Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dzwonił Wasyl - Sergiej wrócił na basen. Ostatni tydzień poświęciliśmy na mordercze treningi. Walczyłam, strzelałam, unikałam piłek, stroiłam miny do mężczyzny. Nareszcie mogłam się zrelaksować w wodzie.

- Co chciał?

- Pytał mnie czy jesteś już gotowa.

- I co powiedziałeś? - ożywiłam się i podpłynęłam do brzegu. Częściowo wynurzyłam się z wody.

- Prawdę, że jeszcze trochę ci brakuje - spojrzał na mnie i roześmiał się. - Żartuję, powiedziałem, że jesteś gotowa - wyszłam z basenu i wskoczyłam na Sergieja. Zaskoczony mężczyzna przewrócił się. Leżałam na nim i wpatrywałam się w niego z rozbawieniem. Po chwili pocałowałam go i zeszłam z niego.

- Ma coś dla mnie? Powiedz, że tak - byłam podekscytowana. Cieszyłam się, jak mała dziewczynka z nowej lalki.

- Ma. Nasz stały klient się zgłosił. Wasyl postanowił cię zaprezentować.

- Kiedy zaczynam?

- Jutro mamy być o północy w klubie. Poznasz swojego zleceniodawcę. Musisz się dobrze zaprezentować. Możliwe, że będzie chciał cię przetestować.

- Spoko, będę gotowa. Tylko w co ja się ubiorę? - mężczyzna roześmiał się i wyszedł z pomieszczenia.

- Ejj, ale ja serio mówię - dogoniłam go. - Mam pomysł - Sergiej zatrzymał się i spojrzał na mnie uważnie. - Zrobię ci mały pokaz mody.

- Tylko nie to - jęknął i chciał uciec, ale w porę złapałam jego rękę.

- No chodź - pociągnęłam go do swojego pokoju. - Czekaj wytrę się - pobiegłam do łazienki i przebrałam się w szlafrok. Przeszłam do garderoby. Założyłam dżinsy i białą, elegancką bluzkę, do tego adidasy. Weszłam do pokoju i okręciłam się wkoło. Sergiej siedział na łóżku.

- Nie. Zbyt młodzieżowo. Dalej - machnął ręką i wygodniej rozparł się na łóżku.

     Wróciłam do garderoby i przebrałam się w białą sukienkę opinającą moje ciało, założyłam kremowe szpilki i otworzyłam drzwi. Okręciłam się na pięcie.

- Wyglądasz... - mężczyzna otworzył szeroko oczy i wpatrywał się we mnie. - Zbyt elegancko - dokończył z trudem.

     Odwróciłam się i kręcąc biodrami weszłam do garderoby i zamknęłam drzwi. Hm. Co mogę założyć. Wybrałam beżowe botki, czarną koszulkę i do tego komplet: białe spodnie i marynarkę. Zaprezentowałam nową stylizację. Sergiej pokręcił głową.

- To spotkanie biznesowe, ale nie w wieżowcu, tylko w klubie.

   Odwróciłam się i weszłam do pomieszczenia. Wybrałam krótką, szarą, rozkloszowaną spódniczkę i biały top. Dobrałam białe tenisówki i pokazałam się Sergiejowi.

- Chyba nie chcesz, żeby pomyślał, że pracujesz w klubie - pokręcił głową z dezaprobatą.

     Wróciłam i rozejrzałam się. Już wiem, co założę. Przebrałam się w czarny, przylegający kombinezon na grubych ramiączkach. Do tego czarne botki na grubym słupku. Włosy związałam w kucyk i wyszłam. Sergiej wpatrywał się we mnie przez moment, po czym wstał. Kazał mi się okręcić w kółko. Zrobiłam to i uśmiechnęłam się.

- Może być?

- Zdecydowanie tak - przytaknął i złapał mnie w talii. Pocałował mnie delikatnie. - Wyglądasz bardzo seksownie w tym wdzianku - szepnął mi na ucho. - Może pomogę ci to zdjąć - zaoferował swoją pomoc i sięgnął rękę do moich pleców. Namacał suwak i odpiął go. Zsunął mi ramiączka i kombinezon opadł na ziemię. - Tylko spróbuj nie założyć bielizny na spotkanie - pogroził mi palcem widząc moje nagie ciało.

     Podniósł mnie i położył na łóżku. Zdjął mi botki i rzucił na ziemię. Pochylił się nade mną i pocałował namiętnie. Oddałam pocałunek mierzwiąc jego włosy. Ujął moją pierś w dłoń i ugniatał delikatnie. Drugą ręką powędrował między moje uda. Masował mnie delikatnie nie przestając całować. Odsunęłam go od siebie i odpięłam guzik jego spodni. Szybko się ich pozbył tak samo jak koszulki i bokserek. Przewróciłam go na plecy i usiadłam na nim tyłem. Wzięłam jego członka do ręki a po chwili do buzi. Poruszałam głową w dół i w górę, sprawiając tym samym mężczyźnie przyjemność.

      Sergiej błądził dłońmi po moich plecach. Złapał mnie za tyłek i podciągnął do góry. Teraz już leżałam na nim, a on robił mi minetkę. Poruszałam głową coraz szybciej a Sergiej zaczął lizać językiem moją łechtaczkę. Wstałam i usiadłam przodem do niego jednocześnie czując go w sobie. Poruszałam się w przód i w tył a po chwili ujeżdżałam go jak szalona. Zeszłam z niego i stanęłam do niego tyłem na czterech. Wszedł we mnie delikatnie trzymając mój tyłek. Ręka zsunęła mu się na moją pierś i ugniatając ją coraz szybciej się poruszał. Po chwili moje ciało zalała fala gorąca. Sergiej wyjął członka z mojego ciała, a ja opadłam na łóżko. Odwrócił mnie na plecy i masował moją łechtaczkę, a palec drugiej ręki włożył do mojej pochwy. Poruszał nim energicznie. Dołączył jeszcze dwa palce. Byłam wniebowzięta. Odchyliłam głowę do tyłu i dałam ponieść się rozkoszy. Jeszcze raz wszedł we mnie tym razem gwałtowniej i mocniej niż za pierwszym razem. Poruszał się we mnie szybko i energicznie. Poczułam jego spermę w sobie, sama też w tej chwili osiągnęłam orgazm. Całe szczęście, że brałam tabletki. Sergiej położył się na łóżku a ja obróciłam się i ułożyłam głowę na jego torsie.

- Nie mów, że to był błąd - szepnęłam z zamkniętymi oczami.

- Nie był - pogładził moje włosy. - Było cudownie - usłyszałam i uśmiechając się zasnęłam.

                                                                                             ✩✩✩✩

- No proooszę - błagałam Sergieja chodząc za nim z pomieszczenia do pomieszczenia. - Nie mogę iść nieuzbrojona, oszalałeś?

- Dobra. Dam ci glocka - w końcu się ugiął i się zgodził. Odwrócił się przodem do mnie i podparł się rękami pod boki.

- Dziękuję - pocałowałam go w policzek. - To ja idę poćwiczyć trochę - pobiegłam na górę.

      Na siłowni spędziłam ponad godzinę. Przeszłam na basen, ściągnęłam spodenki i wskoczyłam do wody. Przepłynęłam kilka długości i wróciłam do swojego pokoju, żeby się wykąpać. W szlafroku zajrzałam do pokoju mężczyzny. Zabrałam jedną książkę i ułożyłam się z nią na swoim łóżku.

- Za godzinę będziemy jechać - wieczorem Sergiej wszedł do pokoju. - Przygotuj się.

     Odłożyłam książkę i weszłam do garderoby. Wyjęłam soczewki i zakropiłam oczy. Wyjęłam nowy zestaw i założyłam je. Wyprostowałam włosy i związałam w wysoki kucyk. Umalowałam się mocno. Ciemne cienie na powiekach, lekka kreska, puder i czerwona szminka. Ubrałam kombinezon i buty. Tylko gdzie ja schowam broń, zastanawiałam się. Wiem. Złapałam swoją czarną, skórzaną kurtkę i wyszukałam w szufladzie nici. W małej szafeczce znalazłam czarny materiał. Pocięłam go i przyszyłam do wnętrza kurtki. Założyłam i obejrzałam się. Nie była obcisła, więc da radę schować broń i nikt się nie zorientuje. Włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Sergiej już na mnie czekał. Dżinsowe spodnie idealnie prezentowały się na nim, a opięta czarna koszulka uwydatniała jego mięśnie. Też postanowił założyć czarną kurtkę. Podał mi broń.

- Gdzie ją schowasz? - odchyliłam kurtkę i schowałam broń w przygotowanej kieszonce. - Sprytnie. Tylko, żeby ci nie wypadła.

- O to się nie martw.

     Godzinę zajęła nam droga do klubu. Tomek przepuścił nas w drzwiach. W loży zastaliśmy Wasyla, który rozmawiał swobodnie z innym mężczyzną.

- Tygrysica, miło cię widzieć - alfons podszedł do mnie i uścisnął mi dłoń z szerokim uśmiechem.

- Ciebie też Wasylu.

- Zygmuncie, to jest Tygrysica - przedstawił mnie nieznajomemu. Przyjrzałam się mężczyźnie. Około pięćdziesięcioletni blondyn, nie gruby, nie chudy. Raczej wątłej postury. Na pewno jakiś biznesmen z kupą szmalu na koncie.

- Miło mi wreszcie panią poznać. Wasyl zdążył panią już zachwalić.

- Mnie też jest miło - zajęłam miejsce przy stole. Ułożyłam dłonie na blacie. - Więc czego pan ode mnie oczekuje?

- Bardzo nie lubię jednego człowieka. Muszę się go pozbyć ze swojego życia.

- Jak się nazywa?

- Jakub Śniady. Bankier, jutro wylatuje na tydzień na Hawaje w sprawach służbowych. Wierzę, że już nie wróci do kraju.

- Więc mam go załatwić na Hawajach - udałam, że się zastanawiam. Ściągnęłam brwi i badawczo przypatrywałam się mężczyźnie.

- Tak.

- Dobrze, zrobię to, ale.. - kątem oka zauważyłam ruch Sergieja. - Po pierwsze, mój pomocnik leci ze mną - wskazałam na Sergieja. - Po drugie, likwidacja poza granicami państwa jest znacznie droższa.

- Ile?

- Trzysta tysięcy dla mnie, sto dla Wasyla plus pokrycie kosztów podróży - oparłam się wygodnie na krześle.

- Ile? Zawsze płaciłem sto pięćdziesiąt tysięcy, z czego pięćdziesiąt szło dla Wasyla.

- Sam pan wspomniał, że Jakub leci na spotkanie biznesowe. Muszę brać pod uwagę każde ryzyko, zaczynając od tego, że będzie przebywał na Hawajach. To jak? - zapytałam opanowanym tonem. Nauczyłam się mimiki na tyle dobrze, żeby teraz dobrze to wykorzystać. Przybrałam obojętny wyraz twarzy i czekałam na to, co się wydarzy.

- Wasylu... - mężczyzna spojrzał na niego błagalnie. - Mówiłeś, że jest nowa. Nie może żądać takiej ceny. Jest nowicjuszem.

- Mówiłem ci, że pierwszego dnia, gdy ją zwerbowałem, zabiła z zimną krwią mojego pracownika? Nawet nie mrugnęła okiem.

- Niech was... dobra. Zapłacę te czterysta tysięcy. Przez was zbankrutuję.

- A więc umowa stoi - uścisnęliśmy sobie dłonie. - Wylatujemy jutro wieczorem. Wasylu załatwisz transport?

- Sergiej wie, gdzie mamy lotnisko. Pilot będzie na was czekał o osiemnastej.

- Proszę zapisać mi adres hotelu Jakuba - podsunęłam mu kawałek kartki i długopis, który leżał na stole. Schowałam zapisany kawałek papieru do kieszeni. - Miło z panem robić interesy. Mniemam, iż przyniósł pan zaliczkę.

- Tak - mężczyzna podniósł z ziemi walizkę. Otworzył ją i ujrzałam równe rzędy banknotów. - Sto tysięcy.

- Dobrze, w takim razie te sto tysięcy jest dla Wasyla - przesunęłam walizkę w stronę alfonsa. - Ufam, że w ciągu dwóch dni pojawi się tutaj pan z resztą pieniędzy i przekaże je Wasylowi.

- Skąd będę wiedział, że wykonałaś swoją robotę?

- Pojutrze już nie będzie pana problemu - ledwo zauważalny uśmiech przemknął mi po twarzy. - Interesy z panem to czysta przyjemność - podniosłam się i chciałam odejść. Mężczyzna wstał i złapał mnie za nadgarstek. Wyszarpnęłam broń i przyłożyłam do czoła mężczyzny. - Nie lubię, gdy nieznajomi mnie dotykają - wpatrywałam się w jego oczy. Mogę przysiąc, że zobaczyłam w nich strach, ale i uznanie. Puścił moją dłoń, a ja schowałam glocka. - Do zobaczenia - odwróciłam się i skinęłam na Sergieja.

- Dziewczyna ma charakterek - usłyszałam, gdy wychodziliśmy z loży.

- Zagrałaś bardzo ryzykownie - usłyszałam, gdy tylko wsiadłam do samochodu. - Kobieto, czterysta tysięcy? To nasz stały klient, płaci co najwyżej sto pięćdziesiąt.

- Ustaliłam nową stawkę. Poza tym - spojrzałam na niego - lecimy jutro na Hawaje. Jak myślisz, moglibyśmy zostać trochę dłużej?

- Myślę, że dam radę to załatwić - mrugnął do mnie.

- Nie wiedziałam, że Wasyl ma prywatny samolot.

- Ma - nie wchodził w szczegóły, więc nie dowiedziałam się czy będziemy podróżować małym, przytulnym samolocikiem, czy takim na miarę Boeninga 777. Wszystko wyjdzie w praniu.

     W domu od razu poszłam do swojego pokoju. Rozebrałam się, zmyłam makijaż i położyłam spać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro