_5_

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jyn biegła prosto do gabinety Mon Mothmy. Chciała ją przekonać, że nie może opuścić rebelii. Biegła przez całe lądowisko tworząc sobie w głowie argumenty, które mogłaby przytoczyć w rozmowie z Generał.

Wpadła do jej gabinetu, nie przejmując się tym, że prowadziła rozmowę z innym Generałem.

- Musi mnie pani wysłać na misję zniszczenia Gwiazdy Śmierci! - krzyknęła i złapała dech, przebiegnięcie przez pół wielkiej bazy zmęczyło ją trochę. Poza tym jeszcze nie doszła do siebie po ucieczce ze Scarif.

- O co chodzi, Jyn? Nie widzisz, że mam ważne spotkanie? - zapytała zdziwiona Mon Mothma.

- Musi mnie pani wysłać na misję! - powtórzyła.

- Nawet, gdybym mogła, nie powierzyłabym ci tej misji, musisz odpocząć. Poza tym, formalnie już nie jesteś w rebelii. - odpowiedziała i przekazała mały plik dokumentów z biurka w ręce generała, z którym miała właśnie spotkanie. - Wysłaliśmy już oddział myśliwców.

- W takim razie... - była nie co zawiedziona, już była gotowa opuścić gabinet, ale przyszła tu w jeszcze jednej sprawie. - Nie może pani wyrzucić Cassiana z rebelii. To całe jego życie!

- Dobrze o tym wiem. Decyzja o nim już zapadła i wolałabym to z nim najpierw porozmawiać. - wyminęła go i udała się do medyka, gdzie leżał Cassian.

Jyn nie wiedziała, co zrobić. Z jednej strony chciała być przy rozmowie Mothy z Cassianem, ale z drugiej po prostu chciała odpocząć. Była zmęczona i dosyć brudna, jak na walkę z Imperium i ucieczkę z walącego się na głowę świata.

Wyszła z gabinetu ignorując generała, który grzebał w biurku Mothmy. Skierowała się w stronę kajut rebeliantów. Z tego, co wiedziała na Scarif zginęło tyle osób, że na pewno znajdzie szybko jakąś wolną kajutę.

Szła chwiejnym krokiem do pierwszego pokoju z kajutami. Nie wiedziała, co jej było. Czemu tak nagle czuła się tak zmęczona? 

Weszła do pokoju, w którym na wszystkich kajutach leżeli rebelianci. Nawet nie zdążyli ją zauważyć, a ona szybko zamknęła drzwi. Udała się do kolejnego pokoju.

Wszędzie byli rebelianci. Minęła już cały korytarz pokoi, a rebelianci tylko patrzyli na nią dziwnym wzrokiem.

W końcu nie wytrzymała. Oparła się o ścianę i złapała się za bolącą głowę. Osunęła się na ziemię powtarzając sobie, że za chwile pójdzie szukać lepszego miejsca do spania, niż zimna podłoga. Jednak zmęczenia wzięło górę i zasnęła.

Obudziła się może pięć minut później. Nad nią stali rozbawieni rebelianci. Zdawało jej się, że wszyscy mieszkający w tym korytarzu rebelianci wyszli tylko po to, by śmiać się z niej. Nawet nikt nie chciał pomóc jej wstać.

Odeszła zażenowana. Nigdy nie pozwoli zrobić z siebie pośmiewiska. Czuła się już lepiej, ale nadal bolała ją głowa. Poszła w stronę medyka porozmawiać z Cassianem. Może już Mothma skończyła z nim rozmawiać?

Zanim dotarła do celu spotkała Mothmę, a obok niej Cassiana wyglądającego na poważnego.

- Jyn, musimy iść natychmiast na spotkanie z komisją. - powiedział Cassian. - To bardzo ważne. Chodzi o to, że chcą nas znowu przyjąć do rebelii.

- Tu nie chodzi o was, tylko o Cassiana. Ty, Jyn nie masz już szans na powrót do rebelii, ale możecie dostać wspólną misję. - wyjaśniła Mothma.

Jyn uśmiechnęła się tylko do Cassiana i ruszyła razem z nimi.

Miała roztrzepane włosy i nie prezentowała się zbytnio formalnie, ale miała nadzieję, że komisja Rebelii, czyli wszyscy ważni Generałowie nie będą zbytnio patrzeć na jej strój.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro