Rozdział 37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


     Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Spojrzałam w lewo. Pabla nie było na drugiej połowie łóżka. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Podeszłam do lustra i przygładziłam włosy.

- Już nie śpisz - Morales wszedł do pokoju z tacą w ręku. - Przyniosłem ci śniadanie. Tosty i sok jabłkowy - postawił na biurku.

- Dzięki wielkie, nie musiałeś - usiadłam na krześle i wzięłam tosta. - Która godzina?

- Dziesiąta. Śniadanie właśnie się skończyło.

- Uratowałeś mnie przed głodowaniem - roześmiałam się i upiłam łyk soku.

- Tak. Spotkałem Leona w restauracji.

- I?

- Chyba wytrzeźwiał. Przepraszał mnie za wczoraj. W sumie to za dzisiaj, bo było po pierwszej już.

- To dobrze - zjadłam jeszcze dwa tosty i wypiłam resztę soku. - Chyba muszę wracać do siebie - wzięłam telefon z szafeczki.

- Idź, ubierz się.

- Ubiorę - uniosłam kąciki ust w uśmiechu i wyszłam. Nasz pokój nie był zamknięty na klucz, więc weszłam do środka.

- Marta? - Leon wstał z łóżka. Miał na sobie dresy i podkoszulek. Jego włosy były w nieładzie. Widziałam, że miał kaca. Dobrze mu tak.

- Muszę się ubrać - wzięłam sukienkę i weszłam do łazienki. Związałam włosy w koka, ubrałam się i wyszłam. Wzięłam laptop i usiadłam na łóżku.

- Przepraszam, za to, co się stało. Weronika mnie odprowadziła i mnie pocałowała. Byłem w szoku. Nie oddałem pocałunku, przysięgam. Nie odepchnąłem jej, nie mogłem. I przepraszam za to, co powiedziałem w nocy. Byłem pijany, nie kontrolowałem tego, co mówię. Wcale nie myślę, że wy...

- Okej - uniosłam rękę na znak, że ma przerwać. - Przyjmuję przeprosiny, teraz muszę popracować.

     Odtworzyłam film nagrany przez kamerę. Przeszłam do momentu, w którym Leon wysiadł z taksówki. Na zewnątrzy były dwie kamery. Każda na rogu domu, obie skierowane na środek. W korytarzu jedna nad drzwiami, w salonie w prawym rogu pomieszczenia, obok telewizora. W kuchni była tylko jedna kamera, ledwo widoczna, przymocowana na taśmie z ledami. Przeanalizowałam wszystko. Zapamiętałam lokalizację kamer. Ściągnęłam odpowiedni program, stworzyłam obraz 3D domu na zewnątrz i w środku i umieściłam czerwone punkty w odpowiednich miejscach. Zajęło mi to wszystko ponad dwie godziny.

     Powiększyłam jedno ze zdjęć, które udało się zrobić Leonowi i odczytałam nazwę producenta kamer. Z telefonu przyjaciela zadzwoniłam do Ramzesa. Przedstawiłam mu wszystko po kolei. Zgodził się mi pomóc.

    O godzinie siedemnastej zwołałam zebranie. Morales zajął swoje miejsce na krześle, a Leon usiadł na łóżku. Stanęłam na środku pokoju zwrócona do nich przodem.

- To jest obraz 3D domu Weroniki i Wasyla - pokazałam im na ekranie projekt. - Te czerwone punkty to kamery. Akcję przeprowadzimy we wtorek. Pojedziesz dzisiaj do Weroniki i jutro. Umówisz się z nią na wtorek na dwudziesta pierwszą. Wtedy już zapadnie zmrok. Ściemnisz, że wcześniej nie dasz rady. Coś wymyślisz - patrzyłam ciągle na Leona. - Ty się jednak nie zjawisz na spotkaniu. Za to do domu Weroniki pójdę ja i Pablo. Rozmawiałam z kolegą. Wyłączy kamery na godzinę. Musimy wymyślić sposób, żeby ściągnąć Wasyla wcześniej do domu. Trzeba zmusić go do wcześniejszego zamknięcia klubu. W domu ma być najpóźniej o dwudziestej pierwszej piętnaście, więc przed dziewiątą musi wyjechać z miasta. Będziemy mieć godzinę, żeby ich załatwić i oddalić się od domu. Szybka akcja.

- I to rozumiem - Pablo się uśmiechnął. - Wywabieniem Wasyla z klubu zajmę się ja. Mam ziomka, który wisi mi sporą przysługę. Zrobi, co będę chciał.

- Jak zamierzasz sprawić, żeby klub wcześniej zamknięto ?- Leon spojrzał na niego nieufnie.

- Zobaczycie. Powiem wam we wtorek.

- Okej. We wtorek jeszcze dokładnie wszystko obgadamy. Teraz ważne, żebyś dalej czarował Weronikę.

- Da się zrobić - Leon wstał i znalazł parę spodni i koszulę. Ułożył ubrania złożone w kostkę na biurku. - Chodźmy na kolację.

        


- Gotowy?

- Tak.

- Taksówka już czeka - Pablo odszedł od okna i przyjrzał się krytycznym wzrokiem Leonowi.

     Leon założył soczewki i mrugnął dwa razy. Sprawdziłam obraz na ekranie. Wszystko było wyraźne. Mężczyzna zapiął zegarek i podwinął rękawy błękitnej koszuli.

- Tylko się dzisiaj nie upij - poprosiłam go jednocześnie podchodząc i układając mu włosy.

- Postaram się - obiecał, przytulił mnie i wyszedł z pokoju.

- Wsiadł do taksówki. Taksówka odjechała - Pablo stał w oknie i zdawał mi relację.

- Okej, wystarczyło powiedzieć, że odjechał.

- Oklepane - uśmiechnął się i podszedł do mnie. - Fajny ma widok za oknem - mężczyzna przepchnął się obok mnie i usiadł na łóżku.

- Pojedzie jakieś czterdzieści minut.

- Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę się napić. Skoczę do kuchni.

- O tej porze już jest zamknięte.

- Nie gadaj, w restauracji jest bar i w niedzielę o siódmej mają zamknięte?

- Zgadza się, ale spróbować możesz - uśmiechnęłam się prowokująco i Pablo wyszedł z pokoju. Wzięłam swoją komórkę i zaczęłam grać w grę. Co chwilę zerkałam na laptop.

- No nie - jęknął Pablo wchodząc do pokoju. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. - No i co się śmiejesz?

- Na co masz ochotę? - odłożyłam telefon i wstałam.

- A niby co ty możesz?

- Więcej niż myślisz - podeszłam do lustra i poprawiłam swoje włosy. Miałam na sobie krótkie spodenki i top do połowy brzucha. Wsunęłam na nogi sandałki, wzięłam z portfela trochę pieniędzy, żeby zapłacić za alkohol. - Więc?

- Hmm - zastanowił się. - Może bym wypił piwko. Albo dwa. A później może jakieś whisky.

- Okej - wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na parter. Podeszłam do recepcji. Miałam szczęście, że dzisiaj dyżur miał młody chłopak. Zerknął na mnie przelotnie, gdy szłam korytarzem. Tyle wystarczyło.

- Cześć - podeszłam do lady i posłałam mu czarujący uśmiech. Chłopak lekko się speszył, ale po kilku sekundach odzyskał rezon.

- Dzień dobry pani - starał się nie patrzeć mi w oczy. Uciekał wzrokiem w bok.

- Wiesz może, czy bar jest już zamknięty?

- Tak. W niedziele zamykamy o dziewiętnastej - jednak nie wytrzymał. Spojrzał na moją twarz, a po chwili jego wzrok bezwiednie powędrował na moje piersi i odsłonięty brzuch.

- O kurczę, to szkoda. Wiesz, mam lekkiego doła, bo pokłóciłam się z przyjaciółką i chciałam się napić jakiegoś wina, a nie lubię wychodzić nocą na miasto, którego nie znam - wygięłam usta w smutku. Spojrzałam na chłopaka dużymi, smutnymi oczami.

- Nasz barman powinien być jeszcze w restauracji - odparł automatycznie dalej wpatrując się w moje ciało.

- Otworzyłbyś mi? - spojrzałam na niego wyczekująco. Zmitygował się i zerknął przelotnie na moją twarz. - Proszę.

- No, dobrze - wyszedł zza kontuaru i podszedł do dużych drzwi. Przekręcił klucz w zamku i pchnął je.

- Bardzo ci dziękuję - dałam chłopakowi całusa w policzek, na co zarumienił się po czubek włosów i szybko i wrócił do recepcji.

- Haloo! - weszłam do środka. - Jest tu kto? - rozglądałam się po restauracji. Światło się świeciło, to ktoś musiał być.

- Co pani tutaj robi? - mężczyzna wyszedł zza baru i podszedł do mnie. Zlustrował mnie wzrokiem od dołu do góry i zatrzymał się na moich oczach.

- Recepcjonista mnie wpuścił - uśmiechnęłam się i założyłam ręce na piersi, tak że teraz dekolt był bardziej widoczny. Mężczyzna skupił na nim wzrok o kilka sekund za długo. - Chciałabym kupić jakiś alkohol.

- Masz osiemnaście? - jego wzrok powędrował z piersi na brzuch, pępek a później na podbrzusze i nogi.

- Jasne, że mam - podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na torsie. - To jak? Sprzedasz mi trochę alkoholu?

- Jasne, chodź za mną - poszedł za bar. Ruszyłam za nim. - Nie wchodzisz za bar - ochrzanił mnie, gdy chciałam do niego podejść. Zobaczyłam wybrzuszenie w jego spodniach. Stłumiłam śmiech i podeszłam do hokerów. - Co chcesz?

- No to tak - spojrzałam na półki z alkoholem. - Jedną dobrą szkocką, czerwone wino półsłodkie i dwa heinekeny - mężczyzna postawił trunki przede mną.

- Będzie cię to dużo kosztować - uśmiechnął się lubieżnie. O co to, to nie.

- Ile? - wyciągnęłam pieniądze.

- Och, można załatwić to w inny sposób - oblizał usta i teraz już bezwstydnie wpatrywał się w mój dekolt.

- Wiesz co jest moją ulubioną walutą? - zapytałam zmysłowo i pochyliłam się nad ladą.

- Co? - on też się nachylił, jakby nie chciał uronić ani jednego mojego słowa.

- Pieniądze - położyłam dwieście złotych, wzięłam butelki i wyszłam z restauracji podśmiewując się pod nosem.

- Niemożliwe - Morales podbiegł do mnie uszczęśliwiony. - Jak ty to zrobiłaś?

- Po pierwsze, jestem kobietą. Po drugie, dobrze się ubieram - zrobiłam piruet.

- Jesteś najlepsza, szkoda, że nie mam u ciebie szans - wziął ode mnie butelki i postawił je na biurku. - Czego ci nalać?

- Wina - odparłam i usiadłam na łóżku. - Pospiesz się, Leon dotarł już do Weroniki. Na ekranie pojawiła się okazała willa. Mężczyzna podszedł do drzwi. Po chwili w progu zjawiła się Weronika ubrana w kusą, białą sukienkę. - O kurczę - spojrzałam na Pabla. Wzięłam do ręki szklankę z winem.

- No, no. Fajna z niej laska - Pablo rozłożył się na połowie łóżka. Dałam mu kuksańca w żebra, na co zaśmiał się i o mało nie wylał piwa.

- Ejj, uważaj. To czysta pościel. Nie ubrudź.

- Z Leonem jeszcze jej nie pobrudziłaś? - przyssał się do piwa, jak dziecko do butelki. Szturchnęłam go i zdążył tylko przekręcić głowę w prawo w kierunku dywanu. Trochę piwa skapnęło na podłogę, a przy okazji biedak się opluł. Zaczęłam się śmiać z niego i nie mogłam się opanować.

- Ty jesteś jakaś nienormalna - Pablo odłożył butelkę na szafkę.

- Przed... chwilą byłam... najlepsza - nie mogłam przestać się śmiać. W końcu się opanowałam i z powrotem skupiłam wzrok na ekranie.

    Leon siedział w salonie. Telewizor był włączony i przez chwilę mogłam zobaczyć, że leci jakieś romansidło. Weronika siedziała na kanapie obok mężczyzny. Rozmawiali o czymś zawzięcie. Kobieta gestykulowała i kieliszek z winem niebezpiecznie kiwał się to w jedną to w drugą stronę.

- Tylko, żeby się nie upił - usłyszałam. Na szczęście Leon i Weronika stuknęli się lampkami i zobaczyłam, że oboje piją wino. Nie opije się tak szybko.

     Dopiero przed północą Leon wyszedł z domu kobiety i wsiadł do taksówki. Przez ten czas Pablo zdążył wypić dwa piwa, ja opróżniłam całą butelkę wina i na spółkę wypiliśmy whisky. Ledwo mogłam skupić się na ekranie laptopa. Obraz mi się lekko rozmazywał. Przetarłam oczy i ponownie skupiłam wzrok na ekranie laptopa.

- Może połóż się już, a ja poczekam na Leona - Pablo wyrzucił puste butelki do kosza i wrócił na łóżko.

- Niee, ja też... poczekam - uparłam się i siedziałam na łóżku dopóki drzwi nie otworzyły się i do środka nie wszedł mój przyjaciel. Poderwałam się z łóżka i podbiegłam do niego, po drodze o mało nie zabijając się o krzesło. - Leonie. Dałeś radę - uwiesiłam się na jego szyi.

- Piłaś? - otworzył szeroko oczy i dyskretnie mnie obwąchał.

- Winko - uśmiechnęłam się i odsunęłam od niego.

- Tylko? - Leon przeniósł wzrok ze mnie na Pabla.

- No trochę whisky poszło.

- Pablo!

- To ja spadam - Pablo szybko i zwinnie wyminął Leona. Pomachałam mu na pożegnanie i uśmiechnęłam się do Leona.

- Chodź, położysz się spać, już późno.

- Nieee, muszę się przebrać w piżamkę - podeszłam do szafy i wyjęłam satynową koszulę nocną. Odwróciłam się przodem do mężczyzny i nie krępując się wcale rozebrałam się do bielizny. Podeszłam do niego chwiejnym krokiem i oparłam dłonie na jego torsie. - Chodź.

- Nie, jesteś pijana skarbie - Leon spokojnie odepchnął mnie.

- Leon, pragnę cię.

- Mówisz tak, bo się opiłaś.

- Nie, chcę z tobą uprawiać seks i nie odmawiaj mi. Wiem, że ci się podobam.

- Nie będę robił tego w ten sposób. Jutro będziesz tego żałować.

- Oj przestań - przylgnęłam do jego ust.

     Mężczyzna złapał mnie za tyłek i uniósł do góry. Wplotłam ręce w jego włosy. Położył mnie na łóżku i zostawił moje usta nienasycone. Szybko pozbył się ubrania i podszedł do mnie. Zdjął moje majtki i przylgnął ustami do miejsca między moimi udami. Poruszał językiem szybko i sprawnie. To było niesamowite uczucie.

    Zdjął bokserki, przysunął mnie bliżej i delikatnie wszedł we mnie. Wygięłam plecy, żeby mógł odpiąć mi stanik. Biustonosz wylądował gdzieś na ziemi. Poruszał się we mnie coraz szybciej i coraz gwałtowniej. Nie chciałam, żeby przestawał. Zaciskałam pięści na kołdrze. Mężczyzna wyjął swojego członka ze mnie i obrócił mnie na brzuch. Uniosłam pupę do góry i Leon ponownie wszedł we mnie. Tym razem nie było już delikatnie. Było gwałtownie, mocno. Zaciskałam zęby, żeby nie krzyczeć. W pewnej chwili zalała mnie fala gorąca a kilka sekund później poczułam spermę Leona w sobie. Opadliśmy oboje na łóżko. Zamknęłam oczy. Mężczyzna przykrył mnie kołdrą i momentalnie zasnęłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro