᯾rozdział XXII᯾
Dobra tak więc dzisaj dwie perspektywy. Bo mam taki kaprys.
<><><>
POV Gabriel
Kiedy wróciliśmy do pokoju Carr pobiegła do siebie i już nie wychodziła.
- Co z nią? - zapytam mój brat. Dla wyjaśnienia ten bardziej informatyczny.
- To chyba przez to że flirtował em z jej kuzynkami. - odpowiedziałem
- Czys ty gugusiu ochujałeś?! - wydark się Marco
- Chciałem sprawdzić czy jest zazdrosna. I jest! - ucieszyłem się jak moja córka z nowej lalki
- No jest, bo spędza z tobą tyle czasu, że też bym był! Rano idziesz do niej z śniadaniem i ja przeoraszam za tępe zachowanie! - rozkazał Luca.
Czasem myślę że oni woła ja odemnie. Wyszłem z salonu naszego apartamentu i poszedłem do swojej sypialni.
Jakbym chciał żeby Carrie leżała tutaj, a nie za ścianą. - pomyślałem
Ty chuji nie myty! Ona teraz cierpi i to przez ciebie panie kolego. Nawet tak nie myśl dopóki jej nie przeprosisz!
- Cicho - nawet moja podświadomość jest przeciwko mnie. Do czego to doszło.
Położyłem się spać. Rano wstałem o szóstej i zamówiłem śniadanie na ósmą. Sam poszedłem na siłownię gdzie kiedyś ją spotkałem.
Ćwicząc myślałem co jej powiem. Pomyślałem że najlepiej prawdę.
W pół do ósmej wróciłem i umyłem się. Chwilę przed ósmą przyszło śniadanie. Odebrałem je i bez słowa wszedłem do pokoju Irlandki.
- Carrie. Śpiochu, wstajemy.
- Co?! Która godzina?
- Ósmą, ale mam śniadanie.
- Dziękuję, a teraz spadaj.
- Nie! Daj mi to wyjaśnić. To nie tak że nic do ciebie nie czuje. Chciałem sprawdzić czy będziesz zazdrosna...
- Spoko. Wybaczam, choć to nie przeprosiny.
- Przepraszam... Już idę.
POV Carrie
Gabriel zamówił mi przepyszne śniadanie. Częściej będę się obrażać.
Po zjedzeniu ubrałam ubrania na jazdę i po upewnieniu się ze nikt nie widzi mnie wyszłam. Miałam ciuchy na zmianę w torbie, a resztę rzeczy u wujka.
W windzie zadzwoniłam po Derrego żeby mnie pilnował. Przyjechał po mnie i zawiózł na konie.
Ellis była szczęśliwa, bo w końcu może być prowadzona przezemnie. Gdy kończyłam trening gimnastyczny i westernowy usłyszałam krzyk. Akurat zaczynałam normalny trening i otwarła się brama.
Co zrobiła mądra Carrie. Oczywiście popędziła w tamtą stronę i wyjechała na teren. Kazałam Donavanowi mnie kryć, bo to on otwarł bramę.
Po około dwóch godzinach szukało mnie ponad trzydzieści osób, a jako jedyny zbakazl mnie Dolan. W miejscówce mojej i Nevana. Zawsze tu przychodziłam jak się z kimś pokłóciłam.
- Czemu tu siedzisz sama?
- To jest za dużo. Odprowadzisz Ellis?
- A ty co wtedy zrobisz?
- Wrócę do hotelu. Przebiorę się i pójdę popływać w basenie. - odparłam bez uczuć.
- Weź mój samochód. Zamówię taxi.
- Kluczyki i który?
- Audi r8. Tylko go nie rozbij.
- Spokojnie. Mój jeep jeszcze nie miał kolizji.
Zabrałam kluczyki od brata i poszłam do żółtego audi. Wsiadłam za kółko i odjechałam z parkingu. Po około piętnastu minutach byłam spowrotem.
Zapomniałam tam torby więc wzięłam sukienkę. Ubrałam strój kąpielowy i na to zapozulam sukienkę. Zabrałam ręcznik i szlafrok z pokoju i w klapkach poszłam na basen kryty.
Dostałam cynka od brata że dojechał i daje im kit że znalazł konia samego. Czyli mam jakieś parę godzin dla siebie.
Najpierw jazzuzi. O tak tego mi trzeba było. O i ktoś masuje... Zaraz to perfumy Luca.
- Fajnie to tak się wymykać?
- A ty czemu mnie nie szukasz?
- Bo wiedziałem że wrócisz i chciałaś być sama. Widziałem to już wczoraj.
- Tak fajnie. Przypomina mi się ucieczka do Włoch. To były dopiero czasy.
- Zgodzę się. Wkręcić brata że mi napisałaś is jesteś gdzieś wywieziona? I prosisz by ktoś przyjechał?
- Zrobisz to dla mnie?
- Wybierz jakąś wioskę obok i już pisze.
- To tak Toormakeady takie miasto jakieś dwadzieścia pięć minut dalej.
- Uwaga. Dzwonię tak będzie lepiej. Tylko założę makse żołnierza.
- Dawaj!
- Dam na głośnik, ale chodźmy na korytarz.
- Dobra szybko.
- Gabriel? - odebrał od razu
- Wróciła?
- Właśnie do mnie dzwoniła... - mówi to tak jakby serto to się to zdarzyło. Pewnie to nie pierwszy raz.
- Co jest?! Gadaj!
- Została wywieziona.
- Gdzie?!
- Toormakeady jak dobrze pamiętam. Jest przerażona. Szybko bo jest zimno, a ona w stroju na arenę jest.
- Chłopaki jedziemy do Croy! Nara mów jak się czegoś dowiesz.
I się rozłączył.
- Często go wkręcasz?
- Praktycznie raz w tygodniu. Ostatnio padło że ktoś próbuje się włamania.
- Jesteś okropny.
- Dlatego mnie kochasz. - wyszczerzył się jak głupi do sera
- Ile mamy czasu?
- Wystarczająco. Czy Dolan wie że tu jesteś?
- On mi dał swój samochód żebym była szybciej i na nikogo nie wpadła przy okazji.
- Kochany braciszek. - zacmokal w powietrzu.
I tak minęło mam ponad trzy minuty. Plotki, basen i przekąski.
- Gdzie Luca!!!
- Chiwaj się. - tak jak kazał zabrałam swoje rzeczy i wyszłam tajnym przejściem do innego pomieszczenia. Pokoju gdzie ma wstęp tylko rodzina. Tu też jest basen. Czemu wcześniej tu nie przyszłam. On teraz bratu robi piekło. Ja za to wyjdę w porze obiadu.
Tak też zrobiłam. Wyszłam i poszłam do apartamentu.
- Jak to nie ma nigdzie? Była że mną i nie wyszła nigdzie.
- Jestem!
- Boże tak się martwiłem. - i capo włoskiej mafii poprostu mnie przytulił. Czule bez pośpiechu.
~~~~~
Przyszła pora na powrót.
- Sprawdźcie czy nie ma Paulo małpy, a później powiemy że wyskoczy z szafy lub fotela a on tam będzie. Mówię wam to czarodziej. - powiedziałam bardzo poważnie
- Dobra wsiadaj. Paulo wyłaź przejrzała nas!
- A nie mówiłam!
- Tylko teraz Paulo pingwin. Jutro mam randkę boję się i to rąk bardzo.
- Wiem o tym. Bo kolacja będzie w moim nowym. Zaznaczam nowym. Mieszkaniu. Proszę nie zdemolujcue go.
- A ty gdzue będziesz?
- Zobaczymy. - tak naprawdę i Fanny robimy sobie piżama party całym składem bez Nevana i Paulo. Nawet Molly będzie.
Po kilku godzinach w końcu wylądowaliśmy. Ja od razu szłam sprawdzać jak tam przeprowadzka. Moje rzeczy jak i Neva były na miejscu. Czyli mój przyjaciel umie cus zrobić sam.
Mieszkanie było duże około dwieście metrów kwadratowych. A może dwieście pięćdziesiąt? Nie wiem jestem tylko kobietą.
Hol jest przestronny. Znajduje się tu wbudowana szafa na buty, kurtki i inne ubrania wierzchnie. Ściany aa w kolorze latte, a podłoga w całym mieszkaniu jest dębowa. Po drugiej stronie szafy jest ścianą z lustrem i ławki-sofą na której można ubrać buty.
Salon jest połączony z kuchnią i jadalnia. Również z niego jest wyjście na duży taras z małym basenem. Jesteśmy na trzydziestym piątym piętrze w Włoszech. To jest zbawienie. Salon jest przeszklony z dużą kanapa w kształcie L. Ma również pięć foteli.
Także ten wszystkie imprezy i mnie teraz. - westchnęłam na te myśl.
Kuchnia jest ciemna z jasnymi dodatkami. Poprostu moje marzenia. Jadalnie jest dla dwunastu osób. Widać pomyśleli o wszystkim.
Jest tutaj sześć sypialni. Główna, oczywiście moja. Jedna dla Nevana i cztery dla gości lub skacowanych przyjaciół. Mamy też pralnie i cztery łazienki.
Trzy sypialnie mają łazienkę i jest jedna przy wejściu, dla gości.
Mój pokój jest duży. Ściany są szare z białymi cytatami. Na jednej części jest ścianą z tablicą. Moje marzenie od dziecka. Od razu wiem co z nią zrobię.
Miałam osobną łazienkę i garderobe. Takie życie chce na codzień.
Po rozpakowaniu poszłam do pracy. Gabriel ogarnął mi wolne od studiów więc nie ma się czym martwić. W pracy na biurku znalazłam piękny naszyjnik z symbolem. Wyglądał jak jakaś koniczyna (ꕥ). W tym momencie zadzwonił Paulo.
Pytał co lubi Nev, więc mu powiedziałam. Gdy zapytałam o symbol kazał mi się przyglądać przyjaciołom. Coś posłucham jego rady.
Dzień był spokojny. Po pracy zabrałam swoją torbę i pojechałam do domu przyjaciół. Coś czułam że coś się zdarzy.
- Carrie? Skąd nasz ten naszyjnik? - zapytał ciekawski David
- Był u mnie na biurku w pracy. Więc go dzisaj założyłam, a jutro poszukam od kogo.
Oglądaliśmy bajki. Gdzie jest nemo, śpiąca królewna, zwierzogród, iniemamocni i na koniec Harry Potter.
Ciągle czułam na sobie wzrok Gabriela. Nie wiem dlaczego, ale wiercił dziurę w moim dekolcie.
<><><>
Chciałam iść spać, ale mam mokre włosy i nie mogę.
Dobranoc i zaoraszam do komentowania.
30 komentarzy z waszej strony (bez moich) i 8 gwiazdek.
Od razu pisze nowy rozdział lub wstawiam napisany.
Kocham Stefanie 💜 💚 ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro