Prawdziwa miłość, patrzy w serce

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Niechętnie kroczyła asfaltową dróżką do szkoły. Nie spieszyło się jej. Nie była tam zbyt lubiana. Miała tylko dwójkę przyjaciół: Hinate Hyuge i Naruto Uzumaki'ego. Tylko oni umieją ją zrozumieć i nie czepiają się jej stylu. Została wychowana w porządnej rodzinie, katolickiej. Jej ojciec ciągle jej powtarza, że nie może kusić losu, że powinna nie spotykać się z chłopakami. Za to matka, że musi w młodym wieku zadbać już o swoje ciało, aby jako dojrzała kobieta nie mieć kompleksów. Z tego wszystkiego wygląda ochydnie. Różowe włosy zawsze spięte w kucyk, okulary na nosie i aparat na zębach, chociaż już powinna go zdjąć, to matka upiera się, że lepiej gdy ponosi go dłużej. Chociaż jej rodzicę nie należą do biednych, to nie ubiera się tak jak inne dziewczyny. Jak to jej ojciec mówi. Ma nie ukazywać za dużo ciała, więc najczęściej nosi workowate bluzki i spódnice do kostek. Na modzie nie zna się kompletnie, natomiast z nauką radzi sobie świetnie. Jeszcze nie było roku, kiedy nie zdobyłaby stypendium za swoje wyniki w nauce. Uwielbia przedmioty humanistyczne tak samo jak ścisłe. Nie ma z tym żadnego problemu. Języki obce też nie przynoszą jej trudności. To chyba jej jedyna pożyteczna cecha: jest uzdolniona i może dlatego najpopularniejsze dzieciaki w liceum zagadują do niej, kiedy czegoś chcą. A ona zgadza się, aby nie mieć problemów.

To ostani rok nauki, a co za tym idzie? Bal absolwentów. Była pewna, że nikt jej nie zaprosi, bo kto będzie chiał się pokazać w towarzystwie z takim paskudztwem jak ona? Odpowiedź jest prosta: Nikt!

Idąc tak, zauważyła przy końcu parku swoją przyjaciółkę, która do niej machała. Uśmiechnęła się tak, aby nie było widać jej zębów okalanych metalową blaszką.

- Cześć Hinata. – odparła, kiedy już do niej podeszła. Granatowłosa zalicza się do tych ładnych dziewczyn w szkole, a do tego również ma dobre wyniki w nauce. Poprostu szczęściara.

- Witaj Sakura, jak tam weekend?

- Dobrze, byliśmy u dziadków, a u ciebie coś nowego?

- Kuzyn do mnie przyjechał. Neji..., pamiętasz go?

- Oczywiście – różowowłosa nigdy nie zapomni tego chłopaka, poznała go w zeszłe wakacje, kiedy została na noc u Hinaty. Neji wogóle się z niej nie naśmiewał, a co lepsze zakumplowali się.

- Wiesz, pomyślałam sobie, że jak w piątek jest dzień sportu, to może w czwartek zrobimy sobie piżame-party. Moi rodzicę wyjeżdzają na jakąś delegację, więc cały dom dla nas.

- A Neji?

- On będzie w swoim pokoju i nie będzie nam przeszkadzać, więc zgadzasz się?

- Tak, jasne – odparła już nie co mniej entuzjastycznie, widząc budynek szkoły, który roznosił się za drzewami. Kolejny tydzień obelg się dla niej szykował. Już na parkingu zauważyła paczkę, która najczęściej jej dokucza. Ino Yamanaka – najładniejsza dziewczyna w szkole, chociaż najgłupsza, tylko dzięki stanowisku jej ojca, przechodzi dalej z klasy do klasy. No i Sasuke Uchiha – chłopak blondynki, jak i najprzystojniejszy chłopak na świecie. Przynajmniej ona tak uważa i większość płci żeńskiej tej szkoły. Jemu nauka nie sprawia problemu, również szczęściarz. Inteligentny i przystojny.

- Nie zwracaj na nich uwagi – powiedziała granatowłosa w stronę swojej przyjaciółki, słysząc jak uczniowie przy samochodach zaczynają się śmiać.

- Kaczątką nie przywitasz się? – zakpiła Ino, głośno się śmiejąc. Jednak one nic nie odpowiadając ruszyły dalej.

- Odpowiada się przynajmniej z grzeczności – warknął w jej stronę Uchiha.

- Nie – odparła różowowłosa z lekkim przerażeniem, szybko wchodząc do szkolnego budynku. Sakura kocha się w Sasuke, ale zarówno strasznie się go boi. Chłopak uwielbia bójki z których zawsze wychodzi zwycięsko. Podobno uderzył też jakąś dziewczyne, kiedy postawiła się Ino, ale to mówiła blondynka. A jak ona coś powię, to nie zawsze okazuje się to prawdą. Obydwie podeszły do swoich szafek, które znajdowały się obok siebie. Włożyły do nich nie potrzebne książki, a zabrały potrzebne zeszyty na lekcje, która miała się odbyć za równe pięć minut.

- Cześć dziewczyny – usłyszały miły głos za sobą. To był chłopak Hinaty – Naruto Uzumaki – przystojny blondyn, o pięknych morskich tęczówkach. Ma wiele wad, jednak najgorszą, której nie może znieść jego dziewczyna jest to, że koleguję sie z Uchihą i często uczestniczy w jego bójkach.

- Cześć – odparła, patrząc jak Hinata wita się z nim buziakiem w usta. Teżby chciała mieć chłopaka, ale w jej przypadku znaleźć kogoś to naprawdę trudna sprawa.

- Chodźcie dziewczyny, sensei Asuma wszedł wcześniej. Mamy oddać mu nasze wypracowania – poinformował je.

- A zrobiłeś? – zapytała zdziwiona Haruno, nie często się zdarzało, aby blondyn był przygotowany do zajęć.

- No jasne, wole nie ryzykować na japońskim. Mam nadzieję, że wy macie.

- Ja oddałam wczoraj – odparła różowowłosa spuszczając głowę. Oni zrozumieli dlaczego wolała skrócić sobie termin i o nic już nie pytali tylko podążyli do sali.

***

Dalej stali przy sportowym samochodzie nie reagując na dzwonek, który świadczył o tym, że lekcja się zaczęła. Blondynka wściekła zaciskała swoje dłonie w pięści; zaczęło ją strasznie denerwować to, że Haruno się jej nie boi tylko jej chłopaka. Jakby różowowłosa myślała, że bez niego nie da sobie rady w uprzykrzaniu jej życia. Oj...ona ją jeszcze popamięta. Zauważyła jak w ich kierunku zbliża się jej rudowłosa przyjaciółka Karin. Jeżeli to tak wogóle można nazwać. W rzeczywistości czerwonowłosa przyjaźniła się z blondyną z powodu Uchihy w którym jest zakochana. Woli mieć wrogów bliżej, więc są przyjaciółkami. Karin każdego dnia czeka na jakiś błąd popełniony przez blondynkę; jednak nawet gdy taki wystąpi, Sasuke to olewa, jakby dla niego nie miało to żadnego znaczenia.

- Cześć – zapiszczały obydwie w tym samym czasie, całując się w oba policzki. Młody Uchiha patrzył na to z zażenowaniem.

- Witaj Sasuke.

- Hej – odparł chłodno.

- Macie wypracowanie na japoński? – Uchiha tylko przytaknął głową, a Yamanaka przekręciła oczyma.

- No chyba żartujesz, nie będę marnować czasu na zadania, zwłaszcza gdy jest tyle imprezek. Kaczątko odda mi swoje zadanie.

- Muszę cię zmartwić Ino, ona już wczoraj oddała swoje wypracowanie – poinformowała ją czerwonowłosa poważnie, chociaż w duchu aż piszczała ze szczęścia.

- Przeklęta brzydula. Sasuke-kun, kochanie – uśmiechnęłą się słodko – Zrobisz to dla mnie?

- Nawet nie myśl, mam ważniejsze sprawy do załatwienia niż zmienianie wypracowań.

- Ale...ostatni raz – blondynka już kilka razy podmieniła pracy, przez które Sakura dostała niskie oceny, jednak one nie miały większego znaczenia, ponieważ nauczyciele domyślali się, że coś jest nie tak. Ino miałaby mieć lepszą ocenę od Sakury? Same w sobie śmieszne.

- Nie mogę. Dzisiaj mam pewną sprawę do załatwienia. Mówiłem ci, abyś sobie ją owinęła wokół palca...wtedy nie miałabyś problemu – odparł zawieszając na jedną ramie plecak – Chodźmy na lekcję – blondynka skrzywiła się, kiedy jej odmówił, ale zaraz po tym znowu się uśmiechała, obejmując Uchihe w pasie; jakby chciała wszystkim pokazać, że on jest jej własnością. Zaraz za nimi podążyła czerwonowłosa, która wbijała sobie paznokcie w skóre widząc ten ochydny obrazek.

***

Wracając po lekcji szkolnym korytarzem ich uwagę, przykuł czerwony plakat z czarnymi drukowanymi napisami, a najbardziej w oczy rzucał się pogrubiony napis...

- Konkurs?

- Chodźcie zobaczymy – padła sugestia z ust blondyna. Podeszli bliżej, czytając.

„DRODZY UCZNIOWIE!

ZE WZGLĘDU NA BAL ABSOLWENTÓW, SAMORZĄD SZKOLNY,

ORGANIZUJĘ KONKURS PIĘKNOŚCI. NA KTÓRYM DZIEWCZĘTA

BĘDĄ MOGŁY SIĘ ZAPREZENTOWAĆ; NIE TYLKO WYGLADEM, ALE ZARÓWNO

SWOIMI ZDOLNOŚCIAMI. CHĘTNE KANDYDATKI ZAPRASZAMY NA DUŻYCH

PRZERWACH DO DNIA 20.05.2009 NA ŚWIETLICĘ SZKOLNĄ, GDZIE

BĘDZIEMY ZBIERAĆ WPISY.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY!!!!

P.S. PRZEWIDUJEMY NAGRODĘ GŁÓWNĄ, KTÓRĄ WRĘCZY KRÓL BALU!

SAMORZĄD SZKOLNY"

- Co za bezsens. Będą oceniać je jak chodzący towar – warknęła różowowłosa dziewczyna, poprawiając swoje okulary na nosie.

- Pewnie Ino już dawno się zapisała – powiedział Naruto – Niech ktoś jej wreszcie utrzę nosa. Sądze, że powinnaś wystartować Hinata.

- O nie, ja się na to nie piszę. Chcesz, aby twoi kumple mnie oceniali?

- No, nie... – podrapał się po głowię w zakłopotaniu.

- Ach, chodźcie – odparła z westchnięciem Haruno, zawsze unikała tematu piękności, bo dobrze wiedziała, że nie należy do pięknych, a to bolało, kiedy sama o tym wiedziała, a inni na każdym kroku ją upokażają i przypominają jej o tym, że jest brzydka.

- Sakura ma rację – odparła Hinata, widząc przygnębioną twarz przyjaciółki.

***

Minęły cztery dni, wszystkie dziewczyny żyły już tylko balem, który ma odbyć się pod koniec miesiąca. Kandydatek do konkursu piękności zgłaszało się mnóstwo, ponieważ każda z dziewczyn domyśłała się kto będzie królem balu.

- Nie przyjęli mnie, bo już jest dwanaście kandydatek.

- Bezsens – żaliły się dwie blondynki, przechodząc obok szafki przy której stała różowowłosa pakując swoje książki.

- Eee...różowa.

- O nie... – szepnęła zrezygnowana Sakura widząc nadchodzącą Ino i jej fałszywą psiapsiółe, którą Sakura rozgryzła od razu.

- Proszę to dla ciebie.

- Co to jest? – zapytała różowowłosa trzymając w dłoni podarowany przez Ino numerek.

- Jesteś ostatnia czyli trzynasta, jako koleżanka przewodniczącej samorządu wpisałam cię na listę. Wiem, że pechowy numerek, ale ty też jesteś pechowa.

- Co ty zrobiłaś?

- Och, a niby taka inteligentna – razem z Karin zachichotała. – Niektóre dziewczyny bardzo przeżywają ostatnie miejsce, a gdy będziesz ty brała udział, to nikt nie będzie płakał, bo ty już przecież jesteś przyzwyczajona do wytykania palcem, paskudo. – kolejne salwy śmiechu wydobyły się z jej ust – Dlaczego rodzicę cię tak każą, chyba naprawdę cię nie kochają. Dowidzenia piękności toalety – różowowłosa zatkała dłonią usta, gdy zaciskała mocno powieki, aby nie wybuchnąć płaczem, który się w niej wzbierał. Rzuciła plecak i szybko pobiegła w tylko jej znanym kierunku. Nawet nie wiedziała, że wszystkiemu przysłuchiwała się jedna osoba. Osoba, która poczuła się źle i winna temu co się wydarzyło.

***

- Aleś ją załatwiła – powiedziała Karin ze śmiechem.

- To nie wszystko, teraz czas na Sasuke. Za to, że mi nie pomógł z tą różową, zapłaci za to.

- A co zamierzasz zrobić?

- Wiadomo, że wygram konkurs piękności, a tak samo wiadomo, kto będzie królem balu, więc ja jako wygrana, mogę zrezygnować ze swojego tańca i moge wybrać kandydatkę na moje miejsce.

- Zrezygnujesz z Sasuke?

- Głupia! Z niego, nigdy! Jesteśmy dla siebie stworzeni, jednak należy mu się kara.

- Kim będzie ta kandydatka?

- Różowa paskuda.

- Oszalałaś?! – wrzasnęła, bo tak naprawdę sama chciałaby z nim zatańczyć.

- Nie...Mina Sasuke będzie niezastąpiona, a zapewne jeszcze skrzywdzi jakimiś słowami różową, wtedy to już będę naprawdę usatysfakcjonowana, kiedy oberwie się jej podwójnie.

***

- Co się stało? – zapytał wysoki mężczyzna o brązowych włosach i zielonych oczach, ubrany w granatowe kimono; kiedy skończył obrzędy parzenia herbaty.

- Nie sądziłam, że tak krzywdzimy naszą córkę – kobieta usiadła obok swego męża, który odkładał potrzebne naczynia do obrzędów.

- Co z Sakurą?

- Nawet nie wiedziałam, że w szkolę tak źle ją traktują.

- Jak to źle traktują? – spojrzał zdziwionym wzrokiem na czerwonowłosą kobietę.

- Byłam dzisiaj w szkole. Zauważyłam od dawna, że Sakura trochę dziwnie się zachowuję, ale myślałam, że to okres dojrzewania tak na nią działa lub też ma problemy z jakimś przedmiotem.

- Możemy załatwić jej korepetycję.

- Nie o to chodzi. Dyrektorka powiedziała, że Sakura jest jedną z najzdolniejszych uczniów w szkole.

- Więc co się stało?

- Byłam świadkiem, czegoś okropnego. Dwie dziewczyny dokuczały Sakurze i to w tak wredny sposób. Mówiły, że jest paskudna, że zapewne jej nie kochamy, jeżeli „wychowujemy taką paskude". – zaakcentowała – Uwierz jak źle się z tym czułam. Miałam ochotę przyłożyć tym dwóm paniusią.

- Gdzie Sakura? Nie przyjechałaś z nią? – zapytał zatroskanym głosem.

- Chciałam za nią iść, kiedy widziałam jak płaczę, ale doszłam do wniosku, że pewnie chcę być sama.

- Dobrze zrobiłaś. – poparł żonę.

- Tylko, że jest jeszcze coś. Te dziewczyny, aby upokorzyć ją jeszcze bardziej zgłosiły jej osobę do konkursu piękności.

- Powinniśmy chyba porozmawiać z rodzicami tych dziewczyn. Czy one mają za grosz szacunku, bez czyjejś zgody zgłaszać kogoś do konkursu? – mężczyzna prawie co nie rozbił miski z herbatą, kiedy się tak wiercił.

- A co to da? Tylko źle się to odbiję na Sakurze. Mam natomiast inny plan, który może ci się nie spodobać, ale nasza córka jest już pełnoletnia i powinna dbać o siebie.

- Teraz powinna się uczyć, ludzie wykształceni są potrzebni, a nie zadufani w siebie pięknisi.

- Kochanie czy ty nie rozumiesz, że masz rozsądne dziecko. Teraz świat jest inny, wizerunek zewnętrzny też jest ważny. Może te dziewczyny mają racje, może my ją naprawdę zaniedbujemy przez swoje poglądy. My tylko nakazujemy...

- Przecież wspieramy ją. Nie chcę, aby moja córka była taka jak te inne dziewczyny. Im w głowie tylko chłopacy, zero rozumu.

- Dobrze wiesz, że nasza córka jest rozsądna, a ty sam nie byłeś lepszy. Pamiętasz studniówkę? – na twarzy mężczyzny pojawił się grymas złości.

- To nie to samo, przecież my się kochaliśmy od dłuższego czasu za nim to zrobiliśmy.

- A i tak zostałeś pastorem. – wytknęła mu.

- Przecież ci to nie przeszkadza.

- Nie, ale może naszej córce tak. Chcesz, aby później miała do nas pretensję, że odebraliśmy jej najlepsze lata. Niech nasza córka zachowuję się wreszcie jak nastolatka!

***

Różowowłosa, kiedy wróciła była bardzo zdziwiona zachowaniem rodziców, zauważyła, że bardziej się o nią troszczą. Pytali jak tam w szkolę, chyba ze sto razy; a w ich oczach pojawiał się wtedy smutek. Jakby wiedzieli, że wcale nie jest lubiana! Musiała zrezygnować ze spotkania z Hinatą, ponieważ dalej nie mogła pogodzić się z tym co zrobiły jej te dwie żmije. Gdyby miała tyle odwagi, to wykrzyczałaby im te wszystkie chamstwa które jej zrobiły przez tyle lat, ale wiedziała, że nie miałaby z nimi szans. Po stronie Ino stała cała szkoła, a po jej Hinata i Naruto, w tym blondyn jest neutralny ze względu na jego przyjaciela, którym jest Uchiha.

- Sakurciu co robisz? – do drzwi zapukała jej matka, otwierając je i wychylając głowę, aby zobaczyć co robi jej córka – Sakura...- po cichu zamknęła drzwi i podeszła do łóżka na którym leżała jej córka. – Czy coś się stało, o czym chciałabyś porozmawiać?

- Nie, nic – odparła lakonicznie, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Aha, umówiłam cię jutro do ortodonty, a w piątek za tydzień idziemy do okulisty.

- Ale po co? – skrzywiła się. Nie lubiłą chodzić do tych specjalistów.

- Okulary jak pamiętam miałaś nosić przez trzy lata, a to już siódmy się zbliża. Aparat na zęby to już twój trzeci, a do tego i tak powinaś już go ściągnąć. Jutro macie dzień sportu.

- Wiem... Mogłabym nie iść. To i tak jest nieobowiązkowe. – była pewna, że jej mama się nie zgodzi, ale zrobiła coś całkiem innego.

- No dobrze, ale jutro wybieramy się po ortodoncie do centrum handlowego, a dzisiaj wyrzucam cię z domu. Hinata dzwoniła dwa razy bo chcę wiedzieć dlaczego nie przyjdziesz do niej. Nie uważasz, że to trochę niegrzeczne tak wystawiać przyjaciółke.

- No,ale...

- Sakura, marsz. Hinata na ciebie czeka, a do tego umówiłyście się, więc nie można tak odwoływać spotkania w ten sam dzień.

- No, dobrze – z niechęcią zwlokła się z łóżka i podreptała do dużej szafy wyrobionej z jasnego dęba. – Mamo, bo ja mam jednak problem... – powiedziała otwierając szafę w poszukiwaniu piżamki. Długo nie musiała szukać, ponieważ zawsze ma porządek. Jednak spowodu łzów, które pojawiły się w jej oczach, udawała, że dalej szuka. Nie chciała aby jej mama zauważyła. – Ja...muszę iść na bal.

- Wiem i dlatego jutro kupimi ci piękną suknie.

- A ja mamo..., bo ja... – odwróciła się do swojej rodzicielki zalana łzami – Ja jestem taka szkaradna.

- Och Saki – kobieta podeszła do niej otulając ją ramieniem. – Nie mów tak.

- Nawet nikt mnie nie zaprosił, chociaż się nie dziwie, ale najgorszę jest to, że taka jedna popularna dziewczyna wpisała mnie do konkursu piękności. Mnie? Tą szarą myszkę, aby mnie upokorzyć.

- Och nie martw się – pogłaskała ją po głowie – Twoje koleżanki nie wiedzą z kim zadarły, kiedy byłam taka jak ty, też takie modnisie chodziły po świecie, ale nie miały łatwo z nami inteligentnymi i ty też musisz pokazać im gdzie jest ich miejsce, przecież one nie są wogóle mądre. Może i mocne w gębie, ale reszta...to już zero. Gdybyś się im sprzeciwiła nie musiałabyś się niczego martić to się tak wydaję, że później będziesz miała z nimi na pieńku, ale tak naprawdę zdobędziesz sobie szacunek u innych.

- Nie, na pewno nie. Sasuke zawsze stanie w jej obronie.

- Sasuke?

- Tak, to jest chłopak, kocham się w nim od gimnazjum, jednak ten zawsze... – zacięła się przypominając sobie kilka istotnych spraw – On tak naprawdę, chyba nie jest taki zły. – odsunęła się od mamy – Może on się tylko popisuję, zawsze przy innych mi dokucza, ale gdy raz byliśmy na lekcji sami. On ze mną normalnie rozmawiał i nawet śmiał się. A teraz nie widzę w ogóle, aby się śmiał. Może tylko te jego złośliwe uśmiechy. – tak ten dzień miała wyryty w pamięci to było pod koniec gimnazjum, później jednak gdy się związał z Ino już nie zamienił z nią słowa, może tylko w celu obrażania jej, tak jak inni, ale to było normalne. Teraz gdy tak spojrzy na całokształt. To nie wszyscy są przeciwni jej. To tylko garstka ludzi, którzy są popularni i dyrygują szkołą, a jak oni kogoś nie lubią to reszta musi się przystosować.

***

U Hinaty oglądały komedie romantyczne, a później kiedy znudziły im się filmy, zaczęły ze sobą

rozmawiać. Sakura jeszcze nie powiedziała przyjaciółce o świństwie, które zorganizowała jej Ino i Karin. Wolała słuchać jak Hinata opowiada o romantycznej kolacji z Naruto, czy też sukiencę w jakiej pójdzie z nim na bal. Miała śliczną fioletową suknie do kostek z grubszymi ramiączkami, na których były diamenciki.

- A ty? Mam nadzieję, że idziesz?

- Wiesz, żebym nie poszła, bo nie mam partnera, ale musze.

- Coś się stało? – zapytała widząc przygnębienie na jej twarzy – Sakura mów. To pewnie coś związanego z tym, że chciałaś zrezygnować z naszego spotkania, a do tego dziwnie się zachowywałaś dzisiaj w szkole. Co jest? Przecież mi możesz powiedzieć, jesteśmy przyjaciółkami i zawsze mówiłyśmy sobie wszystko.Co cię gryzie Sakura? – Przybliżyła się do niej i objęła opiekuńczo ramieniem; różowowłosa cichutko zaszlochała mówiąc prawdę.

- Ino zgłosiła mnie do konkursu piękności, chce zrobić ze mnie pośmiewisko na całą szkołę.- Granatowłosa rozszerzyła oczy ze zdziwienia, nie mogła uwierzyć, że blondynka tak daleko się posunęła, aby dopiec Sakurze. Gdyby teraz ją zobaczyła złapała by ją za te blond kudły i szarpała by nią aż wreszcie zobaczyłaby jaka jest głupia.- Głupia szmata – różowłosa spojrzała na nią i zaśmiała sie cicho – oj...Sakura przed chwilą jeszcze płakałaś a teraz się śmiejesz. Nie za dużo tego jak na jeden dzień?

-To dlatego bo jeszcze nigdy nie słyszałam jak przeklinasz.

-Aaa... tam – dziewczyny zachichotały i spojrzały na drzwi, które zaczęły sie otwierać w progu stał nie kto inny jak kuzyn granatowłosej.

- Hej dziewczyny mam nadzieję że nieprzeszkadzam. Nudzi mi się, a słyszałem że macie powody do śmiechu więc postanowiłem się przyłączyć. Jeżeli tylko mnie przyjmiecie – powiedział żartobliwie przysiadając się do Haruno. Dziewczyna speszyła się jego odważnością, kiedy przerzucił rękę przez jej ramie i objął ją przyjacielskim gestem. Delikatne rumieńce zdradzały ją że pierwszy raz znajduję sie w takiej sytuacji – Ej, coś się stało Sakura?

- Yyy...wydaje mi się że jesteś stanowczo za blisko

- Oj przepraszam – spojrzał pytająco na kuzynkę.

- Sakura nie jest przyzwyczajona do takich gestów.- poinformowała kuzyna co spowodowało że różowowłosa jeszcze bardziej się zawstydziła, a przez to ślady łez na jej policzkach były bardziej wyraziste.

- Nie chcę być wścibski, ale czy coś sie stało?

- Neji to nie twoja sprawa – warknęła granatowłosa.

- Hinata nie ma co ukrywać, przecież to wiadomo, że nie należę do lubianych osób, wystarczy na mnie spojrzeć. Dziewczyna która mnie nienawidzi, chcąc mnie jeszcze bardziej upokorzyć zgłosiła mnie do konkursu piękności a jak widzisz do pięknych to ja nie należę. A do tego nie mam partnera i wyjde na kompletną idiotkę.

- Czy ty czasem nie jesteś dla siebie za ostra – warknął Neji. -To że jakaś kretynka chcę cię upokorzyć to nie znaczy że musi się jej udać, a o bal się nie martw, jeśli ci to nie przeszkadza mogę ci towarzyszyć.- W oczach różowowłosej zajaśniały ogniki. W najśmielszych snach nie wyobrażała sobie że będzie mniała partnera na tegorocznym balu absolwentów. Nie z takim wyglądem!!!

- Naprawdę mógłbys to dla mnie zrobić?

- Oczywiście, jestem pewny że ta cała dziewucha się nawet tego nie spodziewa.

- Oj żebyś wiedział – poparła go Sakura. -Będę ci chyba do końca życia wdzięczna.

- Aa, napewno mi się kiedyś odwdzięczysz, może kiedyś ja będę w takiej samej potrzebie jak ty.

- Ale ty juz przecież miałeś swój bal absolwentów. – zauważyła Hinata naśmiewając się z niego.

- Zawsze jednak może coś wypaść... – podrapał się po głowie, uśmiechając się szeroko.

***

Przed chwilą wyszły od ortodonty. Różowowłosa nie mogła uwierzyć, że nie ma już na zębach tej metalowej blaszki. Nareszcie bez aparatu na zęby! Jak na razie dziwnie się bez niego czuła ale nie tęskniła za nim. Nareszczie jej białe proste zęby nie okalały metalowe druciki. Wreszcie mogła cały czas się uśmiechać i pokazywać całemu światu swój czarujący uśmiech. Wreszcie cieszyła się życiem.

Teraz z matką była w drodzę do centrum handlowego. Kobieta uparła się, że jej córka musi mieć najpiękniejszą suknie i toteż zwiedzały same drogie i orginalne sklepy; ale to nie nowość dla matki Sakury ona zawsze ubierała się elagancko w takich właśnie sklepach jak „Omega", „Chanel" czy „Moi-meme-Moitie", a Sakura nie zwracała uwagi na to co ubiera. Chodziły od wieszaka do wieszaka. Rin uświadomiła sobie, że musi zmienić szafę swojej córki. Zmiana stylu. Nowy image!

- Mamo nie trzeba. Po co tyle wydajesz? – zapytała skromnie, widząc jak już któraś z kolei spódniczka czy bluzeczka ląduje w koszyku.

- Córuś nadchodzi czas wielkich zmian.

- Nie przesadzasz? – westchnęła. – Gdzie idziesz? Miałyśmy już wracać do domu. – poskarżyła się. Zakupy z jej mamą były katorgą. Trwały już trzy godziny. I gdy jej matka chciała coś zakupić i wiadome było, że to kupi. To jeszcze z półgodziny prześlęczała nad tym przedmiotem zachwycając się nad jego wyrobem czy też ze sto razy to przymierzyła, albo zastanawiała się do czego będzie jej pasować. A Sakura tylko przymierzała i prezentowała się, chciała mieć już za sobą tą tułaczkę; a i tak jeszcze nie zakupiły sukni, co świadczyło o tym, że będą musiały poszukać gdzieś indziej.

- Skarbie muszę, coś jeszcze załatwić, a ty idź już zajmnij stolik w tej restauracji na dole. – powiedziała wypychając ją za szklane drzwi z sklepu, których ceny były niewyobrażalne. Ta sama rzecz, którą widziała w innym sklepie tutaj kosztuję trzy razy więcej, może i inna marka, ale całokształt ten sam.

- A zakupy? – zmierzyła niechętnym wzrokiem ten stos ubrań zapakowanych w orginalne torby.

- Ten pan się tym zajmię – pokazała córce na młodego, bo gdzieś w przedziale dwudzięstopięciolatka chłopaka, o latynowskim wyglądzie. Ta skóra i uśmiech, nie raz widziała takich w telewizorze czy internecie.

- Mamo, kto to jest? – zapytała szeptem.

- Szczerze nie wiem, ale obsługa tego sklepu zainterweniowała i powiedziała, że ten młodzieniec nam pomoże.

- Jestem Serchio, bratanek założyciela tego centrum handlowego. A widząc, że panie tyle zakupiły i wątpie, aby panie to zaniosły jak na mężczyznę przystało, pomogę – uśmiechnął się tak czarująco, że obie panie cicho westchnęły oczarowane jego niepoprawną japońską wymową, ale i tym słodkim akcentem.

- Och idź już Sakuro, jak widzisz mam pomoc. A jak będziesz tak stała to nici z naszego obiadu na mieście, o tej porze dużo mają klijentów.

- Zgadzam się, do tego rano mieliśmy awarię prądu, więc mają sporo na głowie – zawtórował przystojny latynos. Różowowłosa patrząc na niego rozmarzonym wzrokiem przytaknęła głową. Musiała naprawdę głupio wyglądać. Stwierdziła idąc w stronę windy. Nacisnęła na przycisk i w spokoju czekała, bawiąc się bryloczkiem, który miała przyczepiony do swej sztruksowej torebki. Winda sie otworzyła i wyszło z niej kilkoro ludzi. Różowowłosa poprawiła torebkę i podniosła głowę, jej uśmiech natychmiast znikł widząc osobę przed sobą. Sasuke Uchiha – chłopak w którym się kocha, stał z tyłu windy, opierając się o metalową ścianę. Jedną dłoń miał w kieszeni swoich jeansowych spodni, a w drugiej trzymał telefon, na którym zawieszony miał wzrok. Nie zauważył jej, więc rozważała możliwość ucieczki. Jednak on jej plan zniszczył.

- Dłużej mam czekać, aż się ruszysz? – zauważyła jak spogląda na nią obojętnie. Spuściła głowę i szybko weszła do środka.

- Przepraszam – szepnęła, w odpowiedzi usłyszała jego prychnięcie. Chciała nacisnąć na parter, ale zauważyła, że jest już nacisnięte. Westchnęła cicho, jej nikłe nadzieję są zrujnowane. Myślała, że Sasuke wybiera się do sportowego sklepu, który znajduję się na piątym piętrze, a teraz będzie musiała z nim zjechać aż sześć pięter. Niech ktoś wejdzie. Niech ktoś wejdzie! prosiła w myślach zaciskając dłonie. Nagle zamigotało światło. Mrugnęła kilkakrotnie powiekami. To tylko zwidy. Usłyszała jak Sasuke wsuwa do kieszeni spodni komórkę, jednak nie pozwoliła sobie na zerknięcie w jego stronę. Stał za nią i była pewna, że wyczułby, gdyby się odwróciła. Znowu światło mignęło, ale tym razem dłużej. – Co się dzieję? – szepnęła nawet nie zauważając, że na głos. Winda momentalnie się zatrzymała, a światło zgasło. Usłyszała jak Uchiha się rusza.

- Świetnie nie ma zasięgu. – podszedł do drzwi windy i uderzył w nie; różowowłosa również spojrzała na wyświetlacz swojej komórki.

- Ja równiż nie mam – szepnęła.

- Nic dziwnego, utknęliśmy. – kopnął w metalowe wyjście z windy i nacinął guzik alarmowy, poczym wrócił na swoje miejsce, zjeżdzając po ścianie na ziemie. – Ty naprawdę przynosisz pecha.

- Przepraszam.

- Skończ już przepraszać; tylko siadaj, nie będziesz tak nade mną stać. Nie wiadomo ile to potrwa. – warknął, kładąc swoją komórkę obok siebie. Sakura, poprawiając spódnicę, która sięgała jej do kostek usiadła od razu przy drzwiach.

- Rano, była awaria może to dlatego – wyjaśniła powoli. Nie chciała, aby myślał, że jest pechowa.

- Co mnie to obchodzi. To centrum handlowe i powinno prosperować sprawnie, bez żadnych głupich

awarii. – syknął, mierząc ją swym chłodnym wzrokiem.

- Ja przepraszam, chciałam tylko...

- Co ty tak przepraszasz? To już staję się nudne.

- Przep... – zacięła się widząc jego wzrok, poczym spuściła głowę. Już się nie odzywali. Mijały sekundy, minuty, aż po tej ciągłej krępującej ciszy, minęła godzina. Widziała jak Sasuke o czymś myśli, ale i cień zniecierpliwienia, co jakiś czas pojawiał się na jego twarzy. Zerknęła na swój telefon. Była 15:45. Ile mieli tu jeszcze siedzieć? Ciekawiło ją co jej mama teraz robi, czy dalej zajęta jest zakupami, czy może szuka jej już wszędzie?

- Słyszałem, że zgłosiłaś się do tego kretyńskiego konkursu – zdziwiła się, że zaczął rozmowę, ale jeszcze bardziej zdziwiła się tym, że konkurs piękności nazwał kretyńskim, przecież każdy chłopak w szkole tego wyczekuję, a do tego jego dziewczyna w nim występuje. Spojrzała na niego niepewnie.

- To Ino mnie do niego zgłosiła, bez mojej wiedzy.

- To dlaczego się nie wypiszesz? – zadał kolejne pytanie, badawczo się jej przyglądając. Wydawało mu się, że coś się w niej zmieniło. Tylko co?

- Jest już za późno, zapisała mnie przed zamknięciem listy. – odpowiedziała szczerzę.

- Podstępna jest – westchnął – Pewnie tak się na tobie odegrała za to, że nie dałaś jej referatu na japoński. I co zamierzasz z tym zrobić? Wystąpisz?

- Muszę, nie mam już innego wyboru.

- Co zaprezentujesz? – była zszokowana, ale i szalenie zadowolona tym, że może wreszcie z nim porozmawiać normalnie.

- Yyy...zaśpiewam.

- Umiesz? – różowowłosa przytaknęła, uśmiechając się nieśmiało – O..., ty nie masz – teraz zauważył brak metalowej blaszki na jej zębach. Sakura spojrzała na niego ze zdziwieniem, a on wskazał na usta.

- A, tak byłam dzisiaj u ortodonty. – wyjaśniła pospiesznie.

- Ach, no tak. – znowu między nimi zapanowała grobowa cisza i gdyby nie to, że oddychają, ktoś posądziłby ich o trupy. Obydwoje nie mając co robić, co jakiś czas zerkali na siebie. – O wiele lepiej tak wyglądasz – różowowłosa spojrzała na niego niepewnie. Czyżby właśnie powiedział jej komplement? Zastanawiała się, wciąż na niego patrząc. – Ymm...masz z kim iść na bal?

- ...tak – pokiwała twierdząco głową.

- Ktoś ze szkoły?

- Nie..., to kuzyn Hinaty.

- Neji Hyuga? – zapytał, a ona przytaknęła – Znam go graliśmy kiedyś w jednej drużynie, gdy chodziłem na treningi.

- Aha...

- Wiesz, jak chcesz to mogę porozmawiać z Ino...

- To i tak nic nie da, ale dziękuję – kiwnęła wdzięcznie głową. Nigdyby nie pomyślała, że Sasuke mógłby zaoferować jej swą pomoc. Uśmiechnęła się delikatnie, a on jakby na swój sposób odwzajemnił ten gest.

- Nie jesteś taka zła jak mówią.

- Ty też...znaczy...yyy – zacięła się słysząc co powiedziała.

- A co o mnie mówią?

- Nie, nic – machała dłońmi uśmiechając się pobłażliwie. Uchiha zrobił coś jednak niespodziewanego, przybliżył się do niej, łapiąc za dłonie i patrząc w oczy, które miała za okularami.

- Powiedź...- zażądał, ale nie tak porywczo tylko spokojnie.

- No, bo mówią, że...uderzyłeś dziewczynę, ponieważ sprzeciwiła się Ino. – odparła zawstydzona spuszczając głowę. Mimowolnie drgnęła, gdy usłyszała jego śmiech Podniosła szybko na niego wzrok patrząc z niedowierzeniem na jego śmiejącą się twarz. Jeszcze nigdy nie widziała jego uśmiechu, a o takim szczerym śmiechu to już nawet nie myślała. „Jaki on uroczy; kiedy się śmieję jest jeszcze przystojniejszy" Zagryzła dolną wargę, wpatrując się w jego oblicze.

- Ty też tak myślisz? – zapytał.

- Nie wiem co mam myśleć; przecież miała siniaka na policzku.

- Tak miała i to z mojej winy, ale nie zrobiłem tego specjalnie, a już napewno nie dla Ino.

- To jak to się stało? – zapytała niepewnie, ponieważ dalej nie mogła uwierzyć, że rozmawia z najprzystojniejszym kolesiem w szkole, a do tego najprawdopodobniej królem balu

- Niechcący dostała piłką, gdy graliśmy na boisku. Jednak Ino zawsze wszystko wyolbrzymia.

- Nie przeszkadza ci to, co o tobie wygadywała?

- Po pierwsze nie obchodzi mnie co inni o mnie sądzą, a po drugie połowa szkoły była wtedy na tym meczu i wie jaka jest prawda. Ta dziewczyna również powiedziała co się naprawdę stało. Ino często mija się z prawdą.

- To dlaczego z nią jesteś? Znaczy..., przepraszam.

- Mówiłem ci już coś o przepraszam. A dlaczego z nią jestem? Nie wiem, to jakoś samo tak wyszło. To szkoła uznała nas za parę i tak się przyjęło. Ona kapitan cherleaderek, a ja kapitan drużyny piłkarskiej. Ten sam nudny scenariusz z innych szkół. Po liceum i tak ze sobą zerwiemy. Nie wiem co ona chcę robić w życiu, ale ja chcę zawodowo trenować piłkę nożną i wstąpić do reprezentacji Japonii lub spełnić swoje drugie ważne marzenie.

- Drugie...?

- Nie ważne, lepiej powiedź co ty chcesz robić?

- Ja...chcę zostać kardiologiem.

- Kardiologiem? Dlaczego właśnie to wybrałaś?

- Zawsze interesowałam się medycyną. A leczenie chorych serc wydaję się mi najlepszym powołaniem. Rodzice nawet załatwili mi szkołę w Korei.

- W Korei? Dlaczego tak daleko, przecież u nas w Japonii też są Uniwersytety Medyczne.

- Tak, wiem, ale gdy skończe liceum wyjeżdzamy na cztery lata do Korei, moi rodzicę mają wiele spraw tam do załatwienia, a do tego uważam, że tam bardziej się rozwinę.

- A co z językiem?

- Umiem koreański, ponieważ moja rodzina ma korzenie koreańskie. Moja babcia jest koreanką i od małego byłam uczona dwóch języków.

- Rozumiem. – poczuła jak rozluźnia uścisk. Szkoda...Nigdy nie była tak blisko niego. – Nie było cię dzisiaj w szkole?

- „Zauważył..., ach no tak, ktoby nieobecności paskudy nie spostrzegł." Tak nie było mnie dzisiaj, poszłam z mamą do ortodonty, a później przyszłyśmy tutaj.

- Czyli twoja mama pewnie teraz histeruzuję – znowu się uśmiechnął. – twój tata jest pastorem, prawda?

- Yhmmm.

- Ciekawe, co by powiedział gdyby się dowiedział, że jesteś uwięziona w windzie z chłopakiem.

- Ooo – zatkała usta, kręcąc głową. – Yyyy..., o jejciu. Chyba mu nie powiesz? – Uchiha spojrzał na jej przerażoną twarz i zaśmiał się.

- Jest aż tak zły? No wiesz nie wiem – naigrywał się z niej. – Musiałbym na początku poznać twojego ojca.

- Dobrze, że go nie znasz – odetchnęła, co rozbawiło Uchihe.

- Jesteś naprawdę zabawna. – uśmiechnął się delikatnie. Różowowłosa uznała go za promyk światła w tym małym pomieszczeniu. I wtedy zapaliło się światło. – O nareszcie. – Uchiha podniósł się z zajmowanego miejsca, podając pomocną dłoń różowowłosej, która na ten gest jeszcze w większe zdziwienie popadła; ale skorzystała z pomocy. Podała mu swoją dłoń, a brunet delikatnie pociągnął ją do siebie. Jednak winda, która w tym samym czasie ruszyła spowodowała, że dziewczyna upadła na chłopaka. Uchiha objął ją jedną dłonią w pasie, a Haruno złapała go za ramię, aby uniknąć upadku. Jej okulary zsunęły się z jej nosa wyzwalając tym samym zieleń jej tęczówek. Oboje wpadli w jakiś trans nie umiejąc oderwać od siebie wzroku. Sakura przybliżyła się tak samo jak Sasuke; poczuła jak jego dłoń wsuwa się pod jej włosy. Zmrużyła oczy i czekała na ciąg dalszy. Jeszcze nigdy nie była tak blisko niego. Byli jakby w amoku z którego ona nie chciała wracać. Chłopak nachylił się nad nią i gdy już miało dojść do upragnionego pocałunku; na który ona czekała od dawna. Drzwi windy się otworzyły i to bruneta sprowadziło na ziemie. Spojrzał zszokowany na różowowłosą i szybko puścił ją wychodząc niemal biegiem z windy. Sakura stała dalej w bezruchu, dopiero oplatające ją ramiona kobiety i zatroskany głos sprawiły, że się przebudziła.

- Sakura, przepraszam. Gdybym wiedziała...

- Mamo nic się nie stało. Przesiedziałam tu półtorej godziny i już.

- Kochanie, tak długo byłaś tu uwięziona i to jeszcze nie sama. Znasz tego przystojnego chłopca? Wyszedł jakby coś się stało.

- To Sasuke Uchiha.

- Ach to on... – spojrzała na mnie z uśmiechem – Chyba jednak nie było tak źle; co? – wyszły z windy.

- Nie – przytaknęła. – Chodźmy już do domu jestem naprawdę zmęczona.

- Wynagrodzę ci to córuś już nawet wiem... – nie zdążyła dokończyć ponieważ podszedł do nich mężczyzna po czterdziestcę w czarnym garniturze, a za nim kobieta w granatowym eleganckim kostiumie.

- Bardzo przepraszamy za kłopot, pierwszy raz w historii naszego centrum zdarzyło się nam takie coś. Chcemy więc wynagrodzić pani zmartwień, a pani córcę takiego stresu. O to specjalna karta klijenta i mały upominek dla pań. – kobieta wręczyła dwie czerwone torebki z logiem firmy, Rin i Sakurze, natomiast mężczyzna wręczył złotą kartę starszej Haruno. – Jeszcze raz przepraszamy – ukłonili się i odeszli.

- Wracajmy już do domu. Mam tego wszystkiego dość.

***

Weekend minął bardzo szybko. Znowu wróciła do szkoły, ale tym razem z większym ciężarem na plecach. Bała się spotkania z Sasuke. Co on sobie o niej pomyślał, kiedy ona tak chętnie wtedy czekała na jego pocałunek? Jak wogóle mogło do takiego czegoś dość? Matko, przecież on ma piękną dziewczynę, a ona się z nią jeszcze porównuję...Ona przy Ino była totalnym śmieciem. Przynajmniej tak się czuła. Przeszła przez bramy prowadzące do szkoły od razu rzuciła się w jej oczy grupka osób. Mianowicie panna piękna jej psiapsióła, kilka chłopaków i ten jeden z którym dzisiaj nie chciała skrzyżować swoich dróg. Ich spojrzenia się spotkały przez ułamek sekundy. Jednak ona pierwsza zakończyła kontakt wzrokowy, spuszczając głowę w dół; natomiast gdy tylko tam zerknęła zauważyła jak Uchiha szybko odchodzi od swojej paczki i kieruję się w stronę budynku szkolnego. Zdziwiła się jego zachowaniem, przecież zawsze czekał na zewnątrz do końca dzwonka... Przynajmniej Ino jej nie zaczępiła. Weszła do środka i od razu skierowała swe kroki do swojej szafki. Wyciągnęła potrzebne książki, które spakowała do swej torby i ruszyła w stronę sali w której ma odbyć się lekcja francuskiego. Krocząc w ów stronę zauważyła Sasuke wchodzącego do świetlicy; ale co o tej porze tam robił? Sakura zacisnęła dłonie próbując powstrzymać swoją ciekawość. Niestety nie była na tyle silna. Skierowała swoje kroki ku świetlicy, gdzie już od progu usłyszała rozmowę. Uchyliła delikatnie drzwi i spostrzegła Sasuke i rudego chłopaka.

- Tata dzisiaj przywiózł twoją gitarę. – odezwał się ten rudy chłopak. Różowowłosa przypomniała sobie, że to Garaa z równoległej klasy. Jego ojciec ma sklep z sprzętem muzycznym, ale nie wiedziała, że Sasuke się z nim koleguję.

- To super, wpadnę po nią od razu po szkole.

- Jasne dzisiaj i tak jest do osiemnastej.

- Okey i jeszcze raz dzięki, że się tego podjęliście.

- Co ty...to były tylko struny.

- Ale i tak dzięki. – pożegnali się uściskiem dłoni. Sasuke się odwrócił w stronę drzwi i wtedy zauważył różowowłosą, która widząc ten fakt szybko uciekła.

- Ktoś tam był? – zapytał Garaa, patrząc w drzwi.

- Pierwszoklasista – skłamał Uchiha, wychodząc.

***

Na lekcji dzisiaj dziwnie panowała cisza. Może dlatego, że był japoński na którym panowały regorystyczne zasady. Ostatnia lekcja, ale i najgorsza. Nawet trójca święta siedziała spokojnie.

- Jak wiecie i zapewne się cieszycie to wasz ostatni rok w tej szkole. Powinniście już wybrać lub przynajmniej planować rok temu co chcecie robić w przyszłości. Ta szkoła dała wam dość dużo i powinniście z tego skorzystać. Przynajmniej, co niektórzy... – usiadł na wierzchu swojego biurka. – Dlatego postanowiłem dać wam jeszcze jedną szansę, a niektórym podwójną. – wziął do ręki swoją teczkę z której wyciągnął kilka kartek A4. – Żeby było wam łatwiej, ale również aby nie było tak, że najlepsi uczniowie robią za tych słabszych; to robimy dwójkami. Spojrzał do dziennika. – Piątce uczniów to nawet nie jest potrzebne, ale jak już mówiłem wszyscy zrobią te wypracowanie na podany temat. – Rozejrzał się po klasie. – Panno Yamanaka.

- Tak? – spojrzała na niego trzepocząc rzęsami.

- Doczekam się od ciebie wcześniejszego referatu, czy zamierzasz dostać kolejną jedynkę?

- No proszę pana...ja...

- Wydaję mi się, że będę czeał na niego w nieskończoność, więc odpuszczę ci go, ponieważ wasza klasa jest nieparzysta, więc zrobisz wypracowanie sama.

- Ja? No, ale proszę pana. Haruno zawsze robi sama – wstała patrząc na różowowłosą wściekłym wzrokiem.

- Sakura w przeciwności do ciebie jest bardzo inteligentną dziewczyną i wiem, że sobie daję radę to dlatego robiła sama, a teraz oczekuję tego od ciebie.

- Jasne, nikt poprostu nie chcę z kimś takim robić. – zaśmiała się.

- Panno Yamanaka proszę usiąść, ponieważ zaraz zmienię zdanie co do poprzedniego referatu – upomniał ją nauczyciel widząc jak różowowłosa, nerwowo maluje po zeszycie ołówkiem. Yamanaka z wściekłą, ale dumną jak paw miną zasiadła na swoim miejscu, dając nogę na nogę. Profesor z japońskiego zaczął przemieszczać się po klasie, dając każdemu na stolik przy którym siedziała dwójka licealistów kartkę A4. Podszedł do stolika przy którym siedziała sama różowowłosa. Rozejrzał się po klasie i swój wzrok zatrzymał na miejscu pracy blondynki, której obiecał indywidualną pracę. – Panie Uchiha proszę dosiąść się do koleżanki, wyjaśnie teraz na czym polega praca.

- Jasne...mój chłopak nawet się do niej nie zbliży – zachichotała Ino, a za nią Karin, która siedziała ławkę dalej z niebieskowłosym chłopakiem. – Co ty robisz? – zapytała patrząc jak wstaję i zbiera z ławki swoje rzeczy.

- To co widzisz – odparł chłodno i ruszył we wskazane miejsce przez nauczyciela czyli przy różowowłosej, która gdy tylko zauważyła, że brunet odsuwa krzesło obok odwróciła twarz w bok, patrząc przez okno na krajobraz.

- Jeżeli już każdy ma pracę to proszę patrzymy w kartki – Haruno niechętnie odwróciła głowę i spojrzała na blad biurka na którym leżała biała kartka z czarnym drukiem. – Otrzymaliście kartki z wyjaśnionym zadaniem. Każda para dostała jakiś okres, który odegrał znaczną rolę na kulturze Japońskiej. Dodatkowo są na niej zawarte już pierwsze utwory jakie pisali nasi przodkowie w tym okresie. Każda para ma przygotować wykład o danym okresie, ale zarówno z interpretować podane utwory. Jak wiadomo jest więcej osób co ma ten sam okres, więc wybieracie jeden z podpunktów, który będziecie rozważać najbardziej. Jakieś pytania? Tak Ayane? – wskazał na dziewczynę siedzącą w pierwszej ławcę, która się zgłaszała.

- Jaki jest termin oddania prac?

- Sądzę, że tydzień wam wystarczy.

- Przecież ja tego w życiu nie zrobię. – warknęła oburzone Yamanaka.

- To skróć w swoim grafiku zabawę. Coś jeszcze, jakieś zastrzeżenia? Nie? To bardzo dobrze. Możecie się pakować, zaraz jest konferencja, więc puszczę was przed dzwonkiem. – powiedział zapinając swoją teczkę i ruszając do drzwi. – Ostatnia osoba niech dobrze zasunie drzwi, ostatnio dyrektorka się czepia, że nie pilnujemy porządku w szkole. – wszyscy zaczęli się szybko pakować i wybiegać.

- Sasuke pospiesz się, czekam przy samochodzie.

- Nie odwiozę cię, mam pewne sprawy do załatwieia.

- Co jest ważniejsze ode mnie? Ech..., Karin czekaj jadę z wami. – wyszła z sali nawet nie czekając na odpowiedź, ale zapewne nie usłyszałaby tego co chcę.

Różowowłosa przez cały czas pakowała się powoli, ale gdy zauważyła, że klasa już praktycznie opustoszała, to szybko wzięła resztę książek do ręki i wahając się nad kartką, która nadal leżała na stole ruszyła w kierunku drzwi. Poczuła nagłe szarpnięcie z tyłu, a drzwi przed jej nosem się zasunęły.

- Musimy porozmawiać – usłyszała głos przy uchu. Odwróciła się szybko, na jej nieszczęście nikogo już nie było w klasie, chociaż czego mogłaby się spodziewać, przecież przy innych by ją nie dotknął.

- Jeżeli chodzi o pracę na japoński to mogę zrobić ją sama jeżeli nie masz czasu – próbowała wyrwać kartkę z jego dłoni, jednak on wrzucił ją do plecaka.

- Nie mam zamiaru dostać oceny za nic nie robienie. Dlaczego podsłuchiwałaś dzisiaj?

- To..., to było przypadkowo. Przechodziłam i...

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ty chyba powinnaś o tym najlepiej wiedzieć.

- Przepraszam.

- Znowu zaczynasz – westchnął.

- Za piątek też przepraszam.

- Za co? Przecież to nie twoja wina, że winda się zatrzymała.

- Ale za... – spojrzała na niego niepewnie. Może jednak zapomniał i nie miała powodów do zamartwiania się dzisiejszego dnia – To...projekt zrobimy w bibliotece będziemy mieć szybszy dostęp do informacji.

- Jak chcesz, możemy zacząć jutro. Dzisiaj jak już słyszałaś nie mam czasu...

- Grasz na gitarze? – zanim zdążyła ugryźć się w język już to powiedziała.

- Tak, ale nie mów tego nikomu. To jest moja tajemnica. Ty też masz pewnie jakieś. – pokiwała tylko twierdząco głową – To do jutra. – poklepał ją lekko po ramieniu i wyszedł. Sakura wzięła kilka głębokich wdechów i również opuściła sale zasuwając za sobą drzwi. Tak bała się tego dnia, a jednak nie było czego. Może nie pamiętał już tego? Szok z zaistniałej sytuacji mógł takie coś spowodować. No bo, ktoby nie był zszokowany taką wiadomością. Zwykły obserwator pomyślałby, że ma zwidy; a może i jej się tylko wydawało, że do pocałunku zmierzało. Uśmiechnęła się krzywo wychodząc z budynku szkolnego. Przyglądała się jak chłopak, który do tak niedawna nawet słowa z nią nie zmówił odjeżdza swoim ferrari. Hmm...może naprawdę za dużo sobie wyobraziła z tym pocałunkiem?

***

Nigdy nie spodziewała się takiej zmiany. Stosunki jej i Sasuke zmieniły się diamentarnie o180 stopni. Już następnego dnia po tym, gdy nauczyciel rozdał im pracę Sasuke normalnie przywitał się z nią w szkole przy wszystkich i tak już zostało. Gdy tylko wspominała twarz Ino polepszał się jej humor, a na twarzy pojawiał się uśmiech. Nie była już też skrępowana w jego towarzystwie. Byli przyjaciółmi z czego obydwoje byli świadomi. Sakura wiedziała, że Karin i Ino stały się jej jeszcze większymi wrogami z powodu tego, że jej chłopak spędzał z różowowłosą więcej czasu. Yamanaka była wściekła, że nauczyciel dał tą dwójkę razem do współpracy. Nie, to, żeby widziała w niej rywalkę, ale nienawidziła ją zarówno za to, że spowodowała, że Sasuke zaczął się uśmiechać i to tylko przy niej. Co ona nie raz widziała na lekcji. Wkurzało ją to, że Sasuke tak zmienił swoje zachowanie w stosunku do różowowłosej. Reszcie szkoły natomiast to nieprzeszkadzało..., może tylko niektórym dziewczyną które nie mogły zrozumieć tego, że Sasuke zadaję się z taką „brzydulą", a nie na przykład z nimi pięknisiami.

Yamanaka z nienawiścią patrzyła jak po raz kolejny jej chłopak zamiast odwieźć ją do domu lub pojechać z nią gdzieś, idzię z różowowłosą kujonką do biblioteki. Zacisnęła swoje dłonie w pięści.

- Jeszcze jej ustępuje miejsca..., co ta kretynka na niego czary rzuciła?

- Zamknij się Karin. Ja mam umówioną kosmetyczkę, więc muszę iść. A ty masz ich obserwować.

- No co ty? Głupia jesteś. Hello to Sasuke, chyba nie myślisz, że on... – zaśmiała się – Sama chciałaś, go jakoś ukarać.

- Z tym tańcem to już koniec. Sasuke już mnie tak ośmiesza, więc sama się nie ośmiesze. Ta paskuda nawet szans nie ma. Upokorzy się przed całą szkołą – spojrzała na wyświetlacz swojej różowej komórki. – Na mnie już czas; Sugeitsu mnie podwiezię. Pa...

- No, ale...

- Pa – nie dała jej dokończyć, tylko całując przelotnie w policzek ruszyła do wyjścia ze szkoły.

- Kretynka, idiotka, szmata....Jak ja niecierpię tej zdziry – rzucała obelgi kierując się w stronę biblioteki, aby tak jak chciała Ino podglądać jej chłopaka.

***

Uśmiechnął się, patrząc na skupioną różowowłosą, która próbowała rozszyfrować jedno z dzieł z okresu Heian. Z resztą najtrudniejszej epoki do zinterpretowania; chociaż im to szło dość łatwo.

- Podmiot liryczny opisuję smutek z powodu przemijania piękna tego świata.

- No, tak nie dziwię się jeżeli ludzie z tamtej epoki byli zbyt wrażliwi na piękno. To było przecież cenione wyżej niż moralność – odparł Uchiha pisząc na kartcę interpretację Sakury.

- Tak i właśnie dlatego cieszyli się z każdego pięknego zachodu słońca. Nie wstydzili się ukazywać miłości, którą później przelewali na papier, a następnie na dworze cesarskim przedstawiali swoje wiersze w których zawierały się ich refleksje i uczucia.

- To jest to – powiedział odhaczając kolejny wiersz. – Przeczytałaś książkę?

- Tak, pierwsza powieść jaka ukazała się na świecie i to jeszcze kobiety – uśmiechnęła się dumnie.

- No tak, ale mężczyzne opisuje – wytknął jej.

- Idealnego Księcia Genji; który dbał o swoje nałożnice. Ech.., dobrze, że już nie panuje taka monarchia.

- Może Murusaki Shikibu kogoś porównywała do niego, może sama się zakochała, przecież była damą dworu, więc spotykała książąt. Ech...i tak ich wszystkich nie pamiętam, około czterech tysięcy bohaterów o różnych osobowościach, idealnych.

- Po niej można zauważyć, że kobiety już także były wykształcone.

- No, tak – westchnął i oparł głowę na dłoni. – Nie mam ochoty dłużej pracować.

- Ale już kończymy, ostatni tekst i mamy wolne. – powiedziała, chociaż niechętnie ponieważ nie była pewna, czy później Sasuke będzie dalej z nią rozmawiać; chociaż i tak to już koniec i ich drogi napewno się rozejdą.

- Mój mózg już nie pracuję. Na dzisiaj koniec – upierał się przy swoim. Zamknął książkę różowowłosej i oparł się o swoje krzesło mocniej odchylając się do tyłu, ale tak aby nie upaść. – W sobotę bal, a w poniedziałek zakończenie roku.

- Yhmm.

- W środę japoński, który zaliczamy na szóstkę.

- Taki pewny jesteś?

- Tak – uśmiechnął się rozglądając się po bibliotece. – Ale ty jak pałasz tak do pracy, to może coś ocenisz – położył swój plecak na biurku i zaczął w nim czegoś szukać. Po chwili wyciągnął zeszyt, po którym było widać, że dużo przeszedł. Podsunął go pod nos różowowłosej. – Przeczytaj ostatnią stronę. – dziewczyna zerknęła w jego stronę, otwierając tam gdzie jej zalecił.

- Piosenka...sam ją napisałeś?

- Tak, jak całą resztę.

- Dość sporo tego. – powiedziała przeglądając zeszyt, jednak już po chwili całą swoją uwagę skupiła na ostatnim tekście zamieszczonym w zeszycie. Zastygła będąc już po pierwszej zwrotce to jakby było o niej tylko z innym zakończeniem. Spojrzała niepewnie na bruneta i zauważyła, że nachyla się nad nią. Zanim zdążyła coś powiedzieć Uchiha zatkał jej usta pocałunkiem. To był jej pierwszy pocałunek..., a to na dodatek z osobą którą dość bardzo lubi. Zamknęła oczy całkowicie oddając się temu doświadczeniu. Jego wargi są takie miękkie i ciepłe. Przybliżyła się jedną dłonią, obejmując go za szyję i oddając delikatne acz namiętne muśnięcia.

Uchiha przyciągnął ją do siebie, co spowodowało, że ze swojego wcześniejszego zajmowanego miejsca wylądowała na jego kolanach. To nie był jego pierwszy pocałunek, ale można go nazwać pierwszym pocałunkiem na który miał chęć i pierwszy wyszedł z taką inicjatywą. Cicho westchnęła w jego ustach, kiedy poczuła jak jego dłoń przesuwa się do góry po jej nogach pod spódnicą, którą miała na sobie. Zatrzymał ją dopiero na udach, które zaczął gładzić. Nie przeżywała nigdy takiego czegoś, więc nie wiedziała jak się zachować; co prowadziło do tego, że pozwoliła chłopakowi na delikatne pieszczoty. A do tego najistotniejszy argument przeważał. To jest Sasuke Uchiha; chłopak, który nigdy jej nie zauważał, a teraz nagle zwrócił na nią swoją uwagę. Wprost niewyobrażalne osiągnięcie.

Karin znieruchomiała patrząc na to co dzieję się za regałem książek. Przy biurku z komputerem i książkami zaczęło dziać się naprawdę gorąco, dopiero co robili zadania, a teraz się całują. Skrzywiła się nieznacznie. Jakim cudem ta niepozorna szara myszka, mogła uwieść Sasuke? Czerwonowłosa od kilku lat próbowała to zrobić i zero rezultatów. W czym niby ta Haruno jest lepsza? Bo napewno nie grzeszy urodą!! Co ten Sasuke w niej widzi? Zacisnęła swoje dłonie, patrząc jak chłopak jej marzeń, robi się co raz bardziej namiętniejszy w stosunku do tej paskudy. Zacisnęła dłonie na pierwszej lepszej książce i wypchnęła wszystkie książki w znajdującym się regale, następnie wybiegła z biblioteki.

Czuła jak jej policzki czerwienieją, gdy jego dłoń delikatnie musnęła jej prawą pierś. Na początku myślała, że to przypadkowo, ale gdy jego kciuk, co raz częściej tam zahaczał, wiedziała, że chłopak ma nieprzyzwoite zamiary.

Słysząc jej ciche pojękiwania zszedł pocałunkami na jej szyję. Spontanicznie odpinał guziki jej brzydkiego szarego sweterka. Chciał się pozbyć go jak najszybciej. Z tego co wyczuł pod materiałem jej ciuchów ma naprawdę zgrabne ciało. Tylko dlaczego ukrywa je pod tymi szmatami?

- Sasuke – szepnęła jego imię, kiedy usłyszała dźwięk spadających na ziemie książek. Dopiero teraz zeszli na ziemie, przypominając sobie, że nadal znajdują się w szkolnej bibliotece. Oderwali się szybko od siebie rozglądając się po bibliotece, jednak nikogo nie zauważyli. Starsza pani, która pełni funkcję bibliotekarki, również nie mogła zrobić takiego hałasu, ponieważ siedzi na swoim miejscu pracy pogrążona w jakiejś historycznej lekturze. Haruno zaczęła szybko się poprawiać, nawet nie patrząc w stronę chłopaka; który wręcz pożerał ją wzrokiem.

- Sakura – szepnął jej imię. – Sakura, spójrz na mnie.

- Nie mogę. – odparła odwracając się do niego plecami. – Sasuke-kun ja rozumiem i przepraszam

- Nie, ty niczego nie rozumiesz Sakura – odwrócił ją w swoją stronę – Zaczynasz mnie wkurzać z tym przepraszam – uśmiechnął się ciepło, dłonią ściągając jej okulary. – Dobrze widzisz?

- Tak, noszę okulary, ponieważ kiedyś tam mi się zamazał obraz. Moja mama wszystko wyolbrzymia; ale to nie była genetyczna wada, więc...

- Już dobrze – zaśmiał się – Twoi rodzicę, chyba nie chcą dzielić się ze swoją córką. – powiedział obejmując jej twarz w dłonie i muskając delikatnie jej usta.

- Sasuke co my robimy? Przecież ty masz dziewczyne do której ja nie mogę się nawet równać.

- I nawet nie próbuj; taką cię lubię. – różowowłosa zarumieniła się słysząc te słowa z ust Uchihy. – Jesteś mądra i piękna – zdmuchnął jej grzywkę – Tylko te ubrania do ciebie nie pasują; masz piękne ciało i powinnaś je eksponować.

- Ja nie sądze. To co powiedziałeś, to nie prawda.

- Prawda, wiem co mówie i niesprzeczaj się ze mną. To mi by się przydały te okulary, a nie tobie. Byłem zaślepiony – przytulił ją do siebie. – Słuchałem innych zamiast poprostu słuchać własnego serca.

- Sasuke...

- Bardzo cię lubię Sakura – zaczął głaskać jej ramiona, poźniej zjechał na talię i oderwał ją delikatnie od siebie, po raz kolejny tego dnia muskając jej usta. Różowowłosa zawiesiła swoje dłonie na jego szyji; jeszcze bardziej się do niego przysuwając. Dalej nie mogła uwierzyć w swoje szczęście; czuła się jak w siódmym niebie. Nawet odchrząknięcie starszej pani ich nie sprowadziło na ziemie.

- Droga młodzieży, nie jesteście już małymi dziećmi i powinniście wiedzieć, gdzie się takie sprawy załatwia – dopiero surowy głos ów pani, która okazała się bibliotekarką sprawił, ze oderwali się od siebie.

- A my... – różowowłosa jako pierwsza odebrała mowe.

- Już się nie tłumaczcie sama umiem wyciągnąć wnioski; powinniście przynajmniej uważać.

- Ale to nie my.

- Tak, oczywiście. Posprzątajcie to za nim pójdziecie i pamiętajcie, żeby to był ostatni raz. Macie przecież sypialnie w swoich domach. – brunet ledwo powstrzymywał się od śmiechu słysząc mowę staruszki, a do tego twarz zarumienionej różowowłosej przeważyła szale i szybko ruszył do regału z którego wypadły książki. – No, bardzo dobrze zróbcie to teraz, a później wracajcie lepiej do domu dokończyć te wasze sprawy. – bibliotekarka odeszła, a różowowłosa zawstydzona nadal stała w tym samym miejscu. Uchiha podszedł do niej od tyłu i wziął na ręcę. Dziewczyna patrzyła na niego ze zdziwieniem, ale po chwili się uśmiechnęła. Sasuke zatrzymał się, słysząc dźwięk stłuczonego szkła, a może szczegółowiej zdeptanego. Obydwoje spojrzeli w dół.

- Ech..., no ale i tak nie są ci już potrzebne.

- Moje biedne okulary.

- Nie sądze, aby były biedne, to one zakrywały taki piękny widok na twoje oczy. – postawił ją na ziemi i ucałował w usta; a po chwili zaśmiał się cicho. – Ta staruszka naprawdę dobrze myśli. Może powinniśmy pojechać do mnie. – wyszeptał jej do ucha.

- Przestań – zaśmiała się, kiedy poczuła jego pocałunki na szyi – Musimy to posprzątać Sasuke.

- Okey już sprzątam – obydwoje ukucnęli zabierając się do pracy.

***

Kolejne dni mijały. Było co raz bliżej balu, ale zarówno Sakura i Sasuke co raz bardziej do siebie się zbliżali. Spędzali ze sobą cały czas, jednak różowowłosa nie chciała, aby Sasuke ujawnił ich związek, ponieważ jak narazie bała się reakcji szkoły, a najbardziej jednak Ino. Na japoński również udało im się przygotować najlepsze wypracowanie i zostali ocenieni najwyższą oceną.

Wyglądała dzisiaj inaczej..., całkiem inaczej. Dalej nie może przyzwyczaić się do swojego odbicia w lustrze. Wczoraj była z mamą u fryzjera, pozbyła się grzywki, którą teraz zaczesuję na bok i wycieniowała włosy.

Nikt jej w szkole nie poznał, a co najlepsze dostała kilka propozycji pójścia na bal i to nie w byle jakim towarzystwie; bo dostała zaproszenia od samych przystojniaków szkolnych, nawet tych z drużyny piłkarskiej w której Sasuke jest kapitanem. Umówiła się z Uchihą w bibliotece w której praktycznie to wszystko się zaczęło, omijając windę. Chciała się mu jak najszybciej pokazać i zobaczyć jego wyraz twarzy, kiedy mu się zaprezentuje, a jest pewna, że go zaskoczy. Teraz już nie będzie się przejmować tym, że do niego nie pasuję, bo jest brzydsza i mu przyniesię tylko wstyd; teraz była pewniejsza siebie, a do tego trzeba zauważyć, że o wiele ładniejsza po tych małych ingerencjach w wyglądzie. Zawsze widziała tylko mankamenty w swoim wyglądzie, a teraz kiedy spojrzała w lustro, pomyślała, że jest całkiem inną osobą; a co najważniejsze sama zauważyła, że jest piękna co nigdy się jej nie zdarzało.

Otworzyła dębowe drzwi z metalową tabliczką na której wygrawerowany był napis „Biblioteka". Uśmiechnęła się słysząc głos Sasuke. Musiał z kimś rozmawiać, bo wątpiła w to, że mówi sam do siebie.

- O co ci chodzi? – zatrzymała się przy regale z książkami, kiedy spostrzegła Sasuke siedzącego na krześle, a na przeciw niego siedzącą na biurku Ino. – Znowu głupoty wygadujesz.

- Och...już nie bądź taki skromny. Zawsze wiedziałam, że jesteś wspaniały; ale to już był megaodjazd. Sama bym na to nigdy nie wpadła.

- Na co? I streszczaj się nie mam czasu.

- Przerażasz mnie – zeskoczyła z biurka, prawie łamiąc sobie nogi przez długie szpilki. Uchiha pokręcił głową z zażenowania – Ta kretynka zrujnowała mi wakację; a miałam takie plany. Gdyby zrobiła za mnie to wypracowanie na japoński, to byłoby wszystko super; a tak teraz muszę poprawiać japoński – przerwała na chwilę rozglądając się, poczym uśmiechnęła się złośliwie widząc różowe włosy - Ale jak zawsze mogę na ciebie liczyć, zachowałeś się wspaniale; takiej zemsty to nawet ja nie zaplanowałam. To był wspaniały pomysł rozkochałeś ją w sobie, a teraz rzucisz. Cudownie...

- O czym ty... – zanim zdążył dokończyć blondynka rzuciła się na niego całując w usta.

Patrzyła na to, a po jej policzkach ciekły słone łzy. Czuła się jakby ktoś wbijał jej powoli szpilki w serce, a później jeszcze zgniótł je wyrzucając do śmietnika. Tak jej teraz czysta, prawdziwa miłość wyglądała. Zakryła dłonią usta, aby nie wydać z siebie jęku rozpaczy, poczym odwróciła się wybiegając z biblioteki. Sasuke nie zaprzeczył; ani nie odepchnął blondynki!!! Teraz tylko takie myśli zaprzątały jej głowę. Jak zawsze naiwnie dała się wykorzystać. Trzasneła drzwiami i dobiła do kogoś.

- Przepraszam – szepnęła, przez zamazany obraz spostrzegła rudowłosą, która patrzyła na nią z niedowierzeniem. Jednak teraz nie robiło to na niej żadnego wrażenia, szybko przeszła obok niej i ruszyła w stronę wyjścia.

- Sakura... – szepnęła rudowłosa patrząc za oddalającą się dziewczyną, która ciągle szlochała. -...a jednak ci się udało. – spojrzała na drzwi prowadzące do biblioteki i weszła do niej.

Odepchnął od siebie blondynkę, patrząc na nią wściekłym wzrokiem. Spojrzała na niego zdezorientowana, masując plecy w które się przez popchnięcie uderzyła w biurko.

- Zgupiałaś, o czym ty gadasz, idiotko?

- Co? Jak ty mnie nazwałeś? – kolejny raz rozejrzała się po pomieszczeniu zawieszając swój wzrok na regale z książkami historycznymi. – Czyś ty oszalał? Nie mów mi, że ta dziewucha naprawdę ci się podoba. Co ty w niej niby widzisz? Słuchaj, kiedy słyszę „Sakura"; od razu bierzę mnie na śmiech. Moje kosmetyczki z resztą też; ponieważ Sakura równa się zero seksapilu.

- Ona nie musi używać pomocy specjalistów, aby być ładną; a gdybyś nie wiedziała dla mnie jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Ty nie masz co się do niej równać – z jej miny zszedł uśmiech – Bo ciebie charakteryzuję głupota. Ino równa się IQ poniżej zera.

- Że niby co? Ty naprawde oszalałeś, chcesz abym z tobą zerwała? Mógłbyś już przestać żartować. – brunet uśmiechnął się kpiąco.

- Ino właśnie to chcę ci uświadomić. Z nami koniec, chociaż nie wiem kiedy był początek. To ty sobie ubzdurałaś nasz związek, nie przeszkadzało mi to, ponieważ i tak mnie szczerze mówiąc dużo to nie interesowało; dopiero kiedy poznałem bardziej Sakure zrozumiałem, że chcę być z kimś kogo kocham. No, ale ty nie jesteś taką osobą.

- O Boże – zaśmiała się – Ty jesteś chory, nienormalny! Nie, nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Ty naprawdę wolisz te nic nie warte dziecko niż mnie. Co ona ci może dać? Przecież w niej nie ma nic co można kochać. Jesteś naprawdę szalony.

- A ty plastikowa. To w tobie nie można nic kochać, a teraz zwalaj stąd, bo mam sprawę do załatwienia. A, o balu to chyba wiadome, że nie idziemy na niego razem, może jeszcze kogoś znajdziesz; jeżeli jesteś taka niepowtarzalna – zakpił.

- Hmmm...okey, nie czuję się zawiedziona, ale ty zaraz będziesz.

- Ja również nie jestem zawiedziony nareszcie pozbyłem się ze swego życia fałszywej osoby, więc leć teraz do swojej psiapsióły z resztą tak samo głupiej jak ty. – uśmiechnął się krzywo, kierując się ku wyjściu z biblioteki, mając nadzieję, że tam spotka różowowłosą.

Stała oparta o murek szkolny, a łzy spływały strumieniami z jej zielonych oczu. Nie miała siły się ruszyć, chociaż tak bardzo chciałaby być już w domu. Zjechała po murku i kucnęła zakrywając twarz w dłoniach. Jak mogła być tak naiwna. To było zbyt piękne, aby było prawdziwe; to było jak sen z którego nie chciała się budzić. Ona i Sasuke? Śmieszne! Chociaż teraz z takim wyglądem mogła bardziej liczyć na ten cud.

- Nic ci nie jest? – usłyszała znajomy głos i odgłos silnika. Podniosła głowę i spojrzała na chłopaka na motorze, który ściągnął kask i zgasił silnik. – Sakura -chan...

- Neji? – przetarła załzawione oczy i wstała.

- Co się stało? – zabezpieczył motor i podszedł do niej. – Sakura-chan co się stało?

- Poznałeś mnie. – stwierdziła.

- A jakbym mógł cię nie poznać. Tylko ty masz takie ładne oczy; powiesz mi co spowodowało, że wypływają z nich łzy.

- Nie mam ochoty. Zabierzesz mnie stąd do domu? Proszę cię. – chłopak skinął głową i zabrał ją na swój motor.

***

Nie wiedział co się dzieję, już od dwóch dni nie ma z nią żadnego kontaktu. Nie przyszła nawet wtedy do biblioteki, kiedy się umówili, a miał jej tyle do powiedzenia. Dzwonił już kilka razy, ale oddzywała się tylko sekretarka. Do szkoły również nie chodziła, a on wogóle nie wiedział co było tego przyczyną. Siedział w swoim samochodzie przed szkolnym budynkiem; mając nadzieję, że ją zobaczy. Wyciągnął swój telefon i w książce telefonicznej odszukał jej numer, poczym nacisnął na zieloną słuchawkę. Znowu to samo, kilka sygnałów, a później jej głos sygnalizujący, że nie odbierze.

- Nie mogę teraz odebrać, jeżeli to coś ważnego to zostaw wiadomość – od dwóch dni, nie słyszał jej kojącego głosu, więc tylko tak mógł ją usłyszeć. Cicho westchnął, postanawiając, że zostawi wiadomość.

- Cześć Sakura, tu ja, Sasuke. Nie wiem dlaczego wogóle się nieodzywasz, ale chciałbym cię wreszcie zobaczyć. Zrobiłem coś nie tak? Tęsknie za tobą; tak nagle zniknęłaś, martwię się o ciebie. Wszystko u ciebie w porządku? Bo jeżeli nie to...Ech, Sakura dlaczego nie odbierasz moich telefonów? Odezwij się wreszcie. Czekam o każdej porze dnia na kontakt od ciebie. Mam ci coś ważnego do powiedzenia, proszę odezwij się. – rozłączył się i odłożył komórkę na miejsce pasażera. Oparł głowę o siedzenie, a później uderzył nią kilka razy o zagłówek. Odetchnął głęboko, poczym wziął swój plecak i wyszedł z samochodu, kierując się na lekcję. W oddali dostrzegł wchodzącą do szkoły Hinate i Naruto.

- Hej, czekajcie. – zatrzymali się, odwracając w stronę chłopaka. Granatowłosa z ilustrowała go nieprzyjemnym wzrokiem, natomiast blondyn tylko westchnął.

- Coś się stało? Spieszymy się na lekcję – odparła chłodno dziewczyna. Uchiha zdziwił się jej zachowaniem, ponieważ znał ją raczej jako spokojną dziewczynę, a teraz jak gdyby miała zaraz wybuchnąć.

-Macie może jakieś wiadomości od Sakury, przyjaźnicie się więc może wiecie dlaczego jej nie ma.

- Zostaw ją w spokoju gburze, już ci nie wystarczy to jak ją potraktowałeś?

- Hinata uspokój się... – powiedział blondyn łapiąc swoją dziewczynę za rękę – A ty Sasuke odpuść już sobie.

- Nie rozumiem o co wam chodzi?

- Jesteś moim kumplem, ale nigdy nie sądziłem, że jesteś aż takim perfidnym dupkiem.

- Ty nawet nie wiesz jak ją skrzywdziłeś; co ty sobie wogóle wyobrażałeś bawiąc się uczuciami niewinnej dziewczyny? – blondyn spoglądał na niego z zawziętą miną.

- O co wam chodzi?

- Już nie udawaj takiego świętego, ty męska świnio.

- Hinata, chodźmy już na lekcję. A ty się zastanów nad sobą, bo to co zrobiłeś, było naprawdę okropne. – Uchiha patrzył jak odchodzą, nie wiedząc wogóle co zrobił źle. Oparł się o ścianę, głośno wzdychając. Miał namieszane w głowie, z początku myślał, że Sakura może być chora i nie odbiera bo odpoczywa; ale teraz kiedy słyszał takie zarzuty wyrzucone w jego stronę, aż wrzał w środku. Zacisnął dłonie z bezsilności. Tak bardzo chcę ją zobaczyć, tylko dlaczego ona nie chcę?

- Sasuke-kun, możemy porozmawiać? – swój wzrok zwrócił przed siebie gdzie stała rudowłosa dziewczyna.

- Nie. – warknął i miał już iść, ale zatrzymały go jej kolejne słowa.

- Ja wiem dlaczego Sakura nie chodzi do szkoły...

***

...(...) proszę odezwij się – przesłuchała po raz kolejny pocztę głosową. Uzależniła się od jego głosu, ale rówież od płaczu, który był spowodowany każdym najmniejszym wspomnieniem o nim. Przytuliła się do bordowej poduszki, która przesiąknięta była jej łzami. Nie miała ochoty, nigdzie wychodzić, ani nic jeść. Miała dość swojej naiwności, przecież to od początku było podejrzane; a ona jak głupia uwierzyła w bajeczkę. Jak najprzystojniejszy chłopak w szkole i to jeszcze kapitan drużyny piłkarskiej, mógłby się zainteresować taką paskudą? Może już teraz do takich nie należy, ale wtedy taka była.

- Sakura mogę wejść? – usłyszała głos matki.

- Po co się pytasz, jeżeli już weszłaś – odparła.

- Skarbie, pojutrze jest bal, więc...

- Nie idę!

- Pójdziesz.

- Nie.

- Tak, to, że jakiś chłopak cię skrzywdził nie znaczy, że teraz przez niego masz cały czas cierpieć! – krzyknęła, aby wreszcie zrozumiała jaki błąd robi – Musisz się pozbierać i wyjść z tego dołka. Niech widzi co stracił.

- Nie umiem, ja go kocham.

- Jeżeli go kochasz, to porozmawiaj z nim.

- Nie mogę, po tym co mi zrobił, nie potrafię mu spojrzeć w oczy.

- Neji przyjedzie po ciebie o 19, Hinata powiedziała, że zabiorą się z wami. Wynajęli specjalnie limuzynę na tą okazje, więc nie możesz ich zawieść. – powiedziała nie zwracając uwagi na jej sprzeciwy.

- Ale mamo....i tak nie mam sukni – wzięła pierwszy lepszy argument.

- Tym to ja już się zajęłam – uśmiechnęła się szeroko.

***

Z niedowierzeniem słuchał słów, które wypływały z ust rudowłosej dziewczyny. Wystarczyły mu tylko dwa słowa „Sakura" i „biblioteka", aby wszystko ułożyć sobie w całość. Nie chodzi do szkoły, nie odbiera jego telefonów, do tego te dzisiejsze dziwne zachowanie Hinaty i Naruto i przede wszystkim teraz rozumiał o co chodziło Ino z tym „zawiedzeniem". Nie sądził, że Ino może okazać się aż tak podłą osobą, ale również nie mógł zrozumieć dlaczego Sakura jej uwierzyła, przecież mogła się go zapytać wprost jaka jest prawda. Poczuł ukłucie w sercu przypominając sobie ten dzień; blondynka rozegrała to zbyt dobrze, więc Haruno uwierzyła bez wahania, jeszcze ten przeklęty pocałunek przeważył wszystko. Może gdyby w porę udałoby mu się cofnąć, ale to było zbyt niespodziewane.... Zacisnął pięści ze złości wyobrażając sobie co Sakura musiała czuć. Nie, nie zostawi tego tak. Pierwszy raz poczuł coś takiego do drugiej osoby i ma się tak łatwo poddać? Nie w tym przypadku.

-...no i wtedy ją zobaczyłam, była cała zalana łzami. No , ale też inaczej wyglądała tak...ładnie – Uchihy już nie interesowały jej słowa, chciał jak najszybciej spotkać się z Sakurą i wytłumaczyć jej to zdarzenie. – Sasuke-kun, gdzie idziesz? – nie odpowiedział. Szedł dalej szkolnym korytarzem, zaciskając mocno palce na swoim plecaku – Ona i tak nie będzie chciała z Tobą rozmawiać – pobiegła za nim. – Nie ma sensu; słyszałam rozmowe dyrektorki z jej matką, Sakura już nie pojawi się w szkole, podobno na balu też.

- Pojawi się. Ona się nie podda tak łatwo – uśmiechnął się mimowolnie, ale uśmiech szybko znikł z jego twarz, kiedy znowu wróciła rzeczywistość. – Dlaczego mi to powiedziałaś? – zapytał z ciekawości, bo o ile pamiętał to jeszcze nigdy nie postawiła się Yamanace.

- Nie chcę być taka jak ona. Nie chcę być fałszywa. Tak naprawdę nigdy nie przepadałam za Ino, udawałam z nią przyjaźń, aby być bliżej ciebie; ale teraz rozumiem, że i tak nie mam szans.

- To dobrze, że to zrozumiałaś – nie, żeby chciał ją jeszcze bardziej zdołować, ale nic sensowniejszego nie przyszło mu na myśl. Widząc przygnębienie na jej twarzy, podziękował za informacje, co spowodowało, że na jej ustach zakwitł uśmiech.

- Powodzenia Sasuke-kun – kiwnął głową i odszedł szybko, widząc nadchodzącą Ino, która na jego widok zaczęła poprawiać włosy przystawiając się do chłopaka, który stał najbliżej, jednak nie uzyskała planowanego efektu, którym miała być zazdrość za to zyskała namolnego kujona, który zaczął zapraszać ją na bal.

***

Stała przed lustrem poprawiając gorset w swojej czerwonej sukni; która idealnie leżała na jej ciele, lecz mogłaby być mniej obcisła w piersiach. Sama nawet nie zauważyła, kiedy w jej ciele zaszły takie zmiany, chyba naprawdę przesadzała z nauką. Obkręciła się wokół wlasnej osi, patrząc w swojej odbicie w lustrze. Suknia jest piękna, idealna dla niej. Długa do samej ziemi, obszywana podwójną warstwą ku dołowi. Pierwsza zewnętrzna cieńsza, a ta druga która była rozprowadzona po bokach i była również użyta do gorsetu z grubszego jedwabiu. Do stroju miała dobrane specjalne lakierowane czerwone szpilki, srebrne kolczyki i kolie z czerwonymi brylacikami; a na dłoni miała bransoletkę z białego złota, którą otrzymała od taty na swoje osiemnaste urodziny. To wszystko sprawiało, że wyglądała naprawdę olśniewająco.

Wiedziała, że Sasuke całymi dniami siedzi w samochodzie przed jej domem, ale nie chciała z nim rozmawiać. Dzisiaj postanowiła się dobrze bawić, musi pozbyć się tych wszystkich zmartwień; do tego miała plan który chciała ziścić na balu.

- Kochanie, Hinata i chłopcy już przyszli – weszła do pokoju i z dumą przyglądała się córcę. – Wyglądasz ślicznie.

- Dziękuje.

- Coś się stało? – zapytała pomagając jej założyć biały płaszczyk.

- Nie... – poprawiła włosy – On tam dalej jest? – zapytała.

- Nie – spojrzała na zegar – Jakieś pięć minut temu odjechał. Sakura, wydaję mi się, że nie czekałby tak długo na ciebie, gdyby nie miał ci coś ważnego do powiedzenia. Może powinnać wysłuchać dwie strony, a nie opierać się na tym co zobaczyłaś.

- Mamo skończmy ten temat, co by to w ogóle dało i tak wyjeżdzam do Korei, więc może i dobrze, że zostałam tak zraniona. – westchnęła zabierając czerwoną kopertówke – Idę, jeszcze muszę się zmierzyć z jedną osobą – poprawiła swoje długie różowe włosy, które teraz były lekko falowane.

- Powodzenia, skarbie. A... i masz – włożyła jej coś szybko do dłoni.

- Co to jest? – niedoczekała się odpowiedzi, więc sama spojrzała i poczerwieniała po twarzy.

- Mamo!

- Nic nie mów kochanie, ja też byłam kiedyś taka jak ty i jak sama wiesz, zostałaś właśnie poczęta po takim balu maturalnym. A zawsze dzieją się różne dziwne rzeczy, więc warto być przygotowanym zwłaszcza, gdy masz takie wielkie plany na przyszłość. – różowowłosa pokręciła głową z westchnięciem. Gdyby tata to słyszał, to zapewne by ją jeszcze nie puścił na bal. Obydwie wyszły z pokoju, schodząc po schodach, Rin poprawiła jeszcze córce suknie z tyłu i uśmiechając się po raz któryś powiedziała, że jest z niej dumna.

- Ślicznie wyglądasz Sakura-chan – powiedział Neji, podając jej ramię.

- Dziękuję, ty też nieźle się prezentujesz. – pożegnali się z rodzicami różowowłosej i wyszli, gdzie czekała na nich czarna limuzyna i przyjaciele.

Chodził jak w zegarku przed budynkiem w którym ma odbyć się bal. Sala była już praktycznie wypełniona uczniami, a on nie zamierzał tam wejść, dopóki nie porozmawia z Sakurą. Czekał przed jej domem od dwóch dni i wracał tylko do domu, aby się przebrać, umyć czy pójść się wyspać. Już jego rodzicę zastanawiają, się gdzie przepada na tyle godzin. Odpiął jeden guzik białej koszuli. Nie cierpi garniturów, lepiej się czuje w sportowych ciuchach, ale żeby uczestniczyć w balu musiał się poświęcić.

Zobaczył czarną limuzynę podjeżdzającą pod budynek. To na pewno ona czuł to, a zarówno wiedział, ponieważ zapamiętał rejestrację limuzyny, kiedy jeszcze był przed jej domem. To stąd wiedział, że wybiera się na bal i to również spowodowało, że on sam się wybrał. Zrobił pierwsze kroki w stronę samochodu, kiedy zobaczył jak wychodzi Neji, podając dłoń zapewne Sakurze z tego co pamiętał to on miał jej towarzyszyć. Zatrzymał się jak słup soli, patrząc z niedowierzeniem na dziewczynę, która wyszła z limuzyny. Patrzył jak uśmiecha się do Hyugi, a ten obejmuję ją w pasie i razem ruszają w stronę wejścia, a za nimi kroczyli Naruto i Hinata. Zobaczył jak różowowłosa dziewczyna odwraca swoją głowę w jego kierunku. Nie wiedział jakie nią uczucia targały, bo była zbyt daleko, a on nie miał siły się ruszyć. Jednak to była Sakura poznał ją po oczach; po ty pięknych zielonych oczach; których barwa była tak żywa.

Kiedy wreszcie zbudził się z letargu w który go wpędziła ta niespodziewana zmiana Sakury ruszył do środka; bo tylko tam mógł ją jeszcze złapać.

***

Teraz była jej kolej; już wszystkie kandydatki zaprezentowały swoje zdolności i w końcu przyszedł czas na nią. Spojrzała na Ino, która weszła właśnie za kulisy, kiedy skończyła pokazywać tanieć cheerlederek. Yamanaka zmierzyła ją po raz kolejny wściekłym wzrokiem, podchodząc bliżej. Wreszcie kiedy stanęła naprzeciw niej, uśmiechęła się złośliwie.

- Myślisz, jak wyładniałaś to jesteś lepsza? Sasuke i tak jest mój nic nas nie rozdzieli, a już zwłaszcza ty. Jestem ciekawa co nam zaprezentujesz? Równania chemiczne, a może wypracowanie na japoński? – zaśmiała się – Jesteś żałosna, gdybym wiedziała, że Sasuke się za tamto na Tobie zemści to nie zapisałabym cię na konkurs piękności, tylko wstyd nam przyniesiesz.

- A może boisz się tego, że jestem twoją rywalką? – zapytała spoglądając na nią już nie tak jak kiedyś ze strachem tylko z pewnością siebie, której kiedyś jej brakowało.

- Sakura pianino jest już na scenie. – powiedział chłopak z kucykiem. Sakura uśmiechnęła się do niego, a później swój wzrok zawiesiła znowu na blondyncę.

- Dla twojej wiadomości będę śpiewać, a nie wywijać tyłkiem – Yamanaka rozdziawiła usta ze zdziwienia, nie wiedząc jak ma się odegrać – Zamknij usta bo ci mucha wpadnie – dodała mijając ją, kiedy wywołali jej imię.

- Ty! Pożałujesz.... – krzyknęła za nią blondynka, która wreszcie oddzyskała mowę. Różowowłosa wzięła kilka głośnych oddechów podchodząc do sprzętu muzycznego. Słyszała ciche szepty, niektórzy nadal jej nie poznawali, więc musieli przeżyć szok widząc, zamiast paskudnej dziewczyny w workowatych ubraniach, piękną kobietę w cudownej kreacji, która podkreślała wszystkie jej walory.

Usiadła przy pianinie i zaczęła wydobywać z niego pierwsze nuty, a później z jej ust zaczęły wypływać słowa. Słowa których oni nie rozumieli, ponieważ były w innym języku, ale gdyby ktoś znał koreański domyśliłby się, że ta dziewczyna ma złamane serce; że czuję się zagubiona i nie wie co robić. Zebrana młodzież słuchała jej w wielkim zdumieniu, większość z ich uważała tak samo jak Yamanaka, że ta dziewczyna oprócz uczenia się nic innego nie potrafi, jednak jak już się przekonali ten dzień jest pełen niespodzianek i nie zakończy się zapewne na dwóch.

Sasuke jak zaczarowany wpatrywał się w scenę na której osoba, która skradła jego serce odstawiała wspaniały występ. Z tego co wiedział, miała śpiewać, ale o graniu na pianinie nic nie wspominała. Z taką lekkością i gracją poruszała palcami po klawiszach, że miał ochotę chociaż na chwilę stać się nimi i być w jej posiadaniu.

Ostatnie słowa i ostatnie nuty tęsknej piosenki; a potem koniec. Oderwała palce od klawiszy instrumentu zakończając utwór. Swój wzrok miała cały czas zawieszony na pianinie, nie zwracała uwagi na swoją publiczność, która nagradzała ją oklaskami. Dopiero głos za kulisów, który kazał jej zejść sprowadził ją na ziemie. Wstała i ukłoniła się delikatnie, poczym wykonała polecenie organizatora.

Oprócz pokazania swojego talentu, został jeszcze jeden etap w którym kandydatki na królowe balu, a zarówno najpiękniejszą dziewczynę miały podzielić się z licealistami, dlaczego chcą wygrać. Głosować może każdy obecny na sali, przez wpisanie na karteczkę imienia swojej faworytki i wrzucenie jej do specjalnego pojemnika, które znajdowało się przy scenie.

Przedostatnia kandydatka, którą jest Ino Yamanaka stała przed uczniami, a już za parę dni absolwentami Liceum Konoha Gakuen. Jak zawsze dumnie i z wyższościa spoglądała na innych.

- Ino, dlaczego uważasz, że powinnaś wygrać? – zadał to samo pytanie co resztą kandydatek; organizator.

- Yhm..., a czy to nie jasne? W ogóle źle pan zadał mi pytanie. Nie, dlaczego powinam wygrać tylko dlaczego wygram? A tu już łatwa odpowiedź. Jak sama nazwa wskazuję to konkurs piękność i któżby miał wygrać jak nie ja. Jestem najpięknieszą dziewczyną w szkole i to widać na pierwszy rzut oka. – w odpowiedzi usłyszała odgłosy oburzenia zwłaszcza ze strony dziewcząt. – Wiem, że mi zazdrościcie, ale powinniście się z tym pogodzić; przecież od początku było wiadome kto wygra. – uśmiechnęła się złośliwie.

- Chcesz coś jeszcze powiedzieć?

- Nie, teraz to ja już czekam na koronę. – gdy tylko, to powiedziała, zeszła z podium; ale oklasków się nie doczekała. Prychnęła mijając różowowłosą na którą teraz przyszła kolej; zajęła to samo miejsce co Yamanaka i czekała aż organizator po raz trzynasty zada to samo pytanie; wreszcie gdy je usłyszała; zrozumiała, że tak naprawdę nie wie co powiedzieć; więc postanowiła od początku tak jak w zwyczaju bywa.

- Hmmm....- westchęła spoglądając na wszystkich zgromadzonych w tej dużej sali. – Większość z was mnie nie poznała, co spowodowało, że od razu zdobyłam wielu przyjaciół. Nigdy nie byłam zauważana pozytywnie przez kogokolwiek, oprócz moich przyjaciół; jak już to: „Zrób mi zadanie Sakura, albo pożałujesz." – zacytowała słowa, które nie raz padały w jej stronę. Organizator spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem, przecież nie tak się umawiali. Miała wejść powiedzieć, dlaczego chcę wygrać i zejść z sceny, a ona zaczyna przeprowadzać rozważania. Już nikt go nie słucha, po co wogóle poproszono go o poprowadzenie konkursu, jeżeli wszystko idzię nie tak jak on by chciał? Westchnął i czekał tak jak inni na ciąg dalszy jej przemowy. – A teraz, kiedy tylko zmieniłam fryzurę, ściągnęłam aparat i okulary, a przede wszystkim zmieniłam sposób ubierania się to wtedy wszyscy zaczęli patrzeć na mnie inaczej – pokręciła głową, uśmiechając się kpiąco – Tylko dlaczego? Jeżeli ja nadal mam tą samą osobowość. No może stałam się bardziej odważniejsza; bo zapewne jeszcze tydzień temu nie odważyłabym się wystąpić tutaj przed wami. I nie jestem tu po to, aby wygrać; jestem tu tylko dlatego, aby udowodnić, że nie jestem tchórzem, czy też nic nie wartą istotą na tym świecie. Jestem Sakura Haruno, kujonka i córka pastora, a w przyszłości chcę zostać kardiologiem. Jestem taka jaka jestem, nie udaję nikogo innego, aby wyróżniać się z otoczenia i być idealną. Może jakiś czas temu chciałam taka być dla pewnej osoby – swój wzrok zawiesiła na chwilę na Uchihi'e, który nie odrywał od niej wzroku. – ale zrozumiałam, że to nie ma sensu. Rodzicę mnie nie kochają? – zerknęła w stronę kurtyny za którą stała wkurzona Ino i inne dziewczyny, jednak z przeciwnymi uczuciami wymalowanymi na twarzy niż blondynka. – Bzdura, dzięki nim osiągnęłam tak dużo; mogę tylko pomyśleć o tym co by było, gdybym od razu tak wyglądała. Pewnie nie wyszłabym z tak dobrym świadectwem z tej szkoły. To nie mi rodzicę zrobili krzywdę. Mi pomogli, ale co wasi rodzicę dla was zrobili oprócz kupowania drogich prezentów? – odetchnęła z ulgą, kiedy wyrzuciła z siebie to co tak naprawdę sądzi na temat niektórych uczniów. – Nie będę już dłużej zanudzać, chcę abyście tylko wiedzieli, że to, że zmienił się mój wygląd nie oznacza, że i uczucia się zmieniły. Nadal jestem tą samą dziewczyną o tyle, że ładniejszą. – odsunęła się od mikrofonu, zerkając w stronę Sasuke, samotna łza spłynęła po jej policzku rozbijając się o podłoże ziemi na drobne kryształki w tej głuchej ciszy, która nastała na sali, kiedy zaczęła przemawiać. Złapała dłońmi w okolicach bioder za materiał sukni i zeszła z podium ruszając za kulisy. Dopiero wtedy licealiści przebudzili się i zaczęli bić gromkie brawa; chłopcy wręcz gwizdali z zachwytu. Nikt się niespodziewał takiej przemowy po tej drobnej osóbce. Zawsze była szarą myszką, dopiero dzisiaj rozwinęła swe skrzydła i tak naprawdę dziewięćdziesiąt procent uczniów poznała jaka jest naprawdę.

Trzynaście dziewczyn stało w rzędzie oczekując wyników w konkursie piękności; przed nimi stał mężczyzna, który został poproszony o poprowadzenie tegoż konkursu.

- Zebraliśmy już wszystkie głosy, więc czas ogłosić wyniki, a zrobi to nasz król balu do którego zaraz dołączy królowa. – otworzył kremową kopertę i wyciągnął z niej karteczkę tego samego koloru. – Królem balu, przeważającą liczbą głosów został...Sasuke Uchiha – piski i brawa ze strony dziewcząt zagłuszyły całą salę. Uchiha wszedł na scenę, mając wzrok zawieszony dalej na tej jedynej dziewczynie. – Sasuke... – podał mu kopertę -...w twoich rękach znajduję się werdykt. Nie trzymaj nas już w takiej niepewności, tylko ogłoś wyniki. – Uchiha otworzył kopertę, jednak nie wyciągnął karteczki. Wpatrywał się w czubki swoich butów cicho wzdychając.

- Mylisz się co do mnie. – powiedział, co zdziwiło wszystkich, ponieważ mieli nadzieję usłyszeć wyniki. – To nie tak, wszystko źle odebrałaś. – podniósł głowę spoglądając na stojące dziewczyny, a zwłaszcza na tą jedną. Różowowłosa zastygła w bezruchu, widząc gdzie jego wzrok jest zawieszony i szybko odwróciła spojrzenie, udając, że nie wie o kogo chodzi. – Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać? Przecież wiem, że cierpisz; a tym samym ranisz i mnie – te słowa były już dla pozostałych ogromnym szokiem. Zranić? Kogo? Uchihe? Przecież to niemożliwe, jak można zranić takiego ogiera; przynajmniej oni tak uważali; że Sasuke jest bezuczuciowym egoistą, który patrzy tylko na siebie, a tu proszę dziewczyna rozgrzała w nim uczucie. – Nigdy nie czułem czegoś takiego i dlatego nie poddam się za nim mnie nie wysłuchasz. Nie robiłem tego dla żadnej zemsty; nawet o tym nie myślałem. Kiedy zatrzasnęliśmy się w windzie, już wtedy zrozumiałem, że jesteś wyjątkowa, a nie taka jak inni mówili, bo tak naprawdę nikt cię nie zna. Nawet ja sam do końca cię nie poznałem, bo nie dałaś mi czasu; a chcę aby to się zmieniło. Jesteś jedyną osobą, która zna mój mały sekret; pierwszy raz uśmiechnąłem się po śmierci brata przy Tobie. Nie chcę, abyś mi to odbierała. – spojrzał na kopertę w swoich rękach – Masz racje ten konkurs jest żałosny i nie ważne kto tu wygrał ty jesteś dla mnie najpiękniejsza i nie dlatego, że się zmieniłaś. – uczniowie zwrócili swój wzrok na różowowłosą, która wpatrywała się przed siebie nie chcąc patrzeć na twarz chłopaka, którego kocha. Po jej twarzy spływały krystaliczne łzy, ale ona stała niewzruszona jakby nawet nie czuła słonej cieczy spływającej po jej policzkach. Dopiero teraz każdy tam zgromadzony zrozumiał o kogo chodzi.

- Może już skończysz i przeczytasz werdykt, chociaż uważam, że to zbędne... – wtrąciła się blondynka, co spotkało się z oburzeniami uczniów i różnymi niemiłymi słowami padanymi w jej stronę. Byli zdenerwowani, że blondynka przerywa Sasuke w wyznaniu uczuć, przecież dlaniego to jest trudne wyzwanie, a co dopiero przy takiej liczbie rówieśników. Uchiha przymknął oko na uwagę Ino i pozwolił wypaść kopercie z rąk na podłogę.

- Śpiewałaś, że nie wiesz co masz zrobić, pozwól mi ci pomóc. – różowowłosa z niedowierzeniem spojrzała na niego – Myślisz, że bezczynnie czekałem na chwilę w której się rozstaniemy? – jedenaście dziewczyn cofnęło się do tyłu, dwie z nich popchnęły różowowłosą bliżej Uchihy. Tylko Yamanaka z wściekłością wpatrywała się w zaistniałą sytuacje. Haruno widząc podchodzącego bruneta, odwróciła się z zamiarem odejcia, ale wtedy poczuła uścisk na swojej dłoni i usłyszała cichy huk, a także dość głośne odgłosy zdziwienia. – Jeżeli chcesz być dobrym kardiologiem to napoczątku musisz wyleczyć moje serce. – odparł przenosząc swoją dłoń na jej nadgarstek. – Sarang Heyo – zastygła w bezruchu, nie mając odwagi się odwrócić. To żart? Dlaczego on to powiedział i jeszcze po koreańsku? Jakim cudem w ogóle wiedział, o czym śpiewała? Zerknęła na nadgarstek, na którym trzymał jej dłoń. Przecież gdyby kłamał to, aż tak by się nie starał i to jeszcze na oczach swoich kolegów! Nie potrafiła się już dłużej powstrzymywać. Jej mama miała rację powinna wysłuchać obydwie strony, a nie wierzyć temu co zobaczyła. Tylko boi się, że może go skrzywdzić jeszcze bardziej, przecież za tydzień wyjeżdza i wróci dopiero za cztery lata. Czy mógłby na nią aż tyle czekać...?

- Sakura, spójrz jak się stara!! – usłyszała jakiś męski krzyk z końca sali.

- Uwierz mu!!! – kolejny krzyk osobnika płci męskiej.

- On nie kłamie. – tym razem odezwała się dziewczyna stojąca nie daleko niej; jedna z kandydatek, którą była rudowłosa dziewczyna. Uśmiechnęła się do różowowłosej nie zwracając uwagi na Yamanake, która aż mroziła swym spojrzeniem. Haruno niepewnie odwróciła się w stronę Sasuke. Jej oczy rozszerzyły się widząc chłopaka klęczącego na kolanach przed nią. Zaszlochała głośniej, zakrywając wolną dłonią usta i upadając przed nim.

- Ja...ja też cię kocham. – spuściła głowę. Uchiha odetchnął z ulgą, obejmując jej drobne ciało, poczym podniósł jej twarz i wpił się w jej malinowe usta.

- Łuuuuuu........ – odgłosy zachwytu i brawa rozniosły się po całej sali. Rozwścieczona Ino podeszła do koperty.

- Nie przyszliśmy po to, aby oglądać tą mydlaną scenkę. – otworzyła kopertę – A teraz zobaczymy, kto wygrał? – prychnęła widząc, że Haruno nadal całuje się z Uchihą. – Więc zwycięzcą jestem oczywiście... – wyciągnęła karteczkę i zastygła – To niemożliwe.

- Kto wygrał konkurs? Proszę ogłosić na głos. – poprosił organizator, który przetarł swoje lewe oko. Trzeba przyznać, że również się wzruszył.

- To jakaś pomyłka, trzeba przeprowadzić głosowanie jeszcze raz. – powiedziała targając kartkę na kilkanaście kawałków.

- Co ty robisz dziewczyno?! – burzyli się uczniowie. Zachowanie blondynki było gorzej niż naganne. Już chciała zabrać koronę, którą trzymała jedna z dziewczyn z ich szkoły na czerwonej poduszce, ale głos chłopaka wchodzącego na scenę ją zatrzymał.

- Proszę się nie martwić- odparł brązowowłosy chłopak, Kiba Inuzuka – Jestem przedstawicielem komisji, która podliczała głosy i tutaj znajduję się kartka na której są zapisane wszystkie wyniki. - rozejrzał się po wszystkich wyczekujących wskazując kartkę, którą trzymał w dłoni. Nawet Sakura i Sasuke wstali i czekali na werdykt, chociaż różowowłosą on wogóle nie interesował, ponieważ była szczęśliwa, że wyjaśniła to sobie z Sasuke. Jedno jej tylko nie pasowało; to że Sasuke będzie musiał zatańczyć pierwszy taniec z wygraną dziewczyną. – Zwyciężczynią zostaję..., co pewnie króla balu ucieszy... – przytrzymał chwilę wszystkich w niepewności, aż wreszcie ogłosił dziewczynę, która dostała miano najpiękniejszej dziewczyny – ...Sakura Haruno – kolejne brawa na cześć tej dziewczyny, która sama nie mogła uwierzyć własnym uszom, dopiero głos Sasuke i buziak w policzek uświadomił jej, że zwyciężyła. Sasuke odebrał srebrną koronę i włożył na jej głowę.

- A teraz król i najpiękniejsza dziewczyna w szkolę zatańczą. – Sasuke i Sakura ruszyli na parkiet, a Kiba z dwójką innych chłopaków powstrzymali Ino od rzucenia się na różowowłosą i wyprowadzili ją za kulisy, aby nie zepsuła balu swoimi wrzaskami.

Zaprowadził ją na środek parkietu, gdzie uczniowie zrobili dla nich specjalne miejsce ustawiając się po bokach i tworząc okrąg. Objął ją w talii, a ona zawiesiła swoją dłoń na jego szyi; natomiast wolne dłonie splątali patrząc na siebie czułym, pełnym miłości wzrokiem. Przytuliła się do niego, kładąc swoją głowę na jego ramieniu, kiedy zaczęła lecieć wolna piosenka.

- Jeszcze nie wręczyłem ci głównej nagrody – szepnął jej do ucha.

- Mi tyle wystarczy, chcę się cieszyć tobą dopóki mogę.

- Hmm, to mam dwie nagrody, ale z tą drugą podtrzymam cię w niepewności. A co do pierwszej wygrałaś kolację przy świecach z królem balu – uśmiechnął się czarująco – a kolacja, czeka w jednym z pokoi w tym budynku – poczuł jak po jej ciele przeleciał dreszcz na tą wiadomość. Jego kąciki ust podniosły się jeszcze bardziej.

Nie zjedli całej kolacji, nie mieli na nią ochoty, ich apetyt zaostrzył się na coś całkiem innego.

Leżała na wygodnym dwuosobowym łóżku pod Uchihą, który nie odrywał swych ust od jej. Czuł jak nerwowo zrzuca z niego marynarkę, a później zaczyna rozpinać białą koszulę. Oderwał się od jej malinowych ust i i muskał przez chwilę jej szyję, poczym spojrzał na nią z uśmiechem.

- Nie musimy się spieszyć. Mamy jeszcze dużo czasu; przed nami całe życie.

- Ja wyjeżdzam za tydzień. Nie będzie mnie cztery lata. – odwróciła wzrok, aby nie patrzeć na niego – A po drugie chcę to zrobić, ponieważ jestem gotowa. – chłopak pogłaskał ją po policzku, uśmiechając się szeroko.

- Nie zdziwiło cię to, że zrozumiałem piosenkę, którą śpiewałaś?

- No tak zdziwiło i to bardzo, ale całkowicie wypadło mi to z głowy, ale teraz powiedź mi jak to zrobiłeś? Domyśliłeś się jakoś po melodii?

- Uczę się koreańskiego.

- Co? – widać, że była naprawdę zaskoczona, co Uchiha skomentował śmiechem.

- Co cię tak zdziwiło? Nie mam zamiaru zostawiać cię już chociaż na dzień samą.

- No, ale...

- Wyjeżdzam z Tobą do Korei. Mój tata po znajomości załatwił mi wejście do tamtejszego klubu. W Korei nabiorę doświadczenia i później razem z tobą wróce do Japonii. Mówię ci jeszcze będą się o mnie bić.

- Jesteś strasznie pewny siebie – westchnęła uśmiechając się – Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę ze mną pojedziesz czy tylko żartujesz?

- Gdy ja coś powiem, to zawsze na serio – zaczął ją całować, a w przerwach dalej mówił. – Kocham cię i nie chcę, aby nas coś rozdzieliło....Obiecuję ci, że spędzimy tam najlepsze lata, a kiedy wrócimy weźmiemy ślub.

- Sasuke-kun... – szepnęła. Uchiha podniósł się i wyciągnął z kieszeni spodni granatowe w kształcie kwadrata pudełko. Otworzył je, a oczom różowowłosej ukazały się dwie srebrne obrączki – Jedna dla ciebie, druga dla mnie. Na znak, że ty należysz do mnie, a ja do ciebie. Już wtedy w bibliotece, chciałem ci to wszystko powiedzieć, ale ta małpa wszystko zepsuła. gdybym wiedział od razu to...

- Cii...- położyła palec na jego ustach – To już się zdarzyło i nie ma po co wracać wstecz – podniosła się do postawy siedzącej i wyciągnęła z pudełeczka ten większy pierścionek; poczym złapała za dłoń chłopaka i włożyła obrączke na właściwy palec; całując przy tym namiętnie w usta. Uchiha również długo nie zwlekał, tylko włożył na jej palec pierścionek. – Śliczny – odparła przyglądając się mu - „Na wieczność – Twój Sasuke" - przeczytała wygrawerowany napis wewnątrz – Kocham cię Sasuke. – położyła swoje czoło na jego.

- Ja też cię kocham – wpił się w jej usta, kładąc ją na łóżko, poczym zaczął rozpinać zamek jej sukni; dłoń różowowłosej skierowała się na stoliczek przy łóżku, gdzie leżała jej torebka z której wygrzebała małe foliowe opakowanie.

***

Tak jak obiecał, spędzili najlepsze chwile w Korei i mieli dla siebie naprawdę dużo czasu, co różowowłosą pozytywnie zdziwiło. Wtedy, kiedy ona miała wykłady na Uniwersytecie w tym samym czasie Sasuke trenował w klubie reprezentacji Korei do której wstąpił na czteroletni okres; więc oprócz niektórych meczy, które odbywały się wieczorami; a kiedy różowowłosa dzielnie kibicowała swojemu ukochanemu, większość czasu spędzali razem lub z rodzicami Sakury. Pierwsze miesiące poświęcili na zwiedzanie, a z każdym kolejnym dniem poznawali się jeszcze bardziej i utwierdzali się w tym, że są dla siebie stworzeni. Do tego Sasuke zmienił swojego nauczyciela z koreańskiego na Sakure, która poświęcała mu mnóstwo czasu na zapoznanie się ze słownictwem i trzeba przyznać, że Uchiha szybko się uczy.

Gdy tylko wrócili do Japonii, Sasuke spełnił swoją drugą obietnicę i pojął Sakurę za żonę w rodzinnym otoczeniu.

Ich pasja nie kręciła się tylko wokół siebie i kariery zawodowej. Ich miłość nie zgasła nawet do muzyki; chociaż nie jest silniejsza od żaru miłości, który ich łączy...

_______________

Totalne dno! Tyle to pisałam, ale dopiero przy końcu zrozumiałam, że to porażka. Musicie mi wybaczyć, że publikję ten bezsens. Obiecałam sobie, ze jeszcze w tym roku coś opublikuję, więc nie zdąrze już nic napisać. Jednak mam o wiele lepsze pomysły. Tylko nie wiem co spowodowało, że co raz gorzej piszę. Mogę się tylko domyślać, że spowodowane jest to językiem polskim, którego wręcz nie trawię przez nauczyciela, ponieważ oceny mam bardzo dobre. No, ale cóż weznę się w garść i kolejna jednopartówka może na moje urodziny się ukaże. Buziaki!!!! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro