41. Mogę wprosić się na herbatę?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wrzesień 94

AGNIESZKA

Wrzesień mijał mi na przygotowaniach do wyjazdu na studia i spotkaniach z przyjaciółmi z liceum. Rozjeżdżaliśmy się po całym kraju. Warszawa, Białystok, Kraków i oczywiście Lublin, w tych miastach na studia dostali się moi znajomi. Szczecin był zdecydowanie najdalej od naszych rodzinnych stron. Obiecaliśmy sobie, że będziemy utrzymywali kontakt, pisali listy do siebie i spotykali się zawsze, jak będziemy w odwiedzinach u rodziców. Pojechaliśmy na tydzień w Bieszczady.

Całą „złotą szóstką", wraz z Igorem i Grześkiem, poszliśmy też na ognisko do Wojtka. Razem z nim śpiewaliśmy piosenki z klubu odrzuconych. Po raz pierwszy w życiu upiłam się na tym ognisku, a następnego dnia przekonałam się, że kac gigant boli niemal równie mocno jak złamane serce.

Wojtek dostał propozycję współprowadzenia nocnej audycji w radio. Audycja pod nazwą Klub Złamanych Serc, miała być skierowana do porzuconych, odtrąconych, którzy mogli dzielić się swoimi przeżyciami na antenie. Wojtek całym sercem zaangażował się w ten temat, miał milion pomysłów i był tak pozytywnie nakręcony, że nie poznawałam go! Ucieszyłam się, że odrobinę za moją sprawą, zaszły tak wielkie zmiany w życiu tego fajnego, niesprawiedliwie skrzywdzonego kiedyś, człowieka.

Miałam wiele spraw do załatwienia przed wyjazdem. Z mamą kupiłyśmy niezbędne rzeczy: książki, zeszyty, pościel, ręczniki, nowe ciuchy. Miałam mieszkać w akademiku, Igor miał mnie tam zawieźć w ostatnim tygodniu września.

Kilka dni przed wyjazdem postanowiłam pójść do domu Sądeckich. Nie powiedziałam w domu o tym ani słowa, wiem, że nikt nie poparłby tego pomysłu. Sama do końca nie wiedziałam, po co chcę tam pójść. Pożegnać się? Zobaczyć Michała jeszcze raz przed wyjazdem? Dać szansę czemuś, co być może między nami się wydarzy?

Zdawałam sobie sprawę, że mogę nikogo nie zastać w ich domu, szczególnie w szczycie sezonu zbioru jabłek, w taki ciepły dzień i w dodatku w samo południe.

Zadzwoniłam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył. Odwróciłam się, żeby odejść, a wtedy, zza rogu wyszedł, wprost na mnie ojciec Michała, niemal zderzając się ze mną.

KRZYSZTOF

Pewnego dnia, w drugiej połowie września, w słoneczny i ciepły, niemal letni dzień, niespodziewanie, przed naszym domem pojawiła się Agnieszka. Wyszedłem zza rogu domu i niemal wpadłem na nią.

— Och! Ale mnie pan przestraszył!

— Przepraszam, ty mnie też. Nie spodziewałem się nikogo — odparłem.

— Dzień Dobry! Mogę wprosić się na herbatę? Nie będę bardzo przeszkadzała? — zapytała od razu.

— Jasne, zapraszam do domu. Nie ma mowy o przeszkadzaniu — odpowiedziałem i poprowadziłem ją wprost do kuchni, gdzie od razu nastawiłam wodę na herbatę. — Nawet nie wiesz, jak cieszę się, że cię widzę!

Rzeczywiście byłem szczerze ucieszony z tej niespodziewanej wizyty. Bardzo chciałem dłużej porozmawiać z Agnieszką, na spokojnie i szczerze. Lubiłem z nią rozmawiać, rozumieliśmy się. Ciekaw byłem, jak ona się czuje, czy ta nieszczęsna sprawa z moim synem, pozostawiła ślad w jej psychice. Chciałem powiedzieć jej jak ja i Bożena zawsze ją ceniliśmy, jak byliśmy pod wrażeniem jej charakteru i osobowości. Miałem nadzieję porozmawiać z nią o jej planach na najbliższą i dalszą przyszłość i zapewnić o mojej przyjaźni.

AGNIESZKA

Poszliśmy do kuchni. Pan Krzysztof nastawił wodę na herbatę. Stanęłam pod ścianą tuż obok stołu.

— Wiem, że macie teraz wszyscy dużo pracy w sadach, szczerze mówiąc, nie sądziłam, że zastanę kogokolwiek w domu.

— Tak się złożyło, że dzisiaj mamy przerwę. Pogoda w tym roku jest idealna i prace idą tak sprawnie, że wypadły nam dwa dni wolnego — tłumaczył, jednocześnie wyjął z szafki cukiernicę, kruche ciastka i postawił je na stole.

— To prawda! Cieszę się, że lato postanowiło przedłużyć się o miesiąc akurat w tym roku, kiedy ja cały wrzesień mam wolny!

Obserwowałam, jak Krzysztof wyjmuje z szafki dwa kubeczki, stawia je na blacie obok czajnika.

— Niestety, dzisiaj będzie ci musiało wystarczyć tylko moje towarzystwo, całą rodzinę mam na wyjazdach: Michał skorzystał z wolnego dnia i razem z Adamem wyjechali jakieś dwie godziny temu aż za Kraków, chcą kupić tam auto w komisie. Wrócą do domu jutro. A Bożena, jest opiekunką na dwudniowej wycieczce szkolnej, też wróci jutro.

A więc nie zastałam Michała...

— Może to nawet lepiej... — pomyślałam, czy powiedziałam to na głos? — Czyli jesteśmy sami i nikt się tutaj nie pojawi aż do jutra?

Od razu jak te słowa wybrzmiały, zrozumiałam, jak bardzo są dwuznaczne. Nie miałam takiej intencji. Zobaczyłam, że Krzysztof, też tak je odebrał, zamarł bez ruchu, odwrócony do mnie plecami, w obydwu rękach trzymał metalowe pudełka z herbatą.

KRZYSZTOF

Odwróciłem się do niej powoli, w rękach trzymałem puszki z herbatą.

— Nikt — powiedziałem, dziwnie zmienionym głosem.

Patrzyłem jej prosto w oczy. To prawda, nikt się nie pojawi w moim domu aż do jutra, jesteśmy tutaj sami, ja i ona, dziewczyna, o której marzę każdej nocy... Poczułem mrowienie w całym ciele, zawładnęło mną pożądanie i podniecenie, jakiego nie czułem od dawna, chyba nawet nigdy. Poczułem się zamroczony przez potężną, pierwotną siłę, zwierzęcy instynkt, który kierował mną, straciłem głowę, rozum przestał funkcjonować normalnie.

Wypuściłem pudełka z herbatą z rąk, herbata rozsypała się po podłodze i podszedłem blisko do Agnieszki.

AGNIESZKA

Patrzył mi prosto w oczy, a ja widziałam, jak minuta po minucie rośnie w nim pożądanie. Jego oczy zrobiły się czarne, a oddech przyspieszył. Stałam pod ścianą jak sparaliżowana. Nie byłam w stanie poruszyć się, nic powiedzieć, oddychałam z trudem. Patrzyliśmy na siebie bez słowa, a powietrze między nami robiło się gęste.

Wiedziałam już, co się wydarzy i czekałam, nie potrafiłam nic zrobić, nie mogłam się przed tym obronić.

Stał przede mną, bardzo blisko i patrzył prosto w moje oczy, jakby chciał wyczytać w nich moje myśli. Czułam energię, jaka przepływała między nami i powoli przejmowała nad nami kontrolę.

KRZYSZTOF 

Stała blisko ściany, niemal, opierając się o nią i nie spuszczała ze mnie wzroku. Patrzyłem głęboko w jej oczy. Chciałem zobaczyć w nich coś zachęcającego, chciałem, by były jednoznacznie zalotne, śmiałe, może nawet prowokujące. Jednak nic takiego tam nie było. Jej spojrzenie było łagodne, dojrzałem w nim, a może tylko chciałem zobaczyć, cień przyzwolenia.

Nie wiem, jak to się stało, jakie miałem zamiary. Chciałem być blisko niej, przekroczyć tę naturalną barierę intymności, dotknąć jej.

Podniosłem dłoń i zewnętrzną stroną palców dotknąłem ją, bardzo delikatnie, ledwie musnąłem, do kości policzkowej, a potem w dół, aż do linii żuchwy. Cały czas, bez słów, patrzyliśmy sobie w oczy. Odwróciłem dłoń i jej wewnętrzną stroną objąłem jej policzek, tak że czubkami palców dotykałem do ucha. Może gdyby wtedy nie zamknęła oczu, wydarzenia potoczyłyby się inaczej, ale zamknęła je i dodało mi to śmiałości. Poruszyłem palcami, muskając jej ucho, zsunąłem dłoń na jej szyję i przesunąłem aż do linii włosów, skóra na jej szyi była ciepła i jedwabiście gładka. Później moja dłoń wróciła w stronę twarzy i kciukiem dotknąłem jej ust. Były sprężyste, miękkie i niezwykle delikatne. Przesunąłem palec delikatnie po górnej wardze, później, nieco mocniej po dolnej, sprawiając, że jej usta delikatnie się rozchyliły. Ująłem jej brodę i uniosłem jej twarz ku górze, a potem pochyliłem się i dotknąłem ustami jej ust.

Każdą sekundę tego fizycznego kontaktu chciałem przedłużyć w nieskończoność, każdą się delektować.

Moje usta przesuwały się więc po jej ustach, od środka, aż do kącików, badając ich gładkość i kształt, dopiero po chwili odważyłem się pocałować jej dolną wargę, później górną.

Byłem zamroczony pożądaniem, jednak na tyle świadomy, że wsłuchiwałem się w jej reakcje, nie chciałem zrobić niczego, co byłoby wbrew jej woli, nawet jeśli ona teraz jeszcze o tym nie wiedziała.

Już chciałem się wycofać, jakimś cudem uspokoić emocje i dokończyć robienie herbaty, ale wtedy Agnieszka oddała pocałunek.

AGNIESZKA

Krzysztof dotykał mnie tak jak Michał: do włosów, szyi, policzka. Kciukiem pogładził moje usta, a później poczułam jego pocałunki. Pozwalałam mu na to. Nie umiałam i nie chciałam powiedzieć „nie". Byłam bezsilna, obezwładniona. Od dawna, od wielu miesięcy, tęskniłam za tym, od czego uzależnił mnie Michał. Pragnęłam kontaktu fizycznego, pocałunków, pieszczot, chciałam, choćby przez chwilę czuć się kochana i pożądana. Chciałam czuć pożądanie. Poddałam się chwili, pragnieniom swoim i jego.

Na początku nie oddawałam pocałunków, ale później też zaczęłam całować jego usta. Wtedy lawina ruszyła. Wszystkie emocje, tęsknoty, jakie nagromadziły się we mnie, przez miesiące teraz miały zostać ukojone, nie przez Michała, ale przez innego mężczyznę, jego ojca.

KRZYSZTOF

Wsunąłem palce jednej dłoni w jej włosy, tuż nad karkiem i przesuwałem pomiędzy nimi ich pasma. Agnieszka położyła swoje dłonie z boków ciała, na moich żebrach. Jej dotyk był bardzo delikatny, ale moja skóra zareagowała niezwykle intensywnie. Moja druga ręka, całą swą powierzchnią, powoli, ale zachłannie przesuwała się po jej plecach, aż do pośladków. Wyczułem z tyłu suwak sukienki, zawahałem się tylko chwilę i rozsunąłem go na całej długości, od karku, przez całą długość pleców. Odsunąłem się od niej na pół kroku, a sukienka opadła na podłogę, zostawiając ją tylko w bieliźnie. Była taka piękna, jak bogini! Serce waliło mi jak oszalałe, oczy zalewało niewyobrażalne pożądanie, zdołałem jednak zapytać:

— Chcesz tego? Jesteś pewna? — kiwnęła potakująco głową — Powiedz, muszę to usłyszeć od ciebie.

— Tak, chcę — odpowiedziała, jej rozszerzone źrenice to potwierdziły. — A ty? — zapytała.

Nie zdołałem odpowiedzieć na to pytanie. Z mojego zaciśniętego gardła wydobył się jedynie jęk, westchnienie. Zdjąłem z siebie T-shirt i objąłem ja ponownie. Poczułem na skórze ciepło jej drobnego ciała. Oparła się czołem o moją klatkę piersiową, ale podniosłem jej twarz do góry i ponownie zacząłem całować jej usta. Gładziłem jej szyję i piękne plecy, wyczuwałem pod skórą kręgi na jej kręgosłupie, przesuwałem palcami po nich od góry, ku dołowi, aż odnalazłem zapięcie jej stanika i pozbyłem się go. Odsunąłem się nieznacznie i zrzuciłem z siebie jeansy wraz z bielizną. Zsunąłem z niej majtki. Za chwilę staliśmy nadzy naprzeciwko siebie.

— Na pewno? -—zapytałem ponownie. Ponownie popatrzyłem jej w oczy, żeby zobaczyć, czy nie ma tam strachu, chęci zakończenia tego szaleństwa. Nic takiego tam nie było,

— Na pewno —potwierdziła.

Podniosła do góry ręce i objęła ramionami moją szyję. Uniosłem ją i posadziłem na stole, jedną ręką zrzucając na podłogę wszystko, co na nim stało. Cukiernica, ciastka, wszystko rozsypało się na podłodze. Rozchyliłem jej uda i stanąłem między nimi. Objąłem ją mocno, przycisnąłem do siebie, czułem, jej nagie ciało ciasno złączone z moim. Wszedłem w nią powoli. Westchnęła krótko. Była wilgotna i ciasna. Nasze usta cały czas były złączone, a ja zacząłem się w niej poruszać. Byłem skrajnie podniecony, czułem, że nie potrwa to długo. Chciałem przedłużyć tę chwilę, a przede wszystkim dać tej dziewczynie jak najwięcej przyjemności. Dlatego zatrzymałem się, jedną rękę wsunąłem w jej włosy z tyłu głowy, zacisnąłem dłoń i powoli odchyliłem jej głowę do tyłu, a następnie delikatnie położyłem ją na stole. Wyszedłem z niej. Zacząłem całować jej twarz, szyję, dekolt, ramiona, wszystko bardzo powoli, każdy, najmniejszy fragment ciała. Muskałem jej skórę ustami czubkiem języka, wdychałem jej zapach, dotykałem dłońmi- chciałem czuć ją wszystkimi zmysłami! Napawałem się jej smakiem, zapachem, gładkością, miękkością i sprężystością jej młodej skóry. Moje usta dotarły do jej piersi. Całowałem je naprzemiennie, ssałem leciutko jej sutki, muskałem językiem, drugą ręką jednocześnie pieszcząc drugą pierś. Agnieszka oddychała coraz głośniej i szybciej. Później moje usta i dłonie błądziły po płaskim brzuchu dziewczyny, smakując każdy jego centymetr, na końcu dotarły do jej kobiecości.

Cudownie pachniała pożądaniem! Rozchyliłem szeroko jej uda i dotknąłem językiem nabrzmiałej łechtaczki, Agnieszka zadrżała. Mój język zaczął krążyć wokół łechtaczki, zatoczył wokół niej kilka kółek i wtedy, o wiele szybciej niż się spodziewałem, dziewczynę zalała rozkosz. Z ust wydobył się głośny jęk, jej serce zaczęło mocno i szybko bić, a skóra zrobiła się błyszcząca i różowa. Patrzyłem na to jak zaczarowany.

Kiedy fala rozkoszy zaczęła słabnąć, ponownie odszukałem ustami łechtaczkę. Tym razem ssałem ją, jednocześnie pobudzając językiem. Wsunąłem w nią najpierw jeden, a później dwa palce prawej dłoni. Moje palce poruszały się w niej, drażniąc miejsca najwrażliwsze. Nie trzeba była długo czekać na efekty. Agnieszka zaczęła wić się, jęczeć a jej ciało cudownie reagowało na to, jak je stymulowałem. Wywoływałem rozkosz, a później podkręcałem i przedłużałem ją, pocierając językiem łechtaczkę, uciskając palcem wrażliwy punkt w jej wnętrzu. Taką przyjemność mogą odczuwać tylko kobiety.

Każda oznaka przyjemności, jaką przeżywała Agnieszka, podniecała mnie ogromnie, dodawała dużą dawkę satysfakcji i męskiej pewności siebie.

Byłem niezwykle pobudzony, działałem zdecydowanie, zapragnąłem być w niej być natychmiast. Wyprostowałem się i stanąłem przed nią. Jej uda oparłem o swoje ramiona i znowu w nią wszedłem, tym razem do samego końca. Była cudownie wilgotna, nabrzmiała, zapraszająca. Poruszałem się w niej najpierw powoli, wchodząc i wychodząc niemal do końca. Dłońmi obejmowałem jej biodra. Potem moje ruchy były coraz szybsze i coraz mocniejsze. Patrzyłem na nią, jak leży na stole z przechyloną na bok głową, rozsypanymi dookoła głowy jasnymi włosami, z przymkniętymi oczami i rozchylonymi ustami, trzymając się dłońmi o kant stołu. Była tak piękna, tak niezwykle pociągająca! Jej piersi poruszały się w rytm moich ruchów.

Nieznacznie zmieniłem pozycję, żeby mocniej pobudzić miejsce, w przedniej stronie pochwy gdzie kobiety odczuwają najsilniej swoją przyjemność.

W pewnym momencie zobaczyłem, jak jej ciało wypręża się i na chwilę zastyga w bezruchu, jak nadchodzi kolejny, znacznie większy niż poprzednie orgazm. Zobaczyłem kropelki potu i rumień, który nagle pojawił się między jej piersiami i zalewał powoli dekolt, szyję i twarz. Usłyszałem jej przeciągły krzyk i poczułem, jak na moim członku zaciskają się rytmicznie mięśnie jej pochwy. Poruszyłem się w niej jeszcze kilka razy, żeby wzmocnić i przedłużyć jej przyjemność i wytrysnąłem w niej.

„Ja kipiałem w jej krzyku, ona drżała cała obok" - przypomniały mi się słowa piosenki,

Nie chciałem, żeby ona drżała obok, chwyciłem i mocno zamknąłem ją w swoich ramionach. Przez długą chwilę czułem, jak jej ciało drży, jak mocno i szybko bije jej serce. Czas płynął rytmem, który wyznaczały uderzenia jej serca, dla mnie mógł zatrzymać się teraz na zawsze, poczułem, jak drżenie ustępuje, serce się uspokaja, oddech wraca do swojego rytmu, a jej ciało robi się bezwładne. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że Agnieszka zasnęła w moich ramionach, uśmiechnąłem się na ten widok. Zaniosłem ją na rękach do salonu, położyłem na kanapie, przykryłem kocem, a sam szybko ubrałem się i przyniosłem jej ubrania. Potem usiadłem na krześle obok kanapy i wpatrywałem się w jej twarz. Wyglądała nieziemsko, jak anioł.

Byłem spełniony jak nigdy, przeżyłem wielką, niespotykaną rozkosz, ale co ważniejsze dałem rozkosz tej młodej dziewczynie, pod urokiem której byłem od miesięcy. Sprawdziłem się jako mężczyzna. Nigdy nie kochałem się w ten sposób, a jednak wiedziałem, co robić, w każdej chwili miałem wszystko pod kontrolą.

Obudziła się po krótkiej chwili. Spojrzała na mnie i usiadła, podciągając kolana i otulając się szczelnie kocem. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie bez słowa.

— Żałujesz? — powiedziałem miękkim głosem.

— Nie — Pokręciła głową — A ty? — zapytała.

— Też nie — odpowiedziałem.

— Pójdę się ubrać.

Agnieszka wzięła swoje ubrania i owinięta kocem poszła do łazienki. Słyszałem szum wody przy wannie. Po kilkunastu minutach przyszła do pokoju ubrana, uczesana i poważna. Usiadła na kanapie, obok położyła złożony koc. Siedziałem na krześle, naprzeciwko niej. Patrzyła na mnie w milczeniu.

— Grosik za twoje myśli. Opowiesz mi o nich? — poprosiłem.

Agnieszka spojrzała na mnie niepewnie i z ociąganiem powiedziała:

— Trochę się wstydzę... Chociaż na wstyd jest już chyba za późno — uśmiechnęła się niepewnie — Tak, opowiem ci. Teraz, akurat myślę o tym, że dzięki tobie już wiem, dlaczego seks jest taką potężną siłą. Teraz już to rozumiem. I nie dziwię się — dodała z lekkim uśmiechem i zarumienionymi policzkami. — A co ty myślisz? — zapytała z niepewnością.

— Jestem szczęśliwym facetem, bo najcudowniejsza dziewczyna na świecie pozwoliła mi, żebym ją kochał w taki sposób. Spełniło się moje niewypowiedziane marzenie. Teraz mogę już umierać — dodałem dla rozluźnienia atmosfery.

Po chwili rozmawialiśmy swobodnie. Od zawsze urzekała mnie w niej swoboda, z jaką przechodziła z najtrudniejszego tematu, do otwartej rozmowy.

— Gdybym mogła powiedzieć ci tylko jedno słowo, to byłoby to słowo „dziękuję". Nie wiem, czy jeszcze kiedyś przeżyję coś podobnego, ale już wiem, o co w tym wszystkim chodzi. W każdym razie już na zawsze zapisałeś się mojej pamięci, bo tego co stało się dzisiaj, nie zapomnę nigdy! — powiedziała, a po dłuższej chwili dodała — A jeśli chodzi o nas? Chcemy uniknąć skandalu, jakiego ta wieś jeszcze nie widziała?

W tej sprawie byliśmy zgodni. Nikt nigdy nie może się dowiedzieć, co wydarzyło się dzisiaj między nami. Na szali stoi nie tylko nasza przyszłość, ale przede wszystkim szczęście naszych rodzin. Zawarliśmy więc umowę, która miała trzy żelazne punkty: 1- to, co się stało, nigdy się nie powtórzy, 2 - nikomu i nigdy nic o tym nie powiemy, 3 - my sami nigdy nie będziemy już o tym rozmawiali. Każda nasza przyszła rozmowa, czy spotkanie, jeśli się zdarzy, ma przebiegać tak, jakby dzisiejszy dzień w ogóle nie miał miejsca. Obiecaliśmy sobie dotrzymać warunków tej umowy.

Przed wyjściem przytuliła się do mnie. Objąłem ją i staliśmy tak bez słowa przez bardzo długą chwilę, a gdy już wypuściłem ją z ramion, zobaczyłem, że ma mokre, zapłakane oczy.

Po wyjściu Agnieszki długo jeszcze dochodziłem do siebie. Uprzątnąłem kuchnię, salon, łazienkę, zatarłem wszystkie ślady tego, się wydarzyło w moim domu. Musiałem pogodzić się z tym, że nie będzie jej już w naszym życiu.

Pozostawiła mi niezwykły prezent, wspomnienie, które będzie ze mną przez całe życie. Może rzeczywiście tak miało być? Może to dobrze, że ona wyjeżdża tak daleko?

A Michał? To młody chłopak, czas uleczy każdą ranę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro