Prawdziwa historia debiutu część 3 - zdrada
- ŁAAAAA JESTEŚ W NIM ZMOWIE JESTEŚCIE WSZĘDZIE WY ZBYCHĄTKA PARSZYWE ŁAAAAAAAAAAA!!! - krzyczał przerażony Dzionginek biegając po 1 metrze kwadratowym który był dla niego dostępny (nie chciał zachodzić dalej bo był taki przestraszony).
Dziongin chciał uciec ale Mruczek swoimi super-duper mocami zamknął mu drzwi przed nosem.
- A co ty robisz? A co to za zachowanie? A co ty mi tak do domu wbijasz hmm?- zapytał zdezorientowany i deczko stress Mhrhruczek.
- Wiesz pan co? Idź pan w cholerę - no to zaorał Dzionginek. No nie ma co.
- Weź się uspokój, ja jestem takim super tajnym agentem - Mruczek wyprostował się dumnie.
- Czyli że co niby robisz?
- No wiesz, młodzieńcze, ja pomagam najpierw Zbychowi, a potem go zdradzam.
- Zdradzasz go? - i wtedy Dzionginek sobie coś wyobraził. - Aaaa, że już mu nie pomagasz, tylko przechodzisz na stronę która jest przeciwko niemu, tak?
- Tak - Mruczek odpowiedział niepewnie, chowając przy tym delikatnie nogą jakąś rękę wystającą spod łóżka. Nic specjalnego.
- A no to spoczko - odpowiedział już spokojniejszy Dzionginek. - To co mam zrobić żeby wrócić do domciu?
- Musisz znaleźć takie drzwi.
- Jakie drzwi?
- No drzwi no.
- Aha.
- No.
- One tak po prostu sobie stoją? Nie ma żadnego klucza ani nic?
- No strzeże ich taki ziomo no. I on ma klucz.
- A jest niebezpieczny ten ziomo?
- Nie wiem, nigdy go nie widziałem. Ale widziałem drzwi mogę ci nawet pokazać - Mruczek sięgnął po album ze zdjęciami i ochoczo szukał zdjęcia drzwi. Był bardzo uradowany i ciągle opisywał Dzionginkowi jego walory i w ogóle.
- To zdjęcie było robione 40 lat temu jak jeszcze nie było strażnika drzwi. Ja też byłem tu o wiele przystojniejszy. Można zauważyć tutaj mój urok osobisty, jak również-
- Tak. A wiesz gdzie są te drzwi?
- Wiem.
- A powiesz mi?
- Lol nie typie - powiedział po czym rozpłynął się w powietrzu. - Bywaj! - usłyszał jeszcze Dzionginek gdzieś w przestrzeni, a następnie wyszedł z chatki.
Gdy opuścił domek zobaczył drzewo, które znajdowało się parę metrów od niego. Było bardzo duże, a na nim siedziała wiewiórka (ewentualnie kuoka).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro