42. I po świętach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy kolejnego dnia wstałam z łóżka, obolała po nocy przespanej w niewygodnej pozycji, zdałam sobie sprawę, że to już Wigilia. Jak co roku ten dzień spędzaliśmy u moich dziadków, dlatego wiedziałam, że w tym roku muszę się wyjątkowo dobrze nastawić na wszystkie osobiste pytania, które z pewnością będzie zadawać moja liczna rodzina. Od razu po wstaniu z łóżka napisałam do Ashley.

Dzień dobry, Wesołych Świąt 😘

Następnie udałam się do kuchni na śniadanie.

Dzień minął mi bardzo szybko, gdy za oknem zaczęło się ściemniać, wszyscy ubraliśmy się odświętnie i pojechaliśmy do dziadków, którzy mieszkali kilka ulic dalej.

Kiedy weszłam do domu  dziadków, gdzie każdy kąt był nasycony zapachem świąt, zastałam gwar i śmiechy rozmawiającej rodziny. Dziadkowie, ciotki, wujkowie, wszyscy zbierali się przy świątecznym stole. Do pełnego składu brakowało tylko mojej siostry, jednak w tym roku Gabriela zdecydowała się zostać we Francji i spędzić ten czas z rodziną męża. Niestety gdy mieszkało się tak daleko, nie dało się co roku odwiedzać wszystkich krewnych.

- Moja droga, wreszcie przyjechałaś odwiedzić starych dziadków! - przywitała mnie babcia, przytulając mocno. - Zajmij swoje miejsce, już wszystko jest gotowe.

Rozgościwszy się przy stole, poczułam, jak każdy zaczyna patrzeć na mnie z ciekawością. Nie musiałam wcale długo czekać, aż rozległy się pytania.

- Lea jak tam na studiach? - spytał dziadek.

- Wszystko dobrze, dziękuję.

- Lea, jak się masz? A ten twój chłopak, Liam, gdzie się podziewa? - zapytała po chwili ciotka, uśmiechając się szeroko. - Chcielibyśmy go poznać.

Spojrzałam na nią z lekkim niepokojem.

- Oh, Liam... Cóż, nie jesteśmy już razem - odparłam modląc się, aby nie spytała o nic więcej.

Wtedy wszyscy zaczęli wyrażać zdziwienie oraz wyrazy współczucia. Ich słowa sprawiały, że czułam się coraz bardziej nieswojo i wpędzały mnie w poczucie winy. Każdy naokoło kontynuował różne rozmowy, a ja coraz bardziej czułam się jak na cienkim lodzie. Rodzina rozmawiała na różne tematy, przekazując sobie życzenia świąteczne, a ja musiałam utrzymać pozory. Kiedy ktoś zaczynał zadawać kolejne pytania o moją sferę uczuciową, z uśmiechem i lekką ironią odpowiadałam, starając się nie zdradzić żadnych emocji. Z każdym pytaniem, które mnie dotyczyło, czułam, jakby moje kłamstwo stawało się cięższe. Rodzina patrzyła na mnie w życzliwy sposób, ale ja zdawałam sobie sprawę, że nie znają nawet połowy opowieści. Byłam ciekawa, jak zareagowaliby wtedy, jednak wolałam raczej tego nie testować. Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób na przetrwanie tego wieczoru i zachowanie równowagi między swoim prywatnym światem a oczekiwaniami rodziny. To była zdecydowanie jedna z tych wigilii, które na długo pozostaną we mnie jako czas wyjątkowy, choć nie zawsze z powodu radości.

Gdy wreszcie spotkanie rodzinne dobiegło końca i wróciliśmy z rodzicami do domu, bez słowa zamknęłam się w swoim pokoju i od razu napisałam do Ashley.

Właśnie wróciłam z wigilii u dziadków, było okropnie. Każdy pytał mnie o Liama. Mam dość...

Czekając na odpowiedź, położyłam się na swoim łóżku i zaczęłam przeglądać social media. Nim się zorientowałam, spędziłam w ten sposób prawie godzinę. Jednak Ashley wciąż nie odpisywała. Weszłam w naszą konwersację i dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna jedynie wyświetliła moją poranną wiadomość, ale w ogóle na nią nie odpisała. To było lekko dziwne, jednak uznałam, że pewnie musiała zapomnieć. Przed świętami wiele się działo. Może mama zawołała ją do pomocy, a później spędzała czas z rodziną, przecież u nich świętowanie mogło nadal trwać.

Zrobiło się już naprawdę późno, dlatego postanowiłam, że po prostu pójdę się umyć. Po całym tym świątecznym obżarstwie nie mogło być nic lepszego niż ciepła kąpiel i zanurzenie się w miękkiej pościeli.

***

Obudziłam się dosyć późno, ale to był naprawdę dobry sen. Od razu gdy nieco się przebudziłam, sięgnęłam po swój telefon i sprawdziłam, czy nie mam nowych powiadomień. Na telefonie zobaczyłam kilka nowych wiadomości od znajomych, którzy życzyli mi wesołych świąt, jednak nie było żadnej nowej wiadomości od Ashley. To już wydało mi się bardzo dziwne. Od razu weszłam w naszą konwersację i wystukałam kolejną wiadomość.

Dlaczego nie odpisujesz? Wszystko ok?

Zaczynam się martwić. Proszę odezwij się

Byłam coraz bardziej zdenerwowana, a przez moją głowę przechodziły różne najczarniejsze scenariusze. Jednak musiałam czekać, na razie nie mogłam zrobić nic więcej. Trochę podminowana wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, aby zaliczyć poranną toaletę, a następnie zeszłam na dół na śniadanie. Na dole zastałam moich rodziców, którzy siedzieli razem w salonie, żywo dyskutując. Przywitałam się z nimi i od razu poszłam do kuchni, aby zrobić sobie smażone jajka i tosty.

- Kochanie, jak się czujesz? - Usłyszałam za swoimi plecami głos mojego taty.

Gdy się obróciłam, zobaczyłam oboje rodziców, którzy patrzyli na mnie z troską w oczach.

- W porządku - odparłam, skupiając swój wzrok na patelni.

- Wiemy, że wczoraj było ci ciężko, ale nie chcieliśmy narażać cię na jeszcze większy stres - dodała moja mama.

- Taak rozumiem - odparłam, starając się ukryć swoje emocje.

W głębi duszy zaczynałam wątpić, dla czyjego dobra to robili. Czułam się rozdarta. Wiedziałam, że rodzice chcieli dla mnie jak najlepiej, ale oni zwyczajnie nie rozumieli, jak ja się z tym czułam. To nie oni musieli kłamać i zatajać swój związek. Chociaż... Wróć, może już nie było żadnego związku? Odkąd się przebudziłam, w głowie miałam tysiące myśli, które nie dawały mi spokoju.

- Chociażby nie wiem co, kochamy cię słońce - powiedział mój ojciec.

Uśmiechnęłam się do nich niewyraźnie, po czym przytuliłam każdego z nich z osobna. Gdy moje jedzenie było już gotowe, wymknęłam się z talerzem do swojego pokoju. Nie miałam ochoty na dalsze pogawędki na ten temat. Po wejściu do sypialni, od razu sięgnęłam po swój telefon. Z radością odkryłam, że pojawiła się tam nowa wiadomość od Ashley. Od razu odblokowałam telefon i przeczytałam tekst.

Długo nad tym myślałam Lea. Będzie lepiej jeśli już więcej nie będziemy się spotykać, przykro mi

Zamarłam. Byłam w szoku. Jeszcze kilkukrotnie przeczytałam wiadomość, w kółko analizując każde słowo i modląc się, aby za którymś razem tekst zabrzmiał inaczej. Jednak na próżno. Z każdą kolejną próbą w moich oczach zbierało się coraz więcej łez, co jeszcze bardziej utrudniało mi odczytanie wyrazów przede mną. Czułam jak całe jedzenie, którego nawet jeszcze nie zjadłam, podchodzi mi do gardła. Cały świat zaczął wirować. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Co takiego się zmieniło? Dlaczego to mnie spotykało? Czy to właśnie była ta cała karma?!

***

Resztę dnia spędziłam w swoim w swoim łóżku. Nie zeszłam na obiad, ani na kolację. Cały dzień spędziłam pod swoją kołdrą, co jakiś czas wstrząsały mną nowe fale płaczu. Czułam się wycieńczona i obdarta ze wszystkiego. Zupełnie jakby Ashley wyrwała moje serce, a następnie gołymi rękoma rozszarpała je na miliony kawałków.

Moi rodzice, chyba zaczęli się o mnie poważnie martwić, ponieważ nie chciałam z nikim rozmawiać, ani nic jeść przez cały dzień, dlatego kolejnego dnia w moich drzwiach zjawiła się Cat. Wiedziałam, że przyjaciółka nie odpuści, dopóki nie powiem jej prawdy. Zamiast cokolwiek mówić, pokazałam jej wiadomość, która od razu wszystko jej wyjaśniła.

- Wiedziałam, że tak będzie, Ashley nie umie podchodzić do niczego na poważnie - mówiła, energicznie kręcąc się po moim pokoju.

- Proszę cię, tylko mnie teraz nie dobijaj mówieniem, a nie mówiłam. Przecież sama mnie namawiałaś, żebym pogadała z Ashley i wszystko wyjaśniła... - powiedziałam, lekko szlochając.

- To prawda, ale nie myślałam, że od razu się z nią zejdziesz.

- Serio Cat?! - uniosłam się.

- Dobra, przepraszam Lea. Wiem, że masz złamane serce. Chciałabym ci jakoś pomóc. Gdyby, tylko dorwała ją teraz w swoje ręce...

- To mi na pewno nie pomoże Cat - odparłam smutno.

- Och, tak mi przykro Lea. - Cat zamknęła mnie w szczelnym uścisku.

Przy niej mogłam się na spokojnie wypłakać i ponarzekać, wiedziałam, że mimo wszystko Cat zawsze stanie po mojej stronie. Była moją najlepszą przyjaciółką. Dla mojego dobra chciała nawet zrezygnować z pójścia na sylwestra i zostać ze mną w domu, ale kategorycznie odmówiłam. Wystarczyło, że ja miałam zepsutą imprezę, nie chciałam jej także psuć zabawy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro