[W] Najczęstsze błędy warsztatowe

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


1. Mieszanie czasów

2. Zaimkoza

3. Nagromadzenie czasowników zwrotnych

4. Zgubiony podmiot

Dobra, dzisiaj będzie króciutko. Niemalże bezboleśnie! Wielu autorów zmaga się z podobnymi trudnościami, gdy rozpoczyna pisarską przygodę. Popełniają niemalże takie same błędy. Nie chodzi mi o powtórzenia, które łatwo wytępić - ale o coś subtelniejszego, co wkrada się do tekstów i bruździ okropnie, wywołując zgrzytanie zębów u czytelników.

1. Mieszanie czasów

Jeśli chcesz eksperymentować, wprowadzać chaos do swojej twórczości, bawić się odbiorcą tekstu - droga wolna. Może chcesz rozdział podzielić na dwie części; jedna będzie retrospekcją, a druga będzie działa się we „właściwym" czasie teraźniejszym? Doskonale, Ciebie to nie dotyczy!

Jednak autorom zdarza się nieintencjonalnie mieszać. Przez to tekst sprawia wrażenie nieschludnego. Wręcz to on panuje nad pisarzem, a nie odwrotnie. Czym to się charakteryzuje?

Łypnijmy.

„Tego dnia Basia wyszykowała się do szkoły. Wyruszy tą samą drogą, co zwykle. Na ulicy spotkała Arnolda. Arnold jest przystojnym młodzieńcem, który zawsze uśmiecha się uroczo."

Widzicie to?

Cztery zdania, a ile czasów (tryby odpuszczamy!)

Wyszykowała, wyruszy, spotkała, jest, uśmiecha się.

Przeszły, przyszły, teraźniejszy: cały zestaw! Bingo!

Ajaj, to boli, gdy występuje w opkach.

Jeśli decydujesz się na czas przeszły - konsekwentnie się go trzymaj. Jasne, gdy prowadzisz retrospekcje, albo Twój bohater nagle przeżywa zawirowania i chcesz odzwierciedlić chaos w jego głowie: to spróbuj to pokazać za pomocą warsztatu (powtarzam, żeby to było jasne). W innych przypadkach? Nie.

Szczególny problem jest z... „jest", które nagle lubi wkraść się do tekstu, pisanego w czasie przeszłym. Uruchamiaj miotacz ognia i pal dziadygę!

2. Zaimkoza

Ach, ten swąd nadmiarowych zaimków o poranku. Uwierzcie, poczujecie go.

Czym się charakteryzuje? No dobra, pytania rozgrzewkowe - lubicie patrzeć na coś swoimi oczami? Gdy się baliście, czuliście bicie swojego serca? A może patrząc na niego, on odwzajemnił wam swój uśmiech?

Chwytacie?

Więc dla jasności rozpiszmy to i powiedzmy głośno.

Gdy na kogoś patrzymy, domyślnie robimy to swoimi oczami. Jeśli nie wniknęliśmy do umysłu napalonego hobgoblina, albo nie wydarzyło się coś w tym stylu - to wciąż „nasze" oczy. To samo dotyczy każdej innej części ciała czy ubrań, które bohater ma na sobie. Nie trzeba wciąż podkreślać do kogo należą. Naprawdę.

Bo tylko tworzycie hordę zbędnych, męczących powtórzeń, które zarzynają swobodne tempo akcji. Przyznaję bez bicia: czasami zamiast czytać tekst, zaczynałam przeliczać stężenie zaimków na akapit. Albo natychmiast wiedziałam, że miałam styczność z kimś, kto dopiero rozwijał się językowo. To nie zarzut bądź próba obrażenia; po prostu na „zaimkozę" cierpi wiele osób zaczynających - także to miałam. Kiedy przechodzi?

W sumie, to... nigdy. Zawsze trzeba na nie uważać, bo - tak jak inne baboki - lubią mnożyć się niespodziewanie i nader ochoczo. Dlatego czytając własne teksty, warto uważnie łypać na zaimki. Czy jest ich dużo? Czy określają to, co oczywiste? Czy nie są powtórzeniem, wynikającym z podmiotu lirycznego?

3. Nagromadzenie czasowników zwrotnych

Czy to ten moment, w którym niektórzy zapytają: „EEEE, A CO TO CZASOWNIK ZWROTNY?!"

JESZCZE JAK!!!

Dobra, tak w skrócie - bo kończyłam podstawówkę, a nie polonistykę:

To takie czasowniki, które występują z zaimkami zwrotnymi (hehe, definicja epicka) - się, sobie, siebie. Błąd polega najczęściej na tworzeniu zdań, w których mnożą się te nieszczęsne „się"
( ͡° ͜ʖ ͡°). W tekstach wygląda to tak:

„Kot Henryk uśmiechnął się do swojej kochanki. Ona odwzajemniła uśmiech, przytulając się do niego. Razem zdecydowali się pójść na spacer. Po drodze mijali wielu pielgrzymów, udających się do kaplicy, aby oddać hołd królowi."

Łapiecie? Oczywiście, popełniłam tu nieco zaimkozy, ale nagromadzenie „się" chyba jest oczywiste. Łatwo je usunąć, szukając synonimów, przerabiając całe zdania, a także używając imiesłowów (szczególnie tych z końcówkami -ący, -ące, -ąca).

Czy niekiedy liczę, ile występuje „się" w akapitach?

( ͡° ͜ʖ ͡°)

Z „sobie" i „siebie" jest dużo mniejszy problem. Jednak zerknijcie na własne, świeżo napisane teksty. Nie wiem, jak w waszych, ale w moich zawsze mnoży się tego na potęgę.

Się, się, się, się, się, się, się, się.

4. Zgubiony podmiot

Ostatni błąd na liście, ale nie ostatni w naszych serduszkach! Przyznaję, zdarza mi się nieintencjonalnie pisać teksty z perspektywy pełnego pęcherza, miecza, zastawy stołowej, albo czegoś innego, równie powalonego. Czy w ten sposób odkrywam cudowny świat bizzarro i weird fiction? Nic podobnego. Po prostu gubię podmiot.

Spójrzmy na zdania:

„Basia miała piękną piłkę. Była ona duża, okrągła i czerwona. Mogąc zabrać ją do szkoły, była wyjątkowo szczęśliwa."

Pytanie: kto zabrał kogo do szkoły?

Basia piłkę czy piłka Basię?

Wbrew pozorom to istotna kwestia, bo na przestrzeni dwóch zdań mogliśmy stworzyć potężny, świadomy byt o nazwie „piłka", który zatargał dziewczynkę do okropnej placówki.

Dobra, inny przykład.

Hm...

Może tak:

„ - Chcesz piwa? - zapytał chłopak.

Kufel wyglądał wyjątkowo kusząco. Dziewczyna ochoczo chwyciła go w dłonie." <-- bez trudu wiemy, że podmiotem stał się kufel.

ALE

„- Chcesz może piwa? - zapytał chłopak.

Kufel wyglądał wyjątkowo kusząco. Dziewczyna ochoczo chwyciła go w dłonie, następnie odezwała:

- Pójdziesz tam ze mną?

- Oczywiście - odparł."

Gdy zakończymy dialog w ten sposób, dajemy znać, że dziewczyna mówiła do kufla, który jej odpowiedział. Mogło tak być? Jasne! Jednak chyba nie o to chodziło. Dlatego pamiętaj o „konieczności powrotu do właściwego podmiotu".

Oczywiście, czasem jest on domyślny, lecz nieokreślony. W przypadkach, gdy się cyklicznie zmienia, akcja wartko płynie, należy pilnować, aby nie tworzyć dziwnych baboków i nie ożywiać przedmiotów.

Dobrym ćwiczeniem, aby tego uniknąć, jest rozbiór gramatyczny zdań. Powiało grozą z podstawówki? Spokojnie, za chwilę będzie gorzej.

Pisząc, staraj się móc zawsze określić, co jest podmiotem, a co orzeczeniem w danym zdaniu. Nie trzeba tego łopatologicznie akcentować. Gdy będziesz w stanie bez problemu to określić - także i Twój czytelnik nie będzie urządzał sobie pośmiechujek.

Uniwersalne rzeczowniki, takie jak:

- „rozmówca", „mężczyzna", „kobieta", „istota", „dziecko", „nastolatek", „przyjaciel", „znajomy", „kochanek", „pracownik", i wiele, wiele innych -

pomogą Ci szybko wrócić do właściwego podmiotu i to bez konieczności żmudnego powtarzania imion postaci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro