Jeden dzień bez tarcia | OneShot

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      Obudziłam się i jak zwykle spadłam z łóżka. Chciałam wstać, ale poślizgnęłam się na dywanie i spadłam na szczękę! No właśnie, na dywanie. Też wydało mi się to dziwne. Starałam się podnieść, ale ciągle upadałam. Westchnęłam zrezygnowana i sięgnęłam do klamki w drzwiach. Kawałek metalu wyślizgnął mi się z ręki, ale dzięki sile, która na niego naparła, drzwi odskoczyły od ościeżnicy. Żuchwa bolała mnie niemiłosiernie, ale otworzyłam białe drzwi. Moim oczom ukazał się mój pies, który ślizgał się na brzuchu. Zaśmiałam się cicho, a psiak popędził w moją stronę, machając ogonem.

    - Cześć Neon - zachichotałam i go przytuliłam, ale natychmiast tego pożałowałam. Szczęka zabolała mnie jeszcze bardziej. Lecz Neon wyślizgnął mi się z rąk i odjechał ode mnie.

    - Cześć Diano. Chodź do nas - przywitała się że mną moja mama, wychylając głowę zza framugi drzwi.

Złapałam Neona za szelki tak, że znajdowały się one w środku mojej zaciśniętej z całych sił pięści, dzięki czemu nie wyślizgnął mi się on. Odepchnęłam się od ściany i razem z Pixelem przyślizgnęliśmy się do dużego pokoju. Tam zobaczyłam mojego tatę, starszego brata i kota którzy siedzielo-leżeli na podłodze, tak jak moja mama. W telewizji leciały wiadomości. Przywitałam się z resztą rodziny i spojrzałam na rozmazany ekran. Szlag
Nie wzięłam okularów. Ale w sumie i tak bym ich nie założyła.

    - Co się stało? - zapytałam niewyraźnie i ulokowałam się przy kanapie. A przynajmniej próbowałam. - Czuję się, jakby wszystko było zrobione z lodu, albo jeszcze gorzej. Wszystko jest śliskie - sprostowałam.

    - Z niewiadomych przyczyn zniknęło wszelkie tarcie na Ziemi - odpowiedział mi mój brat i spojrzał na mnie. - Diana, co ci się stało?! - krzyknął zaskoczony, patrząc na moją szczękę. Rodzice również na mnie spojrzeli, a moja mama pisnęła. Natychmiast zrozumiałam, o co chodzi.

    - Poślizgnęłam się na dywanie i się przewróciłam - wyjśniłam, krzywiąc się z bólu. Moja mama przytuliła mnie pocieszająco.

    - Jak wszystko wróci do normy, to pojedziemy do lekarza - zapewnił mnie tata, a mój brat poklepał mnie po plecach.

§========================§

      Spędziliśmy tak kolejne dwie godziny. Razem z bratem nie poszliśmy do naszych szkół, bo minister edukacji odwołał wszystkie zajęcia aż do powrotu tarcia. Na moich nogach spała Sadza. Siedzieliśmy na końcu, który zawsze jest w salonie, a mój brat w tylko sobie znanym sposób wziął jeszcze dwa że swojego pokoju i z sypialni rodziców. Miałam szczękę, a raczej żuchwę posmarowaną Altacetem i zawiniętą w bandaż, aby nie opuchła. Nagle Neom zaczął piszczeć. Okazało się, że jego zabawka wpadła pod komodę. Prześlizgnęłam się w tamtą stronę, z zamiarem wypchnięcia piszczącej butelki.

    Jak ja tęsknię za tarciem - jęknęłam w myślach.

Wtem, poczułam pod palcami gumową strukturę psiej zabawki. Zaskoczona złapałam ją, a ona nie wypadłam mi z ręki. Wstałam.

    - Tarcie wróciło! - zawołałam uradowana, ale odpowiedziała mi cisza. Odwróciłam się i zobaczyłam... W sumie zobaczyłam nic. Nie było śladu po moich rodzicach, bracie i zwierzakach. Meble również zniknęły. Wszystkie ściany, sufit i podłoga stały się białe, a po drzwiach nie było ani śladu. Pozostała tylko komoda i telewizor, który zdawał się o wiele większy, niż był. Cofnęłam się, ale straciłam równowagę i zaliczyłam bliskie spotkanie z śnieżnobiałą podłogą. Telewizor zazgrzytał i zaczął przechylać się w moją stronę. Krzyknęłam i chciałam się odsunąć, ale moje kończyny odmówiły mi posłuszeństwa.

   Nagle otworzyłam oczy i zobaczyłam mój łapacz snów, zrobiony przez moją babcię na moje siódme urodziny. Dotknęłam jednego z zielonych sznureczków i poczułam, że nie są śliskie. Złapałam za głośnik, leżący obok mnie. Nie wypadł z mojej ręki. Nagle zorientowałam się, że to wszystko to był tylko i wyłącznie sen. A szczęka bolała mnie tylko dlatego, ponieważ zeszłego wieczoru byłam u dentysty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro