15. Dwie pary, alkohol i gry planszowe

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Równo o godzinie czternastej wyszłam z auli z ulgą wymalowaną na twarzy, razem ze mną inni studenci wylali się z klas, a na korytarzu rozległy się głośne rozmowy. To oznaczało jedno, długo wyczekiwany początek weekendu.

- Widzimy się później - pożegnał mnie Paul i każdy z nas ruszył w swoją stronę.

- O czym on mówił? - zapytała Car, która nagle zjawiła się obok mnie.
Nawet nie zauważyłam kiedy.

- Zostałam przymuszona do pojawienia się na jego domówce - powiedziałam.

- Zgodziłaś się?

- I tak nie mam lepszych planów. Cat jest u chłopaka, ty też wyjeżdżasz na weekend. Dlaczego obie mnie zostawiacie?

- Kochana przepraszam, ale jeśli nie wrócę na weekend do domu, rodzice urwą mi głowę i już nigdy się nie zobaczymy - powiedziała dramatycznym głosem, przytulając się do mnie.

- Bardzo śmieszne.

- Nie obraź się, ale muszę lecieć na stancję się spakować i zmykam na pociąg.

- Jasne, nie zatrzymuję. Nie chciałabym mieć cię na sumieniu.

- Do poniedziałku.

Samotnie wróciłam do pustego pokoju w moim akademiku. Cat zdążyła już wyjechać z samego rana, ponieważ odwołali jej dzisiejsze ćwiczenia. Nagle w pokoju zrobiło się tak pusto i cicho, zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Wreszcie miałam chwilę tylko dla siebie. Szybko odgrzałam sobie obiad z wczoraj i postanowiłam wykorzystać ten czas na przeczytanie książki, która już od dawna leżała na mojej półce, czekając na swoją kolej.

***

Gdy zbliżała się osiemnasta oderwałam się od czytania i musiałam zacząć szykować się do wyjścia. Niestety nie mogłam liczyć na pomoc przyjaciółki w makijażu, dlatego musiałam poradzić sobie sama. Zdecydowałam, że nie będę nic zmieniać w moim wyglądzie i zostawiłam delikatny makijaż, który nosiłam przez cały dzień. Następnie przebrałam wygodne dresy na coś, w czym mogłam pokazać się ludziom i wyszłam z akademika. Dziesięć minut później byłam już pod blokiem, gdzie mieszkał mój chłopak. Po wejściu na drugie piętro zapukałam do właściwych drzwi z numerem piętnaście i poczekałam, aż ktoś mi otworzy.

Niecałą minutę później w drzwiach zjawił się Liam, witając mnie szerokim uśmiechem. Mogłam usłyszeć głosy dobiegające z salonu. To znaczyło, że nie przyszłam pierwsza.

- Hej piękna, jesteś w samą porę - przywitał mnie, wpuszczając do środka.

- Jesteśmy już w komplecie? - zapytałam.

- Nie - odparł chłopak, dziwnie przeciągając ten wyraz. Po jego zachowaniu widziałam, że coś nie gra.

- Coś się stało?

- Mamy jednego nieprzewidzianego gościa.

- Mów konkretniej.

- Będziesz miała okazję poznać moją siostrę - powiedział.

W mojej głowie kłębiło się od pytań, ale nie miałam okazji, aby je zadać, ponieważ chłopak chwycił moją rękę i pociągnął w stronę salonu. Od razu po wejściu do pomieszczenia mój wzrok padł na ciemnowłosą dziewczynę, która siedziała na kanapie na przeciwko wejścia.

Czy to żart, pomyślałam. Nigdy nie zapomnę świdrującego spojrzenia, jej czarnych oczu, które spotkałam pierwszy raz w klubie niecały tydzień temu.

To nie może być prawda.

Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego dostrzegłam w niej coś znajomego. Ciemnobrązowe włosy, układające się w delikatne fale, tego samego koloru co Liama, w jej oczach też było coś znajomego. Natomiast na tym podobieństwa się kończyły.

- Lea, poznaj moją siostrę Ashley - odezwał się Liam.

- Ash, miło mi. Jesteś nawet ładniejsza niż na zdjęciu - odparła dziewczyna, podając mi dłoń.

Jej wzrok był pewny siebie, patrząc w jej oczy, miałam wrażenie, że ta sytuacja ją bawi.

Skoro widziała moje zdjęcie, to musiała mnie rozpoznać, dlaczego się do tego nie przyznała?

Próbując ukryć swoją dezorientację podałam jej dłoń, którą lekko ścisnęła, śmiejąc się do mnie. Miałam wrażenie, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Gdy brunetka puściła moją rękę, rozejrzałam się dookoła sprawdzając, czy ktoś zauważył moje zakłopotanie. Jednak zdawało się, że nikt oprócz mnie nie przejął się zaistniałą sytuacją.

- A gdzie twoja koleżanka? - zapytałam, siadając obok Paula.

- Jeszcze nie przyszła - odparł chłopak. Widziałam, że był zakłopotany tą sytuacją, dlatego nawet nie zauważył mojego problemu, który miał na imię Ashley i ciągle przyglądające mi się, piękne oczy.

Czułam na sobie jej wzrok, ale nie miałam odwagi odwrócić głowy, aby nasze spojrzenia się spotkały.

- Moim zdaniem dziewczyna cię wystawiła - odparł brunet.

Oby nie, pomyślałam, nie mając najmniejszej ochoty spędzać wieczoru tylko w towarzystwie chłopaków i siostry Liama. Jej obecność wywoływała u mnie niewyobrażalne spięcie. Nie rozumiałam, co się ze mną działo.

- Lea, chcesz piwa? - zapytał Liam.

- Tak jasne, pójdę z tobą - powiedziałam, chcąc jak najszybciej uwolnić się od towarzystwa brunetki i szybko zrywając się z kanapy.

W głowie miałam tysiąc pytań.

- Przyniosę ci - odparł, ale ja byłam już w połowie drogi do kuchni razem z brunetem.

- Co twoja siostra tu robi? - zapytałam, ściszonym głosem.

- Też byłem zdziwiony. Rozmawiałem dzisiaj z nią przez telefon i opowiedziałem jej o naszych planach na wieczór. Przez myśl mi nie przeszło, że będzie zainteresowana, a ona zjawiła się tutaj chwilę przed tobą i stwierdziła, że chętnie pozna moją nową dziewczynę.

- Pokazywałeś jej wcześniej moje zdjęcie?

- Sama zobaczyła relacje, którą dodałem ostatnio na Instagram.

Na ten moment z mojej głowy wyparowały dalsze pytania. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Musiałam poukładać tą całą sytuację w swojej głowie. Liam nie wiedział o incydencie w klubie i wolałam, żeby to się teraz nie wydało. Rodzeństwo i tak nie było w najlepszych stosunkach.

W chwili gdy mieliśmy wrócić do salonu, rozległo się pukanie do drzwi. Wyszliśmy z kuchni, widząc jak Paul błyskawicznie podrywa się z kanapy i pędzi do wejścia.

Czyżby Amelia jednak przyszła?

Po chwili usłyszałam kobiecy głos, który odbijał się od ścian, docierając do nas z przedpokoju. Minutę później, w progu zjawiła się wysoka i szczupła blondynka o pociągłej, perfekcyjnie wymodelowanej przez makijaż twarzy, który uwydatniał jej wystające kości policzkowe. Jej duże usta z wystającym łukiem kupidyna, także przyciągały uwagę.

Na pewno dobrze by się je całowało, pomyślałam, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z kierunku w jakim zmierzają moje myśli, a moją twarz oblały rumieńce.

- Poznajcie Amelię - przedstawił ją blondyn, zjawiając się w salonie zaraz za nią. Razem podeszli w stronę moją i bruneta.

- Część, miło mi się poznać, jestem Lea - przedstawiłam się, podając jej dłoń.

Blondynka podała mi swoją rękę, a w oczy od razu rzuciły mi się jej zadbane paznokcie oraz liczne pierścionki, które ozdabiały jej smukłe palce.

- Amelia - powiedziała.

- Liam - odezwał się chłopak, gdy ja skończyłam wymieniać uprzejmości.

Najwidoczniej blondynka oczarowała nie tylko mnie, chyba wszyscy byli pod jej wrażeniem. Od momentu pojawienia się nowej dziewczyny, Ashley całkowicie przerzuciła swoje zainteresowanie na nią. Spojrzałam na brunetkę, która bez skrępowania patrzyła się na pośladki nowoprzybyłej, ubrane w krótką i obcisłą sukienkę. Jej oczy aż płonęły. Mogłam to dostrzec z daleka. Od razu gdy jej brat przywitał się z Amelią, brunetka wstała ze swojego miejsca i również podeszła do dziewczyny.

- Chyba o mnie zapomnieli. Jestem Ash i zawsze miło mi poznawać piękne kobiety - powiedziała podając jej rękę.

Jak dla mnie jej tekst był tani i żenujący, natomiast na policzkach Amelii pojawiły się niespodziewane rumieńce.

Łącząc ze sobą obecne zachowanie brunetki oraz fakt, że spotkałam ją w „Dream club", musiałam stwierdzić, że dziewczyna była przynajmniej biseksualna.

- Amelia - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.

- Czego się napijesz? - zapytał blondyn.

- A co masz?

- Piwo, wino, sok - wymieniał.

- Chętnie napiję się lampkę wina.

Chłopak przytaknął i zniknął w kuchni.

- Paul wspominał, że mamy dzisiaj być we czwórkę - słusznie zauważyła dziewczyna.

- To akurat moja wina, przyznaję - odezwała się Ashley, przysuwając się do blondynki.

- Ashley to moja siostra. I czasami lubi wpadać niezapowiedziana - stwierdził chłopak, a brunetka uśmiechnęła się, jakby to, że zrobiła mu na złość, sprawiało jej ogromną satysfakcję.

- Proszę, twoje wino - powiedział Paul, wyłaniając się z kuchni i podając blondynce kieliszek.

- Dziękuję.

- Skoro każdy ma już swój alkohol, może w coś zagramy - zaproponował blondyn. - Wyciągnąłem już Monopoly.

W końcu tak miał wyglądać ten wieczór, dwie pary, alkohol i gry planszowe...

- To chyba dobry pomysł na początek - zgodziłam się, widząc jak brunetka siedząca na przeciwko mnie się krzywi.

Skoro nie pasuje ci nasze towarzystwo i gry planszowe to dlaczego tu przyszłaś?

- Ja biorę cylinder - od razu zaklepał sobie Paul.

Gdy każdy wybrał już swojego pionka, a Paul rozdał każdemu początkowy zestaw papierowej gotówki, rozpoczęliśmy rozgrywkę. Kolejność rzucania kostką wyłoniliśmy grając w papier kamień nożyce, aż do wygranego. Najlepszy okazał się Liam, więc to on rzucał kostką jako pierwszy. Na kostce wypadło sześć oczek, jednak na tym szczęście bruneta się skończyło. Gdy jego pionek stanął na polu ze znakiem zapytania, chłopak wyciągnął kartę.

- Idziesz do więzienia na trzy kolejki - odczytał na głos.

- Przykro mi stary - powiedział, śmiejąc się z niego Paul.

Po godzinie emocjonującej rozgrywki pełnej zwrotów akcji, Paul był już milionerem, a Ashley musiała odsprzedać swoje ziemie, ponieważ groziło jej bankructwo.

- Kupię twoje tory kolejowe - zaproponowałam.

- Ok niech będzie, pięćset - powiedziała, wyciągając rękę w moją stronę.

Odliczyłam papierowe banknoty i podałam je brunetce. Tym sposobem ona się trochę odkuła, a mi zostało mało banknotów. Nadeszła moja kolej. Rzuciłam kostką i ruszyłam się pionkiem na pole, które było moją zgubą.

- Wisisz mi tysiąc sto za pobyt w moim hotelu - powiedział Paul, dumny z siebie.

Blondyn miał wyjątkowe szczęście w tej rozgrywce, zarabiał coraz więcej na swoich licznych nieruchomościach, a my wszyscy traciliśmy płacąc mu. Nie mieliśmy szans, aby go prześcignąć. Odliczyłam kwotę, którą musiałam mu zapłacić, niestety nie miałam tyle gotówki.

- Muszę wziąć kredyt - powiedziałam.

- Chcesz zastawić swoją nieruchomość?

- Nie mam wyjścia - odparłam.

- Chrzanić tę grę - zdenerwowała się Ashley. - Niedługo wykupisz całą planszę, a my wszyscy zbankrutujemy - zwróciła się do Paula.

- O to chodzi w tej grze - uspokajał ją Liam.

- Nic nie poradzę, że mam głowę do interesów - wyszczerzył się blondyn.

- Raczej pieprzone szczęście - dogryzła mu.

- Ktoś tu nie umie przegrywać - odparł chłopak, a atmosfera zgęstniała.

Popatrzyłam na wściekłą twarz Ashley, byłam pewna, że zaraz rzuci ciętą ripostą, jednak brunetka mnie zaskoczyła.

- Kto jest za zmianą gry? - zapytała dziewczyna, unosząc rękę do góry.

I tak byłam na skraju bankructwa, więc podniosłam rękę, tak samo jak Amelia, która ziewała od dłuższego czasu. Paul nie był zadowolony, ponieważ dobrze mu szło, ale już został przegłosowany.

- Co tam jeszcze masz? - zapytała Amelia.

- Uno, scrabble i 5 sekund, wersja bez cenzury.

- Jestem za pięć sekund - odezwała się Ash, a jej oczy się zaświeciły.

Dziewczyna i tym razem zdobyła poparcie blondynki, a także chłopaków. Zostałam przegłosowana.

- Przyda nam się więcej alkoholu - powiedział Paul, wstając.

Razem z Liamem poszli do kuchni, aby przynieść nowe butelki piwa oraz wina. Ashley od razu wykorzystała ten moment przysiadając się do blondynki i bez najmniejszych oporów wyszeptała jej coś na ucho, jednocześnie kładąc dłoń na odkrytym kolanie dziewczyny. Zupełnie nie przejmowała się moją obecnością, co wprawiało mnie w coraz większe zdenerwowanie.

Za kogo ona się ma?

- Czy ty nie pozwalasz sobie za dużo? - zapytałam.

- A to niby dlaczego? - spytała, posyłając mi wyzywające spojrzenie.

Przez chwilę toczyłyśmy bezsłowną walkę, która rozgrywała się między naszymi oczami. Jej prawie czarne tęczówki nie zdradzały cienia strachu, czy tym bardziej poczucia winy, co wzbudziło we mnie ogromną irytację.

- Może jesteś zazdrosna? - spytała po chwili.

- Chyba sobie żartujesz.

- Niby dlaczego, zapomniałaś już kto mnie podrywał w klubie?

- To była tylko pomyłka i dobrze o tym wiesz - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, modląc się, aby Liam nie usłyszał naszej rozmowy.

- Odniosłam inne wrażenie - odpowiedziała z ogromną pewnością siebie, która prawie wychodziła jej uszami.

- Czy któraś z was wtajemniczy mnie, co się miedzy wami zadziało? - wcięła się blondynka.

- Nie ma co opowiadać.

- I widzisz tu się zgadzamy, bo nas zupełnie nic nie łączy - powiedziałam surowym tonem, kończąc dyskusję.

Przerywając nasz kontakt wzrokowy miałam wrażanie, że w oczach brunetki coś się zmieniło, zupełnie jakby moje słowa sprawiły jej przykrość.

To nie może być prawda, przekonywałam sama siebie, gdy chłopaki wrócili z kuchni z rękami pełnymi butelek z alkoholem.

To był czas, aby rozpocząć grę. Tym razem kolejkę ustaliliśmy według tego jak siedzieliśmy, zaczynając od Ameli i Paula, przez Ashley, a kończąc na mnie i Liamie. Blondynka miała być pierwsza, dlatego kartę dla niej wylosował i odczytał Liam.

- Podaj trzy rzeczy, które cię odprężają - odczytał, odwracając rurkę z metalową kuleczką w środku, która spadając w dół miała odmierzać pięć sekund.

- Czekolada, zakupy i muzyka - odpowiedziała błyskawicznie dziewczyna, zdobywając jeden punkt.

Teraz ona wylosowała kartę dla Paula.

- Wymień trzy rzeczy, które zawsze masz przy sobie - powiedziała i odwróciła plastikową rurkę.

- Telefon, klucze i... - zająknął się chłopak - kondomy - wypalił po chwili namysłu, jednak nie zdążył odpowiedzieć nim kuleczka stoczyła się na sam dół.

Może chłopak nie zdobył punktu, ale wywołał śmiech u wszystkich zgromadzonych. Te dwuznaczne pytania mogły bez problemu zdradzić kierunek w jakim zmierzają nasze myśli.

Nadeszła kolej na pytanie dla Ashley.

- Wymień trzy atrakcyjne cechy płci przeciwnej.

- Nie mam pojęcia, co dziewczyny widzą w facetach - powiedziała podnosząc ręce w geście poddania.

To było moje potwierdzenie.

- Mogłaś powiedzieć cokolwiek - zauważył jej brat, a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.

Brunetka spojrzała na mnie, a ja byłam tak zamyślona, że zupełnie nie wiedziałam, o co jej chodzi. 

Dlaczego znowu wlepia we mnie wzrok?

- Gotowa? - zapytała unosząc kartę.

Idiotka. Przecież to była moja kolej. Przytaknęłam nieśmiało, obawiając się, co kryje się pod spodem mojej karty.

- Wymień trzy atrakcyjne piosenkarki - odczytała, przekręcając plastikową rurkę.

Myśl. Sama byłam zaskoczona, ale odpowiedź w mojej głowie pojawiła się automatycznie.

- Camila Cabello, Lauren Jauregui, Madison Beer - wyrecytowałam tak szybko jak potrafiłam.

Miałam wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie zdziwieni, ale liczył się zdobyty punkt.

- Masz dobry gust - odparła Ash, przyglądając się mi uważnie ze swoim firmowym uśmiechem.

Nie zważając na jej komentarz, wylosowałam kolejną kartę dla Liama.

- Wymień trzy miejsca, gdzie można mieć łaskotki.

- Stopy, pod pachami i brzuch.

- Brzuch? Masz łaskotki na brzuchu? - doczepił się Paul.

- Nie, ale Lea tak - obronił się Liam.

Dlaczego Liam to powiedział? - Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, w momencie gdy mój wzrok spotkał się z cwanym uśmieszkiem Ashley.

- Ok, w porządku - zgodził się blondyn, a ja oddałam mu kartę.

Tak minęła nam następna kolejka i rozpoczęła się już trzecia z rzędu. Każdy na swoim koncie miał chociaż jeden punkt, a Paul właśnie zdobył drugi. Nadeszła znowu kolej Ashley.

- Wymień trzy sposoby na umilenie poranka.

- Seks, jedzenie i więcej seksu - odpowiedziała bez namysłu wywołując śmiech pozostałych, a ja przewróciłam oczami.

- Popieram, ale niestety nie mogę uznać tej odpowiedzi - powiedział Paul, uśmiechając się do niej.

- Daj spokój, przynamniej was rozbawiłam.

- Ale powtórzyłaś dwa razy to samo - zauważyłam.

- Ktoś tu zazdrości mi poranków - odparła patrząc w moją stronę.

Może powinnam to zignorować, ale byłam pewna, że jej słowa były wymierzone specjalnie w moją stronę, tylko po to, aby mnie zaczepić. I niestety jej się udało. Z każdą sekundą czułam rosnącą we mnie irytację. Już kolejny raz tego wieczoru dziewczyna podniosła moje ciśnienie.

- Masz ze mną jakiś problem? - zapytałam.

- Nie mam żadnego. Jeśli ktoś tu ma jakiś problem to raczej ty. Znudziłam mi się ta gra.

- Nikt ci nie kazał tu przychodzić - powiedział Liam.

Wiem, że nie miał na myśli nic złego, ale taka była prawda. Nie miałam pojęcia po co Ashley tu przychodziła, skoro widocznie nie miała ochoty na nasze towarzystwo i tylko wszystko krytykowała.

- Dobra, zawijam się stąd - powiedziała wstając. - Amelia, idziesz ze mną? - zapytała, patrząc w stronę blondynki.

Wszystkie spojrzenia padły na nią. Dziewczyna wahała się przez chwilę, ale ostatecznie wstała i poszła posłusznie za ciemnowłosą. Widziałam ogromną satysfakcję malującą się w oczach brunetki, co wzbudziło we mnie jeszcze większą złość.

Dlaczego taka arogancka osoba dostawała dokładnie to czego chciała? I co takiego widziała w niej Amelia?

Po zamknięciu drzwi za dziewczynami, atmosfera się zepsuła, nikt nie miał ochoty na dalszą grę.

- Zabiję twoją siostrę, jeśli jeszcze raz się tu pojawi - odezwał się Paul.

Niestety samolubne zachowanie Ashley doprowadziło do kolejnej kłótni, tym razem między przyjaciółmi.

Ta dziewczyna to same kłopoty.

______

Jeśli podobał się wam moja praca proszę zostawcie gwiazdkę, będzie mi bardzo miło 🥰

Dobra to teraz przyznać się kto się spodziewał kim jest siostra Liama? 😆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro