Rozdział 21 - Sztuka kochania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak trudno było się dostać do namiotu króla podczas polowania? Bardzo trudno, ale Françoise nie zamierzała tak łatwo się poddać. Prawie roczna relacja z Louisem nauczyła ją nie tylko anielskiej cierpliwości, ale też kombinowania w taki sposób, by niemal zawsze dopiąć swego, wmawiając innym, że jej interes jest też ich interesem. Przyjaźń z pokojowcem władcy i łapówki, na które i tak nie było jej stać, rzadko kiedy okazywały się wystarczające. Gdyby niedoszły kochanek nie domagał się jej częstych wizyt, plan by się nie powiódł. Tym razem jednak chciała mu zrobić niespodziankę. Bontemps nie mógł się więc pozbyć guwernantki przez wiele dni — biegała za nim konsekwentnie i przekonywała go, że król będzie zachwycony jej pomysłem. Po tym jak zaczęła błagać na kolanach i przysięgać na wszystkie świętości, zgodził się.

Otrzymawszy wiele płomiennych deklaracji dozgonnej miłości, postanowiła spędzić z Louisem ich pierwszą wspólną noc. Nie mogła odkładać tego w nieskończoność, gdyż nie należał on do osób cierpliwych i przyzwyczajonych do czekania na to, czego pragną. I ona nie chciała już dłużej zwlekać. Naprawdę pożądała tego mężczyzny, którego zdołała już dobrze poznać i pokochać z całego serca. Nawet jeśli teraz obawiała się bardzo samego aktu, jak i niebezpiecznego losu królewskiej nałożnicy, nie było już odwrotu. Marie Thérèse musiała się w końcu dowiedzieć, Françoise nie miała szans ukrywać swojego romansu do końca życia. Zgasiła kilka zbędnych świec, wzięła głęboki oddech i położyła się na łożu ukochanego. Nie potrafiła opanować drżenia dłoni, w których trzymała Sztukę kochania autorstwa Owidiusza. Choć czytała ją wielokrotnie po łacinie, tym razem była ona jedynie elementem gry wstępnej.

Nasłuchiwała uważnie. Musiała zatem stresować się bardziej niż przypuszczała, gdyż zapewne z targających nią silnych emocji, ostatecznie nie dosłyszała jego kroków. Planowała tylko udawać zaczytaną, ale podekscytowane Madame faktycznie wyrwało ją z tępego wgapiania się w litery.

— Naprawdę czyta pani Ars amatoria? Proszę mi wybaczyć to niestosowne pytanie, patrząc teraz na panią jestem w stanie uwierzyć, że jest pani nie tylko oddaną czytelniczką, ale i współautorką.

Powoli zsunął z głowy kapelusz, rozglądając się po namiocie. Od samego wejścia aż do łoża leżały chyba wszystkie elementy jej garderoby ułożone starannie na kształt ścieżki. Na nich znajdowały się płatki kwiatów. Większość świec była zgaszona, pozostawiła jedynie te znajdujące się w odpowiedniej odległości od posłania, by był w stanie dojrzeć jej ciało, lecz by wciąż panował nastrojowy półmrok.

— Przestudiowałam Owidiusza wielokrotnie. Pragnę być kochanką godną samego króla.

Czy jej wiecznie hardy głos właśnie zadrżał? Nie, na pewno się przesłyszał. Przyglądał się uważnie, jak niespiesznie przesuwała się w jego stronę na ogromnym łożu, po czym usiadła na jego krawędzi. Natychmiast do niej podszedł, uważając, aby nie nadepnąć na przygotowaną przez nią ścieżkę z ubrań i kwiatów. Podał jej swoją dłoń, którą od razu przyjęła i niebawem stała już naprzeciwko niego. Niepewnie zdjęła z niego płaszcz, pozostawiając go jedynie w koszuli i kamizelce. Próbował ją pocałować, ale odsuwała od niego nieśmiało twarz.

— Madame... Brakuje mi słów, by wyrazić zachwyt nad tym, co widzę — wyszeptał jej do ucha, nie spuszczając wciąż wzroku z jej ciała.

O ile miał już okazję przyglądać się jej wielokrotnie w długiej lnianej koszuli, tym razem przygotowała coś zaskakującego. Ubrana była w sięgający do ziemi jedwabny szlafrok ze sporym wycięciem na dekolt i bufiastymi rękawami, gdzieniegdzie dekorowany koronkami i subtelnymi kokardkami. Delikatnie przejechał po materiale w okolicy talii, podziwiając jednocześnie misternie pleciony wianek, który założyła na uczesane w warkocz włosy. Pełnym gracji ruchem odsłoniła swoje ramiona, pozwalając mu złożyć na nich kilka pocałunków. Całą swoją siłą woli powstrzymywał się od pociągnięcia za szlafrok. Nie był jednak w stanie odmówić sobie całowania jej wszędzie tam, gdzie ukazywała się jej jasna skóra. Françoise nie próżnowała. Jej palce w międzyczasie rozpinały guziki kamizelki władcy. O ile udało jej się dość sprawnie uporać z tą częścią garderoby, koszula stanowiła już większe wyzwanie. Nie miała pojęcia, dokąd uleciała z niej cała śmiałość. Dłonie odmawiały jej posłuszeństwa i już miała prosić króla, by sam pozbył się swojej koszuli, gdy przyciągnął ją mocniej do siebie i popatrzył w jej oczy.

— Cała drżysz, moja pani. Czyżbyś się czegoś obawiała?

Guwernantka potrafiła udzielić błyskotliwej odpowiedzi na każde pytanie, ale tej nocy zabrakło jej słów. Zagubiona wpatrywała się w jego piękną twarz. Rozchyliła wargi, lecz nie zdołała przemówić. Nie pamiętając już nic z tego, co zaplanowała przed wejściem do namiotu, ponownie podjęła walkę z guzikami od koszuli.

— Skoro tak... Pozwól więc i mnie...

Skinęła bezwiednie głową. Jego usta wdarły się pod jedwabny szlafrok, który władca następnie zsunął aż do talii. Nie czekał ani chwili dłużej z całowaniem i ssaniem jej piersi, jednocześnie rozpinając znacznie zręczniej niemal duszące go wówczas pod szyją guziki. Wplotła palce w jego miękkie falowane włosy, przyciskając go mocniej do swojego ciała. Spojrzała na niego morderczym wzrokiem, gdy przerwał dotyk, aby ściągnąć w końcu swoją koszulę.

Natychmiast przytrzymała materiał, który zsunął się aż do bioder. Król próbował go jeszcze pociągnąć do dołu, ale bezskutecznie. Wahała się. Nie była pewna, co należało zrobić. Nie mogła się zdecydować, czy targające nią pożądanie zdołało przewyższyć strach. Chcąc zachęcić ją do posunięcia się dalej, Louis wodził palcami po jej klatce piersiowej, przyprawiając ją o dreszcze.

— Cóż cię powstrzymuje, ukochana? — spytał łagodnie, nie zaprzestając pieszczot. Uśmiechał się do niej, składając od czasu do czasu pocałunki na jej wargach. — Jestem gotów zrobić wszystko, by zdobyć twoje zaufanie i miłość. Dla ciebie powstrzymam się od tego, czego tylko się obawiasz. Pozwól mi jednak poznać źródło twojego lęku.

Sięgnęła drżącą dłonią do jego policzka i złączyła ich usta. Gładziła go delikatnie, pogłębiając ten pełen namiętności pocałunek. Przysłoniła mu oczy, gdy oderwali się od siebie i cichym głosem kazała mu nie patrzeć. Drobnymi krokami prowadziła go w stronę łoża, zrzucając z siebie po drodze szlafrok.

— Mam się położyć?

— Tak, panie. Tuż obok mnie, byś mógł trzymać mnie w swoich ramionach.

Kiedy ułożyła mężczyznę na posłaniu, sama wślizgnęła się zręcznie pod kołdrę. Kilkukrotnie ucałowała jego czoło, usta i szyję, kładąc się już pewniej między jego nogami. Oparła głowę o jego tors, składając ponownie niezliczoną ilość pocałunków na jego nagiej piersi. Pozwoliła mu otworzyć oczy, lecz nie była to jedyna prośba, jaką dla niego miała.

— Czy mogłabym cię prosić, Sire, żebyś... — zawiesiła głos. Onieśmieliło ją jego pełne ciekawości spojrzenie. —... żebyś zdjął spodnie?

Przełknął głośno ślinę. Bez najmniejszego wahania sięgnął pod kołdrę i zaczął się rozbierać, trącając niechcący palcami o jej ciało, co wywoływało w niej kolejne dreszcze. Nie potrafiła przekazać mu werbalnie, że potrzebowała więcej dotyku. Patrzyła za to z takim pożądaniem, że od razu domyślił się jej pragnień.

— Te całe spodnie powinny być zdejmowane znacznie wolniej, tak?

— Tak mi się wydaje, mój panie.

Wziął Françoise mocniej w ramiona i położył ją ostrożnie obok siebie. Sam w mgnieniu oka znalazł się nad nią i, wbrew temu co powiedział wcześniej, prędko pozbył się ostatniego elementu swojej garderoby. Zamiast tego kontynuował zapoczątkowany przypadkowo dotyk, który tak bardzo spodobał się kobiecie.

— Nie martw się niczym, ukochana. To zupełnie naturalne, że po tak długiej przerwie od ostatniego razu, czujesz lęk. Oddałbym wszystko, byś była teraz moja, ale nie potrafiłbym skrzywdzić tej, która skradła mi serce.

Wstrzymała oddech. Zaprzestał więc pieszczot, na co natychmiast zaprotestowała.

— Nie — wydusiła z siebie nieśmiało, kładąc jego dłoń ponownie na miejscu, z którego się wycofała. — Nie, to nie tak... Ja nigdy nie...

Zmarszczył brwi, nie potrafiąc odgadnąć, co miała na myśli. Poruszył delikatnie palcami, na co westchnęła, wtulając się mocniej w jego pierś. Objął ją od razu, spoglądając jednak na nią pytającym wzrokiem.

— Czego nigdy nie robiłaś, mój aniele? — zaśmiał się stłumionym głosem. — Miałaś już przecież męża.

— To nie ma teraz żadnego znaczenia, panie.

Przyciągnęła go do siebie silnym ruchem. Nie spodziewał się tak nagłego przypływu śmiałości. Jej dłoń znalazła się na jego najczulszym miejscu i bezceremonialnie zaczęła się po nim przesuwać. Wydał z siebie jęk, poruszając instynktownie biodrami. Nie zadawał więcej pytań. Nic nie było już istotne w tych zaskakujących, lecz jakże przyjemnych okolicznościach. Zsunął pościel z jej klatki piersiowej i zatamował kolejne głośne westchnienia, całując jej piersi. Nie mogąc dłużej powstrzymywać uderzającej go z wielką mocą fali przyjemności, zjechał pocałunkami znacznie niżej, uwalniając się dzięki temu od obezwładniającego jego zmysły dotyku Françoise. Kochanka zacisnęła palce na pościeli. Gdy jego wargi krążyły między jej udami, wszystko inne przestało się liczyć. Król jednak wykorzystał ten moment do wyciągnięcia z niej odpowiedzi na pytanie.

— Jeśli nie wyjaśnisz, przestanę.

— Nie zdołasz — wyjęczała, trzymając z całej siły jego głowę.

Ten gest nie zdał się na wiele. Mężczyzna wkrótce wyrwał się z uścisku i niemal wskoczył na jej nagie ciało. Zagryzł wargę, przyglądając się jej z pożądaniem. Zaczął powoli układać się w wygodniejszej dla siebie pozycji. Gładził jej nogi, rozsuwając je delikatnie. Nie spuszczał z niej oczu, jego ruchy były wolne, ale bardzo zdecydowane i przemyślane. Zapytał ją spojrzeniem o zgodę, ale nie był w stanie odgadnąć odpowiedzi. Udawał bardzo opanowanego, choć jego niecierpliwość i rosnące z każdą sekundą pragnienie zdradzało wszystko w jego ciele.

Françoise nieznacznie zmrużyła powieki, po czym wyciągnęła do niego ramiona. Uznałby to za pozwolenie, lecz po jej policzkach nie wiadomo dlaczego spływały łzy. Nałożnice króla nie zachowywały się w ten sposób, nie drżały, szlochając i domagając się pełnego czułości uścisku. Władca pochylił się nad jej twarzą i natychmiast zaczął ocierać słone strumienie gorącymi pocałunkami. Oplotła jego biodra swoimi nogami, złączyła też ręce za jego szyją, głaszcząc jego włosy.

— Louis...

Czy znów się przesłyszał? Najpierw to ciągłe onieśmielenie, wręcz strach w jej głosie, a teraz zwrócenie się do niego po imieniu w tak rozkoszny sposób. Nie mogło mu się zdawać, musiał słyszeć dobrze! Miał ochotę rozpłynąć się w jej ramionach. Całował jej mokre policzki, wtulał się w nią mocniej i mocniej. Nigdy nie poczuł niczego podobnego, prosił więc, by powtórzyła to jeszcze raz. I jeszcze raz. Słuchał tego słowa z ogromną przyjemnością, zsuwając z jej włosów upleciony przez nią niedawno wianek. Odłożył go na etażerkę obok łoża i wpił się w jej wargi, zupełnie jakby chciał ucałować wypowiadane przez nią jego imię.

— Louis, boję się, bo ja nigdy nie... Czy mógłbyś być dla mnie delikatny?

Uniósł się nad nią nieco wyżej, by móc się jej uważniej przyjrzeć. Nie spodziewał się tego ani trochę po młodej wdowie. Uśmiechnął się, wciąż nie dowierzając. Trzęsła się jednak tak mocno przez cały wieczór, że musiała mówić prawdę. Należało zatem obrać inną taktykę i czym prędzej rozładować napięcie.

— Zrobię co w mojej mocy, Madame. Obawiam się jednak, że tak czy inaczej przebiję cię na wylot. Owidiusz o tym nie wspominał, bo nie chciał nastraszyć zbytnio nie doświadczonych jeszcze panien. Sam mi tak kiedyś powiedział. Słowo daję.

Kąciki jej ust powędrowały od razu do góry. Rozpromieniała, mimo że na jej twarzy wciąż błyszczały jeszcze krople łez. Widział, że miała na niego ochotę, ale bała się tego, co było dla niej nowe. Poczuł się więc w obowiązku otoczyć ją swoją opieką i z czułością poprowadzić ją dalej. Kontynuował rozpoczęte wcześniej pieszczoty, chcąc wzniecić w niej znów ogień pożądania. Delikatnie uniósł jej biodra, by podłożyć pod nie poduszkę.

— Zaufaj mi, Françoise — wyszeptał, ostrożnie układając się w dogodnej pozycji. Nie przerwał przyjemnego dotyku. — Wypróbujmy razem, jak piękna jest miłość.

Zanim jeszcze zaczął, złączył ich wargi i przytulił ją mocno do swojego ciała. Wkrótce wpił się intensywniej w jej usta, po czym przycisnął ją bardziej do łoża, gdy tylko poczuł pierwsze nerwowe szarpnięcie z jej strony. Z każdym wyjątkowo uważnym pchnięciem sprawdzał jej reakcję. Dbał przede wszystkim o ukochaną, samemu czując się już wystarczająco spełnionym dzięki zaufaniu, którym go obdarowała. Nie oznaczało to jednak, że nie doznawał fizycznej rozkoszy. Czuł się po raz pierwszy zupełnie inaczej, najcichszy jęk i najmniejsza czułość ze strony kobiety doprowadzały go do szaleństwa. Spoglądał w jej oczy z niewysłowionym szczęściem i bezgraniczną miłością, przedłużając ich przyjemność z każdym ruchem bioder. Jeśli za tak piękny akt szło się do piekła, gotów był natychmiast się tam udać, byleby tylko nie wypuszczać jej nigdy więcej ze swoich objęć. Kochali się powoli, lecz bardzo namiętnie, wydając z siebie coraz to głośniejsze westchnienia.

— Moja bogini... — wyjęczał jej do ucha. — Gdzie podziewałaś się przez całe moje życie? Jak mogłem bez ciebie istnieć?

Świadomość, że spędził bez niej długie dwadzieścia sześć i pół roku swojej ziemskiej wędrówki, uderzyła go z całą siłą podobnie do rozchodzącej się teraz po jego ciele fali błogiego, orzeźwiającego gorąca. Nie, nie przetrwa bez niej już ani jednego dnia. Nie wytrzyma ani jednej nocy bez jej kojącej zmysły obecności. Jeśli odsunie się od niego, cały świat przesłoni mu czarna chmura. Nie będzie mógł świecić. Nie będzie słońcem. Nastąpi zaćmienie. Zgaśnie.

Sami nie wiedzieli, ile byli w stanie tak trwać w zawieszeniu na granicy jawy i snu. Czas musiał się ugiąć. Przestać istnieć. Odsunąć się, by zrobić miejsce dla nich i dla ich miłości. Krzyczeli i milkli. Spowalniali i przyspieszali. Przywierali do siebie swoimi ciałami i odrywali się od siebie w strachu, że ten moment mógłby się skończyć. Kiedy jedno zdawało się opadać z sił, drugie przyciągało je targane szaleńczym pożądaniem i zmuszało, by dalej brało udział w tym pozbawionym reguł tańcu. Należało po prostu tańczyć dalej, nie zastanawiać się ani chwili nad kolejnym krokiem. Nie było błędnych ruchów. Oddawali zatem hołd wszystkiemu, co tylko pozwalało im zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej. Czy naprawdę stanowili kiedykolwiek dwa osobne ciała?

Jak to się stało, że nagle leżeli na sobie wśród śnieżnobiałej pościeli, wzdychając ciężko? Nie pragnęli jednak powietrza, potrzebowali swojego dotyku. Natychmiast złączyli się ze sobą ponownie z takim utęsknieniem, jakby nie widzieli się przez całe wieki.

— Miłość jest bardzo piękna, Louis — wymruczała, wtulając się w niego z całej siły. — Nigdy mi jej nie szczędź.

Wplotła dłoń w jego rudawe włosy, gdy kładł głowę na jej piersiach. Drugą ręką gładziła jego zdobione szlachetnymi kamieniami palce wędrujące bezwiednie między jej udami, wciąż przyprawiając ją o dreszcze. Powieki zaczęły wyjątkowo im ciążyć. Z każdym najmniejszym drgnięciem jej ciała, ściskał ją mocniej. Nie dawał jej prawa odejść ani zmienić pozycji. Zasypiał spokojnie, upewniając się od czasu do czasu pocałunkami składanymi na jej klatce piersiowej lub opuszkami palców przesuwającymi się po jej łonie, że wciąż tam była. Nie przestawała głaskać go po głowie. Ten wzruszający widok, jego miarowy oddech, rytmiczne bicie serca były w stanie zrekompensować ból mięśni spowodowany tym niewygodnym ułożeniem.

Kątem oka dostrzegła poplamioną krwią poduszkę, którą podłożył wcześniej pod jej biodra. Czerwona barwa wybijała się wyraźnie wśród otaczającej ich ze wszystkich stron bieli ocieplanej tlącym się nieśmiało płomieniem świecy. Dopiero teraz, kiedy opadła już adrenalina, poczuła rozchodzący się po jej ciele ból. Wzdrygnęła się, wbijając paznokcie w szyję kochanka. Poruszył się nieznacznie, po czym wtulił się w nią jeszcze mocniej.

— Moja bogini... — westchnął przez sen.

Hipnotyzujący płomyk tańczący na wosku, szumiące przed namiotem drzewa, kroki i szepty dochodzące do jej uszu z daleka, pulsujące fale rozchodzące się między jej udami — to wszystko pomogło i jej duszy ulecieć do krainy snu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro