41. Święta, święta...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zbliżały się święta, co napawało mnie optymizmem. Naprawdę potrzebowałam odpocząć od uczelni, natłoku obowiązków i wszystkich sercowych dramatów, które sobie zaserwowałam w ostatnich tygodniach. Zawsze uwielbiałam te porę roku, jednak tym razem wiedziałam, że oprócz przyjemności czeka mnie także trudna rozmowa z moimi rodzicami i to była ta mniej przyjemna część. Ostatniego dnia przed feriami wróciłam z uczelni stosunkowo wcześnie i od razu zabrałam się za pakowanie walizki. 

Na razie nikt ze znajomych z roku nie mógł wiedzieć o moim prawdziwym powodzie zerwania z Liamem, a tym bardziej o tym, że spotykałam się teraz z jego siostrą. Niestety przez to wszystko moje stosunki z Paulem ucierpiały, ale nie mogłam go winić za to, że trzymał stronę swojego najlepszego przyjaciela. Caroline także nie mogła pogodzić się z naszym rozstaniem, a chyba nawet bardziej z tym, że nie chciałam jej zdradzić szczegółów. 

Gdy się spakowałam i zjadłam obiad, razem z Cat wyszłyśmy z akademika. Na dole czekała na nas Ashley, która na szczęście zaoferowała, że zawiezie nas na dworzec. Jazda komunikacją miejską z wielkimi walizkami i ciągnięcie ich po śniegu na pewno nie byłoby miłym przeżyciem, a za taxówkę zapłaciłybyśmy pewnie fortunę. W aucie prowadziłyśmy niezobowiązującą rozmowę na temat naszych tradycji świątecznych i ilości gości, którzy odwiedzą nasze domy w święta. U mnie zapowiadało się raczej skromnie. Najbardziej było mi przykro, że moja siostra nie mogła w tym roku przyjechać, ale ponieważ mieszkali tak daleko starali się spędzać święta raz z naszą, a raz z drugą rodziną we Francji. 

Po dojechaniu na dworzec nastał czas pożegnania. Było mi bardzo przykro, że musiałam rozstać się z Ashley na prawie tydzień, ale wiedziałam, że zobaczymy się znowu na sylwestra. Dziewczyna skradła mi na pożegnanie pocałunek, który jednak zaczął się trochę przeciągać, dopóki Cat nie zwróciła nam uwagi, że musimy już zbierać się na pociąg.

 - Będę tęsknić - powiedziała.

- Ja też. Daj koniecznie znać, jak dojedziecie - odpowiedziała, po czym ucałowała ostatni raz mój policzek.

Było ciężko mi się z nią rozstać, szczególnie, że dopiero co się zeszłyśmy i chciałam teraz spędzać z nią jak najwięcej czasu, ale niestety taki był urok świąt. Wiedziałam, że chwila oddechu i czas na przemyślenia dobrze nam zrobi. Razem z Cat udałam się na odpowiedni peron. Pociąg już na nas czekał, a w środku było pełno ludzi. Na szczęście już dużo wcześniej kupiłyśmy sobie bilety, więc nie musiałyśmy się teraz martwić. Pod odnalezieniu swoich miejsc, włożyłyśmy bagażę na półkę i usiadłyśmy wygodnie obok siebie.

Cała podróż zleciała nam na pogaduszkach i nadrabianiu zaległości. Gdy wysiadłyśmy na dworcu już czekali nasi rodzice, aby nas odebrać. Pożegnałam się z Cat i poszłam z moim ojcem do samochodu.

- Jak tam na studiach? - spytał, gdy jechaliśmy autem.

- Och no wiesz, wszystko po staremu.

- Masz dużo nauki.

- Sporo i raczej będzie już tylko gorzej do końca semestru.

- No tak, ale po to są świeta, żeby trochę sobie odpuścić. Mam rację?

- Pewnie - odparłam, uśmiechając się delikatnie.

- A co u Liama?

- Och, no... w porządku, tak myślę - zmieszałam się.

Na szczęście mój tata zazwyczaj nie był dociekliwy i nie pociągnął tematu dalej. Dalszą drogę pokonaliśmy w milczeniu, słuchając świątecznych przebojów w radiu. Nagle tata zaczął śpiewać refren jednej z piosenek, a ja do niego dołączyłam. Gdy tata zaparkował na podjeździe, wysiedliśmy z auta, a on pomógł zanieść moją walizkę do mojego starego pokoju. Od razu po przekroczeniu drzwi, moja mama wyłoniła się z kuchni i mocno mnie uściskała. W korytarzu unosił się słodki zapach pierników i cynamocu. Pewnie mama była właśnie w trakcie pieczenia.

- Lea, jak się masz? Tęskniłam skarbie.

- Dobrze, ja też tęskniłam.

- Rozbierz się, zaraz podam obiad. Pewnie jesteś głodna.

- Nie tak bardzo. Może mam ci pomóc?

- Nie, nie musisz, już prawie wszystko gotowe. Jeśli chcesz to możesz rozłożyć talerze.

- Dobrze - odparłam, po czym udałam się do szafki z porcelaną i wyciągnęłam komplet trzech talerzy.

Gdy wszystko było przygotowane zjawili się rodzice niosąc pułmiski pełne jedzenia.

Zasiedliśmy do jedzenia, a mama zaczęła mnie pytać o to samo, co wcześniej tata.

- Szkoda, że nie przyjechałaś razem z Liamem, może uda się w przyszłym roku. Co u niego słychać?

- Coż...

Poczułam jak pocą mi się ręce. Nie myślałam, że to nastąpi tak szybko, ale nie chciałam ich okłamywać. Nabrałam powietrza i wypuściłam je gwałtownie, po czym zaczęłam mówić.

- Właśnie, jeśli o tym mowa, to muszę wam coś powiedzieć -  powiedziałam, zauważając, jak matka unosi brwi, a ojciec zamiera z widelcem w powietrzu.

Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Matka wpatrywała się we mnie z niepewnością. 

- Lea, co się stało? 

Wzięłam głęboki oddech, czując, jak serce bije mi szybciej. 

- Zerwałam z Liamem. - Wypaliłam najszybciej jak mogłam.

Matka patrzyła na mnie jakby nagle przestała rozumieć świat. 

- Co? Jak to możliwe? Przecież byliście takią idealną parą!

- Nie wszystko było takie, jak się wydawało - powiedziałam, unikając jej wzroku. - Zrozumiałam, że to nie jest to, czego naprawdę chcę. Ale to nie koniec historii...

Rodzice patrzyli na mnie pytająco, czekając na więcej wyjaśnień.

- W zasadzie... -  zaczęłam, jednak natychmiast się zatrzymałam, bojąc się powiedzieć im całej prawdy. Ostatecznie spojrzałam matce w oczy i szepnęłam. - Zakochałam się w Ashley, siostrze Liama. 

Między nami zapadła grobowa cisza. Matka była sparaliżowana zdziwieniem, a ojciec, siedząc obok, milczał, jednak nie mogłam rozszyfrować jego emocji. Wreszcie mama przerwała ciszę, wybuchając emocjonalnymi słowami.

- To jest niemożliwe! To nie może być prawda! - mówiła, a jej oczy zalśniły łzami. - Dlaczego ty mi to robisz dziecko? Jak to się stało?

- Nie planowałam tego co się stało... Nie przypuszczałam, że mogę się interesować, no...  dziewczynami, ale jednak, taka jest prawda. Dopiero teraz czuję, że naprawdę jestem szczęśliwa.

Ojciec milczał, ale spojrzał na mnie z wyrazem zrozumienia. Wstał z miejsca i podszedł do mnie, zanim matka zdążyła powiedzieć więcej.

- Lea - odezwał się delikatnie - nie musisz się tłumaczyć. Ważne, że jesteś szczęśliwa. 

Następnie wziął mnie na bok, oddzielając nas od matki.

- Wiem, że to dla mamy trudne do zaakceptowania, w końcu marzyła o twoim ślubie i wnukach... Daj jej trochę czasu, musi to przetrawić, ale pamiętaj, że oboje zawsze cię kochamy, bez względu na to, kogo wybierasz.

Chociaż serce matki było jeszcze pełne szoku, cieszyłam się, że chociaż tata stał po mojej stronie. Chciałam wierzyć, że wszystko będzie dobrze, jednak czułam, że kilka kolejnych dni może być ciężkie.

***

Poszłam do swojego pokoju, usiadłam na moim łóżku, zatopiona w ciszy po burzliwej rozmowie z rodzicami. Potrzebowałam kogoś, kto zrozumie, kto będzie moim oparciem. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Ashley, czując, jak dłonie lekko mi drżą. Po kilku sygnałach usłyszałam znajomy głos. 

- Lea? Co coś się stało? - spytała ściszonym głosem.

- Właśnie rozmawiałam z rodzicam - odpowiedziałam, starając się ukryć zdenerwowanie w moim głosie. - Musiałam im powiedzieć prawdę o zerwaniu z Liamem i o tym, co czuję do ciebie.

- Poczekaj chwilę, muszę wyjść z domu, żeby spokojnie pogadać...

Ułyszałam chwilę ciszy po drugiej stronie, zanim Ashley ponownie odezwała się z troską. 

- Jak się czujesz?

- Nieco przytłoczona, ale wiedziałam, że muszę im powiedzieć. Nie chcę ich okłamywać - wyznałam, starając się utrzymać kontrolę nad emocjami.

- I jak to przyjęli? 

- Tato mnie wspiera, ale mama była w większym szoku, chyba nie jest zbyt zadowolona.

- Gdybym mogła być teraz przy tobie, mocno bym cię uściskała. Jestem z ciebie dumna. Na pewno wszystko sie ułoży, potrzeba tylko trochę czasu.

- Wiem. Dziękuję, Ashley. Cieszę się, że mogę na ciebie liczyć - powiedziałam, czując się trochę bardziej pokrzepiona.

- Zawsze, Lea. A teraz, obiecaj mi, że zadzwonisz lub napiszesz, jeśli będziesz czegoś potrzebować. 

Obiecałam, że tak zrobię,  po czym pożegnałyśmy się ze sobą. Czułam się trochę lepiej, ale wciąż bałam się jutra.

***

Kiedy otworzyłam oczy, poczułam, że to będzie kolejny dzień, który przyniesie ze sobą wyzwania. Wczorajsze rozmowy z rodzicami sprawiły, że cała sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Teraz musiałam zmierzyć się z codziennymi obowiązkami, a jednocześnie utrzymywać jakąś równowagę w relacjach rodzinnych. Zeszłam na dół i od razu poczułam zapach świątecznych przypraw unoszący się z kuchni. Mama już gotowała, starannie układając składniki na stole.

- Dzień dobry - powiedziałam ostrożnie, starając się uśmiechnąć.

Mama podniosła wzrok, ale jej spojrzenie było jakby gdzieś daleko. 

- Dzień dobry, Lea.

Przysiadłam się przy stole, a atmosfera między nami była napięta. Gdy zjadłam szybkie śniadanie, zaczęłyśmy wspólnie gotować, ale każdy ruch i słowo wydawały się być stawiane, niczym na cienkim lodzie. W końcu, po długim milczeniu, mama przerwała ciszę. 

- Lea, chcę z tobą porozmawiać.

- Okej - odpowiedziałam, starając się brzmieć na spokojną, choć czułam jak w środku cała drżę.

Usiadłyśmy naprzeciwko siebie przy stole, a mama spojrzała mi prosto w oczy. 

- Wczoraj było mi trudno. Zakoczyłaś mnie i nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, ale jestem twoją matką i musimy znaleźć sposób na przejście przez to razem.

Westchnęłam głęboko. 

- Rozumiem, mamo. To dla ciebie pewnie tak samo trudne jak dla mnie.

Przez chwilę milczałyśmy, a potem mama zaczęła pytać o Ashley. Zmierzyłam się z jej spojrzeniem, opowiadając o tym, jak się poznałyśmy, o naszych rozmowach i wspólnych chwilach. Nie unikałam trudnych pytań dotyczących naszej rozwijającej się relacji. Choć czułam, że niektóre słowa były jak igły przeszywające atmosferę. Na koniec, po dłuższej chwili ciszy, mama złamała ją swoimi słowami. 

- Lea, bez względu na to, co się dzieje, chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham. Może to wszystko dla mnie jest trudne do zaakceptowania, ale twoje szczęście jest dla mnie ważniejsze, niż moje odczucia. To nie zmienia tego, że jesteś moją córką i chcę twojego dobra.

Poczułam, jak się rozluźniam, gdy jej słowa do mnie dotarły. Choć sytuacja nadal była trudna, to wiedząc, że mama mówi szczerze i że mimo wszystko mnie kocha, przyniosło mi pewne pocieszenie. Wiedziałam, że droga do akceptacji może być długa, ale początek rozmowy z mamą otworzył nowy rozdział w naszych relacjach.

- Mogę jednak mieć do ciebie prośbę?

- Tak?

- Może nie wspominaj na razie o tym wszystkim reszcie rodziny. Nie jestem pewna, jak zareagują dziadkowie.

- Och, dobrze, nie chcę psuć nikomu świąt - zgodziłam się, jednak nie mogłam ukrywać, że jej słowa mnie zabolały.

Od teraz musiałam ukrywać część siebie, przecież tak bardzo ważną i wiele mówiąco o mnie jako o osobie. Nie chciałam kłamać, jednak rozumiałam podejście mojej mamy. Samej ciężko było mi sobie wyobrazić jak outuje się na oczach całej mojej rodziny. Chyba mogłam jeszcze poczekać i lepiej oswoić się ze swoją tożsamością, nim zrobię tak poważny krok.

Wieczorem, gdy skończyłyśmy już przygotowania, udałam się do swojego pokoju i napisałam  do Ashley. Komunikator świecił się delikatnym światłem, a każde napisane zdanie stawało się jak most, łączący nasze myśli.

Dzisiaj spędziłam większość czasu w kuchni z mamą, jestem wykończona - napisałam, zaczynając naszą rozmowę.

Ashley szybko odpowiedziała.

O, mam nadzieję, że nie zepsułaś żadnej potrawy 😝

Uśmiechnęłam się. 

Nie, wszystko poszło zgodnie z planem. Ale musiałam porozmawiać z mamą o tym, co się dzieje. Było to trudne, ale myślę, że teraz rozumie mnie trochę lepiej.

Cieszę się Lea, zobaczysz, że będzie dobrze 😘

A u ciebie? Jak przygotowania? - spytałam, zmieniając temat.

Od razu zobaczyłam na ekranie migające kropki, które raz się pokazywały, a za chwilę znikały z ekranu, miałam wrażenie, że to trwało wieki, gdy wreszcie ujrzałam nową, wcale nie tak długą wiadomość.

Tak jakoś dziwnie. W domu jest napięta atmosfera. Liam wygląda na bardzo przybitego, a ja wiedząc, że zataiłam przed nim prawdę czuję się współwinna

To wszystko robi się coraz bardziej skomplikowane

Próbowałam ją pocieszyć, ale sama poczułam ukucie w sercu, na myśl o Liamie.

Przykro mi 😢

Wiem, że jest ci ciężko... To trudne dla nas obu, ale musimy znaleźć sposób, by przejść przez to razem - dopisałam.

Wiem... Ale po prostu czuję się z tym źle - odpisała po chwili. - Wiesz, wbrew temu co myśli o mnie moja rodzina, też mam serce

Doskonale o tym wiem... Czasem musimy podejmować trudne decyzje, by chronić siebie i swoje uczucia - odpowiedziałam, choć wewnętrznie również czułam, że coś jest nie tak. - Ale to, co mamy, jest prawdziwe. Musimy się trzymać tego co mamy i mieć nadzieję, że z czasem wszystko się uspokoi

Ashley nie odpisywała przez dłuższą chwilę. Wiedziałam, że jest jej ciężko i chciałam jej to jakoś ułatwić, ale nie wiedziałam jak. Wszystko wokół nas było niewyjaśnione, a my musiałyśmy znaleźć sposób, by nadal być dla siebie wsparciem. Choć trudno było pokazać światu naszą prawdziwą twarz, wierzyłam, że razem możemy przetrwać te trudne chwile. A z czasem może będzie łatwiej. Liczyłam, że kiedy emocje opadną, ludzie zrozumieją jaka jest prawda. Miałam przynajmniej taką nadzieję. Rozmyślając nad tym wszystkim, wykończona przygotpwaniami do świąt wkrótce później zasnęłam na pościeli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro