༆rozdział XXXIV༆

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Gabriel

23.12.2021r.

- Czemu płaczesz? - słyszę cichy głos najpiękniejszego anioła na świecie

- Carrie? - zapytałem z nutką niepewności

- Nie Paxton z jeszcze nigdy wiesz? - burknęła. Oto moja Carr wróciła.

- Jak się czujesz? - zapytałem przy okazji wciskając przycisk przywołujący lekarza.

- Bywało gorzej jak miałam okres. - lekko się zaśmiała, przy okazji krzywiąc się nieznacznie.

Chciałem odpowiedzieć już coś duwzbacznego gdy wbiegł Mattia z ochroną i Bóg wie z kim jeszcze. Wpadło około trzydziestu ludzi.

- Czy ona się właśnie obudziła? - zapytał lekarz

- Na to wygląda doktorze. - odpowiada młoda kobieta w kitlu pielęgniarki. Miała gdzieś koło trzydziestu paru lat.

- Czy mama może wrócić do domu? - zapytał się mój synek. Zapomniałem że przecież one nadal tutaj są.

- Chodźcie łobuzy do mnie. - powiedziałem do dzieci. Bez sprzeciwów podeszły i wdrapały się na moje kolana. - Jeśli się mamie polepszy to wróci do domu tylko że swojego.

- Mamo! - krzyczą oboje. Zawsze zadziwiała mnie ich synchronizacja. Kiedykolwiek cos robiły to zawsze to samo w tym samym czasie. Ciekawe czy ich dzieci też będą miały urodziny w tym samym czasie lub czy cokolwiek innego będą robić tak samo. - Zamieszkaj z nami. Prosimy! - złożyły dłonie na znak błagania

- No dobrze, ale wszyscy domownicy muszą się zgodzić. A tak apropos to ile spałam?

- Trzy dni. - odpowiadam - Jutro wigilia.

- Bardziej dziś. Jest już po północy. I to grubo po północy. - odezwała się jedna kobieta w kitlu lekarskim i wyszytym nazwiskiem oraz specjalizacji - Tak proszę pana jestem ginekologiem i zostałam poproszona o przebadanie ginekologiczne pacjentki. Więc wypad wszyscy. - powiedziała do dwudziestu ośmiu gapiów, lekarza i wspólnych przyjaciół.

- Mogę zostać? - zapytałem mając nadzieję że tak - Chłopaki odwiezie cię moje dzieci do domu? - zadaniem pytanie Nevanowi i Paulowi

- Jasne. Chodźcie Maluchy, bo prezentów nie będzie. - odpowiada mój przyjaciel

- Już idziemy wujku Paulo. - odpowiada Nico - Do zobaczenia mami - powiedział po czym wdrapał się na łóżko i przytulił do mojej dziewczyny. To samo uczyniła młodsza siostra i poszli w kierunku wyjścia.

- To pańskie dzieci? - zapytała lekarka

- Tak. Z poprzedniego związku, tylko że ich mama zmarła po porodzie.

- Rozumiem. Są bardzo mądre.

- Wiemy o tym. - wtrąciła się kobieta na łóżku. - Co to za badania będą?

- Może pani partner zostać?

- Oczywiście. - odpowiada blondynka i łapie mnie za dłoń

- Najpierw zrobię wywiad, a później sprawdzę czy podczas wypadku nic się nie uszkodziło i zrobię również badania na płodność i inne takie rzeczy.

- Dobrze. - odpowiada i odpowiada na pytania typu. Kiedy dostałaś pierwszy okres, ile dni ma twój cykl, czy byłaś w ciąży, kiedy straciłaś dziewictwo, ile czasu bierzesz antykoncepcję do ustną, itp. Carr była zmęczona, ale skończyła bezproblemowo wywiad z lekarzem. Pani doktor orzeszka do dwóch badań usg. Wewnętrzne i zewnętrzne. Chciała się upewnić ze Carrie nie jest w ciąży i nic się nie przerwało podczas wypadku lub operacji.

Lekarka zaczęła od wewnętrznego. Z tego co wiem to te badanie potrafi wybadać bardzo wczesną ciąże. Jak mówiłem nie miałbym żadnych problemów z kolejnym dzieckiem, ale nie wiem jak moja kobieta.

Nałożyła specjalny żel na główkę urządzenia i włożyła do pochwyć dziewczyny. Ona pisnęła na tej ruch, tak jak zawsze gdy w nią wchodzę. Medyczka zaczęła oglądać obraz i uśmiechnęła się przebiegle.

- Maja państwo świadomość że żadna antykoncepcja nie jest w stu procentach skuteczna?

- Tak. - odpowiedzieliśmy zgodnie

- Bo z tego co widzę na badaniu to pani Walsh jest w drugim tygodniu ciąży.

Oboje zamarliśmy na te słowa. Czyżbym wykrakal kolejne dziecko? Twarz Carrie była blada i płakała.

- Nie cieszy się pani czy wręcz przeciwnie?

- Bardzo się cieszę, tylko zaczną się znowu teksty. Ona mu specjalnie dzieciaka zrobiła, a tu jest na odwrót bo to on za mną chodził krok w krok i mnie pilnował. - zgromilem ja wzrokiem, a doktor się zaczęła śmiać

- Proszę uważać, bo do dwunastego tygodnia jest duże prawdopodobieństwo poronienia. Przepisze pani witaminy. - przerwała - Jak widać wszystko jest dobrze. Poproszę lekarza ordynalnego Pana Mattie żeby przyszedł. - po tych słowach wyszła

- Widzę że jesteś szczęśliwy. - powiedziała dziewczyna

- Czy będziesz zła jeżeli powiem iż specjalnie wystawiłem twoje tabletki na wysoką temperaturę piekarnika?

- Co?! - krzyknęła i od razu pojawił się mój przyjaciel

- Co się dzieje i czemu ty krzyczysz?! - sam wydarł się na całą sale

- Mogę się wypisać i wrócić z chłopakiem do domu? - zapytała dziewczyna

- A co złe ci u mnie?

- Nie, ale wolę być w domu z rodziną. - oznajmiła bardzo spokojnie

- Co wy tacy szczęśliwy i nad wyraz spokojni teraz?

- Jesteś lekarzem, więc musisz wiedzieć i dotrzymać tajemnice po lekarską, prawda? - zapytałem

- Tak i tak.

- Będę ojcem. - oznajmiam szczęśliwy

- Młody... - musiał podkreślić iż jest starszy - zdajesz sobie sprawę że od ponad dwóch lat jesteś ojcem?

- Bencwale będzie ojcem po raz trzeci! - powiedziała głośno przyszła matka - On jest zawsze niekompetentny czy tylko teraz?

- Ej! Bez takich mi tu! - wskazał na kobietę

- Zawsze taki jest. - mówię z wymalowanym szczęściem na twarzy - A teraz ubieraj się w ciuchy w torbie i jedziemy do domu.

Tak jak powiedziałem, tak też zrobiła. Ubrała się i podtrzymując się mnie wyszłyśmy ze szpitala gdzie czekała prasa.

Serio nie mają co robić? Tylko muszą uprzykrzać mi życie?

- Panie Mancini co się stało z pańską dziewczyną? - rzuca jeden dziennikarz, a ja myślę że niedługo to będzie moja narzeczona.

- Nic ci tyczy się was. - odpowiadam spokojnie i otwieram drzwi pasarzera mojego samochodu. Carrie wsiada do niego i zapina pasy. Obchodzę samochód i zasiadam za kierownicą.

Odpalam samochód i z piskiem odjeżdżam sprzed kliniki. Podczas jazdy trzymam rękę mojej ukochanej i nawet mi się nie śni jej puszczać.

- Naprawdę wsadziłeś moje tabletki do piekarnika? - pyta nadal niedowierzając

- Tak aby nie rozpuścić plastiku, ale moja była tak zrobiła aby naciągnąć mnie na dzieci. Więc zastosowałem to na tobie i podziałało. - uśmiecham się widząc załamanie wymalowane na jej twarzy

- Co ty na to, aby zatrzymać informacje o ciąży narazie tylko dla siebie?

- Jestem na tak. Przynajmniej nie będą nas wszystkim bombardować. A poza tym trzeba przenieść bliźniaki do nowych pokoi, które w czwórkę zaprojektujemy pod nie.

- Jestem za. A poza tym to wszystkiego najlepszego w Boże Narodzenie.

- Wzajemnie. Cieszę się że będziesz mieszkać z nami.

- Ale się jeszcze nie zgodziłam...

- Wszyscy się zgodzili. Razem z twoją rodzina i naszymi przyjaciółmi. Przecież oni oszaleją na wieść o nowym członku naszej rodzinki. - po raz kolejny się rozmarzyłem

Kiedy dojechaliśmy do domu wniosłem śpiąca kobietę do naszej sypialni, a sam poszedłem wziąść prysznic. Po odświeżeniu ubrałem bokserki i położyłem się obok kobiety która kocham. Przyciągnąłem ją i zdjąłem jej stanik, aby było wygodniej. Gładząc jej brzuch zasnąłem.

<><><>

No witam

Pozdrawiam aromat rumowy który zlozyz zamówienie na dziewczynkę i bliźniaki kiedy pytałam czy zrobić ciążę, bo mam ciekawy pomysł na nią

PS
Jeszcze jeden rozdział i będzie epilog.

Kocham Stefanie 💜 💚 ❤️

Przy okazji zapraszam do nowej książki. Okładka mojego autorstwa. Ale coś czuję iż do "głównych" książek okładki będą robione przez niezastąpioną selenee_lunaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro