2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marcela

Nowi znajomi, nowy dom, nowe osiedle, nowa szkoła, nowe miasto, całkowicie obcy kraj. Tylko rodzina ta sama.

Nowa praca ojca spowodowała obrót naszego życia o sto osiemdziesiąt stopni. Musiałam nauczyć się całkowicie innego języka. Pomimo że język ten jest ojczysty naszego ojca to nadal ciężko mi nim mówił.

Brazylia to mój dom. Portugalski to język którego uczyłam się od urodzenia, ale musiałam to zmienić. Jedyny plus tej sytuacji to mój starszy brat. A właściwie syn wuja który zmarł. Moi rodzice się nim zajęli po śmierci wuja i ciotki. Byłam wtedy mała miałam trzy lata kiedy pojawił się Pedro.

Pedro zna włoski i to on mnie go uczył od momentu gdy dowiedzieliśmy się o przeprowadzce. To dzięki niemu mogłam płynnie zapytać się o klasę. Bo stwierdził że nie mam zaparcia by to zrobić.

– Marcela Souza? Widzę że ktoś nowy w klasie.

„Nowa" ponieważ wszyscy zbają się od lat. Każdy brud i każda porażka może szybko wyjść na jaw. Tylko dlatego boje się zmian. Nowe osoby się już znają tylko ty nie znasz nikogo.

– Jestem. Przedstawić się? – zapytałam na co nauczycielka twierdząco przytaknęła. – Więc jestem Marcela i pochodzę z Brazylii. Mój ojciec pochodzi z Bolonii, także po części jestem Włoszką. Lubię czytać książki i śpiewać. Mam nadzieję że klasa mnie zaakceptuje.

Po tym wszystko poszło szybko. Nauczycielka opowiedziała o ocenianiu i innych potrzebnych rzeczach które ledwo rozumiałam. Znam angielski i ojczysty język. Dogadam się po hiszpańsku, ale po włosku mało rozumiem pomimo półrocznej nauki.

– Dobrze młodzieży zapraszam na przerwę.

Wyszłam jak najszybciej tylko po to aby odnaleźć Pedro. Pomyślałam że jest przy klasie geograficznej więc tam też się udałam.

– O patrzcie pierwszak podchodzi do starszych. – powiedział jakiś chłopak.

Uważaj żeby ci zęby nie wypadły. – odpowiedziałam w ojczystym dla siebie języku.

– Marcela! – jęknął mój brat. – Rozumiem że nie chcesz tu być, ale nie obrażaj najstarszych klas.

– Pedro będę robić co mi się podoba. Może rodzice odeślą mnie do domu.

Brat tylko przewrócił oczami po czym objął mnie ręką i zaprowadził do grupki osób gdzie na czele stali chłopacy których pytałam o klasę. Świetnie.

– Cześć jestem Caroline. – powiedziała jedna dziewczyna po angielsku.

– Miło mi. Mãrcela. – odpowiedziałam moim imieniem z moim akcentem na co się uśmiechnęła. – Bardzo bym chciała się poznać, ale jestem nieogarnięta i idę szukać sali lekcyjnej. Pogadamy później Pedrõ.

Oddaliłam się czując na sobie spojrzenie innych. Cóż będę musiała się przyzwyczaić jako jedyna mam ciemną karnację. Może nie jestem brązowa, bardzo opalona mulatka. Tak siebie opiszę.


Jezuuu jak Lekarz Wojskowy pisze i słowa się nabijają tak w tej serii zawsze mam problemy i nie umiem pisać długich rozdziałów

Miłej niedzieli

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro