Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Głęboko w trzewiach starej góry mieściła się jaskinia. Jej podłoże i sklepienie było pozbawione stalaktytów czy stalagmitów, ale wprawne oko mogłoby dostrzec ślady w miejscach, gdzie usunięto nacieki skalne. W ścianach wydrążono płytkie nisze, w których płonął wieczny ogień. Białe płomienie łagodnie oświetlały grotę, w której nigdy nie zagościły promienie słońca.

Z tylnej części jaskini wyrastała półka skalna. Jej powierzchnia była dość duża, by zmieściły się na niej cztery Twardołuski Ogniste. Każdy skrawek kamiennego podwyższenia zakrywały zwierzęce skóry. Leżał na nich czarny smok.

Nie ma słowa, które mogłoby określić czerń tych łusek. Ropa przy nich wydawała się być odcieniem szarości. Porównanie ich barwy do najciemniejszej nocy byłoby jak przyrównanie królewskiego miecza do drewnianego nożyka.

Jednak poza nietypowym kolorem, smok nie wyróżniał się wśród pozostałych pobratymców: nie był ani duży, ani mały. Na jego trójkątnym łbie para prostych, trochę jaśniejszych od łusek, rogów osłaniała zamknięte ślepia. Pozbawiony kolców grzbiet i gładkie łuski nadawały mu niegroźny wygląd.

Gad leżał w bezruchu, opierając potężne skrzydła o futra niedźwiedzi i wilków. Jego haczykowate szpony, tej samej barwy co rogi i błony skrzydeł, spoczywały na skórach rosomaków. 

Mimo zamkniętych oczu, smok nie spał. Trzymał głowę wysoko uniesioną, a myślami był daleko poza górskim łańcuchem. Powoli dopracowywał szczegóły swojego wspaniałego planu.

- Vasiter.

Czarny Koszmar nagle otworzył ślepia białe jak łuski Jego braci.

Jednak zamiast ujrzeć wnętrze swojego legowiska, zobaczył leśną polanę o kształcie koła. Przy jej południowym krańcu leżał kanciasty głaz. W centrum łąki płonęło ognisko, przy którym siedział młody szatyn i błękitnooki Chciwiec Niezniszczalny.

Władca smoków przyglądał się nietypowej parze, zbierając informacje. Szybko określił, gdzie dokładnie się znajdują, a obserwując śpiącego chłopaka i ponurego Chciwca, łatwo określił cel ich podróży.

Wreszcie On zamknął oczy, a kiedy znów je otworzył, z powrotem zobaczył wnętrze swojej jaskini.

Trzeba działać szybko pomyślał, po czym zaskoczył ze skalnej półki. Jego pazury uderzyły w kamienne podłoże, gdy Czarny Koszmar uśmiechnął się złowrogo.

To będzie zabawne.








------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W Podziękowania, informacje itp. napisałam, że powstanie jeszcze coś w uniwersum Jak zabić smoka, czyli np. leksykon smoków lub one-shot o Aestasie...






Dobra, przyznaję się.






Jest jakieś... 82% szans, że....






Będzie 2. część.




WIĘCEJ NIE POWIEM!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro