Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dzwonił Wasyl. Ma dla ciebie zadanie - Sergiej wszedł do salonu. Przestałam zmieniać kanały i odwróciłam głowę w stronę drzwi.

- Dla nas - poprawiłam go.

- Tak, ale oficjalnie działasz sama. Jakiś facet się z nim skontaktował. Nie będzie go na spotkaniu. Gdy zjawisz się w loży, Wasyl do niego zadzwoni - robi się coraz ciekawiej. Odłożyłam pilot na szklany stolik i podeszłam do mężczyzny.

- Tajemniczo, ale okej. Jedziemy o dziesiątej wieczorem?

- Tak.

- Więc lepiej się przygotuję - odparłam i wyminęłam go w progu.

Wzięłam glocka i zeszłam do piwnicy. Wystrzelałam dwa magazynki.

       Następnie poczułam natchnienie i wyjęłam z szafy szurikeny. Żal byłoby nie skorzystać z tych jakże pięknych manekinów, które tylko stoją i podpierają ścianę. Nawet dobrze mi szło. Bezlitośnie wbijałam kolejne szurikeny w serca manekinów. W każdym razie w miejsca, gdzie miałyby serca, gdyby za sprawą czarodziejskiej różdżki ożyły. Martwe czy żywe, nie miały ze mną żadnych szans.

     Znudziło mi się torturowanie biednych, bezbronnych manekinów, więc wyjęłam szurikeny z ich pomarańczowych ciał i odłożyłam do szafy.

     Przemknęłam cichaczem do kuchni i czekałam, aż Sergiej zrobi obiad, ale nie spodziewałam się zbyt wiele. Mężczyzna dumnie wkroczył od kuchni z pudełkiem pizzy w ręku co najmniej jakby ugotował danie na skalę gwiazdki Michelina. Z wielkim uśmiechem na ustach postawił pudełko na stole i otworzył je. Pizza wcale nie wyglądała najgorzej. Może dlatego, że po dokładnym skanowaniu nie zauważyłam ani jednego kawałeczka ananasa. Ananas na pizzy to zbrodnia przeciwko ludzkości.

    Bez obaw odkroiłam jeden kawałek i wzięłam do ręki. Nie zawracałam sobie głowy żadnymi sztućcami ani talerzami. Polałam drugą ręką ketchup na ciasto i zabrałam się za pałaszowanie. Obróciłam jeszcze dwa kawałki takiej samej wielkości i miałam dość. Kategorycznie odmówiłam wzięcia kolejnego, choćby najmniejszego kawałka.

     Zostawiłam Sergieja w kuchni, żeby spokojnie mógł dokończyć konsumpcję obiadu. Usiadłam w swoim pokoju i zabrałam się za czytanie kolejnego kryminału podwędzonego z pokoju Sergieja.

    Nim się obejrzałam, był wieczór. Przygotowałam dla nas kolację. Postarałam się trochę bardziej niż mój towarzysz i przygotowałam pastę z łososia i kanapki. Do tego owocowa herbatka i kolacja jak się patrzy.

     Po przełknięciu ostatniego kęsa pobiegłam do pokoju wybrać strój na wieczór. Jako, że nie miało być zleceniodawcy, postawiłam na zwykłe dżinsy i koszulkę. Założyłam trampki, włosy związałam, tak było dużo wygodniej. Włożyłam glocka za pasek spodni i zeszłam na dół. Telefon schowałam do kieszeni i już byłam gotowa na małą wycieczkę. Sergiej nie spieszył się zbytnio, więc droga do klubu zajęła nam trochę czasu. Gdy tylko wspomniałam, że może mógłby przyspieszyć przeszywał mnie wzrokiem, uśmiechał się jak szaleniec i skupiał się na powrót na drodze.

- Znowu się widzimy - w końcu dotarliśmy do loży, w której urzędował Wasyl.

- Co tam dla mnie masz?

- Już dzwonię do klienta - odparł i wybrał numer. Po dwóch sygnałach odezwał się metaliczny głos. Mężczyzna używał urządzenia do zmieniania głosu. Sprytne. - Witaj. Jest ze mną Tygrysica, tak jak prosiłeś.

- Dobry wieczór - przywitałam się.

- Słyszałem o tobie same dobre rzeczy. Z tego, co mi wiadomo, jesteś najlepsza. Potrzebuję kogoś takiego.

- Kogo mam usunąć?

- Nazywa się Pablo Morales. Pracował kiedyś dla mnie, ale zdradził. Za dużo wie, nie może się z nikim podzielić informacjami. Wasyl przekaże ci jego zdjęcie i ostatni adres, pod którym mieszkał. Liczę na szybkie załatwienie sprawy.

    Alfons podał mi zdjęcie. Spojrzałam na fotografię. Gdzieś już widziałam tego faceta, ale nie mogłam przypomnieć sobie gdzie. Na odwrocie miałam zapisany adres.

- Nowy Sącz? Najpóźniej jutro o tej porze pana problem zniknie.

- Bardzo się cieszę, że chce pani tak szybko zrealizować zadanie.

- Tak działam.

- Po wykonaniu zadania dostanie pani okrągły milion złotych.

- Milion? - wykrztusiłam. Dech zaparło mi w piersi. A chciałam zaproponować marne trzysta tysięcy. Nikt o zdrowych zmysłach nie dałby mi miliona za sprzątnięcie zwykłego faceta. Chyba że to ktoś naprawdę ważny. Ale kto? Mam jeden dzień, żeby się tego dowiedzieć.

- Tak. Liczę na ciebie Tygrysico - powiedział i rozłączył się. Jakiś dziwny ten gość.

- Wasyl, kto to jest? Kogo mam załatwić? - obracałam w palcach fotografię. Miałam mnóstwo pytań. Gdzie ja widziałam tego człowieka? Mózgu myśl.

- Nie mam pojęcia. Słyszałaś, jakiś dawny pracownik - niedbale machnął ręką chcąc zakończyć, widocznie niewygodny temat. Coś było na rzeczy, tylko muszę dojść co.

- Przestań chrzanić. Nikt nie dałby miliona za sprzątnięcie byłego pracownika. Mów, o co tu chodzi.

- Chciałbym ci pomóc, ale naprawdę nie wiem - Wasyl rozsiadł się na kanapie i wykonał bliżej nieokreślony znak ręką. Uznał temat za zamknięty.

      Zabrałam fotografię i wyszłam z klubu. Nic sensownego się nie dowiedziałam. Przez całą drogę do domu zastanawiałam się, kto to jest. Miałam odpowiedź gdzieś w zakamarkach umysłu, ale w obecnej chwili nie potrafiłam wyciągnąć jej na powierzchnię.

     Usiadłam po turecku na podłodze w salonie. Położyłam przed sobą fotografię i wzrokiem próbowałam zmusić ją do mówienia. Podczas gdy ja zajmowałam się bezsensownym gapieniem na kawałek papieru Sergiej załatwił nam hotel.

- Nad czym myślisz? - mężczyzna usiadł obok mnie.

- Już go gdzieś widziałam, nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Odpowiedź gdzie mam na końcu języka - pokazałam mu zdjęcie. - Może wiesz kto to jest?

- Wiem - odpowiedział wolno po dłuższym zastanowieniu. - Nie znam go, ale spotkałem go kilka lat temu. Był gangsterem. Wykonywał jakieś zlecenie. Okazało się, że on miał zamordować kobietę, a ja jej męża. Tak więc małżeństwo straciło życie, my dostaliśmy kasę i więcej się nie spotkaliśmy - ciągle przyglądał się fotografii.

- Rzeczywiście nazywa się Pablo Morales? - wyrwałam go z zamyślenia.

- Nie mam pojęcia. Przedstawił się jako Błyskawica. Nic więcej nie wiem.

- Dobre i tyle - oddał mi zdjęcie i jeszcze raz się przyjrzałam. - Spakuję ubrania i idę spać. Jutro rano ruszamy - zostawiłam go w salonie i poszłam do pokoju. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro