16. Pamiętacie dziewczynę z klubu?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Potwornie głośny dźwięk dzwoniącego telefonu  nagle wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam zaspane oczy, rozglądając się po pustym pokoju. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co to za dzień. Zirytowana, wyłączyłam denerwująca melodie w moim telefonie i podniosłam się z materaca, rozmasowując skronie. Miałam nadzieję, że ta czynność choć trochę złagodzi pulsujący ból głowy, który odczuwałam coraz mocniej z każdą sekundą. Gdy tylko uniosłam się z materaca, miałam wrażenie, że moja czaszka waży tonę, a mózg już nie mieści się w środku. Nie cierpiałam, gdy bolała mnie głowa. Bez dłuższego namysłu, odszukałam swoją apteczkę i wzięłam dwie aspiryny, modląc się o szybkie złagodzenie bólu.

Przecież nie wypiłam wczoraj aż tak dużo.

Zakłopotana bólem, zupełnie zapomniałam o jeszcze chwilę temu dzwoniącym telefonie i wyszłam z pokoju, biorąc ze sobą jedynie rzeczy niezbędne pod prysznic. Rozebrałam się ze swojej piżamy i weszłam do kabiny, odkręcając kurek z ciepłą wodą. Miałam wrażenie, że to trwało wieki, nim z kranu rzeczywiście dotarła do mnie ciepła woda. Moje ciało dawno pokryło się gęsią skórką. Gdy wreszcie mogłam zrelaksować się pod ciepłym strumieniem, opłukałam dokładnie całe ciało, co dało mi chwilę odprężenia. W mojej głowie dalej nie mieścił się fakt, że dziewczyna, którą poznałam na pamiętnej imprezie musiała okazać się siostrą Liama. Musiałam się komuś wygadać, ale akurat jak na złość i Cat i Caroline nie było w mieście.

Myślałam, że takie akcje zdarzają się tylko w filmach.

Po prysznicu byłam już w lepszej formie, chociaż dalej doskwierał mi ten sam ból głowy. Korzystając z opustoszałego w weekend akademika, wróciłam do pokoju zawinięta w ręcznik i przebrałam się w dresy, a następnie poszłam do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie.

Dopiero gdy wróciłam do pokoju z talerzem kanapek, przypomniałam sobie o istnieniu mojego telefonu. Okazało się, że osobą która się do mnie dobijała był Liam. Od razu do niego oddzwoniłam.

— Hej skarbie, co u ciebie?

— Nie za dobrze, dopiero wstałam — odparłam, podpierając się drugą ręką o biurko.

— Myślałem, że wyciągnę cię na obiad.

— Właściwie, to dopiero zabieram się za śniadanie.

— Szkoda, może zobaczymy się później?

— Jeśli tylko przestanie mnie boleć głowa. Może wpadniesz do mnie wieczorem i pooglądamy razem jakieś filmy? — zaproponowałam.

— Brzmi dobrze. Kupię przekąski i może wino.

— Żadnego alkoholu — zaprotestowałam, zbyt gwałtownie ruszając głową, co spowodowało napłynięcie nowej fali pulsującego bólu, który chciał rozsadzić moją czaszkę.

— Ok, zrozumiałem. Aż tak źle zniosłaś wczorajszy wieczór? Wydawało mi się, że nie piłaś tak dużo.

— Też mi się tak wydawało. Może to dlatego, że wczoraj po południu niewiele zjadłam.

— Cóż, tak czy inaczej, wczorajszy wieczór przejdzie do historii jako największa klapa tego roku. Paul cały dzień chodzi wkurwiony, gdyby tylko dopadł Ashley na pewno rozszarpały ją na strzępy. — Usłyszałam głośne westchnięcie. — Wstyd mi za swoją siostrę.

— Nie obraź się, ale twoja siostra naprawdę jest podłym człowiek, wczoraj flirtowała z tą dziewczyną bez żadnego wstydu.

— Mówiłem ci, że Ash ma trudny charakter. Zawsze lubiła pogrywać z ludźmi. Nie rozumiem, po co wczoraj przychodziła.

— Cóż ona chyba nie może narzekać na złe zakończenie wieczoru — zauważyłam.

— Zgaduje że nie, ale lepiej nie wchodźmy w ten temat. Wystarczy, że Ashley popsuła nam wczorajszy dzień. Dzisiaj jej się to nie uda. To co, do wieczora?

— Jasne, do zobaczenia.

Po zakończeniu rozmowy, skończyłam jeść swoje śniadanie. Na szczęście po godzinie tabletki, które wzięłam, zaczęły działać i wreszcie poczułam ulgę. Do wieczoru zostało mi sporo czasu, mimo że wiedziałam, że powinnam wziąć się za naukę, postanowiłam w pierwszej kolejności skończyć czytać zaczętą wczoraj książkę, a dopiero później zabrałam się za lekcje.

Wieczór spędziłam w towarzystwie bruneta. Cały czas w jego obecności czułam się winna nie mówiąc mu całej prawdy o jego siostrze, ale wiedziałam, że już jest za późno na tę rozmowę. W końcu to nie było nic takiego...

***

— Wróciłam — powiedziała Cat, wchodząc do pokoju z hukiem wywołanym przez walizkę, która obiła się o drzwi.

— Dobrze cię widzieć — powiedziałam, odrywając się od najciekawszego zajęcia jakie można robić w niedzielne popołudnie, czyli sterty książek na biurku.

— Tęskniłaś?

— Głupie pytanie — odparłam, zamykając ją w uścisku. — Muszę ci coś powiedzieć.

— Brzmi poważnie — zaniepokoiła się Cat.

— Bo to jest poważne.

— Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. O co chodzi?

— Zaraz ci wszystko wyjaśnię, ale myślę, że Car też powinna to usłyszeć — stwierdziłam, szybko wysyłając do niej sms'a.

Wróciłaś już od rodziców? Muszę ci coś powiedzieć.

Będę najszybciej jak się da — odpisała prawie natychmiast.

Pół godziny później obie przyjaciółki siedziały na łóżku Cat, niecierpliwie oczekując na wieści.

— Nie mów, że jesteś w ciąży? — zapytała Car.

— Oszalałaś?! My nawet jeszcze nie... — zawstydziłam się, nie byłam przygotowana, aby się tym dzielić.

— To mów wreszcie, masz taką grobową minę. Nie wytrzymam dłużej.

— Zamknij się wreszcie i daj jej powiedzieć — odezwała się Cat.

— Pamiętacie te dziewczynę z klubu?

— Tę którą pomyliłaś z Cat? — upewniła się blondynka.

— Tak, właśnie nią.

— Co z nią?

— To siostra Liama.

— Co takiego?! — odezwały się jednocześnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro