13. Michał rozmawia z Igorem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kwiecień 96

MICHAŁ

Postanowiłem dowiedzieć się, przekonać się z bliska, jak wygląda teraz życie mojej byłej dziewczyny, jaki ona ma stosunek do mnie i czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na to, żeby coś między nami mogło się zmienić. Minęło dużo czasu, być może zbyt dużo! Dzisiaj może być już za późno na cokolwiek, ale nawet jeśli, to chciałem wiedzieć to na sto procent.

"Zanim jednak zrobię cokolwiek, muszę pogadać z Igorem. Dawno powinienem był to zrobić. On powinien wiedzieć, co myślę o tej nieszczęsnej sytuacji, kiedy straciłem panowanie nad sobą i mój związek z Agnieszką przestał istnieć i co działo się ze mną później." — myślałem.

Postanowiłem złapać go w neutralnym miejscu, w Lublinie. Czekałem na niego w pobliżu przystanku autobusowego i tak jak przypuszczałem wkrótce zobaczyłem, jak idzie chodnikiem. Ruszyłem w jego stronę. On też mnie zauważył. Podszedł blisko, stanął naprzeciwko, patrzył na mnie przenikliwie.

— Czego chcesz? — zapytał ostro.

— Pogadać.

— Nie wiem, co kombinujesz — popatrzył na mnie nieufnie — ale pamiętaj, że w każdej chwili jestem gotowy znowu dać ci po ryju!

Staliśmy naprzeciwko siebie. Igor był niższy, ale wysportowany, dobrze zbudowany, umięśniony, gotów zabić za swoją siostrę. Nie miałem wątpliwości, że żadna siłownia nie pomogłaby mi, gdyby on uznał, że mogę ją skrzywdzić. Patrzyłem na faceta, którego bezwarunkowo i na zawsze kochała Agnieszka.

— Należało mi się wtedy. Jeśli chcesz, możesz mnie nawet zabić, ale nic na to nie poradzę, że cały czas kocham twoją siostrę — wypaliłem z grubej rury.

— Jesteś żałosny! Ty w ogóle wiesz, co znaczy to słowo?! Wtedy, gdy zmieszałeś ją z błotem, też ją kochałeś? Czy dopiero teraz, gdy zaliczasz każdą, chętną panienkę dotarło do ciebie, że kochasz akurat moją siostrę? — Igor był wkurzony.

— Wiesz dobrze, że wtedy ją kochałem, bardzo... najbardziej! Ona była czymś najlepszym w całym moim życiu!

— Agnieszka nie była i nie jest „czymś"! — powiedział twardym tonem.

— Była dla mnie wszystkim, ideałem, aniołem. Zwariowałem dla niej, aż zamroczyło mnie coś, nie wiem, co to było, zazdrość, strach, nigdy sobie tego nie daruję! — Igor patrzył na mnie spokojnie i uważnie — Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby ją przeprosić i ona mi wybaczyła, zrozumiała. Igor, ja nie zamierzałem wtedy jej...

— Wiem! — przerwał mi gwałtownie — Przecież tam byłem i widziałem! Jakbyś przy mnie zamachnął się na moją siostrę, to połamałbym ci ręce! W ryj dostałeś za to co wtedy powiedziałeś. A, że Darek zobaczył, co chciał i puścił plotkę to jego problem i twój — popatrzył na mnie z politowaniem, a po chwili milczenia dodał niespodziewanie: — Kto trzeba, wiedział, jak było.

Wiele razy zastanawiałem się, dlaczego moi kumple ze wsi tak łatwo pogodzili się z tym, że próbowałem uderzyć dziewczynę, bo tak rozpowiadał Darek. Spodziewałem się, że zostanę z tego powodu wykluczony, potępiony i usłyszę wiele przykrych słów. Tymczasem oni odpuścili temat, jakby go nie było. Czy to możliwe, że Igor wstawił się wtedy za mną, zobaczył, jak było naprawdę i powiedział to innym? Byłoby go na to stać? Po tym co powiedziałem jego siostrze?!

— Znam cię Igor, wiem, jaki jesteś. Wiem, jak Agnieszka cię uwielbia. Coś ci powiem. Jak byłem na dnie, po tym wszystkim, to jedyną nadzieją była dla mnie myśl, że jeśli jest na świecie dziewczyna, która coś takiego może wybaczyć, to jest nią Agnieszka. A dzięki niej wiem, że ty jesteś tym facetem, który może mnie zrozumieć.

— Co niby mam zrozumieć i w jakim celu?

— Tego co się wtedy ze mną stało, sam nie rozumiem, chociaż myślałem o tym setki razy. Chcę, żebyś wiedział, że potem byłem na samym dnie piekła. Próbowałem się podnosić i znowu spadałem na samo dno. I tak dzień po dniu, miesiąc po miesiącu... Skrzywdziłem i straciłem miłość życia, wiem co to bezradność, rozpacz i kompletna beznadzieja. Nikomu tego nie życzę. Nie wiem, czy ktoś, kto nie przeszedł przez swoje piekło, może to zrozumieć, może ty? Ty pomagasz ludziom, niejedno ludzkie piekło już widziałeś. Nie chcę, żebyś mnie nienawidził i był moim wrogiem.

Igor przyglądał mi się uważnie, w milczeniu.

— Agnieszka prosiła mnie, żebym ci odpuścił, tak jak ona, więc dla mnie tamta sprawa jest zamknięta — powiedział spokojnie po długiej chwili milczenia.

— Dałem dupy po całości Igor, straciłem szansę na fajne życie z twoją siostrą. Próbowałem ją zapomnieć w ramionach innych dziewczyn. Tyle że to wszystko na nic, bo ja kocham tylko ją. Spróbuj zrozumieć, w jakiej chujowej i bez wyjścia sytuacji jestem. Chcę, żebyś to wiedział. Tylko tyle.

— I niby po co mi ta wiedza? Jeśli myślisz, że ja to jej powtórzę...

— Nie, skąd! — przerwałem mu — Nie o to mi chodzi! Nawet nie chciałbym, żebyś to robił. Zdaję sobie sprawę, że przeze mnie Agnieszka też przeszła przez piekło. Mam nadzieję, że już wszystko u niej dobrze, chciałbym, żeby była szczęśliwa i nie zamierzam mącić w jej życiu. Miałem swoją szansę i straciłem ją. Możesz popatrzeć czasami na mnie i zobaczyć jak wygląda życiowy przegryw...

Przestałem mówić. Staliśmy naprzeciwko siebie i mierzyliśmy się wzrokiem. Igor zachowywał czujność, a w jego wzroku był spokój, powaga, ale miałem też wrażenie, że życzliwość.

Wiedziałem dobrze, jaką opinię ma ten chłopak na wsi. Mimo młodego wieku był lubiany. Więcej, on był szanowany! Pomagał każdemu, w różnych sprawach, niezależnie od wieku i statusu. Robił to bezinteresownie, on po prostu taki był. Był dobrym człowiekiem. Ostatnio jednemu pijaczkowi, samotnemu, zniszczonemu alkoholem, niedomytemu Zdzichowi, którego na wsi wszyscy mieli za nic, Igor przywiózł i zainstalował w jego domu używany telewizor. Zrobił to z własnej woli, nieproszony, za darmo, chciał mu po prostu pomóc, umilić jego przegrane życie. Zdzicho taki był szczęśliwy, że przyszedł do sklepu, chciał się pochwalić, ale nic nie mógł powiedzieć, bo się rozpłakał. Szlochał jak dziecko, nie można było go uspokoić. Tylko dzięki temu wszyscy na wsi dowiedzieli się, co Igor dla niego zrobił.

Teraz stał naprzeciwko mnie i patrzył na mnie przenikliwie.

— No powiedz! — odezwał się — Przecież widzę, że coś jeszcze chcesz powiedzieć.

— Raczej zapytać. — Wahałem się chwilę. — Czy ona mnie całkowicie skreśliła? Nie mam już u niej żadnych szans?

— Słuchaj, co było, to było, temat zamknięty. Rób, co uważasz, nic mi do tego, ale lepiej, żeby ona już przez ciebie nie płakała. Nie pozwolę jej skrzywdzić.

— Chciałbym zobaczyć się z Agnieszką, porozmawiać, upewnić się, że wszystko u niej okej. Myślisz, że mogę odwiedzić ją w Szczecinie? — zaryzykowałem to pytanie.

— Pytasz mnie o zgodę? — w jego oczach błysnęło rozbawienie — Nie jestem twoją niańką. Powiedziałem już i dobrze to zapamiętaj: lepiej, żeby ona już nigdy przez ciebie nie płakała. Więcej o siostrze nie zamierzam z tobą rozmawiać. Dobra, jeśli wszystko już powiedziałeś, to teraz spadaj, spieszę się — minął mnie i poszedł w swoją stronę. W pewnym momencie zatrzymał się, odwrócił i powiedział:

— W naszej rodzinie nie ma czegoś takiego jak całkowite skreślenie człowieka.

— Nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę, że ona cię kocha! — powiedziałem cicho, patrząc za nim, kiedy odchodził. Wydawało mi się, że usłyszał, bo nieco zmienił się rytm jego kroków, jakby zamierzał zatrzymać się, czy nawet zawrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro