Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

LEON

     Wsiadłem do auta i ruszyłem. Było kilka minut po siedemnastej. Dzisiaj były większe korki niż wczoraj i do restauracji zajechałem dziesięć minut przed czasem. Wszedłem do środka i zająłem stolik w rogu. Mojej towarzyszki jeszcze nie było, więc zamówiłem sobie espresso. Równo o osiemnastej w drzwiach ujrzałem Weronikę. Czy ona ma fioła na punkcie punktualności? Gdy podeszła, wstałem i przywitałem się z nią. Wskazałem miejsce naprzeciwko siebie.

- Cieszę się, że cię widzę - kąciki jej ust lekko uniosły się w uśmiechu. - Od dawna czekasz?

- Nie - odparłem. - Herbaty?

- Poproszę - przywołałem kelnera i poprosiłem o herbatę dla kobiety. - Pięknie wyglądasz - zlustrowałem ją wzrokiem. Granatowa, zwiewna sukienka utrzymywała się na jej biuście. Nie zauważyłem pasków od sukienki ani od stanika. Odważnie. Uśmiechnąłem się.

- Dziękuję Leonie. Kupiłam kiedyś tę sukienkę we Włoszech.

- No proszę, byłaś we Włoszech?

- Owszem. W sierpniu w interesach.

- Co taka kobieta może załatwiać we Włoszech?

- Jestem księgową. Pracuję dla kilku dużych firm. Coś się nie zgadzało w papierach zagranicznej spółki i byłam zmuszona odwiedzić ich osobiście, żeby wytłumaczyli, co jest nie tak.

- Wyprostowali wszystko?

- O tak. To był drobny błąd, który popełnił jeden z właścicieli wypełniając fakturę. Doszliśmy do tego dopiero po trzech godzinach. Dasz wiarę? Trzy godziny wpatrywałam się w papiery i szukałam małego błędu - roześmiała się. Albo doskonale udaje, albo rzeczywiście była we Włoszech w interesach. Muszę to sprawdzić.

- Niesamowite, że cię to nie nudzi. Ja to bym zdążył sto razy usnąć przy tych papierach.

- To mozolna praca. Dla kogoś z zewnątrz, który się tym nie zajmuję, wionie nudą na kilometr, ale ja to uwielbiam. Lubię liczyć wszystkie te cyferki. Szukam błędów, a gdy je znajduję, czuję wielką satysfakcję.

- Gdy tak to przedstawiasz, to mam wrażenie, że rzeczywiście praca księgowej nie musi być nudna.

- Wystarczy odpowiednie podejście i pozytywne nastawienie. To jest najważniejsze.

- Chyba masz rację. Poza tym do każdej pracy trzeba podchodzić z optymizmem.

- Ale dość o pracy. Spotkaliśmy się i gadamy o robocie - kobieta ułożyła dłonie na stole i nie przestawała się uśmiechać. - Nie wiem jak ty, ale ja jestem strasznie głodna. Nie zdążyłam zjeść obiadu.

- W takim razie zjedzmy coś - zawołałem kelnera. - Na co masz ochotę? - zapytałem, gdy przeglądaliśmy kartę.

- Może poproszę krewetki w sosie beszamelowym, do tego sałatkę grecką, a na deser lody i kawałek wuzetki.

- Wybacz mi, ja jestem facetem i muszę zjeść mięso. Poproszę steka a do tego ziemniaki zapiekane. Na deser może samą wuzetkę - oddałem karty kelnerowi.

- Prawdziwy facet. Bez mięsa ani rusz - kobieta roześmiała się serdecznie.

     Myślałem, że będę miał do czynienia z nadętą, starą babką, a tutaj trafiła mi się nie dość, że kobieta młodsza ode mnie, to jeszcze wiecznie uśmiechnięta. Dobrze, że to nie ja będę musiał ją zabić. Nie mógłbym tego zrobić, ale nie będzie mi jej żal. W końcu jest żoną mafiosa i toleruje jego pracę.

- Już po dwudziestej. Jak ten czas szybko leci - powiedziałem po zakończonej miłej rozmowie.

- Fakt. Muszę się zbierać. Bardzo miło spędziłam z tobą te dwie godzinki - kobieta dotknęła mojej dłoni. Dopiero teraz zauważyłem, że nie nosi obrączki. To ciekawa informacja. Nie zauważyłem też śladu opalenizny po obrącze, więc nie było mowy, żeby zdjęła ją tylko na spotkanie ze mną. Może nie chce się afiszować tym, że jest żoną Wasyla. Trzeba się nad tym zastanowić.

- Mogę powiedzieć to samo - położyłem drugą dłoń na jej. - Bardzo miło spędzam czas w twoim towarzystwie Weroniko - uśmiechnąłem się lekko. - Spotkamy się jutro? Oczywiście jeśli nie masz planów - dodałem.

- Jasne - kobieta posłała mi uśmiech i wstała. Podeszła do mnie, nachyliła się i dała mi całusa w policzek. Gdy się schyliła, nie mogłem nie zauważyć jej piersi niebezpiecznie zbliżających się do mojej twarzy. - Jutro o tej samej porze - rzuciła i wyszła z restauracji.

    Zapłaciłem za kolację i wróciłem do hotelu. Nie zamierzałem wspominać Marcie o tym całusie. Mam nadzieję, że Pablo tego nie widział, a jak widział to może mnie przed nią nie wyda. Tak myślę. Zaparkowałem samochód i wszedłem po schodach na trzecie piętro. Marta leżała na brzuchu na łóżku i oglądała X-mana. Podniosła głowę, gdy tylko wszedłem do pokoju i usiadła po turecku.

- Jak poszło? - zapytała z zaciekawieniem

- Bardzo dobrze. Jutro o osiemnastej mamy kolejne spotkanie. Może poczekamy na Moralesa.

- Nie trzeba na mnie czekać - odwróciłem się. Nawet nie usłyszałem odgłosu otwieranych drzwi. Pablo usiadł przy biurku. - Dajesz.

- No więc tak. Weronika powiedziała, że jest księgową. Pracuje dla kilku poważnych firm. Opowiedziała mi, że dwa miesiące temu przebywała we Włoszech w interesach - spojrzałem na Moralesa.

- Sprawdzę to później. Nie powinno to być trudno, o ile podróżowała pod swoim nazwiskiem.

- Na czym to ja... a tak. No więc była we Włoszech. Kilka firm zleca jej wykonanie kosztorysów, bilansów, itd. Mówiła o tym z przekonaniem i myślę, że nie kłamała. Rozmawialiśmy w sumie o podróżach. Kobieta dużo lata samolotami. Francja, Włochy, Niemcy, Chorwacja. Opowiadała głównie o podróżach. Na koniec, gdy podawaliśmy sobie ręce, zobaczyłem, że nie ma obrączki. Niemożliwe jest, żeby zdjęła ją na spotkanie ze mną. Nie nosi jej na co dzień. Trzeba się dowiedzieć dlaczego. Może Weronika jest tylko przykrywką Wasyla, ale nie jest jego żoną.

- Jest. Jestem tego pewny, nawet bym sobie dał rękę za to uciąć - do rozmowy wtrącił się Morales. - Ej, możecie mi ufać. Też chcę wykończyć Wasyla - uniósł ręce do góry w geście pojednania. - Za długo przed nim uciekałem. Jego nie da się unieszkodliwić. Jeśli wszyscy chcemy w przyszłości żyć spokojnie i nie bać się to...

- Dobrze - Marta nie dała mu dojść do słowa. - W takim razie do jutra musimy sprawdzić czy faktycznie odbyła te podróże i w miarę możliwości ustalić, czy to były podróże służbowe. Morales musisz ustalić co z tą obrączką. Musimy mieć pewność, że polujemy na właściwą osobę.

- Zrobi się - zasalutował. - Podzwonię i popytam odnośnie jej pracy z tymi firmami. Wspominała nazwy? - pokręciłem głową. - Dobra, dam se radę. Wpadnę jutro w południe i przekażę wam info.

- Dobrze. Ja spróbuję dowiedzieć się czy przebywała służbowo za granicą - Marta już sięgała po laptopa. Pablo wyszedł a ja zdjąłem spodnie, buty, koszulkę i wszedłem pod kołdrę. Dziewczyna położyła obok mnie laptopa.

- Leon zadzwoń do Ramzesa. Niech sprawdzi te podróże i wszystko prześle na mojego maila. Założyłam nowe konto na szyfrowanym serwerze.

- Jak? - zapytałem z ciekawością. Marta potrafiła wiele rzeczy, ale z informatyką było jej nie po drodze. Już prędzej języki obce.

- W szkole był kiedyś taki chłopak, który się we mnie podkochiwał. Przypadkiem był też informatykiem. Umówiłam się z nim kilka razy, poprosiłam, żeby mnie nauczył paru rzeczy.

- Ty cwaniaro.

- Trzeba sobie radzić. Podaj Ramzesowi mój adres email - dała mi małą karteczkę samoprzylepną z zapisanym adresem skrzynki pocztowej. - Idę się wykąpać.


MARTA

     Zabrałam piżamy i weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Uwielbiam gorące kąpiele. Puściłam strumień ciepłej wody. Po kilku minutach namydliłam swoje ciało, a później spłukałam je ciepłą wodą. Umyłam głowę i wyszłam spod prysznica. Stanęłam nago przed lusterkiem i podpięłam suszarkę do gniazdka. Jedną ręką susząc włosy, drugą je rozczesywałam. Po kilkunastu minutach były już suche. Nie jest łatwo wysuszyć takie długie włosy.

    Założyłam satynową czerwoną koszulę nocną. W hotelu raczej nie będę musiała zrywać się w środku nocy z łóżka. Dobrze, że w galerii kupiłam tą koszulę. Akurat chłopaki przymierzali spodnie, gdy powiedziałam, że muszę jeszcze zerknąć na spodnie w sklepie naprzeciwko.

    Wróciłam do pokoju. Leon trzymał na kolanach laptopa. Nie uniósł wzroku znad ekranu. W tym momencie dostał smsa. Złapał szybko telefon i odczytał.

- Ramzes przesłał ci potrzebne pliki - dopiero teraz spojrzał na mnie i zauważył mój strój. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Jawnie się gapił i chyba nie miał zamiaru przepraszać za to.

- Co z tym mailem? - przypomniałam mu, bo niezbyt komfortowo czułam się, gdy się tak na mnie gapił. Owszem było miłe, że zrobiłam na nim takie wrażenie, ale nie musi się gapić z prawie wywieszonym językiem.

- A tak, maile - odchrząknął lekko i zrobił mi miejsce na łóżku. Gdy usiadłam podał mi laptopa;

- Co my tutaj mamy? - otworzyłam maila od [email protected]. Oryginalnie. Pobrałam plik. Cały czas czułam na sobie wzrok Leona. Otworzyłam załącznik i ujrzałam kilka zapisanych stron. - No proszę. Ramzes się spisał. Zresztą jak zawsze. Mam tu kopię biletu zakupionego przez Weronikę Nikołajenko do Włoch w sierpniu. A co tutaj jest... - zjechałam trochę w dół strony. - Rezerwacja pokoju jednoosobowego w Wenecji w celach służbowych. Rachunki za zakupy w butikach z godzin wieczornych. Widocznie kobieta zapracowana znalazła czas na skromne zakupy.

- Wspominała, że sukienkę, którą założyła dzisiaj kupiła we Włoszech w sierpniu - przypomniało mu się i nie omieszkał mnie o tym powiadomić.

- Okej, więc mówiła prawdę. Co mamy dalej... Bilet do Chorwacji z maja, do Niemiec z lipca, do Francji z początku września, do Hiszpanii też z września.

- Nie wspominała o Hiszpanii - spojrzałam na przyjaciela i ponownie przeniosłam wzrok na ekran. Odnalazłam datę. - Dwudziesty piąty wrzesień dwa tysiące dziewiętnaście. To raptem tydzień temu.

- Służbowo?

- Już sprawdzam - przeczytałam dokładnie opis biletu i informacje o pokoju. - Pokój dwuosobowy na Gran Canaria w Hiszpanii. Brak informacji o podróży służbowej.

- Więc poleciała z Wasylem na spóźnione wakacje.

- Widocznie Wasyl nie martwi się tym, że przebywam na wolności. Dobrze. Co tu jeszcze mamy - spojrzałam na ostatnią stronę. - Potwierdzenie płatności kartą za zakupy w Hiszpanii. Nic więcej ciekawego nie ma. Coś czuję, że jestem Ramzesowi winna sporo kasy - zamknęłam laptopa i odłożyłam na szafkę nocną.

- Pogadam z nim. Na pewno przyzna ci rabat dla stałych klientów - Leon roześmiał się. Posłałam mu zdawkowy uśmiech i położyłam się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro