Oryginał zawsze lepszy od kopii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Kolejny, pełen niespodzianek dzień. I nawet nie wie jak dużych. Jest szefem największej firmy handlowej na świecie. Zarabia miliardy, praktycznie nic nie robiąc. Bo wypełnianie papierków i rozmowy z klientami nie można nazwać zbyt ciężką pracą. Powinien być szczęśliwy i jest, ale brakuje mu czegoś. Czego? Sam tego nie wie. Przecież ma wszystko. Nazywa się Sasuke Uchiha. Nazwisko to zna chyba prawie każdy. Ma trzydzieści sześć lat. Jest mega przystojnym brunetem, który ma siedemnastoletniego syna. Pytanie. Gdzie jest jego matka? Zmarła przez narkotyki. Nikt nawet nie wierzy, że jest ojcem. Zawsze gdzieżby się pojawił w towarzystwie z synem. Ludzie uważają go za starszego brata. Westchnął. Dzisiaj jego ukochana miała mu coś powiedzieć. Aiko – młoda i ładna dziewczyna o niebieskich włosach i zielonych oczach. Słowo młoda nie było tu użyte bez podstaw. Dziewczyna jest w wieku jego syna. Poznał ją, gdy przyszła do jego domu. Geh – jego syn. Miał udzielić jej korepetycji z matematyki. Tak się złożyło, że jego syn wyjechał na obóz z kolegami, więc on Sasuke Uchiha był sam w domu z nachalną nastolatką, której nie mógł się oprzeć. Spędzili ze sobą noc i od tego czasu są razem. Gdy powiadomił syna o tym związku, oczekiwał wrzasków, pretensji. Uważał, bowiem, że mógł podkraść mu dziewczynę. A te korki to tylko pretekst do spotkania. Lecz jakie było jego zdziwienie, gdy ten powiedział, że nie ma nic przeciwko temu związkowi. A nawet zażartował, aby nie brali jeszcze ślubu, bo nie chcę mieć niepełnoletniej macochy. Zaparkował samochód przy swojej wilii. Z daleka zauważył już tak znany różowy rower. Aiko jak na swój wiek, jest trochę dziecinna, ale umie pokazać pazurki. Mówi, że odziedziczyła to po mamie. No cóż tego to on nie wie. I wolałby się nie dowiedzieć. Uśmiechnął się zdejmując czarne okulary i ruszając do domu. Przyspieszył widząc swoją upierdliwą sąsiadkę podlewającą kwiatki. Codziennie rano przychodzi, aby się z nim przywitać i zaprosić na kolacje z której on zawsze odmawia. Kimi Yamanaka mieszka tu ze swoją wkurzającą siostrzyczką Ino, która również się do niego lepi. Obydwie są modelkami, jednak bardziej można stwierdzić, że anorektyczkami. Zwykłe wieszaki na ubrania. Odetchnął z ulgą nie zauważyła go. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Rzucił kurtkę na wieszak i swe kroki skierował do salonu. Zauważył Aiko rozmawiającą z Geh'em.

- Cześć – odparł wchodząc w głąb pokoju.

- O Sasuke nareszcie – wyskoczyła z fotela na którym siedziała i rzuciła mu się na szyję namiętnie całując w usta.

- Uuuu – usłyszał po gwizdy syna. – Jak tam tato w pracy.

- W porządku – powiedział, gdy oderwał się od radosnej Aiko. Wiedział, że coś wisi w powietrzu. Posłał pytające spojrzenie synowi, który odpowiedział chytrym uśmiechem.

- Muszę ci coś powiedzieć – odparła podekscytowana niebieskowłosa.

- Lepiej usiądź tato – zaproponował Geh z tym swoim uśmieszkiem. Sasuke ze skamieniałą twarzą usiadł na fotelu. – Może chcesz się czegoś napić?

- Wody – odparł spokojnie – Więc o co chodzi Aiko.

- No, więc...

- Proszę, tato – Geh podał mu szklankę z cieczą, którą teraz powoli sączył.

- Moja mama chcę cię poznać! – krzyknęła wesoło. Uchiha na te słowa, wypluł całą zawartość wody, którą miał w ustach na nowy dywan. – Coś nie tak?

- No właśnie tato. Nić ci nie jest? Jakbyś nagle zbladł. Mama Aiko to niezła laska...znaczy ten...Yyy piękna kobieta – zaczerwienił się lekko. Sasuke spojrzał na swego syna podejrzliwie. Jeszcze by tego brakowało, aby jego syn umawiał się z matką niebieskowłosej. Westchnął. Nie maił teraz czasu się nad tym zastanawiać. Teraz musiał wymyślić jakąś sensowną wymówkę, aby nie doszło do spotkania między nim, a matką Aiko. To byłoby zbyt krępujące.

- Czemu nic nie mówisz? Nie cieszysz się, ze wreszcie nas zaakceptowała?

- Cieszę się, ale...

- No nie bój się. Jest o rok od ciebie młodsza, więc nie będzie problemu. Na pewno się jakoś dogadacie.

- Że co? To mnie pocieszyłaś. Nie ma to jak mieć młodszą teściową – odparł zdenerwowany.

- Chcesz mi się oświadczyć?! – zapiszczała.

- Nie! – zaprotestował szybko. Jak na razie nie miał zamiaru się z nikim wiązać węzłem małżeńskim. – Jeszcze nie – odparł widząc jej przygnębioną twarz.

- Będzie ok. Zobaczysz. Moja mama jest spoko, da się z nią pogadać. Nawet często chodzi ze mną na imprezki, lubi zabawę. Jesteśmy jak siostry, najlepsze przyjaciółki. Kocham ją bardzo. I zobaczysz też ją polubisz.

- Nie wątpię, lecz nie uważasz, że to za wcześnie. – bronił się na wszystkie sposoby.

- Sasuke jesteśmy już ze sobą trzy miesiące. A to najlepszy czas na spotkanie z moją mamą. Przecież sam wiesz, że była zła, gdy dowiedziała się o nas, a teraz nareszcie to zaakceptowała. Powiedziała, że jestem jej córką i jeżeli ja jestem z czegoś szczęśliwa, to i ona będzie.

- To dobrze, że wszystko się ułożyło. – westchnął po raz setny.

- Dobrze to za mało powiedziane – wstała całując go w policzek – Zrób na niej jak najlepsze wrażenie. Moja mama uwielbia gentlemanów. Co nie znaczy, żebyś przesadzał.

- Ech...,a kiedy to mianowicie ma nastąpić?

- Dzisiaj.

- Co?! Aiko w coś ty mnie wrobiła?

- No nie martw się. Powiedziałam już Tsunade co ma przyrządzić na kolację. Moja mama będzie zachwycona.

- Aiko proszę Cię...Geh powiedz jej coś... – rozejrzał się, ale syna już nie było. Westchnął cicho. Poczuł szarpnięcie za koszulę. Spojrzał na niebieskowłosa poddając się jej pieszczotą.

- Zrób to dla mnie – szepnęła całując go w usta. – Kocham Cię...

- Ja ciebie też.

- Sasuke – zaśmiała się – Zauważyłeś to. Jeszcze nigdy nie powiedziałeś mi wprost „kocham cię"

- Jak to nie, a teraz.

- To co innego. Powiedziałeś: „Ja ciebie też'. Jak zwykle.

- Och Aiko – przeczesał jej włosy – zawsze się czegoś czepiasz.

- Bo to prawda, ale teraz zajmijmy się moją mamą. Będzie tutaj o dziewiętnastej góra dwudziestej.

- Super – przekręcił oczyma.

- Nie będzie źle.– poklepała go po klatce piersiowej i ucałowała – Trzymam za ciebie kciuki – oderwała się od niego i ruszyła w stronę drzwi.

- A gdzie ty się wybierasz?

- Do przyjaciółki. Robimy sobie dzisiaj z dziewczynami seans horrorów.

- To znaczy, że... – Uchiha pobladł.

- Tak. Zjesz kolację sam z moją mamą. Będziecie mogli spokojnie porozmawiać.

- Aiko!

- Nie bój się. Moja mama cię nie zje. – zaśmiała się wychodząc z jego domu. Uchiha opadł ciężko na kanapę, rozmyślając nad słowami Aiko. Tak to była prawda, od śmierci rodziców. Nigdy, nie powiedział słowa: „kocham". Nawet kobiecie z którą ma swego syna, nie wyjawił swoich uczuć, bo tak naprawdę nic do niej nie czuł, ale Aiko to co innego. Tylko...zawsze jest jakieś „ale". Albo wpadnie na narkomankę, albo na nastolatkę. Uśmiechnął się. Teraz doszła jeszcze jej matka.

***

Aiko dojechała do domu swej najlepszej przyjaciółki – Yuki Uzumaki. Jej rodzice Hinata i Naruto są przyjaciółmi jej mamy. Razem prowadzą czasopismo „Style" i dom mody o tej samej nazwie. Jest to największe i najlepsze czasopismo o Modzie. A ubrania, które projektują, są naprawdę świetne, ale również drogie, lecz w tym mieście to dla każdego pikuś. Jej mama jest sławną i piękna projektantką. Jej kolekcja zawsze świetnie się sprzedaje. Z czego czerpią wielkie korzyści. Też by tak chciała. Jej mama robi to co lubi i dostaje za to grube pieniądze.

Zapukała do drzwi, po chwili otworzyła jej służąca.

- Dzień dobry jest Yuki?

- Tak, wejdź – dziewczyna weszła do środka – Jest w swoim pokoju.

- Dziękuję – niebieskowłosa wbiegła po schodach na drugie piętro i bez pukania weszła do pokoju. – Cześć Yuki – zawołała radośnie. Yuki jest szatynką o śnieżnobiałych tęczówkach. Jest tak samo szalona jak Aiko. Od podstawówki podkochuje się w Geh'u. Niestety ten interesuję się tylko sportem, lecz ona nie traci nadziei. Wierzy, że kiedyś zwróci na nią uwagę.

- O hej Aiko – odłożyła książkę, którą czytała i spojrzała na nią badawczo – Co ty taka w skowronkach? Sasuke ci się oświadczył czy co? – zapytała z rozbawieniem.

- Haha. Bardzo śmieszne – odparła naburmuszona, lecz po chwili znów na jej twarzy zagościł uśmiech – Moja mama spotka się dzisiaj z Sasuke.

- Sam na sam? – zapytała Yuki z niedowierzaniem.

- Tak.

- I ty na to pozwalasz?

- Tak, a niby czemu miałoby być inaczej?

- Twoja mama to niezła laska, a jak Sasuke nie mógł się Tobie oprzeć. To co dopiero twojej mamie...

- Wiem – przerwała jej – to taki test.

- Test?

- Tak, wiem jak moja mama działa na mężczyzn. Przecież twój tata, kiedyś się w niej bujał.

- Ale to było. Jak byli w naszym wieku.

- No tak, ale było, więc chcę zobaczyć. Czy Sasuke nie ulegnie.

- A jeżeli ulegnie?

- Wątpię. Sasuke mnie kocha, a to będzie tylko potwierdzenie i do tego moja mama nas zaakceptowała.

- Obyś miała rację.

- Zawszę ją mam – uśmiechnęła się promienie. Na co Yuki pokręciła głową. Nie chciało jej się zbyt wierzyć w możliwości Sasuke. Normalny facet by tego nie wytrzymał.

***

Chodził w kółko. Czekając na swego gościa. Spojrzał na stów w salonie, którego Tsunade jak dla niego przygotowała zbyt romantycznie. Świecznik na środku, szampan w chłodniku, dwa kieliszki oraz dwa na krycia do kolacji. Do tego na stole mieściły się jeszcze przeróżne potrawy i znakomity deser. Jak na gentlemana przystało. Zakupił bukiet pomarańczowych róż, które miał zamiar wręczyć matce Aiko. Przeczesał włosy. Nawet nie wiedział jak ma na imię. Usłyszał kroki ze schodów. To jego syn wychodził z kumplami na imprezę. Miał na sobie dżinsy i czarną bluzkę z czaszką, a na to skórzaną kurtkę. Był bardzo przystojny, odziedziczył to całkowicie po ojcu. Spojrzał na Sasuke i zaśmiał się.

- Tato, będzie dobrze – poklepał go po ramieniu, na co on westchnął.

- Taa, ...wiesz jak w ogóle ona ma na imię?

- Mama Aiko? No jasne każdy w szkole ją zna. Sakura – tak ma na imię. Zazdroszczę ci – zaśmiał się – Wrócę jutro z samego rana.

- Okay, tylko nie przeholuj z alkoholem.

- Tato, sam taki byłeś – uśmiechnął się szeroko wychodząc. Uchiha po raz setny tego dnia westchnął. Usiadł na fotelu i niecierpliwie czekał. Chciał mieć to już za sobą. Ubrany był w czarne spodnie i koszulę, którą rozpiął teraz do klatki. Odetchnął kilka razy, wygodniej rozkładając się w fotelu. I właśnie wtedy usłyszał dzwonek do drzwi. Zerwał się szybko na równe nogi. Przeczesał włosy i ruszył wolnym krokiem do drzwi. „Jesteś wielki. Żadna kobieta cię nie pokona" Przetarł dłonie o spodnie i otworzył drzwi. Kobieta stała do niego tyłem, lecz słysząc skrzypnięcie drzwi odwróciła się w jego stronę z uśmiechem. Mowę mu odjęło na jej widok. Wysoka i zgrabna o długich puszystych różowych włosach. Pełne usta jak i biust i do tego te nieziemsko piękne tęczówki koloru trawy. Jak dla niego była zbyt pociągająco ubrana. Czarna gorsetowa sukienka do ud z dużym brokatowym pasem, który podkreślał jej talie. Do tego długie czarne kozaczki na szpilkach.

- Dobry wieczór, jak mniemam chłopak mojej córki. – Uchiha pierwszy raz czuł się tak obrzydliwie, jak dzisiaj. Wstydził się samego siebie.

- Yyy, tak proszę do środka. – dziewczyna weszła w głąb domu – To dla pani – podał jej bukiet róż. Na co ona cicho zachichotała.

- Dziękuję. Może przejdziemy na ty.

- Byłoby mi miło – odparł z ulgą – Sasuke

- Sakura – ścisnęli sobie dłonie. Spojrzał na nią, gdy dotknął jej nieziemsko delikatnej skóry. Poczuł dziwny prąd, przechodzący przez jego ciało. – Przepraszam za ten strój. Wracałam przed chwilą z pokazu, więc...

- Tak, rozumiem. Biznes.

- Właśnie – potwierdziła z uśmiechem.

- Zapraszam – przepuścił ją przodem. Widział jak rozgląda się po domu. Przejechał dłonią po swoich czarnych włosach i dopiero teraz zauważył, ze ma odpiętą koszulę. Szybko zaczął zapinać guziki, ale jak na złość ręce mu się pociły. Zapiął. Trwało to może kilka sekund, ale jak dla niego wieczność. Wiedział, że nie powinien, ale to było silniejsze. Przejechał ją wzrokiem od dołu do góry. Musiał przyznać, ze wygląda cholernie pociągająco od tyłu. Weszli do salonu. Wyprzedził ją, stając przed nią. – Proszę się rozgościć – wskazał na stół. Czuł się jak idiota, coraz bardziej robił się sztywny. Przejechała go wzrokiem i posłała mu ciepły uśmiech, który on odwzajemnił. Odsunął jej szarmancko krzesło na którym usiadła. Do jego nozdrzy dobiegł jej zniewalający zapach. Otrząsnął się i zajął miejsce naprzeciw.

- Widzę, że przygotowałeś się na moje przyjście – stwierdzenie to dotyczyło jej ulubionych potraw, które znajdowały się na stole.

- Tak Aiko mnie poinformowała – odparł nakładając na swój talerz sałatki. Zaczęli konsumować nie odzywając się do siebie. Ta cisza zaczęła go jeszcze bardziej krępować. Złapał za kieliszek z białym winem i powoli zaczął sączyć ciecz.

- Co zamierzacie zrobić gdy Aiko skończy szkołę? – mężczyzna zakrztusił się winem – Wszystko porządku? – zapytała.

- Jak w najlepszym. Mogłabyś powtórzyć pytanie – odparł udając, że się przesłyszał.

- Jestem ciekawa, co zamierzacie zrobić gdy Aiko skończy szkołę. Planujecie razem zamieszkać? Wiesz – przetarła delikatnie serwetką swoje usta, poczym spojrzała na niego – Chciałabym, aby moja córka skończyła jeszcze studia zanim postanowi założyć rodzinę – Uchiha prawie co nie udławił się jedzącym kawałkiem mięsa. Czy oni naprawdę chcę pozbyć się go z tego świata, że tak nagle zlatują z takim sugestiami.

- Nie, nie myślimy o tym jeszcze.

- Tak, ale nastolatki myślą inaczej. Dla nich jest się dojrzałą kobietą, kiedy ma się męża i dzieci.

- Dzieci nie ma w planie.

- No tak, ale zapewne kiedyś będziecie chcieli je mieć. Nie chcę, aby moja córka popełniła ten sam błąd co ja. Zaszłam w młodym wieku w ciąże i życie ułożyło mi się tak, a nie inaczej, ale nie żałuje. Dzięki temu mam Aiko.

- Zapewniam cię. Nic przeze mnie nie straci.

- Wierze ci – zachichotała.

- Yyy...Nie wiem czy powinienem, ale co z ojcem Aiko?

- Hmm... – westchnęła – Najwyraźniej, nie byliśmy sobie pisani. Nie chodzi tu o osobowość, lecz...coś silniejszego nas rozdzieliło. Sai był spokojny lubił cisze i malowanie. Kochał to tak bardzo jak mnie. Może nawet i bardziej. Tego nie wiem i już nigdy się nie dowiem – zbarczyła czoło co nie umyło jego uwadze. – Ja za to byłam, szaloną, pełną zwariowanych pomysłów nastolatką. Różniliśmy się, ale również przyciągaliśmy się. Jakaś siła zawsze nas do siebie popychała – spojrzała na jego zainteresowaną twarz. – Jesteś do niego trochę podobny. Te same czarne oczy i włosy. – Uchiha zatopił się w jej spojrzeniu. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwała ona – Często przyłapywałam go na tym jak po kryjomu malował mnie. Mój przyjaciel Naruto, który u niego był w domu. Powiedział mi, że Sai cały pokój ma oblepiony moimi portretami. – uśmiechnęła się czarująco – Zaczął mnie intrygować. Chciałam o nim wiedzieć wszystko. Co lubi, a czego nie? Nie był chłopakiem, który chciał mnie zaliczyć, jak każdy inny z którym miałam do czynienia. Nie, on taki nie był. Chciał się mną opiekować, chronić. Był cudowny i nieśmiały, lecz przełamał się i zaprosił mnie na bal końcowy. Wtedy poczęliśmy Aiko – zamknęła oczy.

- A co z nim jest teraz? Nie wierzę w to, żeby cię zostawił. Przecież to byłoby głupie, po tylu próbach zdobycia cię – otworzyła oczy słysząc jego dociekliwość. Spojrzał w jej oczach i ujrzał smutek. Poczuł się trochę głupio, rozdrapując jej stare rany.

- Sai kochał mnie mocno. Chciał być ze mną. Nawet mi się oświadczył, a ja go przyjęłam. Nasz ślub miał odbyć się w wiosnę, lecz...

- Jeżeli nie chcesz to nie mów.

- Nie, czemu. Nawet dobrze mi to zrobi wyrzucając to z siebie – dziwił się samemu sobie. Nigdy nie lubił słuchać problemów czy historii innych ludzi. Sam przeżył nie jedno, ale ona...ją mógł słuchać cały czas. Interesowało go jej życie. Była taka delikatna i niewinna, aż się dziwił swoim odkryciom. Przecież zna ją zaledwie godzinę. – Sai jak już ci mówiłam, kochał również malować. Uparł się, że pojedzie do Paryża, aby wystawić swoje malowidła. Wtedy właśnie w stolicy Francji odbywał się zjazd amatorów sztuki. Sai bardzo pragnął tam być. To była jak przepustka do wielkiej kariery, bo jego obrazy były naprawdę fantastyczne. Zgodziłam się, a on pojechał. W tym czasie zajęłam się przygotowaniami do naszego ślubu. W dzień w którym miał się odbyć dostałam list z informacją, że...- westchnęła -...Sai zginął w wypadku lotniczym. Ta informacja nie była pewna, więc musiałam jechać na identyfikacje zwłok. To było okropnym przeżyciem – przetarła kąciki oczu z których wypłynęły łzy.

- Przykre – położył swoją dłoń na jej w celu pocieszenia. Uśmiechnęła się smutno.

- To teraz twoja kolej. Co stało się z matką Geh'a.

- Ech – wziął niechętnie swoją dłoń z jej i spojrzał w jej piękne, zielone oczy. – Powiesz pewnie, że jestem dupkiem, ale mój syn był przypadkiem. Na początku żałowałem, ale gdy się urodził, całkowicie zmieniłem na ten temat zdanie. Jestem z niego naprawdę dumny i cieszę się, ze go mam. – westchnął – Stało się to na imprezie u mojego kumpla. Dużo alkoholu i nachalna panienka. Karin zawsze się we mnie bujała. Miała na moim punkcie bzika. Wykorzystała mój stan nietrzeźwości i zaciągnęła do łóżka. Wiem, że to absurdalnie brzmi, ale mi naprawdę seks wtedy nie był w głowie. Co nie oznacza, że teraz tylko to mi w głowie. Nie, po prostu – uśmiechnął się – Miałem kilka kobiet, ale żadna nie mogła mnie zaspokoić w sensie uczuciowym – różowowłosa zachichotała widząc jego zmieszanie tą wypowiedzią. – Ale wracając do tematu. Miałem kilka promili we krwi, ledwo trzymałem się na nogach. Pamiętam ten dzień. Zdaliśmy maturę i świętowaliśmy. Nie dowiedziałem się od razu, że Karin jest w ciąży. Dopiero od jej koleżanek, który martwiły się o nią i przez przypadek mi o tym powiedziały. Dlaczego nie powiedziały tego wcześniej? Ech...tylko dlatego, ze Karin próbowała wszystkich sztuczek, aby usunąć dziecko. Piła, paliła, całe dnie spędzała w gorącej wodzie. Aborcji w szpitalu się bała, więc o tym nie było mowy. A wiesz dlaczego chciał usunąć dziecko – uśmiechnął się krzywo widząc jej pytające spojrzenie – Ponieważ bała się o swój wygląd. Pff...i jeszcze myślała, że po tym wszystkim ją pokocham.

- Ale co było dalej? Przecież urodziła Geh'a... – widział jej zainteresowanie co go bardzo usatysfakcjonowało.

- Żadne z tych sposobów nie pomogło w usunięciu dziecka. Ktoś powiedział jej, że najlepszym środkiem na poronienie będą narkotyki. Bez zastanowienia sięgnęła po nie – westchnął – Gdy tylko się o tym dowiedziałem. Byłem zły, wściekły. Bo chociaż nie kochałem Karin. To zrozumiałem, że to nie winna tego dziecka i ono ma prawo żyć tak jak każdy inny na tej ziemi. Umieściliśmy ją w zakładzie dla uzależnionych od narkotyków. Była tam siedem miesięcy. Potem urodziła. Synem zająłem się od razu po narodzinach. Po tygodniu dowiedziałem się, że Karin nie żyję. Natychmiast, gdy wyszła z zakładu uświadomiła sobie, że między nami nigdy nic nie będzie, ponieważ ja jej nie kocham. Sięgała po narkotyki, przedawkowała i umarła. – skończył swój wywód. – Na szczęście Geh'owi nic nie było. Urodził się zdrowy. Używki mu nie zaszkodziły. Mamy bardzo podobne historie.

- Tak, są w jakimś stopniu podobne. – odparła.

- Może jeszcze wina – wychylił w jej stronę butelkę z czerwonym winem.

- Chętnie – podniosła kieliszek, do którego on nalał czerwonej cieczy. – Cieszę się, że Aiko tak dobrze trafiła. Jestem pewna, że przy tobie będzie bezpieczna.

- Tak – uśmiechnął się krzywo, patrząc w jej zielone tęczówki. Ich rozmowa składała się na opowiadaniu o samych sobie. Co lubią? Czego nie lubią? Czym się zajmują? Uchiha nie czuł się już tak sztywno jak na początku rozmowy. Śmiał się razem z nią i z ciekawością słuchał jej. Był porostu zachwycony jej osobą. Nadawali na tych samych falach i to było czuć już od początku ich spotkania.

- Nie tak – zachichotała. Alkohol dał się jej we znaki. Pokazywała mu teraz swój pierwszy poważny taniec, który odtańczyła z Sai'em na balu absolwentów. Położyła jego dłonie na swojej talii, a swoje ręce zarzuciła na jego szyję. Był o pół głowy wyższy, ale to chyba dla tego, że była w szpilkach. Tak zapewne sięgałaby o drugą połowę niżej. – To była kicha – kolejny śmiech wydobył się z jej ust – Tańczyliśmy jak kurczaki. Naprawdę. To była największa klapa. – odchyliła głowę śmiejąc się. Uchiha powędrował za nią wzrokiem. Od jej dekoltu, po szyję do ust. Kuszących i ponętnych, które teraz wygięte były w przepięknym uśmiechu. – Sasuke? – usłyszał jak ze zdziwieniem wymawia jego imię. Czyżby zrozumiała jak bardzo jej pragnie.

- Cii... – szepnął zniżając się i dotykając swoimi wargami jej malinowych ust. Widział jej zdziwione spojrzenie, czuł jak dreszcz zimna oblewa jej ciało, ale na wycofanie się było już zapóźni. Nie mógł jej teraz pozwolić odejść za nim jej nie zasmakuje. Jedną dłonią złapał ją mocniej w talii, a drugą wplątał w jej puszyste włosy. Czuł jak jej opór mimowolnie słabnie, gdy on bez żadnych granic całował jej usta. Nie był pijany, był porostu spragniony, lecz nie wina tylko tej kobiety.

Nie wiedziała co robić. Pożądanie i rozkosz, odsuwały rozsądek na drugi plan. Wiedziała, ze może tym skrzywdzić córkę, ale...teraz nie umiała temu zaprzestać. Chciała go. Chciała wreszcie od tak dawna poczuć mężczyznę. Chciała wreszcie poczuć to miłe uczucie. Zaczęła powoli oddawać pocałunki. Jej dłoń zahaczyła o guziki jego koszuli, którą powoli zaczęła rozpinać. Przywarła do niego całym ciałem. Jego usta takie ciepłe, o smaku wina. Sprawiały, że ledwo trzymała się na nogach. W głowie jej świdrowało, a ciało całe wrzało. Usłyszała tłuk szkła, który teraz nie robił na niej żadnego wrażenia. Potrzebowała tego, chociaż wiedziałam że będzie żałować.

Rzucał naczynia, aby zrobić więcej miejsca. Nie obchodził go teraz nic, oprócz kobiety którą ma w ramionach. Teraz ona była panią w jego umyśle. Pragnienie posiadania jej było nie do zniesienia. Nie mógł pozwolić jej odejść, bezzaspokojenia siebie jak i jej. Rzucił swoją koszulę do tyłu, gdy różowowłosa rozpięła ją i delikatnie dłońmi błądziła po jego torsie. Podniósł ją i posadził na stole. Zamruczała z zadowolenia czując jego język i mokre pocałunki na szyi. Jego dłonie w tej chwili pozbywały się paska, który podkreślał jej idealną talię. Już po chwili leżał w tym samym miejscu co jego koszula. Szybko i niestarannie ściągał z niej sukienkę. Chciał wreszcie zaspokoić siebie i swoją wyobraźnie. Chciał w końcu zobaczyć jej nagie ciało, które leży pod nim i rozkoszuję się jego dotykiem. Przyciągnął ją do siebie, tak, że znowu stała. Przez cały ten czas tylko raz oderwał się od jej ust. Mógł je smakować i na nowo smakować. Sukienka powoli zjechała po jej zgrabnym ciele na podłogę. Wygrzebała się z niej, kładąc swoje dłonie na jego pasie. Uchiha pocałunkami powoli zjeżdżał na jej szyję, zatrzymując się na kilka sekund na jej podbródku, którego również wycałował. Cichutko zamruczała mu do ucha, gdy dłońmi zaczął gładzić jej biodra. Otworzyła oczy i zamglonym wzrokiem rozejrzała się po pomieszczeniu. Poczuła jego dłonie na zapięciu od stanika.

- Nie...tutaj – wyszeptała z ledwością.

- W sypialni? – szepnął zagryzając jej małżowinę uszną.

- Tak – odparła cicho, mrucząc. Zanurzył swoje usta w jej. Podnosząc ją i kierując się w stronę swojego pokoju. Zapomniał o wszystkim. O stresie, który niepotrzebnie mu towarzyszył, o Aiko i nawet o tym, że jest już dojrzałym mężczyzną i czasami powinien się czegoś wyrzec. Teraz czuł się jak gówniarz, który czegoś pragnie i musi to mieć. To właśnie ona – Sakura Haruno, matka Aiko stała się jego największym pragnieniem. Pożądał jej jak nikogo innego. Dalej nie może uwierzyć w to, że zrobił pierwszy krok, że odważył się na coś takiego. Jednak gdyby nie zaryzykował i nie pocałowałby jej. To najprawdopodobniej już nigdy nie zgasiłby tego pożaru, który w nim wybuchł gdy ją zobaczył. Ta niewinność, a zarazem drapieżność i seksapil, które jej towarzyszą są bardzo nie zdrową mieszanką jak na rozum męski. Ta kobieta z mężczyzną może zrobić wszystko czego tylko zapragnie. Chociaż teraz to właśnie on złamał jej opór. Aiko chciała, aby się poznali, ale chyba niespodziewała się takiego obrotu. Czysto-fizycznego.

Złapał za klamkę i otworzył drzwi. Postawił ją na ziemi, łapiąc za dłonie, które splótł ze swoimi. Całując jej usta, napierał na nią tak, że cofała się do tyłu. Upadła na miękkie łóżko. Brunet oderwał się od niej i zaczął rozpinać spodnie. Sakura w tym czasie pozbyła się swoich kozaczków i przyglądała się Uchihi'e, który rzuca z siebie niezbędną odzież. Mogła się jeszcze wycofać, przecież chodzi o szczęście jej córki. Nie chcę ją zranić...ale on,...trudno było mu odmówić. Zagryzła wargę, gdy poczuła jego rozpalone ciało na swoim i pocałunki na szyi. Boże dlaczego tu przyszła, przecież mogli spotkać się w jakimś publicznym miejscu, a nie u niego w domu. Tylko pytanie. Czy i tam by nic nie zaszło? Może, coś by zaiskrzyło i nie wiadomo co by stało się dalej. Kto, wie...może zamówiliby pokój w hotelu na tę jedną noc lub bez ceregieli przyjechaliby tutaj. Westchnęła cicho czując kolejny przypływ rozkoszy, który powodowany był jego pocałunkami. Ścisnął dłonią jej udo, całując jej dekolt. Czuł jak ich ciała płoną w pożądaniu. Ona też go pragnęła i to bardzo go satysfakcjonowało. Rozpiął jej stanik. Dziewczyna wplątała swoją dłoń w jego hebanowe włosy i delikatnie przeczesywała. Uchiha uśmiechnął się czując jak w jego bokserkach robi się naprawdę ciasno. Chyba czas się ich pozbyć. Rzucił jej stanik na ziemie. I cieszył wzrokiem ten cudowny widok. Na dwie pełne i mleczne kule. Szedł pocałunkami do jej okrągłych piersi, ręką jeżdżąc po jej zgrabnych nogach. Postanowiła przejąć inicjatywę. Objęła go nogami w pasie i przekręciła się tak, że to ona siedziała na nim. Pocałowała go namiętnie w usta, poczym zniżyła się pocałunkami na jego szyję i klatę. Dłońmi błądziła po jego ciele, tak jak on po jej. Zahaczyła kciukiem o linie jego bokserek, muskając jego podbrzusze. Uchiha westchnął z przyjemności, wplątując swoją dłoń w jej puszyste włosy i pomagając sobie drugą dłonią przyciągnął ją do siebie. Zanurzył swe usta w jej. Dłonią dotykając jej piersi. Przekręcił się tak, że znowu dominował, poczym zaczął obdarowywać jej ciało gromem pocałunków. Gdy dojechał do jej czarnych stringów. Złapał kawałek materiału zębami i ściągnął je powoli, ocierając się o jej zgrabne nogi. Słyszał jak coraz głośniej dyszy. Jak jej ciało wygina się na różne strony, podczas jego pieszczot. Podniósł się na łokciu obsypując jej twarz pocałunkami. Widział w jej oczach pożądanie i wstyd. Wstyd za to, że pozwoliła na zajście tak daleko. Czy on się wstydził? Nie, nawet nie czuł skruchy. Co go bardzo przerażało, ponieważ w takim wypadku powinien czuć się chociaż trochę winny, że dopuszcza się do zdrady. Lecz on tego nie czuł, coś mu podpowiadało, że robi dobrze. Ale czy to prawda. Tego nie wiedział. Pozwolił na to, aby ściągnęła mu bokserki, nie odrywając swoich ust od jego. Splótł swoje dłonie z jej i przycisnął do łóżka, delikatnie w nią wchodząc. Dziewczyna cicho jękła. Nie raz przeżywała stosunek, ale co jak co. To Sasuke miał się czym pochwalić. Wygięła się łuk zagryzając dolną wargę, którą on ucałował. Czuł się jakby był uwięziony w jakimś labiryncie. Był całkowicie zagubiony w swoich uczuciach. Nigdy nie kochał, a jak już to, to było coś takiego jak z Aiko. Związek, aby nie być samotnym. A to co poczuł do Sakury było czymś nowym i przyjemnym uczuciem. Od razu zrobiło mu się ciepło. Jego biodra poruszały się co raz szybciej, całowali się zapominając o całym świecie. Dla nich liczyło się tylko to co jest teraz. Rozkosz. W pokoju było słychać dwa charakterystyczne dźwięki. Ich przyspieszone oddechy i skrzypnięcia łóżka. Różowowłosa zawiesiła swoje dłonie na jego szyi, odchylając głowę do tyłu i cicho wdychając. Uchiha zaczął językiem błądzić w zagłębieniu jej piersi. Obydwoje czuli co raz to bliższe spełnienie. Oplotła go nogami w pasie, dłonią gładząc jego plecy, kiedy to jeszcze bardziej przyspieszył swoje ruchy bioder. Czuła jak wypełnia ją jakaś ciepła, lepka ciecz. Opadła na poduszki spełniona. Uchiha zamknął oczy rozkoszując się jej jękiem, sam oddając się przyjemności. Ich ciała teraz pogrążone w bezruchu wyglądały jak dwa przepiękne greckie posągi. Sasuke nie umiał, a nawet nie chciał z niej wychodzić. Było mu tak dobrze, wspaniale. Spojrzał na nią, zamglonym wzrokiem, wpatrywała się w biały sufit. Jeszcze nie doszła do siebie po tej jak wspaniałej dawce rozkoszy. Uchiha zagryzł dolną wargę delikatnie z niej wychodząc usłyszał jej cichy pomruk i westchnięcie. Uśmiechnął się kładąc się obok. To co przed chwilą przeżyli było nie do opisania. Dla obydwóch było to nieziemską dawką rozkoszy i czułości. Byli zmęczeni, pogrążeni w swoich myślach. Popełnili zdradę. Ona względem córki, a on swojej dziewczyny. Aiko – nastolatka, która w ciągu godziny została zdradzona dwa razy. Zdradzona – przez osoby, które najbardziej kocha. Sasuke spojrzał na różowowłosą – miała zamknięte oczy. Spała? Podniósł się na ramieniu i przyjrzał się uważnie jej twarzy. Oddychała równomiernie. Tak, jednak spała. Przejechał ją wzrokiem. W jego łóżku, leżała piękna, zgrabna i do tego naga kobieta z którą kwadrans temu się kochał. Podniósł kołdrę, która spadła na podłogę w czasie ich rozkosznych uniesień, poczym przykrył ją i siebie. Dłonią przejechał od jej policzka, aż do piersi. Kobieta przez sen zamruczała rozkosznie, łapiąc go za dłoń. Uchiha uśmiechnął się, poczym ułożył się bliżej niej, przytulając jej delikatne ciało mocno do siebie. Zanurzył swoją twarz w jej puszystych włosach, poczym również oddał się w objęcia Morfeusza.

***

Promienie słońca wdzierały się do pokoju w którym wczorajszej nocy dwójka dorosłych już ludzi przeżyła gorące i namiętne chwile. Uchiha delikatnie zamrugał oczami, dłonią szukając swej kochanki. Natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej, nie wyczuwając jej obecności. Dotknął miejsca obok, było zimne. Czyżby to wszystko, było tylko pięknym snem? Spojrzał pod kołdrę. Nie, to nie mógł być sen. Zbyt rzeczywisty. Cały czas miał w pamięci jej nagie ciało i smak ust. Jego wyobraźnia nie była tak bardzo rozwinięta, aby stworzyć sobie tak idealną kobietę. To na pewno nie był sen! Szybko wstał, ubrał bokserki, które znalazł obok komody i wyszedł z pokoju. Jego syna jeszcze nie było. Pewnie przepił całą noc. Szedł po schodach do jadalni. Stół był już nakryty do śniadania. Żadnego śladu jej. Nic a nic. Jakby jej tu w ogóle nie było, ale to przecież niemożliwe. Pamiętał jej dotyk, zapach, jej słodkie odgłosy. Wszystko, ale...czyżby to była tylko jego chora fantazja? Zrezygnowany, wrócił do swego pokoju. Poszedł do toalety i wziął orzeźwiający prysznic. Gdy tylko zamknął oczy, widział ją koło siebie. Jak zachęcająco myję jego plecy, całując po szyi. Potrząsnął głową, zakręcając kurek. Poczym wyszedł. Gdy tylko się ubrał w dżinsy i białą koszulę z szedł na dół na śniadanie. Zasiadł w miejscu w którym wczoraj siedziała ona, poczym pogrążył się w swoich myślach.

- Dlaczego nie jesz Sasuke? – usłyszał zatroskany głos swojej służącej Tsunade. Była to kobieta po pięćdziesiątce. Traktowała go jak prawdziwego syna, którego nigdy nie miała.

- Po prostu nie mam ochoty. – uśmiechnął się do niej słabo.

- Sprzątając dzisiaj, a muszę przyznać, że był straszny bałagan – skrzywiła się przypominając sobie potłuczoną porcelanę na ziemi i jedzenie. – Znalazłam ten o to pasek – Uchiha spojrzał na przedmiot, który trzymała w dłoni, poczym szybko wstał. Uderzając przy okazji nogą w kant stołu. Grymas bólu przemknął po jego twarzy, ale również szybko zniknął. To teraz nie było ważne. Ważne było to co miała w dłoni, to rozjaśniało i upewniało jego poranne myśli. Ona tu była, kochał się z nią. Tylko dlaczego uciekła? Tego nie wiedział, ale nie zostawi tej sprawy tak łatwo. Musi się dowiedzieć, dlaczego opuściła go tak wczesnym rankiem.

- Gdzie on był?

- Leżał on, gdzieś tu...o właśnie tu gdzie stoisz Sasuke. A co Aiko zapomniała? – na jej twarzy pojawił się grymas. Nie, żeby nie lubiła Aiko, ale nie jest zbyt przekonana do tego związku. Dla niej Aiko jest rozrzutną dziewczynką, która jeszcze nie wie co to miłość. Sasuke potrzebna jest dojrzała kobieta, a nie rozkapryszona nastolatka.

- Yyy...chyba tak – zabrał go z jej rąk, poczym spojrzał na brokatowy pasek, uśmiechając się szeroko. – Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę. Jakby ktoś dzwonił to powiedź, że mam ważną rozmowę w sprawie firmy.

- Dobrze – zawołała za nim Tsunade. Uchiha wyszedł z domu. Teraz pragnął tylko jednego, ujrzeć jej piękną twarz. Chciał z nią porozmawiać, wszystko wyjaśnić. Odwiedziny Aiko będą najlepszym pretekstem, aby spotkać się z nią. Wsiadł do samochodu i ruszył na spotkanie ze swym aniołem.

Gdy tylko wróciła do domu ruszyła szybko do pokoju. Bała się, że może spotkać Aiko, a później jakby miała wytłumaczyć jej tak późny powrót? Musiałaby ją okłamać, co pewnie i tak nastąpi. Na szczęście Aiko nocowała poza domem u przyjaciółki, więc nie potrzebnie się stresowała. Na to, przecież przyjdzie jeszcze czas.

Siedziała teraz w kuchni, popijając drugą z kolei kawę. Jej córka nigdy jej tego nie wybaczy. Postąpiła podle. Brzydziła się sama siebie. I to wszystko było jej winą, przecież mogła w każdej chwili odmówić, ale nie zrobiła tego. Pozwoliła na pieszczoty z jego strony, a do tego sama nie była dłużna. Usłyszała trzask drzwi. Wystraszona popiła dużego łyka kawy, wiedząc, że zaraz spotka się twarzą w twarz z córką.

- Cześć mamo – do kuchni wbiegła niebieskowłosa z uśmiechem na ustach. – I jak było. Prawda, że Sasuke jest słodki|

- „Tak zwłaszcza w łóżko" – przemkło jej przez myśl za co się skarciła – Yyy... – wstała i podeszła do umywalki, aby nie patrzeć w oczy córki – Jest całkiem sympatyczny.

- Wiedziałam, że ci się spodoba – różowowłosa poczuła skurcz w żołądku – Cieszę się, że nas akceptujesz. Kocham cię mamo!

- Ja Ciebie też, skarbie.

- Ćwiczyłaś? – zapytała patrząc na strój swojej rodzicielki, który składał się z krótkich czarnych spodenek i białej koronkowej bluzki na ramiączkach z nadrukiem, do tego jeszcze sportowe białe adidasy.

- Tak, jak zwykle – nie kłamała. Zawsze z rana lubiła pobiegać, właśnie temu zawdzięcza tą cudowną kobiecą sylwetkę.

- Muszę kiedyś wybrać się z Tobą na biegi. Jak ja przy tobie wyglądam – zachichotała – Trzeba trochę schudnąć.

- Jesteś w sam raz. No, ale cóż, też to przeżywałam, gdy byłam w twoim wieku – cieszyła się, że przeszły na ten bezpieczny temat. Nie chciała mówić już o brunecie. Za bardzo się denerwowała co ona mogła w każdej chwili zauważyć.

- Ale dla Sasuke chcę być jeszcze piękniejsza – uśmiechnęła się i wtedy usłyszały dzwonek do drzwi.

- Ciekawe, kto to? – spytała różowowłosa patrząc na zegar, którego wskazówki wskazywały godzinę 10:30.

- Pójdę otworzyć – już po chwili jej nie było. Ciekawska jak zwykle. – Sasuke!!! – Haruno usłyszała szczęśliwy pisk swojej córki. Zdębiała słysząc imię ich porannego gościa. Odwróciła się do umywalki, pooddychała kilka szybkich razy, poczym jej wzrok zawiesił się na drzwiach prowadzących do ogrodu. Już chciała wyjść, gdy usłyszała głos niebieskowłosej. – Mamo patrz, kto nas odwiedził. Jednak nie byłaś taka zła, że Sasuke nie bał się tu przyjechać. – stojący obok Aiko, brunet świdrował wzrokiem różowowłosą, która stała do niego tyłem. Po chwili odwróciła się z wymuszonym uśmiechem. Nie patrzała na Sasuke, nawet na niego nie zerknęła, swój wzrok cały czas miała skupiony na córce.

- Muszę iść się przebrać. Umówiłam się z Hinatą i Naruto. Musimy uzgodnić parę rzeczy. -wzięła pierwszą lepszą wymówkę, aby uwolnić się od tego spojrzenia, które wręcz ją rozbierało.

- To chwilę mamo. Dotrzymaj Sasuke towarzystwa, zanim ja się nie przebiorę do szkoły.

- Jestem pewna, że Sasuke sam sobie dobrze poradzi – odparła odwracając się w stronę drzwi.

- No mamo, chwileczkę. To przecież gość – i nie czekając na reakcje różowowłosej, szybko wybiegła z pokoju. Sakura chciała jak najszybciej się stąd wydostać. Nie chciała przebywać z nim sam na sam. Ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych, lecz po chwili poczuła silną dłoń, która złapała ją za rękę.

- Aiko ma rację, gości nie zostawia się samych.

- Po co tu przyszyłeś?

- Aby ci to oddać – wyciągnął za siebie jej pasek. Różowowłosa chciała go odebrać, lecz on cofnął dłoń – ...ale chciałem cię jeszcze zobaczyć.

- Nie mów tak. To co wczoraj zaszło, niech zostanie między nami.

- Chyba kpisz.

- Nie rozumiem.

- Jeżeli myślisz, że po tym wszystkim co się wczoraj wydarzyło. Tak łatwo pozwolę ci się wycofać. To się mylisz – odparł zbliżając swoją twarz bliżej jej.

- Przestań – obróciła swoją twarz na lewy bok. Uchiha musnął ustami na początku jej ucho, później szyję – Proszę zostaw mnie. Krzywdzimy tym Aiko.

- Cii...krzywdzimy siebie, jeżeli nie pozwalamy na to – odwrócił jej twarz do siebie i ustami delikatnie muskał jej wargi. Dziewczyna po chwili zawiesiła swoje dłonie na jego szyi, a on dłońmi delikatnie zgniótł jej tyłek. Zamruczała cichutko. Objęła jego twarz dłońmi i złożyła ostatni pocałunek na jego gorących ustach.

- Nie nachodź mnie już więcej i zapomnij o tym – wyrwała swój pasek z jego ręki i chciała odejść – Proszę puść mnie w każdej chwili może wejść Aiko

- Ty nawet nie wiesz co czuje, widząc cię tak skąpo ubraną. Chciałbym się z Tobą kochać, namiętnie i ostro jak zeszłej nocy – odparł zaciskając palce na jej talii.

- Nie mów tak.

- Daj mi tylko jedną szansę, dobrze wiesz, że mogę cię uszczęśliwić. Ja coś poczułem i wiem, że...

- Już jestem!!! – usłyszeli entuzjastyczny krzyk Aiko, która zbiegała ze schodów. Różowowłosa oderwała się z dużym wysiłkiem od Uchihy i stanęła kilka kroków dalej – To co odwieziesz mnie do szkoły Sasuke? – zapytała kiedy weszła do kuchni.

-...tak – odparł, cały czas patrząc na Sakurę, która posłała mu upominające spojrzenie.

- To chodźmy – Aiko złapała bruneta za rękę i zaczęła ciągnąć go do wyjścia – Pa mamo!

- Pa Aiko i dowiedzenia Sasuke – brunet zerknął na nią.

- Do zobaczenia.

***

Jechali samochodem do szkoły Aiko. Uchiha prowadził patrząc przed siebie z jedną dłonią na kierownicy, a drugą opartą o drzwiczki samochodu. Niby skoncentrowany na jeździe, ale tak naprawdę myślami cały czas był przy różowowłosej. Do tego w samochodzie rozbrzmiewała muzyka Mozarta, która jeszcze bardziej wpajała go w nastrój. Aiko przez ten czas siedziała obok niego odrabiając zadanie na dzisiejsze lekcje. Westchnął słysząc jak rzuca plecak pod nogi, a później całuje go w policzek. Lecz nawet na to nie zwrócił uwagi, gdy nagle usłyszał głośną muzykę, która wydobywała się z radia. Od razu zbudziła go z transu.

- Aiko! Wyłącz to do jasnej cholery! – wrzasnął. Niebieskowłosa spojrzała na niego zdziwiona, poczym, zaśmiała się kładąc swoją dłoń na jego udzie. Uchiha strącił jej rękę, wyłączając radio – Oszalałaś?!

- Jejciu, zlituj się. Jesteś dziś taki sztywny, a na dodatek słuchasz takich nudziarstw. Czasem nawet moja mama to słucha. Nie wiem, co wy w tym widzicie – pokręciła kpiąco głową.

- A może ty słuchasz nudziarstw. Jesteś niedojrzałą nastolatką, która nie rozumie sztuki – przyspieszył – Dla takich jak ty liczą się rozkrzyczani rockmani.

- O co ci chodzi?

- O nic, tylko zachowujesz się strasznie dziecinie.

- Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało. – Uchiha zerknął na nią złośliwie. Zawsze mu to przeszkadzało, tylko nie chciał ranić jej uczuć. A teraz, szczerze miał to wszystko gdzieś, ponieważ znalazł konkretną, dojrzałą kobietę.

- Wow. Jednak kolacja z moją mamą dała ci się we znaki. Kompletnie ci odbiło.

- To tobie odbiło – zatrzymał się szybko, że gdyby tylko nie miała zapiętych pasów to mogłaby walnąć w przednią szybę.

- Co ty robisz?

- Proszę księżniczko. To twoja szkoła – odparł sarktycznie wskazując obojętnie na biały budynek.

- Zwariowałeś! – warknęła, poczym wyszła trzaskając drzwiami, Uchiha uderzył dłońmi o kierownice patrząc w lusterko.

- Sakura, zwariuje bez ciebie – szepnął, poczym zawrócił do domu. Dzisiaj zrezygnuje z pracy. Musi odpocząć od tego wszystkiego.

***

Siedziała w swoim gabinecie w firmie. Szkicowała właśnie kolejny projekt, lecz nie umiała w ogóle się skupić. Jej głowę cały czas zaśmiecał Uchiha. A pomysł na nową suknie wieczorową, którą jeszcze wczoraj miała w głowie, już po wczorajszej nocy znikł. A wszystko przez jednego mężczyznę, którego nie może mieć, bo jest chłopakiem jej córki. Co za bzdury. Mężczyzna starszy od niej jest z Aiko. Rzuciła ołówkiem o ścianę, odchodząc od projektu, aby czasem nie potargać go, gdy się ze złości. Nagle po pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk telefonu. Spojrzała na niego, poczym niepewnie podeszła do sprzętu komunikacyjnego i odebrała go.

- Sakura Haruno, słucham?

- Dzień dobry – usłyszały miły męski głos. Ulżyło jej, to nie był on.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

- Chodzę z pani córką do klasy. Jestem Geh Uchiha – drgnęła słysząc nazwisko swego rozmówcy. – Dzwonię, ponieważ chciałbym prosić panią o pomoc. Wiem, że wczoraj między panią, a moim ojcem coś zaszło, ponieważ od czasu tej kolacji, zachowuje się inaczej. – zesztywniała i tylko miarowe oddychanie, świadczyło o tym, że jeszcze żyję – Z moim tatą jest naprawdę źle. Gdy wróciłem, ze szkoły, zastałem go jak pił alkohol i teraz też to robi. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Tylko pani może mi pomóc. Proszę...jest tam pani?

- Yyy...tak, ale wątpię czy jestem wstanie ci pomóc. A do tego to, że twój tata napiję się wina czy też piwa. Jeszcze o niczym nie świadczy.

- Ale nie w takich ilościach....W salonie jest pełno pustych butelek. Błagam panią, niech mi pani pomoże.

- Ale...

- Proszę, boję się że zrobi coś głupiego. Czego później będzie żałował.

- Ja...

- Błagam, proszę mi nie odmawiać – słyszała jego łamiący się głos. Czyżby naprawdę było tak źle? Westchnęła cicho analizując w głowie swoją pozycję.

- ...dobrze – odparła po chwili – Jest dalej w domu?

- Tak, ale zaraz może wyjść.

- Za dwadzieścia minut będę -powiedziała.

- Dziękuję – rozłączył się już po chwili. Różowowłosa odłożyła słuchawkę, zabrała telefon i biały sweterek, który zarzuciła na ramiona.

- Pani Sakuro, wychodzi pani? – zapytała zdziwiona sekretarka, widząc jak różowowłosa zamyka gabinet.

- Tak, powiadom Naruto, że dzisiejsze zebranie jest odwołane. Mam pilną sprawę do załatwienia. Najprawdopodobniej dziś już nie wrócę.

- Dobrze – różowowłosa posłała jej życzliwy uśmiech, poczym wyszła z domu mody. Wsiadła do swego laborghini i odjechała. Jak najszybciej tylko mogła jechała, aby się z nim spotkać. Chciała zobaczyć jego twarz i przytulić się do niego. Lecz nie chciała robić sobie i jemu niepotrzebnej nadziei.

***

Kolejna butelka i kolejna. A i tak nic nie pomaga, aby zapomnieć o niej. Te oczy, kształty, twarz są nie do zapomnienia. Pociągnął kolejny duży łyk Sake, prosto z butelki. Przetarł usta, patrząc na przeciwległą ścianę, na której wisiało duże lustro. Brzydził się samego siebie za tą słabość. Rzucił butelką w lustro, które po chwili się rozbiło, tak jak butelka.

- Niech cię szlag Sakura – wyjąkał pijąc dalej. Przed oczami pojawiła mu się wczorajsza noc, którą spędził z nią. – Cholerna samotność... przeklęte kobiety. – warknął – Po co się ona pojawiła, głupia... nie wie co traci....mogę mieć każdą – popił solidnego łyka – I żadna laska nie będzie...traktować mnie jak popychadło. – spojrzał na zegar właśnie wybiła osiemnasta. Nie dość, że jest pijany to pokłócił się jeszcze z synem. Wstał, ledwo trzymając się na nogach, poczłapał do kuchni skąd miał zamiar wsiąść kolejny alkohol. Oparł się o kredens, otwierając szafkę z zapasowym alkoholem. Sięgnął dłonią po butelkę sake, poczym zamykając szafkę, spojrzał przez okno. W ogródku sąsiadek, opalała się Kimi – najbardziej natrętna kobieta na świecie. Uśmiechnął się chytrze. Aby zapomnieć o kobiecie, trzeba użyć innej kobiety. Aiko jest niedojrzała, a on musi się wyżyć, więc nie chciałby jej skrzywdzić, chociażby tylko dlatego, że jest córką Sakury....Dlaczego znów o niej myśli. Koniec! To ona go olała, więc nie może tego tak przeżywać. Przeczesał włosy i ruszył w stronę drzwi z butelką w dłoni. Jednak wyprzedził go dzwonek. Uśmiechnął się, czyżby Kimi go zauważyła i teraz sama dobija się do jego drzwi. Nie cierpiał tej dziewuchy. Irytowała go, ale teraz potrzebowała zaspokojenia. Pukania i dzwonienie się nasiliło. Napił się jeszcze jednego dużego łyka trunku, poczym odstawiając go na najbliższej półce, ruszył chwiejnym krokiem w stronę drzwi. Otworzył je i przetarł oczy ze zdziwienia – Chyba za dużo wypiłem – odparł widząc w progu różowowłosą. – Zwidy, cholera...

- Sasuke – szepnęła.

- O Boże, słyszę głosy. – przejechał dłonią po czole.

- Sasuke, co się...

- Cholera jasna...przeklęta baba mnie prześladuję – w odpowiedzi został spoliczkowany. Złapał się za piekące miejsce i z niedowierzaniem spojrzał na kobietę – Sakura?

- Twój syn miał rację. Po alkoholu ci odbija! – chociaż głowa go bolała, to podobało mu się jak na niego krzyczy, a nawet podniecało. Oparł się o framugę drzwi nie spuszczając z niej wzroku.

- Przyszłaś na mnie krzyczeć, czy kochać się? – delikatny, łobuziarski uśmiech pojawił się na jego ustach.

- Ani jedno, ani drugie. Może byś mnie wpuścił do środka? Czy wolisz rozmawiać na zewnątrz? Jak sobie przypominam to jeszcze dzisiaj rano. To ty mówiłeś mi o grzeczności w stosunku do gościa.

- Przepraszam – odparł szczerze. Dziewczyna westchnęła, poczym weszła do jego domu. Uchiha zamknął drzwi i ruszył za nią. Ta sytuacja przypominała mu wczorajszą. Tylko inna godzina i strój. Podszedł do niej od tyłu. Jedną dłonią objął ją w tali, a drugą położył na jej zgrabnym tyłeczku.

- Co ty robisz?

- Boże, myślę tylko o jednym – zagryzł dolną wargę – Przy tobie nie można inaczej – dziewczyna zamknęła oczy, zaciskając dłonie w pięści, aby nie ulec pokusie.

- Przestań.

- Nie mogę, dobrze wiesz, że nie opuścisz tego domu dzisiaj. Nawet jeżeli nic nie zajdzie, to chce przynajmniej czuć twoją obecność, patrzeć na ciebie...

- Nic nie zajdzie – odparła szorstko, przerywając jego wymowę.

- Dlaczego się przy tym tak upierasz. Aiko nie będzie ze mną szczęśliwa. Jest młoda i głupia. A ty...ty jesteś odpowiednia dla mnie. Obydwoje bylibyśmy szczęśliwi.

- My się znamy zaledwie dwa dni.

- I to mi wystarczy. Jeżeli ja do Ciebie coś czuję, a to jest naprawdę silne uczucie... -zakręciło mu się w głowie przez alkohol. Różowowłosa czując jak jego ciało robi się cięższe. Odwróciła się w jego kierunku, przytrzymując go.

- Przesadziłeś z alkoholem – on na te słowa uśmiechnął się słabo.

- Właśnie tego najbardziej potrzebuję. Chcę, abyś mnie upominała, abyś krzyczała na mnie kiedy zrobię coś złego – położył swoją dłoń na jej policzku – Chcę dzielić z Tobą resztę życia.

- Przestań.

- Nie wiem jak ten cały Sai – zazgrzytał zębami – Mógł cię stawiać na równi ze swoim hobby. Ja dla ciebie, mógłbym nawet zrezygnować z największej swojej pasji, sprzedałbym nawet swoją firmę, gdyby tylko cię to uszczęśliwiło – dziewczyna odwróciła twarz – Spójrz na mnie. – zobaczył w kącikach jej oczu, łzy – Też to poczułaś. Czujesz, że jesteśmy sobie pisani – stwierdził.

- Sasuke – samotna łza spłynęła po jej policzku, którą on scałował. – Ja nie wiem co powiedzieć.

- Powiedź, że zostaniesz ze mną – dziewczyna przez chwilę się wahała. Spojrzała w jego oczy, które aż błagały. Jej serce waliło jak szalone, kiedy nachylił się i musnął jej usta. Czuła alkohol, ale też uczucie, które i ją wypełniło.

- Dlaczego człowieka, przyciąga coś lub ktoś, kogo nie może mieć?

- Taka już natura człowieka. Wszystko co zakazane smakuje lepiej – odparł muskając jej policzki.

- Ale czy trzeba, przy tym krzywdzić innych? – oparła swoją twarz na jego ramieniu.

- Czasami trzeba kogoś skrzywdzić, aby osiągnąć własne szczęście – pogłaskał ją po włosach – Zostaniesz, ze mną na noc?

- Zostanę – odparła cichutko. Uchiha pocałował ją w czoło. – Chodź. Musisz się położyć.

- I widzisz, tylko ty się o mnie tak troszczysz.

- Pamiętaj jestem tu tylko dzięki twojemu synowi.

- Wiem i dziękuję mu z całego serca. – odparł gdy wdrapali się po schodach – Kocham Cię Sakuro – kobieta spojrzała na niego niepewnie.

- Chodź, sen dobrze ci zrobi.

- Kocham Cię – zaśmiał się. Różowowłosa spojrzała na niego ze zdziwieniem – Jeszcze nigdy tego nikomu nie powiedziałem wprost. Nie wiedziałem, że to takie łatwe, gdy się kogoś naprawdę kocha. Ja cię kocham. Rozumiesz? – złapał ją za ramiona – Kocham Cię Sakuro Haruno – różowowłosa delikatnie się uśmiechnęła, przytulając się do jego ciepłych ramion.

- Ja też cię kocham Sasuke. Nie chcę skrzywdzić Aiko, ale bardzo cię kocham. Nic na to nie poradzę.

- Miło mi to słyszeć – odparł szczęśliwy – Kocham Cię i mógłbym ci to mówić cały czas – otworzył drzwi do swojej sypialni i całując się z nią wszedł do środka. Nie wiedzieli, że wszystko słyszał i widział pewien chłopak. Który tak jak oni był szczęśliwy z tego co usłyszał. Jego ojciec nareszcie znalazł drugą połówkę. Pokochał, a co najważniejsze to uczucie jest odwzajemnione. Jest całkowicie po ich stronie. Nie to, żeby nie lubił Aiko, ale ten związek nie ma szans, ona jest zbyt młoda. Chłopak uśmiechnął się do siebie. Sam odważył się dzisiaj zrobić pierwszy krok i teraz sam jest szczęśliwy, a na dodatek uszczęśliwił też inną osobę. Która teraz dla niego jest najważniejsza. Usłyszał trzask wywołany drzwiami wejściowymi. Szybkim ruchem odwrócił się w tamtą stronę i zamarł.

- Aiko?

- Nie, królowa Japonii. – powiedziała sarktycznie.

- Co ty robisz tu o tej porze?

- Jest dziewiętnasta, to nie jest tak późno, a ...co tu się stało? – obydwoje spojrzeli na szkło, które leżało na ziemi. Chłopak podrapał się po głowie.

- To ze szczęścia. Czasami nie umie nad sobą zapanować – poruszał bezradnie ramionami uśmiechając się.

- Oświeć mnie geniuszu. Co się stało?

- To Yuki ci nie powiedziała? Jesteśmy razem. – uśmiechnął się.

- Naprawdę? To super. Nareszcie to zauważyłeś.

- Co? – dziewczyna pokiwała głową z dezaprobatą.

- Kretyn.

- Ej...! – zawołał oburzony

- No dobra....Sasuke u siebie?

- Tak.... Nie!

- To tak czy nie.

- Zależy.

- To może ja sama sprawdzę, bo tobie naprawdę odbiło.

- Nie! – stanął jej na drodze.

- A to niby czemu?

- Daj mu odpocząć. Jest zmęczony, pewnie śpi.

- To potowarzyszę mu – uśmiechnęła się chytrze do swoich niezbyt przyzwoitych myśli.

- Jest zajęty.

- Geh idioto, co ty kręcisz? Raz mówisz, że śpi, a raz, że jest zajęty. Musze powiedzieć Yuki, że z Tobą jest nie za dobrze.

- Bardzo śmieszne – zakpił.

- Prawda. A teraz przepuść mnie. Muszę pogadać z Sasuke.

- Nie teraz.

- Właśnie, że teraz! – popchnęła go tak, że upadł na sofę. Spojrzał z przerażeniem jak wbiega po schodach do pokoju jego ojca. Już nie było szans, aby ją powstrzymać. A miało być tak pięknie. Pokręcił głową, bojąc się najgorszego.

Aiko weszła do środka i uśmiechnęła się chytrze słysząc szum wody. „Pewnie bieżę prysznic" – uśmiechnęła się do swoich myśli. Rozpięła kilka guzików swojej bluzki i otworzyła drzwi prowadzące do toalety. Naglę zdębiała słysząc ciche śmiech kobiety. Spojrzała na kabinę, przez którą prześwitywały dwie sylwetki. Mężczyzny i Kobiety. Sasuke i jakiejś panny. Jak on mógł jej to zrobić? Samotna łza spłynęła po jej policzku, a później następne. Wybiegła szybko z pokoju natykając się na Geh'a. – Wiedziałeś! – biła go pięściami w klate- Wiedziałeś, że mnie zdradza!

- Przestań, oni będą ze sobą szczęśliwi.

- On chcę mnie dla niej zostawić?! Dlaczego, dlaczego mnie to się przytrafia?! – rozpłakała się na dobre. Geh przytulił ją po przyjacielsku, a może już jak brat siostrę.

- Mój tata i twoja mama do siebie pasują, kochają się i musisz to zaakceptować. – dziewczyna znieruchomiała podnosząc twarz. Jej oczy rozszerzyły się do maksimum.

- Moja...mama? – wyjąkała – Ta kobieta, to moja mama? – zapytała niedowierzając. Geh przeklął w myślach. Czyli ona nie wiedziała z kim jest jego ojciec. Westchnął, prędzej czy później i tak by się dowiedziała.

- Tak Aiko, oni naprawdę do siebie pasują.

- Jak ona mogła mi to zrobić? – spojrzała na niego – Już wczoraj coś zaszło. Prawda? To dlatego była taka spięta przy nas. Czemu od razu się nie domyśliłam. Yuki miała rację mówiąc, że Sasuke nie oprze się mojej mamie. A ja głupia wierzyłam w niego.

- Aiko nie obwiniaj o wszystko swojej matki. Ona wszystko robiła, aby wybić mojemu ojcu ten romans z głowy. Romans? To złe określenie. Oni się kochają. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. On prosił ją, aby z nim została – zniżył swój głos – Oni się naprawdę kochają. Mój tata pierwszy raz powiedział to wprost.

- Kocha ją? – zapytała uspokajając się – Zawsze chciałam, aby moja mama znalazła sobie wspaniałego faceta, ale teraz nie wiem czy będę umiała się z tym pogodzić. Własna matka odebrała mi chłopaka, to boli Geh.

- Nie martw się, za niedługo kogoś znajdziesz i zapomnisz.

- Nie chcę ich widzieć!

- Nie mów tak, wolisz, aby Sasuke był z Tobą, ale myślał o kimś innym. Chcesz, aby przy tobie cierpiał. Jeżeli może odnaleźć szczęście u boku twojej matki. I na odwrót. Ona dopiero będzie szczęśliwa w jego ramionach, chociaż dla ciebie będzie ukrywać swoje cierpienie.

- Ja...-wtuliła się w jego ramiona.

- Pogódź się z tym i nie odtrącaj jej od siebie. Ona cię bardzo kocha.

- Taa, łatwo powiedzieć...trudniej zrobić.

- Spróbuj, a wszystko się ułoży. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale ten związek nie miał szans już na starcie.

- Muszę to przemyśleć...sama – wybiegła.

***

Od tego dnia minął cały miesiąc. Aiko długo nie mogła wybaczyć matce, aż do momentu, kiedy w szkole pojawił się nowy uczeń. Mega przystojny i również zakręcony tak jak niebieskowłosa. Od razu przypadli sobie do gustu. Od tygodnia są parą. Aiko przy Toski'm zrozumiała jaki błąd popełniła wiążąc się z Sasuke. Zrozumiała, że nie powinna stawać na drodze temu związkowi. Pogodziła się ze stratą Sasuke, teraz jest szczęśliwa w ramionach Toshik'a.

A co do Sasuke i Sakury są najszczęśliwszą parą na świecie, ponieważ bardzo się kochają i nareszcie mają błogosławieństwo swoich dzieci. Chociaż z Geh'em nie było żadnego problemu. On od razu był po ich stronie.

Trzymając się za rękę szli przez park, który o tej porze roku był najbardziej rozmaitym zakątkiem. Wszędzie śpiewały ptaki, a wokół nich rozciągały się przeróżniste, kolorowe drzewa. Na ławkach siedziały zakochane pary, takie jak oni. Szepcząc sobie miłosne słówka i obietnice. Zatrzymał się nagle przy dużym kwitnącym drzewie wiśni. Różowowłosa również stanęła uśmiechając się promiennie.

- Coś się stało?

- Wiesz, że cię kocham? – objął ją.

- Wiem, wiem. Ja też cię kocham – musnęła jego usta. Naglę Uchiha ukląkł przed nią. – Sasuke co ty robisz? – zapytała zaskoczona.

- Odkąd cię poznałem. Stałaś się najważniejszą istotą w moim życiu – złapał za jej dłoń – Niczego tak nie pragnę. Jak bycia z Tobą po przez kres mego życia. Wiem, że życie ludzkie często zbacza z drogi i popełnia wiele błędów. Ja też takie popełniłem. Kocham Cię i chcę abyś została moją żoną, abyś nosiła moje nazwisko i urodziła mi dziecko. Może zacznę tak, jak należy. – uśmiechnął się, poczym odchrząknął – Czy ty Sakuro Haruno, uszczęśliwisz mnie, zostając moją żoną. – z kieszeni spodni wyciągnął czerwone pudełeczko na kształty serca. Spojrzała na pierścionek, kiedy otworzył pudełeczko. Srebrny z dużym, różowym diamencikiem. Jej oczy się zaszkliły. Spojrzała prosto w jego tajemnicze tęczówki, a on w jej szmaragdowe. W których teraz się zatapiali.

- Tak wyjdę za ciebie Sasuke – rzuciła mu się na szyję, co spowodowało, że upadli na zieloną trawę. – Kocham cię mój romantyku – Uchiha uśmiechnął się na te stwierdzenie, całując jej pełne usta. Teraz byli szczęśliwi, bo mieli siebie, nawzajem.

The End !

Mam nadzieję, że was niezanudziłam tą notką. Pozdrawiam wszystkich komentujących i czytelników. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro