmy się rozejść.
-No... wiesz, ja...- zawiesiła się na krotką chwile-jestem bardzo zmęczona...
-Serio?
-...
-Blaise?
-Taaak...-odpowiedziała ruda i uśmiechnęła się- widzimy sie jutro, na śniadaniu!

Na tym sie skończyło. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku pokoju. Jednak przypomniało mi się, że przecież McGonagal dala mi szlaban za opuszczony patrol. Poszłam w kierunku sali od eliksirów, nie odnioslam nawet torby z zakupami do pokoju. Po 2 godzinach sprzątania, bylam naprawde wykończona. Wróciłam do dormitorium i kiedy przekroczyłam próg, zawachałam się.

-Malfoy!- wydarłam się- Jesteś tutaj?
-...- nikt nie odpowiedział, czyli nikogo nie było.

Usiadłam na kanapie i zaczęłam wyjmować zakupy z reklamówki. Oglądałam właśnie nowo nabyty komplet bielizny, kiedy do pokoju wpadł ślizgon. Na mój widok znieruchomiał. Zauważyłam na jego twarzy lekki rumieniec. Nie patrzył prosto na mnie, ale nieco na prawo. Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam swój koronkowy stanik, który wciąż trzymałam w ręce, na widoku. Od razu moja twarz przybrała ognisto-czerwony kolor. Schowałam bielizne do reklamówki.

-Bardzo ładna... pokażesz ją na sobie?- zapytał z uśmiechem.
-A chcesz?- zaptałam, w celu wywołania u niego wiekszych rumieńców. Udało się- Ale jesteś czerwony...
-Nie...
-Tak!
-Nie!
-Tak!!!
-No może troche...- przyznał- ładnie byś wyglądała...

Zabrakło mi słów. On powiedział, że ładnie wyglądam. C-czy to był komplement? Ja... musiałam powiedzieć.

-Ty się faktycznie zmieniłeś...
-Tak i chciałym cie przeprosic za te wszystkie zle rzeczy, które ci robilem. Za te wszystkie wyzwiska. Po prostu...- załamał mu się głos- od małego wpajano mi, że jestem lepszy od innych. Ojciec był jaki był i chciał, żybym ja też taki się stał... i chyba mu się udało...- skończył i siedzial teraz z grobową miną i spuszczoną głową.
-Malf....Draco, ty nie jesteś złym człowiekiem, jesteś pogubiony- powiedzialam szczerze. Nawet nie wiedziałam, że to powiem. To... tak jakoś wyszło.

Podniósł teraz głowę i spojrzał na mnie stalowymi oczami, w których było teraz mnostwo uczuć. Niepewność, szczęście, smutek, nienawiść, radosć i ból...

-Dzięki Hermiona- powiedział- Dobranoc...
-Dobranoc Draco- szepnęłam.

Poszłam do siebie i przebrałam się w piżamę. Nawet nie chciałam się wykąpać. Położylam sie od razu do łóżka i zaczęłam myśleć. Teraz to już było pewne. Kocham go...

______________________________________
Aaaaaawwww... jak słodko. Przepraszam za wszystkie możliwe błędy i do zobaczenia niedługo... ^-^

P.s: ten rozdział ma 1430 słów :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro