35. Czym jest rozpacz?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Styczeń 94

MICHAŁ

Pierwszych dni u Adama praktycznie nie pamiętam. Byłem w szoku, byłem załamany i pod wpływem dużej ilości środków przeciwbólowych. Wszystko, co działo się obok mnie, odbierałem tak, jakbym widział i słyszał to spod wody. Wiem, że Adam z Magdą robili, co mogli, żeby uratować moją twarz. Chcieli zabrać mnie do lekarza, a kiedy odmówiłem wyjścia z domu, przyprowadzili do domu kogoś, kto chyba naprostował mi złamany nos. Kazali mi łykać jakieś tabletki, zmieniali opatrunki.

Nie pamiętam wiele z tego czasu, jadłem co mi dali, wstawałem z łóżka tylko do łazienki, z nikim nie rozmawiałem.

Później świat zaczął do mnie docierać, a wraz z tym, dokładnie, słowo po słowie, przypomniało mi się wszystko, co się stało, co powiedziałem Agnieszce! Przypomniało mi się też, jak Darek opowiadał o całym zajściu ojcu, wiedziałem, że tę relację zna już cała wieś. A z tej relacji wynika, że ja miałem zamiar uderzyć Agnieszkę, ale Igor do tego nie dopuścił. Nie wiem, dlaczego Darek tak powiedział, to nie była prawda! Uświadomiłem sobie, jak wygląda moja sytuacja. Wtedy znowu wpadłem pod wodę i przestałem odbierać bodźce ze świata, ale tym razem nie mogłem również oddychać. Gardło miałem zaciśnięte. Nie lubię wielkich słów, ale wtedy przekonałem się, co oznacza słowo rozpacz.

Myślałem o Agnieszce, próbowałem domyślić się, jak ona przeżywa to wszystko, co robi, jak funkcjonuje. Co z jej studniówką, tak bardzo cieszyła się na nią... Co ona teraz myśli o mnie, o całej tej sytuacji? Ona była taka delikatna, krucha! To, co jej powiedziałem, musiało bardzo ją zaboleć! Na pewno cierpi i płacze. Nie tak dawno mówiła mi, że zdjąłem z niej wszystkie ochronne warstwy... Złamałem jej serce, a przy okazji moje rozsypało się proch! Myślałem o Agnieszce, tęskniłem za nią, a te myśli były dla mnie torturą.

Adam wiedział, co się stało. Nie wiem, kto mu powiedział, pewnie ojciec, albo mama. Zresztą on zawsze musiał wiedzieć wszystko, nie zdziwiłbym się jakby był na wsi w tej sprawie. Tak naprawdę, to on mnie uratował. Od słowa do słowa zachęcał mnie do rozmowy, aż w końcu wyrzuciłem z siebie wszystko. Opowiedziałem mu, z wieloma szczegółami, wszystko o tym, jak wielkie uczucie łączyło mnie z Agnieszką i jak bardzo mi jej teraz brakuje. Tylko jemu powiedziałem, co stało się ze mną tamtego dnia, gdy zobaczyłem ją w samochodzie z Darkiem.

— Właśnie tego nie rozumiem. Serio bałeś się, że Darek jest w stanie odbić ci dziewczynę?! I to w cztery dni?! Ty naprawdę głupi jesteś! — mówił Adam — Gdybym jej nie znał... To pewna siebie laska, w ogóle niepodatna na wpływy. Przecież ona świata poza tobą nie widziała!

— Ja nigdy nie rozumiem, co się wtedy ze mną stało. Byłem jej pewien, tak jak siebie! — próbowałem tłumaczyć bratu i sobie — To było coś innego. Jak ją zobaczyłem w samochodzie z innym facetem, to zrozumiałem, że ona jest dla mnie wszystkim, tak jakby cały mój świat zależał od niej i od tego co ona zrobi. Chyba chciałem trochę uwolnić się spod jej wpływu.

— Ty sam nie wiesz, czego chcesz! Najpierw mówisz, jaki to byłeś szczęśliwy z powodu tej wielkiej miłości, a potem chcesz się od niej uwolnić. Zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko! A nawet, jeśli chciałeś się trochę uwolnić, to trzeba było to zrobić z głową! Nie palić za sobą wszystkich mostów.

— Straciłem całkowicie panowanie nad sobą.

— Niestety nie całkowicie. Całkiem logicznie mówiłeś, same głupoty, wszystko, co ci przyszło do głowy, żeby tylko ją na maxa zmiażdżyć, ale to wszystko ułożyło się w logiczną całość. To wyszło z twoich ust. Kto będzie analizował, co z tego było prawdziwe, a co nie? Agnieszka to słyszała, Igor to słyszał. Darek miał swoje pięć minut, ze szczegółami zdał relację każdemu o całym zajściu, cytował twoje słowa. Teraz ta historia żyje swoim życiem i to jest temat numer jeden w każdym domu na wsi.

Dużo rozmawialiśmy i on nie mydlił mi oczu. Twierdził, że prawdopodobnie straciłem ją na zawsze, ale nie powinienem myśleć teraz o sobie, powinienem wziąć wszystko na klatę, zachować się jak facet, przeprosić ją, odwrócić te złe słowa, bo one ciągle ją niszczą. Mówił, że powinienem też przeprosić rodziców, bo ich też zmieszałem z błotem.

— Cała rodzina ucierpiała, a najbardziej rodzice. Postawiłeś ich w roli bezwzględnych, wyrachowanych drani, którzy niszczą uczucie syna, zmuszają go do porzucenia dziewczyny, bo jest za biedna! — Adam skrzywił się z niesmakiem — Zapewniłeś ludziom kurewsko dobrą, prostą, darmową rozrywkę!

— Skąd wiesz, że tak się mówi?

— Michał, pierwsza zasada sukcesu, czy to w sprawach prywatnych, czy w interesach, brzmi: dobre rozeznanie sytuacji. Już ci to mówiłem, ale nigdy nie chciałeś mnie słuchać. Zanim choćby ruszysz palcem w jakiejkolwiek sprawie, wcześniej zrób dobre rozpoznanie sytuacji. — mówił Adam — Pojechałem na wieś i pogadałem, z kim trzeba.

— Z Igorem też?

— Igor kazał mi spierdalać. Nie spodziewałem się niczego innego, ale co mi szkodziło spróbować?

— Co chciałeś mu powiedzieć?

— Że jesteś debilem! — odpowiedział zniecierpliwiony — Bo jesteś! Trafiła ci się taka dziewczyna i tak koncertowo to spierdoliłeś!

Adam nie krył, co myśli o całej tej sytuacji. Był na mnie zły, było mu żal Agnieszki. Wiedziałem jednak, że zrobi wszystko, żeby jakoś pomóc mi się podnieść.

— I co ustaliłeś po tym rozpoznaniu sytuacji? — zapytałem po chwili.

— Jesteś bracie w czarnej dupie! A my wszyscy, cała rodzina, razem z tobą. Wiesz, że nawet ciotka Magdy pytała ją, czy z mojej strony nie obawia się rękoczynów?

— Adam, ja nigdy nie podniósłbym ręki na dziewczynę! Na nikogo! — zapewniałem.

— Ja to wiem. Gdybyś kiedyś uderzył swoją kobietę, to nie byłbyś już moim bratem. Chcę, tylko żebyś wiedział, z czym się zmierzysz, jak już w końcu wrócisz na wieś.

— Ojciec nie pozwolił mi wracać.

— Dziwisz mu się? Wciągnąłeś go w swój związek, chciałeś, żeby poznał blisko twoją Agnieszkę, no to ją poznał, a jak poznał, to polubił, więcej, zależało mu na was i nadal zależy mu na niej, bo ona jest w jego typie, tak samo jak w twoim i moim i każdego faceta, który ma równo pod sufitem. To dziewczyna z górnej półki i to w każdym temacie. Niewiele jest takich. Jak miał się zachować? Wkurwiłeś go na maxa! Ale spokojnie. Dajmy mu jeszcze trochę czasu.

Adam zadziwił mnie. Często, w domu, popisywał się, albo pajacował i zachowywał się jak głupek i często tak go traktowałem, ale teraz sprawdził się, pomógł mi się podnieść i przywrócił mnie światu.

KRZYSZTOF

Michał przyjechał do domu po trzech tygodniach pobytu w mieście. Adam przywiózł go i wstąpił do domu, żeby pogadać. Michał wyglądał jak wrak człowieka, ledwo go poznaliśmy. Pod oczami ciągle miał ślady po siniakach. Bożena wpadła w szał i natychmiast naskoczyła na Adama.

— Dlaczego nie powiedziałeś nic, w jakim on jest stanie?! — krzyczała.

— Nic nie jadł, nie spał, zadręczał się całymi dniami, to jak ma wyglądać? Jedno co dobre to dużo i na poważnie pogadaliśmy. Będzie dobrze, nie martw się. Swoje narozrabiał, to teraz musi odchorować, ale nic mu nie będzie. Zresztą tu nie o niego chodzi. Prawdziwą krzywdę zrobił Agnieszce, jej mi jest bardziej szkoda, lubiłem tę Młodą — zapewniał Adam.

Wieczorem starszy syn pojechał do siebie, a Michał usiadł z nami przy stole. Był rzeczowy i opanowany, te cechy ma po mnie, chociaż tak żałośnie przygnębiony, że zrobiło mi się go przez chwilę żal.

— Na początku muszę was przeprosić. Przez moją bezdenną głupotę i ten żałosny wybryk wam też się dostało. Wyobrażam sobie, co ludzie o was opowiadają. Wstyd mi za to. Wszystko wyjaśnię i wezmę na siebie, ale to trochę potrwa. Nie zdziwię się, jeśli nie będziecie chcieli mnie widzieć, mogę się wyprowadzić do Adama, albo co tam chcecie...

— Daj spokój synu...

— Kocham Agnieszkę. Tak bardzo mi jej brakuje, że to aż boli. Wy też ją polubiliście, zresztą ją wszyscy zawsze lubili. Gdy pomyślę, że ona przeze mnie płakała, co przeszła, to mam ochotę strzelić sobie w łeb. Nie zasłużyła na to. Nie zrobiła, nie powiedziała niczego przeciwko mnie. To ja wymyśliłem sobie, że pod moją nieobecność ona pozwalała się uwodzić temu debilowi Darkowi, który łazi za nią od dawna. Nie wiem, co się stało. Wyobraziłem sobie jakieś głupoty. Zazdrość mnie zaślepiła, strach, że ją stracę i moje życie się zawali, wybuchłem najgorszym szambem i nie dało się tego zatrzymać. Może ja mam coś nie tak w tym durnym łbie? — Michał przestał mówić na dłuższą chwilę, żadne z nas też się nie odezwało — Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ją odzyskać, a przynajmniej wytłumaczyć, przeprosić!

— Jak mogłeś, Michał! — nie mogłem ukryć oburzenia —  Bardzo się na tobie zawiodłem! Nie tak cię wychowaliśmy! Jak mogłeś tak potraktować swoją dziewczynę, powiedzieć te wszystkie haniebne słowa! Skąd ci one w ogóle przyszły do głowy?! Pokazałeś drugą twarz, twarz złego człowieka. Ona ci ufała, była z tobą blisko, a ty to wydrwiłeś, oczerniłeś ją przed ludźmi, zdeptałeś wszystko, co ona ci dała, co was łączyło! Brak mi słów! To delikatna, młodziutka dziewczyna, byłeś jej pierwszym chłopakiem, a ty przejechałeś się po niej jak walcem. Nie wiadomo, jak to się na niej odbije. Nie wiesz co to szacunek, zwykła ludzka przyzwoitość? Skąd w tobie tyle chamstwa i prostactwa?! Zniszczyłeś dobre imię naszej rodziny. Powiedz mi, jakim prawem wypowiadałeś się w naszym imieniu, mówiąc coś dokładnie przeciwnego do tego, czego przez całe życie cię uczyliśmy?! Jak mogłeś jej powiedzieć, że jest dla ciebie i dla nas bezwartościowa, bo jest za biedna?! Krew mnie zalewa, gdy o tym myślę! I najważniejsze. Jaki facet podnosi rękę na kobietę?! Kim ty jesteś, że podniosłeś rękę zaciśniętą w pięść i chciałeś uderzyć słabszą dziewczynę! Okazuje się, że nie znam własnego syna! Skompromitowałeś siebie, nas, całą rodzinę! Myślisz, że powiem "przepraszam" i będzie po sprawie? Ta sprawa latami będzie się ciągnęła za nami, a przede wszystkim za tobą!

Michał spuścił głowę. Drgały mu mięśnie na twarzy.

— Wiem to wszystko tato — powiedział cicho, słabym głosem — ale co mogę teraz zrobić? Znasz sposób, żeby cofnąć czas? Ja nie znam i jedyne czego chcę teraz, to przynajmniej częściowo naprawić co będę mógł! Co więcej mogę zrobić, powiedz mi! Na początek spróbuje przeprosić, uratować co się da. I musicie mi uwierzyć, ale ja nie zamierzałem jej wtedy uderzyć, chociaż wiem, że tak to mogło wyglądać. Nigdy bym tego nie zrobił. Przysięgam, że mówię prawdę!

Czekałem na te słowa. W jednej chwili poczułem ulgę. Wierzyłem mu, wiedziałem, że mówi, jak było. Oddalił się największy koszmar moich ostatnich dni, że wychowaliśmy we własnym domu damskiego boksera.

— Nie będzie łatwo, Michał, bardzo ją zraniłeś, ludzie są przeciwko tobie, jej rodzina jest przeciwko, taka jest prawda... — powiedziała ze smutkiem żona.

— Jedno jest pewne, jeżeli jest na świecie dziewczyna, która potrafi wybaczyć coś takiego, to jest nią Agnieszka — dodał Michał, a ja znowu poczułem tęsknotę za tą dziewczyną. Żadne słowo więcej nie przeszłoby przez moje zaciśnięte gardło.

Marzec 94

AGNIESZKA

Mijały dni i tygodnie, a ja całą swoją energię i czas poświęcałam na naukę. Chciałam jak najlepiej przygotować się do matury, zdać ją i wyjechać z mojej wsi. Ciągle nie czułam się tutaj dobrze.

Miałam wrażenie, że cały mój świat zniknął.

Z domu wychodziłam tylko po to, żeby pojechać do szkoły. Nie chodziłam do sklepu, na wiejskie potańcówki, nawet do kościoła. Z nikim się nie spotykałam, wytłumaczeniem zawsze była nauka. W szkole czułam się już dobrze, ale u siebie, na wsi wcale nie... Przypuszczałam, że wieś huczy od plotek, znałam dobrze tutejsze realia, ludzie mówili ze sobą o tym co się działo na wsi, zawsze tak było. Tym razem sprawa dotyczyła rodziny Sądeckich, więc pewnie elektryzuje wszystkich. Nie byłam ciekawa plotek i na szczęście nikt mi ich nie przekazywał. Cała rodzina chroniła mnie i izolowała. Nadal nie mogłam się otrząsnąć po tym wszystkim, nie odzyskałam dawnej pewności siebie, ani tym bardziej optymistycznego podejścia do świata. Nie miałam ochoty na zabawę, żarty, wygłupy. Byłam zgaszona, smutna i poważna. Złe słowa, jakie usłyszałam od Michała, wracały do mnie w najmniej spodziewanych momentach i nie umiałam sobie z tym poradzić. Zdarzało mi się płakać w poduszkę, a w piersiach czułam nieprzyjemny ciężar.

Igor cały czas był ze mną. Był czujny i uważny, obserwował mnie, chciał wiedzieć, w jakiej jestem formie. Zawsze umiał wszystko ze mnie wyciągnąć, ufałam mu, więc podzieliłam się z nim wszystkimi myślami, jakie były w mojej głowie. Opowiedziałam mu, jak bardzo boli strata, odrzucenie, niesprawiedliwość, niemoc, krzywda, a mój brat razem ze mną cierpiał.

— To takie proste braciszku, banalne, że aż śmieszne! Oni są bogaci, a ja nie jestem! Nawet mnie polubili, było sympatycznie i miło, ale do czasu! Zaczęło się robić zbyt poważnie i dlatego trzeba było to skończyć. Raz, a dobrze! Jednym mocnym cięciem! Przecież ludzie rozstają się, to nic wielkiego. Pomyśleli, że jestem młoda, ładna, znajdę sobie innego chłopaka.

— Aga, nie nakręcaj się. Co ci to da? — tłumaczył mi brat.

— Próbuję zrozumieć, Igor! W którym momencie popełniłam błąd?

— W żadnym! Ty zawsze byłaś w porządku. Byłaś szczera. Niczego nie możesz sobie zarzucić.

— Nie masz racji Igor. Wiesz co jest moją największą słabością? Za bardzo się staram. Mam w głowie taką popieprzoną wizję Agnieszki idealnej: ślicznej, milutkiej, mądrej i zabawnej. Oto ja! Idealna córka, siostra i dziewczyna! Śpiewam, tańczę, recytuję! Myślisz, że to mi wystarczy? Skąd! Ja jeszcze piekę ciasta, dyskutuję o literaturze i jak nikt inny znam każdy przydrożny badyl. I tak jest kurwa mać ze wszystkim. Seks? Ciuchy? Znasz inną dziewczynę, która ubiera się wyłącznie w sukienki? Tylko twoja osobista siostra Igorku, zawsze musi być idealna we wszystkim! Skąd i po kim ja to mam, że po pierwsze chcę być doskonała, a po drugie osiągam to co sobie wymyślę?

— I to niby jest ta słabość? 

— Tak! Dlaczego mój związek z Michałem musiał być idealny? Wszystkie dziewczyny czasami się kłócą ze swoimi chłopakami, mają pretensje o nic, obrażają się i dąsają. Tak zachowują się normalne dziewczyny, a ja niestety nie jestem normalna. 

—Pieprzysz jak potłuczona, siostra! Nie zachowuj się jak typowa ofiara, która szuka winy w sobie. Olej gościa, pokaż mu fucka. Nie oglądaj się na niego. Niech spierdala w podskokach do swojego jabłkowego pałacyku. Krzyżyk na drogę. 

Igor miał rację. Ze wszystkich sił starałam się nie myśleć o Michale i jego rodzinie. Raz mi się to udawało, a innym razem nie, ale powoli nauczyłam się funkcjonować w ten sposób. Przyszedł jednak czas, który zburzył mój kruchy spokój, bo Michał zaczął szukać kontaktu ze mną.

Jednego dnia, po szkole, odwiedziła mnie Iwona, moja koleżanka i sąsiadka.

— Aga, ja nie wiedziałam, co zrobić, czy przychodzić tutaj do ciebie, czy nie — mówiła — ale sama zdecyduj. Był u mnie Michał. Prosił, żebym przekazała ci wiadomość od niego — podała mi zamkniętą kopertę.

Wzięłam ją do rąk i bez otwierania podarłam na drobny mak.

— Nie będę czytała żadnych wiadomości od niego! Nie mam zamiaru też z nim rozmawiać. Ani teraz, ani kiedyś! Gdybym mogła decydować, to nie chciałabym już nigdy zobaczyć go na oczy! Możesz mu to powtórzyć, jeśli go zobaczysz.

Po wyjściu Iwony poczułam, jak z trudem odzyskana przeze mnie równowaga, wali się z hukiem ponownie. Dotarło do mnie, że on próbuje się ze mną skontaktować i na pewno nie odpuści po pierwszej, nieudanej próbie. Przypuszczałam, że nie odważy się przyjechać tutaj, do mojego domu i to właśnie w domu czułam się najbezpieczniej.

KRZYSZTOF

Michał próbował dotrzeć do Agnieszki, jeździł w miejsca, w których spodziewał się ją spotkać, ale nie było jej nigdzie. Jej rodzina nie przychodziła już jak zwykle do kościoła, do szkoły zawsze ktoś ja odwoził i odbierał, albo mieszkała u swojej kuzynki w miasteczku. Mijały dni, a Michałowi nie udało się jej zobaczyć choćby z daleka.

Dowiedzieliśmy się, że Agnieszka była jednak na studniówce. Jej znajomi z klasy zaciągnęli ja tam niemal siłą. Towarzyszył jej kolega z klasy, który nie zamierzał brać udziału w imprezie, ale na jej prośbę zmienił zdanie. "Szczęściarz"! - myślałem o nim...

Z trudem, przez łzy, udało jej się wygłosić swoją mowę na rozpoczęcie balu, którą spontanicznie zmodyfikowała. Jej przyjaciele ze szkoły stanęli na wysokości zadania i zadbali, żeby bal, mimo wszystko był dla niej udany. Wszyscy, nieważne, czy znali Michała, czy nie, uznali, że jest on największym idiotą i frajerem w okolicy. Na koniec została niemal jednogłośnie wybrana królową balu.

— Agnieszka jest niesamowita! — opowiadała Bożenie jej koleżanka, nauczycielka, która była na studniówce. — Jak feniks wstała z popiołów i została królową!

Przyjąłem z ulgą, że jednak była na studniówce, na której jej tak zależało, ale też wielkim żalem, że ten idiota i frajer to mój własny syn...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro