Rozdział 4
Po przybyciu Nick'a wszyscy zebrali się kuchni.
- Co cie do nas sprowadza? - zadała pytanie Natasha, która siedzi przy stole.
- Sprawa z Ultronem.- zaczął - Ultron zmusił was do wycofania się,bo potrzebujeu czasu, podobno buduje coś wielkiego. Ilość wykradzionego vibranium jest ogromna.
- Gdzie jest teraz?- zapytał Steve opierający się o framugę wejścia do kuchni.
- Wszędzie, łatwo go namierzyć, ale trudno przyskrzymić. Mnoży się niczym wirus. Armia mini Ultronów zbiera podzespoły na całym świecie.
- Chce kodów nuklearnych?- zadał pytanie Stark, który zaczął rzucać rzutkami do tarczy.
-Tak, ale słabo mu to idzie.
- Sieć pentagonu zhakowałem dla jaj w gimnazjum.
- Znajomi z Neksusa wspominali.
- Skąd?
- To ośrodek w Oslo. Mają dane z całego świata i szybkie łącze.- wyjaśnił Bruce.
- I co powiedzieli?- zapytał Clint.
- Że che się dobrać rakiet, ale kody są ciągle zmieniane.
- Przez kogo?- zapytał Tony, a tuż przed jego twarzą przeleciała lotka. Natychmiast obrócił głowę i spojrzał z wyrzutem na Bartona, a ten zrobił tylko rozłożył ręce i zrobił nie winną minę.
- Tego nie wiemy.
- Mamy sojusznika?- zapytała Natasha.
- Ultron ma wroga, a to nie to samo, ale wiele bym dał, aby go poznać.
- Wpadnę do Oslo i poszperam trochę. - powiedział Stark.
-Miło się gada, ale liczyłam na więcej.- mówi wdowa.
- Przecież mam was. - zaczął i wszyscy momentalnie spojrzeli na Fury'ego- Kiedyś miałem oczy na wszystko, a uszy wszędzie indziej. Dostawaliście najleprze zabawki, a teraz wróciliśmy na ziemię. Uratujmy ją, jesteście jedyną przeszkodą Ultrona. Nie przyzna się, ale jego misją jest zagłada planety. To co widzimy spocznie w grobie. Walczcie i przechytrzcie s*kin syna.- zakończył swoją wypowiedź.
- Steve nie lubi takiego słownictwa.- powiedziała Nat.
- Musiałaś?- spytał z wyrzutem na co Romanoff tylko się uśmiechnęła.
-Czego che Ultron?- zapytał Nick.
- Być lepszym od nas. Buduje ciało. - powiedział Steve.
-Humanoidalne- dodał Stark- Ludzkie jest niedoskonałe, ale ciągle do niego wraca.
- Wasza inicjatywa obronna to porażka.- stwierdziła Natasha.
- Ludzkość potrzebuje ewolucji.- powiedział Bruce patrząc na obraz wiszący na ścianie, przedstawiający motyle.- Ultron ewolułuje.
- Jak?
- Ktoś kontaktował się z Helen Cho?
- Sadzicie, że chce wykorzystać kołyskę do budowy ciała?- po raz pierwszy w czasie rozmowy odezwała Grace, która się im przysłuchiwała.
- Skąd o niej wiesz?- spytał Tony.
-A zgadnij. Głupie pytania zadajesz.
Jak się później okazało, Helen nie odbierała co potwierdziło przypuszczenia drużyny, że Ultron ma zamiar zbudować ciało za pomocą kołyski.
- Zbieramy się. Ultron pewnie już tam jest.- mówi Steve.
- Lecą z wami.- powiedziała Grace, a wszyscy się na nią spojrzeli.
- Co?- zapytał Clint niedowierzaj w to co słyszy i podszedł do niej.
- Lecą z wami, której części zadania nie rozumiesz?
- Nie nie pozwalam ci. Nie możesz.- powiedział łapiąc ją za ręce.
- Clint, wiesz dobrze, że sobie poradzę. W końcu byłam agentką S.H.I.L.D.
- Ale to nie to samo co tamte misje.
- Lepiej go posłuchaj i zostań tu.- mówi Nat, a dziewczyną patrzy na niego z niedowierzaniem.
- I ty przeciwko mnie?
- Sory.- mówi i wychodzi z domu razem z resztą. Zostaje tylko Grace, Clint i Nick.
- Widzisz. Nawet Natasha uważa, że powinnaś zostać.
- A ty co powiesz Nick?
- Barton ma rację.
- Widzisz. Narazie.- mówi i całuje dziewczynę w policzek i wychodzi zostawiaj ją z ciemnoskorym.
- A ty nie lecisz?- pyta i idzie w głąb domu.
- Będę za chwilę, ale nie bez Ciebie.
- Co? Przecież powiedziałeś...
- Czy ja powiedziałem, że masz zostać? Nie powiedziałem tylko, że Barton ma rację, ale nie powiedziałem w której kwesti.
- Niegdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać wiesz?
- Wiem. Masz jeszcze swój strój?
- Tak w aucie.
- Wozisz to?
- Coś ci przeszkadza?
- Nie, przebież poczekam przy samochodzie. - nowi i razem wychodzą z domu.
Grace otwiera samochód, z którego wyciąga swój stary strój, który ubiera i bierze potrzebny sprzęt. Gotowa idzie za dom, gdzie czeka na nią jednooki przy samochodzie, do którego wsiadają i odjeżdżają.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro