1 - Kim ja jestem?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Przepraszam za błędy, jeśli są, ale nie chce mi sie sprawdzać)
Ciemność. Wszędzie ciemność. Nie było czuć nic. Kompletnie nic. Pustka. Zupełnie tak, jakby nie istniało NIC. Zero. 
A jednak po pewnym czasie, nie wiem czy mineły minuty, godziny, dni, miesiące czy lata. Po prostu po jakimś czasi usłyszałem dźwięk. Nie mogłem go rozpoznać. Jakieś układanie, szuranie, ktoś stuka? Coś mi świta....brzmi jak....jak narzędzia? No oczywiście! Młotek, śrubokręt, wiertarka......i wiele inncyh, które rozpoznaje, ale nie pamiętam. 
- Zadziała? - usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny. 

- Daj mu czas - kobiecy głos - Skończyłam go wczoraj, dzisiaj pierwszy raz włączam.
- To powinien zadziałać! - mężczyzny był troche zderwowany.
- Nic nigdy nie zadziała w 100% za pierwszym razem. Zaczekajmy - kobieta nadal była spokojna i chyba wiedziała o czym mówi.
Po chwili ktoś coś odłożył. Przybliżył się do mnie i dotknął mnie. 
Ciemność znów zapanowała...



-   -   -   -    -    -    -   -



Znów ten dźwięk narzędzi. Znów go słysze. 

Czy oni mnie włączyli, jak to ostatnio było określone? 
Po chwili byłem w stanie otworzyć oczy. Byłem w jakiejś pracowni. Bardzo ładnie urządzonej pracowni, jeśli mam przyznać. Usiadłem na stole podobnym czymś, na którym leżałem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, jednak nikogo nie było. Niespodziewanie jednak jedne z drzwi się otowrzyły i do pomieszczenia weszła kobieta. Miała kilka drobnych zmarszczek, a oprócz tego blond włosy uwiązane w kitke, brązowe oczy, mały nos na którym mieściły się czarne okulary i małe różowe usta. Ubrana była w błękitny sweter, czarne spodnie i biały fartuch, taki jak mają jacyś naukowcy lub lekarze. Spojrzała w moją strone. Widocznie ją zaskoczyłem. 
- Jak się czujesz? - zapytała podchodząc do mnie.
Nie wiedziałem jak jej odpowiedzieć. Jak ja się czuje? W ogóle skąd mam poznać jakie uczucie jest we mnie? Patrzyłem na nią zdezorientowany, nie mogąc wydusić żadnego słowa. Musiała to zauważyć.
- Nie pamiętasz jak się mówi? - zapytała. 
Pokręciłem lekko głową. Uśmiechneła się lekko.
- Pomyśl o tym, co chcesz powiedzieć i po prostu wypowiedz to na głos. Używając przy tym strun głosowych - tłumaczyła.
Dobrze, więc co ja chce pwoiedzieć? Może zapytam, co ja tu robie? Dobra, skup się. 
Otworzyłem usta, ale nie wydusiłem słowa. Nie wiem dlaczego. Kobieta patrzyła na mnie rozbawiona i się cicho zaśmiała.
- To nie jest śmieszne - wydusiłem. 
Spojrzała na mnie. Czy ja to na serio powiedziałem? Mój głos, jest taki....taki dziwny, metaliczny. Jakbym był...robotem? Spojrzałem na swoje ręce. Były szare...nie, one były jakby srebne. O co tutaj chodzi?

- Ja...jestem robotem? - zapytałem.
- Nie... - oznajmiła - Nie jesteś robotem. Roboty są dziwne, nie odzywają się, nie umią za dobrze myśleć....widzisz jesteś nin...znaczy androidem.
- Co to android? - zapytałem.
- Co taki jakby człowiek, tylko zrobiony z metalu lub innego twórca, takiego jak na przykład tytan. Ty jesteś tytanowy.  
Wtedy w mojej głowie włączył się internet. 

Czyli to tak działa...
- Gdzie ja jestem? - zadałem pierwsze pytanie, które mi wpadło do głowy, gdy nie mogłem znaleźć mojej lokalizacji. 
- W mojej pracowni, w dalekiej wiosce - powiedziała tajemniczo.
- Co ja tu robie? - kolejne pytanie.
- Musiałam cię odbudować, po tym jak... - zatrzymała się i odkaszlneła - Po wypadku, jaki miałeś.
- Co to był za wypadek? - byłem zaciekawiony.
- Nie będziemy o tym narazie rozmawiać - odwróciła wzrok - Może jeszcze odpoczniesz?
- Nie jestem zmęczonu, a ciekawy - odpowiedziałem - Kim ty jesteś?
- Kimś kto cie naprawił i ci pomógł - powiedziała - Nazywam się profesor Evelyn Townend, ale mów mi po prosty Evelyn.
- Ja... - nagle zdałem sobie z czegoś sprawe - Kim ja jestem?
Zamrugała, a jej wyraz twarzy wyrażał zdziwienie. Widocznie się nie spodziewała takiej odpowiedzie. 
- Nie pamiętasz?
Kiwam głową na nie. Kobieta ku mojemu zaskoczeniu, wstaje i podchodzi do laptopa, który stoi na biurku. Stukuje coś w klawiature i marszczy brwi. Ja nic nie robie, nie wiedząc jak się zachować. Po chwili słysze jak kobieta klnie pod nosem.
- Coś się stało? - spytałem.
- Musze z kimś poważnie porozmawiać - oznajmiła, zamykając laptopa - Wyłączyć cie? 
- Jeżeli moge... - zacząłem - Wolałbym pozostać włączony.
- Dobrze - kiwneła głową - Niczego nie ruszaj i nie wychodź z pokoju. Wróce niedługo.
Po tych słowach wyszła. Nadal się zastanawiałem o co chodzi. 

W mojej głowie knębiło się mnóstwo myśli. Jak to może być możliwe, że nie pamiętam nic? Przeszukuje moje dane, ale są jakby uszkodzone, przez co nie mam do nich dostępu. Przed oczami migają mi jakieś kolory, najwięcej niebieskiego, czarnego, czerwonego i żółtego. Mam wrażenie, że powinienem o czymś bardzo ważnym pamiętać. Tylko o czym? Przecież, o ważnych rzeczach się nie zapomina...









-------------------------------
Są święta, jest radośnie (chyba) więc dodaje 1 rozdział!

Wiem, że krótki, no ale nie wiem co tu jeszcze napisać :")

Tak jak widzicie zabawa się zaczyna, Zane obudził się, nie pamięta nic i nikt mu nie chce powiedzieć.
Czy to się zmieni? Czy ktoś coś mu powie? Czy może sam sobie wszystko przypomni? Co się dzieje z ninja? Czy oni będą go szukać? Czy będą wiedzieć, że żyje? 

No cóż, jeżeli będziecie dalej czytać, to się przekonacie ;*

Papa wilczki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro