Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następne kilka dni spędzili na zwiedzaniu wyspy i odpoczywamy na plaży. Dziś postanowili udać się w rejs statkiem na drugi brzeg wyspy.
- Ta wyspa coraz bardziej mnie zachwyca.- powiedziała Grace, gdy już zeszli na ląd.
- Zagadzam się z tobą.- powiedział Clint całując ją w policzek - Chodźmy.- powiedział i razem poszli na plażę, gdzie spędzili dwie godziny. Później poszli na miasto, gdzie zjedli obiad i pochodzili. 
Do apartamentu dotarli koło godziny dwudziestej pierwszej. Cały dzień minął im na wspaniałej wycieczce.
Dzień przed wyjazdem postanowili udać się na kolację z okazji zakończenia ich miesiąca miodowego. Oboje ubrali się elegancko, ale tak, aby było im wygodnie, swobodnie i odpowiednio do panującej tu temperatury.
- Szybko ten czas mija.- stwierdził Clint.
- Oj tak, niestety. Starzejemy się Clint.- powiedział Grace na co oboje wybuchli śmiechem. - Clint Obiecaj mi coś.- zaczęła dziewczyna, kiedy się już uspokolili.
- Co takiego?- spytał mężczyzna.
- Obiecaj, że mimo wszytskobpostaramy się o dziecko. Zdaje sobie sprawę jakie się z tym wiążą konsekwencje, ale chociaż spróbujmy. Proszę.
- Grace kocham cie i rozumiem, że chcesz mieć dziecko, ale...zgoda obiecuje.- powiedział Na Co Grace się uśmiechnęła.
- Cieszę się.- powiedziała i akurat w kelner przyniósł ich zamówienie.

                                 ***
Nadszedł w końcu dzień, w którym mieli wrócić do domu. Byli w trakcie pakowania, kiedy zadzwonił telefon Grace. Wzięła go do ręki i odebrała.
- Halo?- spytała siadajac na łóżku.
- Hej tu Yacline. Pamiętasz jeszcze mnie?
- Tak o matko Yacline to ty. Miałam takie chwilą jak Yacline? Ale pamiętam. Co tam u ciebie?
- Dobrze, ale nie po to dzwonię. Chce ci powiedzieć, że przelatuje do Stanów za jakieś dwa tygodnie.
- Naprawdę to cudownie. Będziemy miały o czym rozmawiać. Już nie mogą się doczekać, aż cie zobaczę i uściskam.
- Ja też. Dobra muszę kończyć praca wzywa odezwę się jak już będę u was do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- powiedziała Grace i się rozłączyła.
Do sypialni wszedł Clint i spojrzała na swoją usmiechnieta żonę.
- Kto dzwonił?
- Koleżanka. Dobra trzeba dokończyć pakowanie.
- Już to zrobiłem i wyprzedzając twoje pytanie tak ciebie też spakowałem.- powiedział widząc wzrok dziewczyny.
- Jesteś kochany.- powiedziała witaj i całując go lekko w usta po czym wyszła z sypialni. 

                                 ***
O godzinie dwudziestej byli już w samolocie i wracali już do Nowego Jorku. Garce oparła głowę o ramię Clint'a i zamknęła oczy i chwilę później usnęła. Clint widząc to uśmiechnął się i połozyl swoją głową na głowie Grace i również zasnął.
Clint obudził się chwilę przed wylądowaniem, kiedy zobaczył, że Grace nadal śpi postanowił ja obudzić.
- Kochanie czas wstawać. Jesteśmy już na mieścu.- mówi delikatnie ją szturchając.
- Tak? Już wstaje.- powiedział przeciągając się po czym wstała.
Wyszły z samolotu i zobaczyli Happy'ego, który już na nich czekał 
- Cześć Happy.- powiedziała uśmiechnięta Grace.
- Cześć wam. Widzę, że podróż się udała.
- I to bardzo.- powiedział Clint i wraz z Grace wsiedli do samochodu, a Happy zaraz po nich. 
Kiedy dojechali już do domu. Pożegnali się z mężczyzną , który odjechał, a oni weszli do swojogo domu na wsi. Postanowili zająć się rozwiązywaniem, a na stronie trochę się ogarnąć i pojechać zobaczyć się z drużyną.
- Clint! Gdzie moja kosmetyczka!?- spytała Grace męża, który chwilę poźniej przyszedł do niej.
- Gdzieś tam powinna być.- powiedział patrząc jak jego żona przeszukuje swoją walizkę w poszukiwaniu kosmetyczki.
- Gdzies to znaczy gdzie powiedz mi?- spytał wkurzona, a Barton postanowił jej pomóc i po długich poszukiwaniach w końcu ja znaleźli, ale u niego w walizce.
- Ostatni raz, ostatni raz pozwalam ci pakować moje rzeczy.- powiedział zabierając mężowi rzecz z rąk i i poszła do łączniki ją rozpakować w łazience

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro