11. Takie z niej ziółko?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obie z Cat musiałyśmy odespać imprezę trwającą do późnych godzin. Gdy wreszcie późną porą obiadową otworzyłam zaspane oczy, dostrzegłam na swoim telefonie wiadomość od Liama, który prosił, abym do niego zadzwoniła, kiedy dojdę do siebie.

Musiałam przyznać, że drugi rok studiów okazał się dla mnie dużo intensywniejszy od pierwszego i jak na razie prowadziłam dużo bardziej rozrywkowe życie. Cat musiała być ze mnie naprawdę dumna, że wreszcie udało jej się wyprowadzić mnie na ludzi.

Gdy zebrałam siły, żeby podnieść się z łóżka, poszłam do łazienki, aby wziąć odświeżający prysznic, a następnie zjeść śniadanie. Byłam głodna jak wilk.

Po moim powrocie do pokoju, moja współlokatorka powoli się budziła, jednak dostrzegłam, że dalej była wyczulona na wszystkie dźwięki dookoła, dlatego postanowiłam wziąć swój telefon i zadzwonić do Liama z korytarza. Zjechałam windą na dół i zeszłam do holu, gdzie była część wspólna dla wszystkich studentów. Taki niby salon, gdzie można było usiąść na kanapach i porozmawiać z innymi. Wybrałam miejsce z boku, aby móc w spokoju porozmawiać. Na szczęście dzisiaj, w porze obiadowej nie było tu dużo ludzi. Część studentów zawsze wracała na weekend do domu, więc na miasteczku robiło się pusto. Szczególnie w godzinach porannych, a reszta ożywała dopiero teraz, wykończona po imprezowaniu. Oczywiście były też wyjątki.

Wybrałam odpowiedni numer z ulubionych kontaktów i zadzwoniłam do mojego chłopaka. Swoją drogą dalej nie mogłam przyzwyczaić się jak to brzmiało. Mój chłopak... Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. Nie licząc pocałunku, który skradł mi mój sąsiad Bradley, gdy miałam jakieś dziesięć lat, nigdy nie byłam nawet bliska posiadania chłopaka. Aż do teraz.

— Hej Lea — odezwał się znajomy głos płynący z telefonu.

— Hej — odparłam, trochę zawiedziona, że nie użył żadnego pieszczotliwego zwrotu.

To była jedna z największych zalet związku. Mogłam być nazywana skarbie, czy kochanie za każdym razem, podczas gdy inni mogli wołać mnie tylko po imieniu.

— Nie chciałabyś się ze mną spotkać? Stęskniłem się już za tobą — powiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

— Jasne — odparłam krótko.

— To co, może być za godzinę? Podejdę pod ciebie i może wyskoczymy coś zjeść — zaproponował.

— Pewnie, będę czekać. Do zobaczenia.

— Do zobaczenia Lea.

***

Godzinę później byłam już gotowa do wyjścia i czekałam tylko na znak od Liama. W między czasie do żywych wróciła także moja przyjaciółka.

— Nie musisz już wychodzić? — spytała.

— Miał dać znać, jak będzie na dole — odparłam, już czekając niecierpliwie na wiadomość.

Było pięć minut po czasie, nie lubiłam takiego czekania. Wtedy dostałam wiadomość. Ucieszona wstałam z łóżka i chciałam wychodzić, jednak gdy zobaczyłam treść wiadomości, usiadłam z powrotem na łóżku z niezadowoloną miną.

— Co się stało? — zapytała Cat. 

Bez tłumaczenia pokazałam jej mój telefon, aby sama zobaczyła. 

— Coś mi wypadło, będę za pół godziny — odczytała na głos wiadomość.

Cat nic więcej nie powiedziała, widząc moją złą minę, jedynie oddała mi telefon i zabrała się za pościelenie swojego łóżka. To już kolejny raz, gdy musiałam na niego czekać, ale tym razem chociaż dał mi znać.

***

Pół godziny później na szczęście Liam zjawił się pod akademikiem tak jak obiecał.

— Hej skarbie — powiedział brunet, chcąc mnie pocałować na przywitanie. Jednak ja nie byłam skora do takich przywitań.

— Hej — odparłam dosyć oschle.

— Co się stało? Jesteś na mnie zła?

— Domyśl się.

— Chodzi o to spóźnienie? Przecież napisałem, że będę później — odparł chłopak. 

Byłam z niego dumna, że sam się domyślił.

— Wiem, cieszę się, że chociaż napisałeś. Pięć minut po czasie, ale zawsze.

— Daj spokój, co takiego się stało? No przepraszam, moja siostra wpadła do mnie niespodziewanie, chwilę przed moim wyjściem z domu. Nie mogłem jej tak od razu wygonić.

— Poczekaj, ty masz siostrę? — zdziwiłam się.

— Mam.

— Nic nie mówiłeś.

— Cóż... ona chodzi własnymi ścieżkami, zawsze tak było. W ogóle nie spodziewałem się jej dzisiejszej wizyty. Byłem pewien, że raczej w każdą niedzielę dogorywa po imprezowaniu cały weekend.

— Aż takie z niej ziółko?

— Zdecydowanie. Nie wiesz, co działo się w naszym domu w okresie jej nastoletniego buntu.

— Ale poczekaj. Jak mogła dzisiaj dogorywać po imprezie, nie była wczoraj na waszym rodzinnym zjeździe?

— O tak była. Wpadła na chwilę, aby złożyć dziadkom życzenia i ulotniła się po godzinie.

— To młodsza czy starsza siostra?

— Młodsza o rok. — Słysząc jego słowa, zrobiłam wielkie oczy. — Raczej nie chcesz jej poznawać, uwierz mi.

Jak mógł nie wspomnieć, że ma siostrę?!

— Masz jeszcze jakieś rodzeństwo, o którym nie wiem? — spytałam, czując się zmieszana.

— Nie, tylko siostrę — odparł Liam.

Tak rozmawiając o jego rodzinie, doszliśmy do pizzerii, gdzie postanowiliśmy zjeść dzisiejszego późnego popołudnia.

— W ogóle jak było wczoraj na imprezie? — spytał.

— Bardzo fajnie, wytańczyłam się za wszystkie czasy.

— A jak ten klub? Działo się coś niezwykłego?

— Nie, raczej nie. Tylko zwykła impreza — powiedziała, nie wspominając o tym niefortunnym epizodzie, który zaliczyłam.

— A jak twoja impreza? — spytałam po chwili.

— Też w porządku. Zjechało się pół rodziny. Wszyscy wujkowie i rodzeństwo dziadków.

— To porządne przyjęcie. Jak wy się wszyscy zmieściliście w jednym pomieszczeniu?

— Dziadkowie mają spory dom. W ogóle to pytali się o ciebie. Chcieliby cię poznać.

— Nawet nie poznałam twoich rodziców — zauważyłam.

— Wiem o tym. Dlatego chciałbym to zmienić.

— Chcesz, żebym poznała twoich rodziców? — zapytała nieco zaskoczona, tak nagłą propozycją.

— Tak. Chcę, żebyś wiedziała, że traktuje nasz związek poważnie, a rodzice już nie mogą się doczekać, aż cię poznają. Co ty na to?

— No dobrze, skoro tak stawiasz sprawę — zgodziłam się.

To wszystko zaczynało się dziać tak szybko... Gdzie podziało się nasze wolne tempo? — spanikowałam.

— Kiedy ci pasuje? Może jutro, albo we wtorek?

— W środę mam mało zajęć — zaproponowałam, chcąc jeszcze trochę odwlec to spotkanie. Choć wiedziałam, że dwa dni niczego nie zmienią.

Resztę wieczoru przegadaliśmy na przeróżne tematy, jednak po mojego głowie ciągle krążyła wizja spotkania z jego rodziną.

***

Po moim powrocie do akademika Cat od razu zauważyła, że jestem bardziej zamyślona niż zwykle.

— Lea, coś się stało? Ty mnie w ogóle nie słuchasz — stwierdziła.

— Liam, chce mnie zabrać na obiad do rodziców — odezwałam się, patrząc w podłogę.

— To wszystko? — zaśmiała się. — A już myślałam, że ktoś ci umarł. Masz taką poważną minę.

— Nie uważasz, że to za szybko?

— Dlaczego? Przecież między wami dobrze się układa, na co czekać? Masz wątpliwości? — zmartwiła się przyjaciółka.

— Nie, po prostu, to wszystko dzieje się tak szybko. I nagle zrobiło się tak poważnie — próbowałam wytłumaczyć swoje wątpliwości, ale sama nie do końca umiałam opisać uczucia, które towarzyszyły mi w tej chwili.

— Słuchaj, nie przejmuj się tak. Wiem, że ty uwielbiasz się wszystkim martwić, ale myślę, że zupełnie nie potrzebnie. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.

— Pewnie masz rację — zgodziłam się z nią. 

Cat zawsze wiedziała jak mnie pocieszyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro