16. Ognisko

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sierpień 93

KRZYSZTOF

W jeden z sierpniowych wieczorów, do domu, z zamiarem nocowania przyjechali Adam z Magdą. Dobrze wiedziałem, że obydwoje byli ciekawi dziewczyny Michała, chcieli ją bliżej poznać.

— Zrobimy sobie rodzinną imprezkę! — zarządził Adam.

— Ale nie w domu! — dodała Magda — Za ładna pogoda jest dzisiaj. Zorganizujmy wieczór w plenerze!

— Może rozpalimy ognisko? — zaproponowałem.

— Albo jak zwykle, posiedzimy wygodnie na tarasie, przy grillu? — powiedziała Magda.

Mieliśmy w ogrodzie miejsce na ognisko, z paleniskiem, specjalnym rusztem i pozostałym sprzętem, który pozwalał pichcić na ogniu, ale od dawna nie używaliśmy go. Wszyscy woleli wygodne grillowanie na tarasie.

— Agnieszka, co wolisz? — Adam zwrócił się bezpośrednio do dziewczyny brata.

— Ja się dostosuję do głosu większości. — odpowiedziała — Swój głos oddaję na ognisko!

— Czy ja wiem? — droczył się z Agnieszką Adam — Wszystkie ubrania przejdą nam dymem.

— Popatrz na zalety: ciepełko, ogień. Jest w tym jakaś magia, ale nie upieram, absolutnie! — powiedziała Agnieszka.

— Dzisiaj będzie ognisko! — Michał nawet nie chciał słyszeć o siedzeniu na tarasie i natychmiast poszedł rozpalić ogień.

— On już jest pod pantoflem? — śmiał się Adam.

— Daj spokój. — powiedziałem ugodowo do syna — Chodź, pomożemy Michałowi!

Ucieszyłem się z takiego obrotu sytuacji, bo też bardzo lubiłem ogień, a płonące ognisko zawsze przywoływało u mnie wspomnienia dawnych, studenckich czasów.

Bardzo miło było mieć całą rodzinę, powiększoną o partnerki synów, obok siebie. Magda i Agnieszka, tak jak się spodziewałem, szybko złapały ze sobą dobry kontakt. Przynosiły z domu różne potrawy, napoje, talerzyki, ustawiały wszystko na stoliku i cały czas rozmawiały ze sobą, ciągle się śmiały.

Magda była sympatyczną, pewną siebie dziewczyną. To rodzina wyposażyła ją w tej cechy. Pochodziła z Lublina, była jedynaczką, której nigdy niczego nie brakowało. Wyrastała w poczuciu wyjątkowości, od dziecka korzystała ze wszystkich możliwości jakie oferuje duże miasto. Wiele razy opowiadała nam o zajęciach tańca, śpiewu, grania na instrumentach, wyjazdach językowych, letnich szkołach żeglarstwa i zimowych obozach narciarskich. Jej rodzice odziedziczyli niewielką nieruchomość w centrum miasta. Wynajmowali ją za niezłe pieniądze kilku kancelariom prawnym. Dzięki temu, mimo urzędniczej pracy, żyli wygodnie i było ich stać na inwestowanie w córkę. Magda była przyzwyczajona do korzystania z życia i ceniła mojego syna za to, że interesuje go wygodne życie, w dostatku. Tworzyli zgodną parę.

Adam to przysłowiowy samiec alfa, stworzony do przywództwa. Tym razem również, jak zwykle, przejął dowodzenie, brylował, prowokował, celowo wygłaszał kontrowersyjne opinie, ale Agnieszka szybko się w tym zorientowała i z wdziękiem i inteligencją, bez cienia skrępowania, rozbrajała wszystkie pułapki, jakie Adam na nią zastawiał.

— Adasiu — śmiała się Magda — Agnieszka, to inteligentna bestia, twoje sztuczki nie robią na niej wrażenia, nie masz z nią najmniejszych szans! Raczej pomódl się, żeby to ona nie przejęła teraz pałeczki i nie zaczęła ciebie przepytywać.

Widziałem, że Magda szybko, intuicyjnie przekonała się do Agnieszki i zaczęła zachowywać się, jakby ona i Agnieszka były duetem, siostrami w tej samej sytuacji, działającymi wspólnie, ramię w ramię.

Adam odpuścił Agnieszce i opowiadał o swoich planach na założenie firmy. Popisywał się swoją pewnością siebie. Mówił do nas wszystkich, ale chciał zaimponować Agnieszce, puszył się przed nią, nawet trochę wywyższał. Taki charakter miał mój pierworodny syn. Opowiadał o raczkującej w naszym kraju informatyce, która była jego pasją, a później o swoich ambitnych planach na pracę z nowymi technologiami, do jakiej dążył. Dopytywaliśmy o szczegóły, zwłaszcza Michał wciągnął się w temat i z wielkim zainteresowaniem rozmawiał z bratem.

— Komputery i Internet — to jest przyszłość! — opowiadał Adam — Mówię wam i wspomnicie moje słowa. Za parę lat w każdym domu będzie jedno i drugie, czy to w mieście, czy na wsi.

— Tak sądzisz? — zapytała Bożena.

— Nie sądzę. Jestem tego pewien! I zamierzam być w tej branży od samego początku. Przed nami przełom, ogromna zmiana w komunikacji między ludźmi, w dostępie do informacji! — Adam opowiadał o nowinkach technologicznych z ekscytacją wymalowaną na twarzy.

 Zauważyłem, że Agnieszka nie bierze udziału w tej rozmowie, przysłuchuje się tylko i jest wycofana. Odniosłem wrażenie, że czuje się niepewnie.

— Dajcie już spokój tym komputerom, w kółko o tym słyszę, dzisiaj wolałabym odpocząć od tych tematów! — powiedziała w pewnym momencie Magda, a ja ucieszyłem się, że zmieniła temat — Jaka szkoda, że żaden z naszych chłopaków nie umie grać na gitarze, co nie Aga? Do ogniska pasuje gitara!

— Szkoda... Fajnie byłoby pośpiewać. Lubisz śpiewać? — odpowiedziała Agnieszka.

— Jasne! Przez lata chodziłam na lekcje śpiewu! A ty?

— Ja też lubię! Śpiewu się nie uczyłam, ale przez lata byłam w harcerstwie, a tam śpiewało się non stop! Trochę żałuję, że nie miałam okazji nauczyć się gry na gitarze.

— A ja nawet się uczyłam, na gitarze, na pianinie, nawet przez chwilę na skrzypcach, ale za mało zdolna byłam. — zaśmiała się Magda

— Zawsze możemy pośpiewać a cappella!

— Nie musicie, dziewczyny! — powiedziała Bożena — Może żaden z waszych chłopaków nie umie grać na gitarze, ale mój umie doskonale!

Wszyscy spojrzeli na mnie. Dziewczyny wyglądały na autentycznie zdziwione.

— Naprawdę?! — zapytała Magda — Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam? Cudownie! Musimy pośpiewać razem! Pan już to wie, że my nie odpuścimy i zmusimy pana do przyniesienia gitary? — mówiąc to wzięła Agnieszkę pod rękę.

— Na początek jednak poprosimy! — powiedziała Agnieszka ze śmiechem — Panie Krzysztofie, bardzo, bardzo prosimy!

— Krzysiu, tym razem, raczej nie uda ci się wywinąć. — śmiała się Bożena,

— Tato, ale mama cię wkopała! — zawołał Adam.

Szybko zdałem sobie sprawę, że zostałem postawiony pod ścianą. Jak niby miałbym odmówić tym dwóm młodym kobietom?

Faktycznie, grałem na gitarze od lat. Życie na wsi, zwłaszcza poza sezonem, bywa nudne i jakoś trzeba zająć wolny czas. Nie lubiłem telewizji, dlatego w wolnych chwilach najczęściej słuchałem muzyki, a czasami brzdąkałem na gitarze.

— Nawet nie będę próbował wam odmówić dziewczyny, coś czuję, że nie mam z wami żadnych szans w dyskusji na ten temat.  Jednak od razu zaznaczam, że ja tylko gram, śpiewać nie zamierzam.

Poszedłem do domu po gitarę. Zabrałem ze sobą też kilka śpiewników, w których były chwyty gitarowe i teksty piosenek. Usiadłem na ławce i obydwie dziewczyny dosiadły się do mnie, Magda z prawej, a Agnieszka z lewej strony. Dziewczyny wertowały śpiewnik z piosenkami rockowymi i śpiewały po kolei piosenki zespołów Dżem, Perfect, Lady Punk, Bajm i innych. Co chwila się śmiały, bawiły się piosenkami, komentowały je i swoje głosy, które całkiem ładnie się zgrywały. Z przyjemnością im przygrywałem i tworzyliśmy świetne trio, a Bożena i chłopaki patrzyli na nas z zainteresowaniem. W naszym domu nikt nigdy nie śpiewał, więc była to duża nowość.

Wkrótce jednak Adam wrócił do rozmowy o zamiarze założenia swojej firmy. Ostatnio o niczym innym nie mógł myśleć. Wyjaśniał Michałowi swoje pomysły i opowiadał o planach na podbój krajowego rynku i pieniądzach, jakie są w tej branży. Bożena też z uwagą słuchała syna i dołączyła do ich rozmowy. Ja siedziałem z dziewczynami, po drugiej stronie ogniska. Pochylały się do śpiewnika leżącego na moich kolanach i tym samym, obydwie były niemal przytulone do mnie.

— Chłopcy — zwróciła się Bożena do naszych synów ze śmiechem — Czy wy zdajecie sobie sprawę z tego, że ojciec właśnie odbija wam dziewczyny?

— Ci z gitarą, to prawdziwe zagrożenie! Trzeba dziewczyny trzymać od takich typów z daleka, pamiętaj Michał. — żartował Adam — Ale żeby własny ojciec?!

— Nic się nie martw. — odpowiedziała Magda i jeszcze bliżej przysunęła się do mnie i wzięła mnie pod ramię — W razie czego i tak wszystko zostanie w rodzinie!

— Muszę to uwiecznić na zdjęciu — powiedział Michał i poszedł po aparat.

Po jakimś czasie Magdzie też znudziło się śpiewanie, przeszła na drugą stronę ogniska i dołączyła do rozmowy. Opowiadała o pomysłach na organizację firmy. Jako, że znała trochę język angielski, miała zająć się kontaktem z kontrahentami zagranicznymi.

— Oczywiście sama nie podejmę się prowadzenia tych rozmów, nie mówię biegle w żadnym obcym języku, ale z tłumaczem u boku dam radę! — mówiła do Bożeny.

Agnieszka nadal siedziała obok mnie, z daleka przysłuchiwała się rozmowie. Odniosłem wrażenie, że nie chce do niej dołączać.

— Mnie też nudzą takie tematy. — powiedziałem wskazując wzrokiem resztę towarzystwa.

— Nie sądzę... — odparła i spojrzała na mnie z niepewnym uśmiechem — Ale dziękuję. — zamilkła na chwilę — Mnie nie tyle nudzą, co niewiele mam do powiedzenia na ten temat...

Postanowiłem dotrzymać jej towarzystwa. Zmieniłem temat.

— Spójrz, mam jeszcze śpiewnik z poezją śpiewaną. Rzadko do niego zaglądam. To nie jest mój ulubiony gatunek.

— A ja lubię poezję, tę śpiewaną też. — odpowiedziała i wyraźnie się ożywiła — Parę lat temu, na obozie harcerskim poznałam trochę starszych od siebie harcerzy z Lublina. Jeden z nich był mistrzem poezji śpiewanej. Bardzo lubiłam go słuchać. Od tamtej pory Stachurę znam chyba w całości na pamięć! Wszystko co napisał przeczytałam kilka razy.

— Masz coś ulubionego? — zapytałem.

— Chyba nie... — zamyśliła się na chwilę — Chociaż są teksty, które poruszają mnie za każdym razem, gdy je słyszę. Na przykład:

"Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy jest
smutek człowieczy.
Nie brookliński most
ale przemienić w jasny, nowy dzień
najsmutniejszą noc
to jest dopiero coś." *

— Coś kojarzę, ale słabo. — odpowiedziałem — "Brookiński most", taki jest tytuł?

— Dokładnie: "Nie brookliński most". Wiele razy zastanawiałam się jak silnym trzeba być człowiekiem, żeby przemienić czarną i ponurą noc w sercu, tak wielką, że nie chce się już żyć, w coś nowego i pogodnego, jak nowy dzień. Myśli pan, że to zależy od cech wrodzonych, czy raczej podejmowanych decyzji, a może od ludzi wokół: rodziny, przyjaciół? — słuchałem jej z przyjemnością i pozwalałem mówić dalej — Jedno jest pewne, lepiej nie przekonywać się o tym na własnej skórze.

Kartkowaliśmy wspólnie śpiewnik i rozmawialiśmy na zupełnie inne tematy, niż te, które miałem na co dzień. O poezji, o słowach, które potrafią poruszyć serce. Była to dla mnie przyjemna odmiana. Cieszyłem się, że nie poszedłem do Adama rozmawiać z nim na tematy zawodowe. Jeszcze nie raz będzie na to okazja. Po chwili przyszedł do nas Michał, usiadł obok Agnieszki i objął ją.

— Zaśpiewasz coś jeszcze? — zapytał miękko, pochylając się do niej z czułością.

— Jeśli tylko chcesz! — uśmiechnęła się do niego — I jeśli twój tata zgodzi się zagrać.

— Z przyjemnością — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Agnieszka trzymała śpiewnik na kolanach i odwracała kolejne kartki Teraz, to my obydwaj pochylaliśmy się do niej.

— Ale wyglądacie! — zawołała Magda — Królowa Agnieszka i dwóch przystojniaków. Jeden dla niej gra, drugi ją obejmuje! Teraz to ja muszę zrobić wam zdjęcie!

Agnieszka uśmiechnęła się, była zawstydzona, a Magda pstryknęła zdjęcie aparatem Michała.

— Nie znam tych piosenek, zdajmy się ślepy los! —  powiedział Michał i otworzył śpiewnik na przypadkowej stronie. Była tam piosenka "Gloria" Starego Dobrego Małżeństwa. **

— Aga, znasz tę piosenkę? — zapytał.

— Tak, to tekst Stachury, właśnie opowiadałam twojemu tacie, że Stachurę znam niemal w całości na pamięć.

Ten utwór pasował do Agnieszki, wykonała go z wdziękiem. Na koniec powiedziała, że w końcówce tej piosenki zawsze się wzrusza.

— Wiesz Agnieszka, ten tekst, "w piersi pod koszulą całe jego mienie" to tak naprawdę jest mocno przereklamowany. W prawdziwym życiu liczy się jeszcze głowa na karku! I jakieś tam mienie warto jednak mieć! Nie chcę być niemiły, ale to jest piosenka dla naiwnych panienek. — Adama niby nie obchodziło co my robimy, ale jak to zwykle on, kontrolował przebieg sytuacji, doskonale nas słyszał i cały czas obserwował.

— Chętnie podyskutowałabym z tobą na ten temat — Agnieszka odpowiedziała z uśmiechem —  ale nie ten fragment miałam na myśli. Lubię słowa "bez gniewu". Iść przez życie, przez jego cienie, blaski i burze bez gniewu. Co sądzisz o tych słowach?

— Gniew to utrata panowania nad sobą, czyli słabość. Też stawiam na ludzi silnych, zamiast słabeuszy.

— A ja myślę, że odbierasz ten tekst nieco zbyt dosłownie i to w obydwu fragmentach. Oczywiście masz do tego pełne prawo. Każdy tekst, zwłaszcza poetycki, odbiera się przez pryzmat własnej wrażliwości i doświadczeń. — zrobiła krótką przerwę, po czym dodała — Dlatego nie odmawiaj panienkom, nawet tym naiwnym, żeby pozostały sobą, a przyszli przedsiębiorcy, którzy mają świat u stóp, też niech pozostaną sobą.

— I tutaj się zgadzamy! Czym byłby świat bez naiwnych panienek!

Adam uśmiechnął się krzywo, nie był pewien, czy Agnieszki słowa to tylko jej luźna opinia, czy drobna uszczypliwość w jego kierunku. Jednak to do niego zawsze musiało należeć ostatnie słowo. Okazało się jednak, że nie tym razem.

— To wszystko co powiesz na ten temat? — Agnieszka kontynuowała temat.

— A coś jest tu jeszcze do dodania? — zapytał ją Adam.

Popatrzyła na niego wzrokiem pełnym szczerego zdumienia. Wyglądała na więcej niż zdziwioną. Wszyscy zwrócili na to uwagę.

— Oczywiście! — powiedziała z przekonaniem, nie byłem pewien, czy jest całkowicie poważna, czy żartuje sobie i jedynie udaje powagę — Ależ Adam! To dopiero początek, zalążek rozmowy! Serio, nie ciekawi cię inny punkt widzenia? Byłam pewna, że jako przyszły szef wielkiej firmy, zatrudniającej dziesiątki, a może nawet setki, czy tysiące, pracowników, czego szczerze ci życzę, wykorzystasz każdą możliwość, żeby poznać sposób rozumowania innych osób. Sądzę, że to ważne przy zarządzaniu ludźmi.

Adam się roześmiał.

— Zarządzanie polega na wydawaniu poleceń i oczekiwaniu, że zostaną na czas wykonane. A ty myślisz, że szefowie firm analizują ze swoimi pracownikami teksty piosenek? — powiedział z ironią w głosie.

— Ach! — Agnieszka uśmiechnęła się, przymknęła oczy z rozmarzeniem — Tak byłoby w idealnym świecie! Szef, który rozumie swoich pracowników, zna ich na tyle dobrze, że wie, kto jakie ma mocne i słabe strony, stwarza warunki pracy, w których każdy jego pracownik czuje się dobrze, a praca jest jego pasją, wszyscy robią to co lubią, wykorzystują swoje talenty i nie są zmuszani do robienia czegoś, co nie jest zgodne z ich charakterem, wszyscy są szczęśliwi, firma jest ich drugim domem, a dzięki temu błyszczy i rozwija się!

— Utopia! — burknął Adam — Ideały nie istnieją!

— I tutaj, znowu, nie mogę się z tobą zgodzić! — powiedziała Agnieszka z szerokim uśmiechem — Ideały istnieją! Ten wieczór jest idealny! Mój chłopak jest idealny!

Michał cmoknął Agnieszkę w usta.

— Moja dziewczyna jest idealna! — popatrzył na Adama spode łba — Twoja nie?

Magda stanęła nad Adamem i chwyciła się pod boki.

— Moja dziewczyna oczywiście też jest idealna. — przyznał Adam, a Magda nadstawiła policzek do pocałunku.

— No i wyszło, że Agnieszka miała rację! — zaśmiała się Magda — Mówiłam ci Adaś, żebyś z nią nie zadzierał!

Adam podniósł ręce do góry.

— Dobrze, poddaję się! — powiedział — Ale chciałbym jeszcze kiedyś wrócić do tej rozmowy. Przygotuję się na starcie z godnym przeciwnikiem.

— Tak zrób! — powiedział Michał — Poczytaj trochę, przemyśl sobie różne sprawy i daj znać, kiedy będziesz gotowy. Aga, ty jakoś specjalnie nie musisz się przygotowywać?

Agnieszka wzruszyła ramionami.

— Mogę ci jeszcze coś powiedzieć? — Agnieszka zwróciła się bezpośrednio do Adama, a on kiwnął potakująco głową — Korzystaj z czasu, kiedy nie musisz ograniczać rozmów z ludźmi tylko do wydawania poleceń.

Z zaskoczeniem przyjąłem, że Adam odpuścił, popatrzył na nią przenikliwie i zmienił temat. To była chyba pierwsza sytuacja w której widziałem mojego starszego syna wycofującego się i przyjmującego krytyczną uwagę na swój temat bez komentarza.

AGNIESZKA

Po tym, jak miałam okazję poznać osobiście Adama i Magdę, przekonałam się, że nasze rodziny różnią się bardziej, niż myślałam.

— Obawiałam się, że będzie nam trudno złapać kontakt — tłumaczyłam Igorowi po powrocie do domu — bo oni obydwoje są aż pięć lat starsi od nas. Ale myliłam się. Magda jest naprawdę fajna, wesoła, otwarta, typ "przyklejki", lubi robić coś razem, pod rękę, lubi się bawić. Dużo mówiła o sobie, ale bez przechwałek. Czym ona się nie zajmowała, gdzie nie była! Jest obyta i wszechstronnie wykształcona.

— A Adam?

— Adam, znasz go! Jest przebojowy i bardzo pewny siebie! Lubi brylować, próbował mnie przegadać, trochę podpuścić.

— No to trafiła kosa na kamień! — zaśmiał się Igor— Ciebie próbował zagiąć?! Nie wiedział, z kim zadziera! Nikt, w życiu, cię nie przegada!

— Nie wiem, czy nikt, ale jemu się nie udało! — uśmiechnęłam się słabo — Ogólnie było miło, serio, to był fajny wieczór. Pośpiewaliśmy. Wiesz, że tata Michała gra na gitarze?

— To dlaczego mam wrażenie, że jesteś jakaś nieswoja?

Popatrzyłam długo na brata, który ciągle znał mnie i rozumiał jak nikt inny na świecie.

— Bo, wiesz... Oni są inni niż my i teraz mam wątpliwość, czy ja tam pasuję...

— Jak to inni?

— Adam i Magda chcą tylko jednego: osiągnąć sukces, założyć firmę i zarabiać masę kasy. To jest ich cel do osiągnięcia w życiu. Chcą żyć wygodnie, w dostatku i tym sposobem osiągnąć znaczącą pozycję, może nawet jakiś rodzaj władzy. Osiągną, co będą chcieli, bo są zgraną parą, pasują do siebie, uzupełniają się...

— To źle? Nie rozumiem. W czym tkwi problem?

— Nie! Fajnie posłuchać ludzi, którzy mają takie ambicje, plany. Tylko wiesz, odniosłam wrażenie, że oni mają inne niż ja, niż my, postrzeganie świata. Dla nich pieniądze, majątek i taka potrzeba bycia ponad innymi ludźmi, są na pierwszym miejscu. Dotyczy to wszystkich Sądeckich, może nawet mojego Michała też...

Igor słuchał mnie uważnie, ale widziałam, że nie do końca mnie rozumie.

— Widzisz, nam zależy na sobie, na relacjach. Dążymy do szczęśliwego życia, kochamy się, dbamy o siebie nawzajem, wspieramy się. Chcemy, żeby było miło, spokojnie, bezpiecznie, bez zmartwień i kłopotów. Nie zależy nam, nie mamy ani takich ambicji, ani możliwości, żeby się wywyższać. Staramy się być dobrymi ludźmi dla siebie i innych. Sam powiedz, jaki mamy stosunek do pieniędzy, bogactwa, majątku?

— Nie jest źle mieć kasę, Aga. Przecież od dziecka pracujemy, pomagamy w domu, żeby żyło się nam wygodnie.

W moim domu nie brakowało pieniędzy, nigdy nie miałam takiego wrażenia, ale o materialnej stronie życia nie myśleliśmy dużo. Wszyscy mieliśmy przekonanie, że w życiu trzeba pracować i zarabiać na swoje potrzeby, dlatego od najmłodszych lat obydwoje z bratem pomagaliśmy w domu we wszystkim, a od czasów szkół średnich pracowaliśmy zarobkowo w czasie wakacji.

— Ja wiem, ale u nas sprawy finansowe nie są najważniejsze, a u nich tak. Adam może w kółko o tym gadać. Pani Bożena, Michał rozmawiali, dyskutowali z nim i Magdą na ten temat. Pan Krzysztof nie, bo został ze mną, ale pewnie zrobił to z grzeczności. Przez chwilę czułam się wykluczona, jak piąte koło u wozu... Siedziałam z nimi przy ognisku, słuchałam ich rozmów i nic nie miałam do powiedzenia na ten temat, nawet nie pytałam o nic...

— Ojojoj..., skoro ty o nic nie pytałaś, to naprawdę musiałaś czuć się kiepsko! — żartował Igor.

— Mnie to nie śmieszy! — popatrzyłam na brata ponurym wzrokiem — Dla mnie to są tematy mało ciekawe i niezbyt je rozumiem. To zupełnie nie moja bajka, nie moja wrażliwość, nie mój świat! Martwię się, że oni głównie przez pryzmat zamożności patrzą na ludzi. Sądeccy to najbogatsza rodzina, jaką znamy, Magda też pochodzi z zamożnej rodziny, a ja nigdy nie będę mogła się z nimi równać... Tolerują mnie, nawet lubią, ale może w ich oczach ja jestem zbyt zwyczajna, za młoda, za mało przebojowa? Nietrudno się zorientować, że mam inne priorytety, niż pieniądze.

— Nie wiem Aga, na moje oko, to pleciesz głupoty. Ty i Michał pasujecie do siebie. Rzadko się zdarza, żeby ludzie tak się dobrze dobrali, jak wy. Tylko to się liczy!

— Dla nas Igor! Ale czy tak samo to wygląda z perspektywy rodziny Michała?

— A jakie to ma teraz znaczenie? Masz osiemnaście lat, jesteś zakochana, a twój chłopak szaleje za tobą. Ciesz się z tego, żyj chwilą i nie myśl o niczym innym. To jest moja rada! Pamiętaj też, że nikt z jego rodziny nie dał ci powodu, żebyś tak o nich myślała, więc nie rób tego, bo możesz skrzywdzić i siebie i ich.

Wszystko, co mówił Igor, było prawdą, jednak nie mogłam nic poradzić na to, że wątpliwości wkradły się do mojej głowy... Kochałam szaleńczo Michała, czułam, że on też jest zakochany we mnie, ale bałam się, że to może być za mało...

MICHAŁ

Byłem bardzo zadowolony z rodzinnego ogniska. Adam, jak to on, popisywał się i chciał zagiąć Agnieszkę, a ona, nie dość, że mu na to nie pozwoliła, to pokazała klasę i sprawiła, że była górą, musiał przyznać jej rację. Zrobiła na nim wrażenie, aż miło było na to popatrzeć! Nawet ojca to zaskoczyło!

Następnego dnia, w niedzielę, wybraliśmy się z Agnieszką do pobliskiego miasteczka do kina i na spacer, a później siedzieliśmy na ławce w parku. Od czasu ogniska byłem w świetnym humorze!

— Adam i Magda są bardzo zgraną parą — powiedziała do mnie moja dziewczyna —  pasują do siebie.

— Tak jak my — odpowiedziałem i objąłem ją ramieniem.

Nic na to nie odpowiedziała, wyczułem wyraźnie, że coś jest nie tak. Agnieszka była spięta i nieswoja.

— Co jest, Aga? Nie mów, że uważasz, że ktokolwiek może bardziej pasować do siebie niż my dwoje! Przecież my porozumiewamy się nawet bez słów.

— No tak... — mówiła słabym, niepewnym głosem — ale Magda ma takie same ambicje jak Adam, do tego jest pewna siebie, obyta, wykształcona...

— I co? Czujesz się gorsza od niej? — zapytałem rozbawiony.

Śmieszyło mnie to, co powiedziała, bo Magda, mimo że od dziecka była posyłana przez rodziców na lekcje tańca, śpiewu, grania na instrumentach, jazdę konną i Bóg wie co jeszcze, była, w przeciwieństwie do Agnieszki, zwyczajną, przeciętną dziewczyną, jak wiele innych.

— Michał, nie śmiej się ze mnie. Ja nie chcę ciebie blokować, bo może ty też chciałbyś mieć taką dziewczynę jak Magda... My przez przypadek trafiliśmy na siebie, przecież nigdy nie interesowały cię takie zwyczajne dziewczyny jak ja — popatrzyła poważnie, prosto w moje oczy. — Muszę ci to powiedzieć: w razie jakbyś spotkał kogoś takiego bardziej dla ciebie, chcę, żebyś wiedział, że ja to zrozumiem i usunę się... Nie chcę cię hamować.

W jednej chwili zmienił mi się nastrój. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego Magda zasiała u mojej dziewczyny takie wątpliwości. Przecież ona nie miała nawet połowy tego, co miała Agnieszka: poczucia humoru, wdzięku, o urodzie nie mówiąc. Nie była tak inteligentna, elokwentna, ambitna ani nie miała tej naturalnej klasy. Byłem pewien, że wszyscy, nawet Adam, zwłaszcza on, doskonale to widzą.

— Agnieszko! Boże, jakie ty bzdury opowiadasz! Nie przerażaj mnie! Ty ani trochę nie jesteś zwyczajna, naprawdę nie wiesz tego?! Jesteś jedyna, najlepsza ze wszystkich! Na całym świecie nie ma nikogo "bardziej"! O jakim hamowaniu ty mówisz? Dopiero teraz, gdy jesteś ze mną, wiem, kim jestem i mam wrażenie, że mogę wszystko! — popatrzyłem na nią z troską — Nie rozumiem! Czym ty się martwisz?

— Adam i Magda mają wspólny cel. — powiedziała z ociąganiem — Własny biznes, pieniądze, status, władza, i tak dalej... to wszystko dla nich dużo znaczy. Ty to rozumiesz, twoi rodzice to rozumieją, a ja nie..., nawet nie umiem o tym rozmawiać. To nie jest moja bajka Michał... Pieniądze, prestiż... Dla mnie nie to jest najważniejsze w życiu...

— Wiem o tym. I co z tego?

— Pomyślałam, że dla ciebie mogę być niewystarczająca... — powiedziała cicho, słabym głosem.

— Agnieszko — byłem zaszokowany jej słowami — ze wszystkiego, co jest na całym, calutkim świecie, ja potrzebuję tylko ciebie! Wszystko inne, bez ciebie, jest dla mnie niewystarczające! Jak możesz mówić coś podobnego?! O co chodzi?

— Gdybyś miał dziewczynę z bogatego domu... - zaczęła mówić, ale przerwałem jej w pół słowa.

— ... Nawet nie chcę tego słuchać! — przytuliłem ją mocno do siebie — Nie wracajmy już nigdy do tego tematu.

Nie zamierzałem rozmawiać o różnicach między naszymi rodzinami, bo dla mnie nie miało to najmniejszego znaczenia. Nie rozumiałem jej niedorzecznych obaw, że mógłbym mieć dziewczynę bardziej pasującą do mnie, niż ona!

Tak czy inaczej, po naszej rozmowie, temat różnić przestał istnieć i nie miał żadnego wpływu na naszą relację. A każdy kolejny dzień, jaki spędzaliśmy razem, był kompletny, idealny!

AGNIESZKA

Kochałam moją rodzinę najbardziej na świecie, byłam z niej dumna i sama też dokładnie taką chciałam mieć w przyszłości, ale nic nie mogłam poradzić na to, że zaczęłam odczuwać różnicę, jaka jest między mną a Michałem.

Po Michale widać było, że pochodzi z bogatej rodziny, widać to było w jego zachowaniu, wyglądzie, sposobie bycia. Lubił zapraszać mnie w różne miejsca, zabierał mnie na wycieczki. Kupował bilety, wypożyczał sprzęt pozwalający fajnie spędzić czas. Nie chciał nawet słyszeć o tym, żebym czasami to ja zapłaciła rachunek. Sama propozycja wydawała mu się niedorzeczna i śmieszna, nawet do końca jej nie rozumiał. Pieniądze były dla Michała czymś tak naturalnym jak dla mnie powietrze. Po prostu je miał i swobodnie wydawał. Nigdy nie patrzył na ceny, nie zastanawiał się czy coś jest drogie, czy tanie. Nie znał słowa "oszczędność", ani "umiar". On tego nie widział, zachowywał się po swojemu, tak jak został tego nauczony i wychowany, na swój sposób zwyczajnie. Ale jego zwyczajność była bardzo różna od mojej zwyczajności...

Często proponowałam długie wyjścia w plener, na długie wędrówki z plecakami, na które zabierałam kanapki, owoce. Instynktownie dążyłam do równowagi w naszym związku, chciałam, żeby ode mnie też zależało coś, co robimy razem, jak spędzamy czas.

Każdą chwilę spędzoną razem z moim chłopakiem, który był mój teraz, ale nie wiadomo na jak długo, chciałam przeżyć na maksa, tak, jakby to miała być nasza ostatnia wspólna chwila. Mimo rozmowy z Michałem i wcześniejszej z Igorem, w tyle mojej głowy pojawiła się myśl, że być może mam Michała tylko teraz, na krótką chwilę...

--------------------------------------------------------------------

* Stare Dobre Małżeństwo "Nie brookiński most" 

Link do piosenki: https://youtu.be/YTlvJ7WEwkE?feature=shared 

tekst: 

Rozdzierający Jak tygrysa pazur
Antylopy plecy
Jest smutek człowieczy
Nie brookliński most
Ale przemienić
W jasny, nowy dzień
Najsmutniejszą noc
To jest dopiero coś
Przerażający
Jak ozdoba świata
Co w malignie bredzi
Jest obłęd człowieczy
Nie brookliński most
Lecz na drugą stronę
Głową przebić się
Przez obłędu los
To jest dopiero coś
Będziemy smucić się starannie
Będziemy szaleć nienagannie
Będziemy naprzód niesłychanie
Ku polanie


** Stare Dobre Małżeństwo "Gloria"

link do piosenki: https://youtu.be/_KxPMhL3Ijw?feature=shared

tekst: 

Chwała najsampierw komu
Komu gloria na wysokościach
Chwała najsampierw tobie
Trawo przychylna każdemu
Kraino na dół od Edenu
Gloria Gloria
Chwała tobie słońce
Odyńcu ty samotny
Co wstajesz rano z trzęsawisk nocnych
I w górę bieżysz w niebo sam się wzbijasz
I chmury czarne białym kłem przebijasz
I to wszystko bezkrwawobrawo brawo
I to wszystko złociście i nikogo nie boli
Gloria Gloria in excelsis soli
Z słońcem pochwalonym teraz pędźmy razem
Na nim na odyńcu galopujmy dalej
Chwała tobie wietrze
Wieczny ty młodziku
Sieroto świata ulubieńcze losu
Od złego ratuj i kąkoli w zbożu
Łagodnie kołysz tych co są na morzu
Gloria Gloria in excelsis eoli
Z wiatrem pochwalonym teraz pędźmy społem
Na nim na koniku galopujmy polem
Chwała wam ptaszki śpiewające
Chwała wam ryby pluskające
Chwała wam zające na łące
Zakochane w biedronce
Chwała wam zimy wiosny lata i jesienie
Chwała temu co bez gniewu idzie
Poprzez śniegi deszcze blaski oraz cienie
W piersi pod koszulącałe jego mienie
Gloria Gloria

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro