15. Małymi kroczkami do nieba

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sierpień 93

AGNIESZKA

Kochałam Michała i pragnęłam go całą sobą, jednak ciągle coś mnie powstrzymywało przed zrobieniem tego ostatecznego kroku. Michał nie naciskał. Posuwaliśmy się do przodu bardzo powoli, ale zdecydowanie. Poznawaliśmy swoje ciała dłońmi i ustami. Uwielbiałam go dotykać i kiedy on dotykał mnie. Nasze pieszczoty były coraz odważniejsze, chociaż ciągle jeszcze omijały miejsca najbardziej intymne. Michał cierpliwie czekał na mnie.


Lubiłam włóczęgi po okolicznych łąkach, polnych dróżkach, lasach i bezdrożach. Od lat sprawiało mi przyjemność przebywanie blisko przyrody, obserwowanie roślin, owadów, drobnych gryzoni. Czasami na swej drodze napotkałam lisa, albo kilka saren. Przede wszystkim podczas moich wypraw obserwowałam i  zbierałam polne rośliny do moich zielników. Tego lata zawsze towarzyszył mi Michał. Zabierał ze sobą aparat fotograficzny i robił mnóstwo zdjęć.

Bywaliśmy razem polanie, na Wzgórzu Agnieszki. Zabieraliśmy ze sobą coś do picia i jedzenia. Zazwyczaj spędzaliśmy tam leniwe popołudnia wypełnione rozmowami, leżeliśmy na kocu, ja czytałam, albo opowiadałam Michałowi coś, co akurat mnie zaciekawiło. Przytulaliśmy się do siebie, lubiliśmy spędzać razem czas. To tam, na Wzgórzu Agnieszki, zdarzyło się pełne zmysłowych doznań, gorące popołudnie, kiedy to po raz pierwszy rozbieraliśmy siebie nawzajem...

Michał siedział na kocu, z aparatem w dłoniach, sprawdzał coś w ustawieniach. Co chwila pstrykał zdjęcie i bawił się różnymi pokrętłami i przełącznikami.

 — Co uwieczniłeś na zdjęciu? — zapytałam.

— Błękitne niebo, wyblakłe od słońca trawy i twoje włosy powiewające na wietrze. — odparł.

— Mmm... jesteś taki romantyczny...

Podeszłam do niego na czworakach, wyjęłam mu aparat z dłoni i uklękłam tuż przed nim, między jego kolanami, tak, że jego głowa znalazła się na wysokości moich piersi.

— Co chcesz dzisiaj tutaj ze mną robić? — zapytałam zalotnie.

— A ty? — odpowiedział krótko i zaraz po tym, zaczął twarzą, ustami, nosem muskać moje piersi.

Nie miałam pojęcia, jak bardzo silnie zareaguje na to moje ciało. Uczucie, które mnie dopadło, było paraliżujące, w jednej chwili zabrakło mi tchu, a w podbrzuszu poczułam mrowienie i gorące fale. Michał od razu to zauważył. Popatrzył na mnie z zadziornym, ironicznym uśmieszkiem.

— Prowokujesz mnie Maleńka? Ale czy sama wiesz, czego chcesz?

Objął mnie ramionami i przyciągnął do siebie. Jego twarz znalazła się między moimi piersiami.

Miałam na sobie letnią sukienkę, na ramiączkach. Od piersi do pasa sukienka posiadała gorset, ściśle przylegający do ciała, zapinany na guziki. Gorset podtrzymywał i podkreślał biust, dlatego nie musiałam nakładać pod spód stanika. Michał drażnił moje piersi przez materiał sukienki, sutki stwardniały, a on przesuwał po nich swoją twarz, trącał je ustami, nosem i cały czas mówił, a raczej mruczał, bardzo seksownym głosem. Przez materiał sukienki czułam ciepło jego oddechu.

— Gdybym ci powiedział, co chciałbym dzisiaj, tutaj z tobą robić, to byłabyś bardzo zawstydzona i pewnie przestraszona. Nie obawiaj się jednak, obiecałem, że nie zrobię niczego, czego sama nie będziesz chciała. Mógłbym już dzisiaj wysłać cię w kosmos, ale podoba mi się, podróż z tobą, między gwiazdy, małymi kroczkami. Masz ochotę na mały kroczek Maleńka?

Michał podniósł się i ukląkł naprzeciwko mnie. Głęboko spojrzał w moje oczy. Nie wiem, co tam zobaczył, ale uśmiechnął się zadowolony, lekko zadziornie. Ja byłam całkowicie obezwładniona doznaniami, jakie wywołał jego dotyk na moich piersiach.

Przemieścił się, tak, że znalazł się za moimi plecami. Przesunął dłoń po moich włosach, które opadały na plecy, a następnie rozdzielił je na dwa pasma i każde z nich przesunął na przód mojego ciała, odsłaniając plecy. Moje długie włosy zasłoniły dekolt i piersi. Dłonie Michała przesuwały się po moich włosach, na końcu napotykając piersi. Dotknął je i ponownie podrażnił, przez materiał sukienki, a potem zaczął rozpinać guziki. Jednocześnie przesuwał ustami po mojej szyi, od ucha w kierunku ramienia, aż jego usta napotkały ramiączko sukienki. Chwycił je zębami i zsunął z mojego ramienia. Tę samą czynność powtórzył z drugim ramiączkiem. Góra sukienki opadła z ciała, odsłaniając je od pasa w górę. Michał cały czas był z tyłu, za moimi plecami, delikatnie oparł mnie o siebie. Jego dłonie przesuwały się symetrycznie, powoli, tym samym tempem po moich biodrach, talii, brzuchu, w górę ciała, aż dotarły do nagich piersi i objęły je. Poczułam ciepłe dłonie Michała, które podtrzymywały, delikatnie masowały, ugniatały moje piersi, a jego kciuki znajdowały się na sutkach, drażniąc je. Takiego podniecenia, jak wtedy, nie odczuwałam jeszcze nigdy wcześniej. To był pierwszy raz, kiedy ktoś dotykał moich nagich piersi.

Michał znowu był naprzeciwko mnie. Nie dotykał mnie, przesuwał wzrokiem po moim ciele: po biodrach, talii, brzuchu, piersiach nieco zasłoniętych włosami, ramionach. Miał rozszerzone źrenice i błogi wyraz twarzy. Czułam na sobie jego wzrok, niemal jak fizyczny dotyk. Byłam podekscytowana, niezwykle podniecona, ale też zawstydzona, mimo że rozpuszczone włosy zasłaniały mnie nieco. Nie byłam w stanie patrzeć Michałowi w oczy, uciekłam wzrokiem na bok. On patrzył na mnie uważnie. Czytał we mnie, jak z otwartej książki.

— Wstydzisz się?! — zapytał z nutą rozbawienia i niedowierzania w głosie, a ja spuściłam wzrok — Nie wstydź się mnie! Jesteś taka piękna! Wyglądasz teraz, tutaj, między tymi wysokimi trawami, jak istota nie z tego świata. Aż trudno mi samemu uwierzyć, że jesteś moja i mogę być tutaj z tobą! — nadal nic nie mówiłam i nie patrzyłam na niego — Aga, spójrz na mnie i powiedz, co się dzieje. — nie zareagowałam — Okej, zacznijmy od: spójrz na mnie. — popatrzyłam na niego krótko i znowu odwróciłam wzrok — Powiedz mi, mam przestać? Możemy bez żadnego problemu, cofnąć się o kroczek do tyłu.

— Nie, nie chcę się cofać— zdołałam jednak wydobyć z siebie głos i popatrzyłam na niego — Ale chciałabym, żebyś ty też nie miał na sobie koszuli.

— Pamiętasz? Możesz zrobić ze mną, co tylko chcesz! Cały jestem twój! — powiedział.

Przysunęłam się do niego i rozpięłam guziki jego koszuli, a następnie zsunęłam ją z jego ramion. Klęczeliśmy naprzeciwko siebie, otaczały nas wysokie trawy, nadzy od pasa w górę i patrzyliśmy na siebie. To była magiczna chwila.

Wyciągnęłam rękę i położyłam dłoń na samym środku jego klatki piersiowej, a później przesunęłam ją powoli na jego ramię. Spojrzałam na niego, obserwował mnie i uśmiechał się nieznacznie. Pozwalał mi odnaleźć się w tej chwili po swojemu, w swoim tempie, w pewnym sensie oddawał mi siebie. Dotknęłam go drugą dłonią. Przesuwałam, symetrycznie moje dłonie po jego ciele, po szerokich ramionach, długiej szyi, piersiach, brzuchu. Miał piękne ciało, aksamitne w dotyku. Patrzył na mnie uważnie, z wyraźną przyjemnością. Przestałam się wstydzić, a Michał od razu to wyczuł.

— Kocham cię Maleńka — powiedział.

Odsunęłam moje włosy na plecy, nie chciałam już, żeby mnie zasłaniały. Przytuliłam się do jego ciała. Dotyk jego skóry na moich piersiach był niezwykły i tak bardzo naturalny, jakby jego ciało było stworzone do połączenia z moim.

Michał objął mnie i pocałował w szyję. Ja wtulałam twarz w jego tors, tak cudownie pachnący, całowałam go, gładziłam rękami jego plecy, a on odwzajemniał wszystkie pieszczoty. Później leżeliśmy na kocu, przytulaliśmy się, a Michał pieścił moje piersi dłońmi, ustami, językiem, przygryzał je delikatnie zębami, zamykał sutki w swoich ustach i ssał je, wywołując u mnie niezwykłe, nieznane mi wcześniej, doznania, doprowadzając mnie na absolutny skraj przyjemności. W brzuchu czułam skurcze, tak nieznośnie przyjemne, że niemal bolesne, w kroczu mrowienie, dreszcze i wilgoć, która była zaproszeniem do tego, aby posunąć się dalej, jednak Michał nawet mnie tam nie dotknął.

Tamto popołudnie było dla mnie pierwszym i największym, jak dotąd, w moim życiu przeżyciem erotycznym.

Później, już ubrani, siedzieliśmy pod drzewem, ja oparta plecami o jego tors, on obejmował mnie ramieniem i jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim, również o doznaniach tego dnia.

— Wiesz, ja też nie mogę uwierzyć, że jesteś mój — powiedziałam — nie umiałabym wymarzyć sobie chłopaka, choćby w połowie tak cudownego jak ty! — pocałowałam go w otwartą dłoń i przytuliłam do niej policzek — Z czym będzie ci się kojarzył ten dzień?

— Umiesz czytać mi w myślach? Przed chwilą pomyślałem, że zrobiłem dzisiaj zdjęcie dnia! Jest na nim wszystko: delikatność, nieśmiałość, zmysłowość, obietnica i ten letni dzień. Jak wywołam, to pokażę ci i sama zobaczysz!

— Dla mnie słowo "przyjemność" nabrało dzisiaj innego znaczenia. Nie przypuszczałam, że można odczuwać aż tak wielką przyjemność i całkowicie się w niej zatracić.

Michał popatrzył na mnie i uśmiechnął się tak dziwnie, jakby chciał coś powiedzieć, jednak nie zrobił tego. Wyglądał na rozbawionego.

MICHAŁ

Zakochałem się w tej Małej jak wariat! Całkowicie się jej podporządkowałem, w moim obecnym świecie liczyła się tylko ona! Mogła zrobić ze mną wszystko. Czułem, że należę do niej, nawet więcej, czułem, że jestem jej częścią. To uczucie było najpiękniejsze, nie do ogarnięcia, nie do nazwania słowami, aż przerażające! Wystarczyła mi jej bliskość, żeby czuć się absolutnie, a nawet bardziej szczęśliwym. Niczego więcej nie pragnąłem, na nic nie czekałem, chciałem tylko mieć ją blisko siebie i odpowiadać na jej pragnienia.

Niesamowite było patrzeć, jak ona odkrywa coraz to nowe obszary przyjemności. Była w tym taka szczera, czysta, niesamowicie wręcz subtelna i zmysłowa. Myślałem o sobie, że jestem szczęściarzem, bo mogę być przy niej i obserwować, jak ona się zmienia, dojrzewa, rozbudza do nowych doznań. Niektóre pragnienia pojawiały się u niej same z siebie, a na inne to ja ją naprowadzałem. Zaspokajała je z pełną świadomością, na początku bywała nieśmiała, zawstydzona, ale nigdy nie wycofywała się. W intymnych chwilach odbierała świat wyłącznie zmysłami i wszystko, co było dookoła niej, ze mną włącznie, przestawiało się na tryb zmysłów.

W upalne dni i wieczory chowaliśmy się między gałęziami wierzby, w mojej samotni. Leżeliśmy na materacu i rozmawialiśmy, z przerwami na pocałunki i pieszczoty. Potrafiliśmy doprowadzić się wzajemnie do granicy przyjemności. Obydwoje wiedzieliśmy, że po jej przekroczeniu  czeka na nas rozkosz, którą można osiągnąć, jeśli oddamy się sobie całkowicie. Marzyłem o tym, ale postanowiłem czekać, dostosować się do tempa Agnieszki. Obiecałem to kiedyś jej i sobie, ona była młodsza, dla niej miał być to pierwszy raz, dlatego chciałem, żeby to ona zdecydowała, kiedy będzie już gotowa. Czekanie kręciło mnie.

— Pragnę cię Michał, nawet nie wiesz jak bardzo, ale... — zasłoniłem jej usta dłonią.

— Wiem, nic nie mów.  Wiem wszystko. Jest mi z tobą najlepiej, nie chcę niczego więcej. — przerwałem jej

— Ale...

— Nie ma żadnego "ale". Spójrz na nas: leżymy przytuleni, możemy rozmawiać o wszystkim, jest nam dobrze, kochamy się. Jest idealnie Agnieszko. To, co wydarzy się kiedyś, nie będzie lepsze od tego co mamy teraz.

Nie chciałem niczego przyspieszać. Zdawałem sobie sprawę, że gdybym tylko chciał, mógłbym dostać od niej wszystko, mógłbym się z nią kochać. Wiele razy byliśmy w takim momencie, że niewiele brakowało, ona była tak bardzo podniecona, że na pewno nie umiałaby się wycofać. Czasami myślałem, że może nie powinienem czekać na jej ruch, tylko pierwszy go wykonać. Ale czekanie było na swój sposób fascynujące. Nie miałem żadnych wątpliwości, że ten moment nadejdzie i to już niedługo, chciałem być pewien, że ona go chce tak bardzo, że dłużej nie jest w stanie się opierać! Znałem dobrze moją dziewczynę, widziałem, jak ona się zmienia, odkrywa w sobie coraz to nowe pragnienia. Wiedziałem, że jak już przyjdzie ten moment, to wynagrodzi mi on całe, długie tygodnie czekania i marzeń.

Tymczasem byłem szczęśliwy, że mogłem mieć ją w ramionach, że ona tak bardzo lubi tulić się do mnie. Było to u niej naturalne.

Kiedy byliśmy w towarzystwie innych osób, siadała, stawała obok mnie, tak żeby nasze ciała się stykały, żebyśmy wzajemnie mogli czuć ich ciepło. Brała moją dłoń w swoją, głaskała mnie delikatnie, niemal niezauważalnie dla innych, patrzyła na mnie z uśmiechem, w którym była czułość i miłość. Nie wiem, czy inni to widzieli, ale ja widziałem to bardzo dobrze i czułem się z tym wspaniale! W czasie, gdy byliśmy sami, przytulała się do mnie mocno i jednocześnie delikatnie, jak największą powierzchnią ciała, wtulała twarz w moje ramiona, szyję. Pieszczotom poddawała się wszystkimi zmysłami.

Kiedyś najzwyczajniej w świecie zasnęliśmy w samotni na drzewie, w ubraniach i przytuleni do siebie, owinięci kocem, przespaliśmy całą noc! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro