[13]
Sobota. Najlepszy dzień tygodnia, może spać do której się chce, i cały dzień nic nie robić.
Promienie słońca padały na twarz chłopaka który powoli zaczął się wybudzać. Gdy już otworzył oczy zobaczył przed twarzą uśmiechniętego Starka.
-Dzien dobry, skarbie - odezwał się starszy z ogromnym uśmiechem
-Hej - odpowiedział mu zaspanym głosem nastolatek
-Masz ochotę na śniadanie - zapytał Tony po chwili ciszy
-Z wieka chęcią bym coś zjadł - uśmiechną się młodszy
-JARVIS, przygotuj nam naleśniki - powiedział geniusz do sztucznej inteligencji
-Tak jest, sir - odparł JARVIS
Leżeli tak jeszcze chwile i patrzyli się na siebie, Peter jeszcze na chwilę zamkną oczy jak zobaczył że jest dopiero 9:34. Stark w ten czasem poszedł do kuchni po śniadanie do nich. Starszy wszedł do sypialni z dużą metalową tacą, na której znajdowały się dwa talerze z naleśnikami obok dwa kubki z herbatą i dodatki do naleśników. Chłopak lekko otworzył oczy i uśmiechną się na widok pół nagiego Starka stojącego przed nim. To 1
-Śniadanie podano - odezwał się pierwszy Tony
Peter nie odezwał się oni słowami tylko odrazy rzucił się na jedzenie i zaczął łapczywie pożerać naleśniki.
-Spokojne, przecież nikt ci tego nie zabierze - powiedział miliarder śmiejąc się z chłopaka
-Wiem, wiem - odpowiedział z pełną buzią nastolatek - ale byłam strasznie głodny
Gdy przełknąć jedzenie wypił jeszcze swoją herbatę i odłożył brudne naczynia na tace.
-Dziękuje, było bardzo dobre - odparł chłopak, wstając z łóżka w zamiarze ubrania się dał jeszcze szybkiego i nie przemyślanego całusa Starkowi.
-Jak za każde zrobione śniadanie będę dostawał taką nagrodę to będę je robił codziennie - odezwał się w wielkim uśmiechem Tony
-Myslę że możemy się dogadać - krzykną Peter z łazienki
Chłopak wziął szybki prysznic, przebrał się w czyste ciuchy umył zęby i poprawił włosy. Gdy już wyszedł poszedł prosto do swojego pokoju po telefon.
Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi, odpowiedział cicho "proszę" i za delikatnie uchylonymi drzwiami pojawił się Stark.
-Moge? - zapytał mężczyzna
-Jasne - odpowiedział szybko chłopak odłożył telefon i poklepał miejsce obok siebie na łóżku, na którym po chwili znalazł się Tony
-Mam do ciebie bardzo ważne pytanie - jak chłopak to usłyszał lekko się spiął bo nie wiedział czego ma się spodziewać
-Więc słucham - wyjąkała Parker
-Bo za tydzień w piątek jest bankiet, a ja muszę mieć osobę towarzyszącą i chciałem zapytać czy może chciał byś się ze mną tam wybrać - powiedział geniusz i podrapał się po karku
-JA! Znaczy ja bardzo chętnie tylko nie wiem czy będę odpowiednią osobą żeby się z Panem tam wybrać - wyjąkała nastolatek
-Spokojne Petey, ja za to wiem że jesteś odpowiednią osobą - powiedział to z bananem na twarzy - czyli się zgadzasz i idziesz ze mną? - mężczyzna dopytał dla pewności
-Tak - krzykną entuzjastycznie chłopak
Peter nie wytrzymał i rzucił się na szyję mentora zamykając go w żelaznym uścisku.
Hejka!
Sorka dawno mnie tu nie było ale miałam strasznie dużo lekcji i też nie za bardzo miałam wenę. I dzisiaj troche krótki rozdział ale jutro obiecuje będzie dłuższy.
453 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro